Magdalena Witkiewicz Opowieść niewiernej Wyd. Świat Książki 2012 224 strony |
Byłam przekonana, że to mężczyźni zdradzają, a biedne kobiety, zmywając gary bądź rozwieszając mokre, świeżo wyprane męskie koszule, płaczą nad swoim smutnym życiem. Tylko one wiedzą, że na tych nieskazitelnie czystych już kołnierzykach jeszcze niedawno był ślad szminki, albo JEJ zapach... Tej DRUGIEJ. Mężczyźni na ogół nie piorą, kobiety w większości nie noszą kołnierzyków, zatem kobiet nikt nawet nie podejrzewa o romanse...[1]
Poznali się na spotkaniu u wspólnej znajomej. On wyglądał jak starszy brat Leonardo DiCaprio i podśpiewując przy grillu smażył karkówkę. Ona kręciła się koło niego właściwie tylko po to, by jej były facet mógł kątem oka zarejestrować, swoją eks w przystojnym towarzystwie i poczuć ból w okolicach ego. Były faktycznie nieco stracił humor, ale tego dnia nie to okazało się najważniejsze. Karkówka była pyszna, przytulanie przyjemne, spacer romantyczny, pocałunek krótki. Siedem miesięcy później Ewa i Maciek wzięli ślub. Niestety nie taki, o jakim marzy całkiem spora grupa kobiet, z białą suknią, wystawnym przyjęciem, ogromnym tortem i zabawą do rana. Ten niby był w planach, choć nieco dalszych, tak on zapewniał, a ona uwierzyła, tak on postanowił, a ona pokiwała główką na zgodę, tak on oznajmił, a ona protestowała tak cichutko, że prawie wcale.
Tak zaczęło się ich wspólne życie i tak miało wyglądać. Jego decyzje, jego zasady, jego pomysły, jego "nie", jego "tak", jego ego. A ona kiwała łepkiem na zgodę, podobnie jak kiwają nim samochodowe pieski-maskotki na polskich, wyboistych drogach. Góra, dół. Góra, dół. Tak, kochanie. Dobrze, kochanie. Jak sobie życzysz, kochanie. Zawsze na czas, zawsze do usług, full serwis, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Wzorowa gospodyni, wzorowa żona. Pan zmęczony - ona milczy. Pan głodny - obiad podano.
Miłością Ewy jest Maciek. Miłością Maćka - praca. Ona skacze wokół niego w nadziei, że on to doceni, on myśli o tym jak zarobić więcej niż jeszcze więcej, żonę traktując niczym wyposażenie mieszkania i to raczej bliższe kuchennemu stołkowi niż ulubionej kanapie. Naiwność Ewy jest przerażająca, a zdolność do wmawiania sobie, że jest w stanie zmienić męża, który jeszcze przed ślubem miał jej zdanie za nic, jest po prostu smutna. Ludzie się nie zmieniają - zaakceptowanie tej prostej prawdy, nawet jeśli każde z nas potrafi wskazać wyjątki, może oszczędzić wielu zmarnowanych lat. Jeśli bił - będzie bić. Jeśli pił - będzie pić. Odstępstwa od tej reguły są równie powszechne jak tęczowe jednorożce na polskich łąkach.
Magdalena Witkiewicz [źródło] |
Wracając do sedna: jeśli nie liczy się z twoim zdaniem przed ślubem, to co zmieni obrączka na palcu? Możliwe są trzy odpowiedzi:
a) nic;
b) nic;
c) yyyy... nic.
Ewa tego nie wie. Ewa się łudzi. Ewa wierzy w cuda. Problem w tym, że ich limit się wyczerpał, no i żaden z nich nie przypadł w udziale małżeństwu Malickich. Maćkowi nie chce się klękać przy oświadczynach, po skromnym obiedzie wieńczącym wsuwanie obrączek w Urzędzie Stanu Cywilnego, szybko znika na kilka godzin, by załatwić niecierpiące zwłoki sprawy, a później, z dnia na dzień, coraz lepiej wychodzi mu ignorowanie żony i jej potrzeb, także seksualnych, nawet gdy małżonka stroi się w koronki i czeka na niego w domu ociekając seksem.
I tak oto Ewa, spragniona miłości, czułości i uwagi, trafia w ramiona innego.
Opowieść niewiernej Magdaleny Witkiewicz to historia zawiedzionych nadziei i zdrady, którą niewierna żona próbuję usprawiedliwić. To opowieść o nieczułym mężu i zdesperowanej kobiecie szukającej w cudzych objęciach tego, czego nie daje jej mąż. W tej opowieści Ewa święcie przekonana co do tego, że to mężczyźni zdradzają, a kobiety spierają cudze szminki z mężowskich kołnierzyków, nagle dopuszcza do siebie myśl, że podobno sześćdziesiąt procent kobiet zdradza mężów. Czyli w zasadzie co druga. Pani w zielonym płaszczu, pani w kurtce, pani pchająca wózek z niemowlakiem, blondynka z odrostami[2]. Do momentu, w którym Ewa odkryła ten fakt, było mi jej nawet żal. Nie dlatego, że mąż ją zaniedbywał, ale z powodu ogromnej naiwności, która pozwoliła jej sądzić, że ktoś, kto miał ją za nic, nagle dozna olśnienia i uczyni ją obiektem uwielbienia. Zgodnie z tokiem myślenia bohaterki, jeśli robimy to, co inni, możemy to w pewien sposób usprawiedliwić. Skoro inni zdradzają, to przecież nie może to być aż tak złe, prawda? Skoro on mnie ignoruje, to przecież mam prawo szukać szczęścia z kim innym, nawet jeśli oficjalnie wciąż jestem mężatką?
Usprawiedliwienie to słowo klucz, na nim opiera się cała fabuła. Opowieść Ewy (pierwszoosobowa, a więc najbardziej osobista, utrzymana w klimacie zwierzeń) to nie tyle historia nieudanego związku, co próba zrzucenia winy za zdradę na męża, bo to przecież on wiecznie jest w pracy, myśli o pracy, nie docenia obiadków, koronek, nie liczy się ze zdaniem małżonki, nie chce jechać na wakacje, nie pyta, nie konsultuje, nie dotyka, nie całuje, nie pieści. Zaciągnięcie do łóżka graniczy z cudem, wspólne wyjścia wykreślono z kalendarza. Malicka wymienia przewiny męża i gdy już wpada w ramiona innego, ma pod ręką całą listę usprawiedliwień.
Magdalena Witkiewicz ukazuje cały szereg przyczyn, dla których kobiety (według stereotypów - ta wierniejsza część związku) dopuszczają się zdrady. Zabrakło mi w tym wszystkim mocniej nakreślonej postaci męskiej. Co widzi, myśli, czuje Maciek? Dzięki temu, że to Ewa jest narratorką, opowieść staje się bardziej osobista, ale przez to także jednoznacznie stawiający Maćka po stronie winnego, a Ewę usprawiedliwiającą w każdy możliwy sposób. Rodzi się więc pytanie: jak wyglądałaby "opowieść zdradzanego"? Czy wszystko w tym związku przebiegało tak, jak twierdzi jej bohaterka? Czy "winna" jest tylko jedna strona - mąż-pracoholik? Z drugiej jednak strony, każdą sytuację oceniamy przez pryzmat własnych doświadczeń i obserwacji. Ewa robi tak samo.
Opowieść niewiernej to książka lekka, ale niegłupia. Nie wywraca światopoglądu do góry nogami, lecