Sylwia Siedlecka Fosa Wyd. W.A.B. 2015 192 strony |
Sylwia Siedlecka, tłumaczka poezji i prozy słowackiej, zadebiutowała zbiorem opowiadań Szczeniaki. Jej kolejnym krokiem na rynku literackim było napisanie powieści Fosa, prozy gęstej, interesującej, bez zbędnych słów, za to niosącej duży ładunek emocjonalny.
Bohaterką Fosy jest Liza, kobieta introwertyczna, jednocześnie silna i pełna lęków. Źle czuje się w większych grupach, nie lubi podróżować. Nawet wyjazdy na zajęcia w okresie studiów powodowały dyskomfort.
Tu mam Strzałki, miasteczko otoczone niewidzialną fosą, moje[1].
Bohaterkę poznajemy o poranku, w dniu ślubu, wieńczącego jej czteroletni związek z Arkiem. I właściwie cała ta historia w tym jednym dniu się by się zamknęła, gdyby nie liczne retrospekcje. Liza przygotowuje się do ceremonii, jednocześnie intensywnie rozliczając się z przeszłością. Wędrując przez miasteczko, mierzy się z ludźmi, miejscami i zdarzeniami. Raz jeszcze układa sobie w głowie historię swojego życia.
Związek Lizy i Arka to taki małomiasteczkowy mezalians, w którym to właściciel mięsnej fortuny[2] oświadcza się dziewczynie z gorszej dzielnicy miasta. Plan obojga obejmuje nie tylko wykwintne ślubne menu trzy dania ciepłe, butelkę wódki na głowę, wino słodkie, wino musujące, sok pomarańczowy, wodę[3], ale także i dziecko, które powinno urodzić się za rok, ale nawet opiekunkę do tego dziecka. Koniecznie Ukrainkę. Plan idealny, bez rys i plam. Taki przynajmniej się wydaje.
Arek jeszcze śpi, koronkowa suknia jego przyszłej żony wisi na żyrandolu, wyprasowana i gotowa na wieczór[4], a sama jej właścicielka ma długą listę spraw, które musi załatwić nim dotrze przed ołtarz. Wysuwa się więc spod kołdry i rusza w miasto, a czytelnika dopada przeczucie, że nie będzie to zwykłe opowieść o pannie młodej i jej podekscytowany ćwierkaniu towarzyszącym dopinaniu imprezy na ostatni guzik.
Choć Fosa to niewielka objętościowo powieść, ma bardzo rozbudowany drugi plan. Lizie towarzyszy cała paleta rozmaitych bohaterów, którzy na zmianę stają u jej boków, to w teraźniejszości, to w przywoływanych wspomnieniach.
Fosa nie jest łatwą lekturą. Brak tu wyraźnie wyodrębnionej linii dialogowej, liniowość narracji zakłócają liczne retrospekcje. Choć akcja rozgrywa się w ciągu kilkunastu godzin, wiele się dzieje. Bohaterka co rusz myślami wybiega w przeszłość. Pomieszanie czasów może sprawiać wrażenie chaosu, ale autorka mocną ręką trzyma poszczególne wątki. Podążając za tokiem myślenia Lizy, poznajemy początki jej znajomości z Arkiem oraz niełatwe relacje z innymi ludźmi, przyjaciółkami a zwłaszcza matką. Ta ostatnia jest ogromnie silną osobowością, wręcz przytłaczającą. Niegdyś była artystką estradową, w pewnym momencie musiała pogodzić się z końcem swej kariery, przełknąć fakt, że to nie na nią kierowane są migotliwe światła tańczące na scenach. Jej obecność i nieobecność jest dla Lizy znacząca.
Sylwia Siedlecka tworzy interesujący portret małego miasteczka, z jego specyficznym, nieco dusznym klimatem. Tu Arek, jako najważniejszy pracodawca jest kimś ważnym. Tu nawet skupione głównie na sobie małolaty, wiedzą kto z kim i kiedy bierze ślub. Tu kwiaciarka nie waha się poprosić klientkę o zaopiekowanie na chwilę sklepem. Tu po likwidacji fabryki azbestu wzrosły bezrobocie i chęć wyjazdu na Zachód (przez wielu zrealizowana). Tu na pikniku integracyjnym sponsorowanym przez zakłady mięsne, jeżdżące na wózkach dzieci uszczęśliwiane są markowym obuwiem i besztane za nieprzewidziane w programie reakcje.
Cieszysz się, prawda?[5] - pyta konferansjerka poruszającą się na wózku dziesięciolatkę.
Tak proszę panią. Będę mogła w nich wygodnie siedzieć[6].
Kurtyna.
Fosa jest więc opowieścią, w której na wierzch wyłażą moralne dwuznaczności, skrywane tajemnice, niedokończone historie, urwane zdania proszące się o kropki i pointy. Jej główna bohaterka jest postacią intrygującą, której życiorys i emocjonalne zaplątanie, odkrywamy krok po kroku, stopniowo, w milczeniu. To powieść utkana z zapachów, bo właśnie zmysłem węchu Liza odbiera go najczęściej.
Jeden dzień, a tyle wrażeń. Jedna książka, a obiecuje wiele. Ciekawa jestem kolejnych powieści autorki.
A tymczasem Liza, rozliczywszy się z przeszłością, dociera do kościoła.
Przyszłam, mówi.
Przyszłam, powtarza nieco głośniej[7].
Kurtyna z cichym szelestem opada po raz drugi.
A tymczasem Liza, rozliczywszy się z przeszłością, dociera do kościoła.
Przyszłam, mówi.
Przyszłam, powtarza nieco głośniej[7].
Kurtyna z cichym szelestem opada po raz drugi.
***
Książkę polecam
mieszkańcom małych miasteczek
poszukującym interesujących debiutów powieściowych
wielbicielom nieprzegadanej prozy
wielbicielom nieprzegadanej prozy
***
[1] Sylwia Siedlecka, Fosa, Wyd. W.A.B., 2015, s. 24.
[2] Tamże, s. 20.
[3] Tamże, s. 5.
[4] Tamże, s. 7.
[5] Tamże, s. 39.
[6] Tamże.
[7] Tamże, s. 190.
[7] Tamże, s. 190.
***
egzemplarz recenzencki |
Nie spotkałam tego tytuły, okładka też nie porywa... ale chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, po którym nabrałam ochoty na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja, która zachęciła mnie do poszukania książki:)
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz mieszkańcom małych miasteczek to chyba muszę zacząć szukać tego tytułu ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam tytuł w zapowiedziach, ale nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać, widać warto się za książką rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńMiałam to samo. I wyobrażenia o książce miałam zupełnie inne. ;)
UsuńCóż, to musi być trudna i "długa" lektura. Ale na pewno warto
OdpowiedzUsuńSzalenie mnie zainteresowało. Okładka też intryguje, chociaż jestem nieczuła na okładki.
OdpowiedzUsuńPowieść utkana z zapachów... brzmi intrygująco.
OdpowiedzUsuńZupełnie nieznana książka, ale przekonałaś mnie. Poza tym pochodzę z małego miasteczka :P
OdpowiedzUsuńZapowiada się rzecz ciekawa i nietuzinkowa. Jeśli wpadnie mi w ręce, to z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, kiedyś chciałabym przeczytać, ale odłożę w czasie, bo na razie mam zapas ważniejszych książek :) W ogóle zauważyłam, że coraz więcej polskich autorów wydaje doskonałe książki, z którymi warto się zapoznać, super sprawa!
OdpowiedzUsuńMnie też to cieszy. Myślę, że mamy naprawdę duży wybór, od lekkich czytadeł po książki, których lektura wymaga uruchomienia szarych komórek.
Usuń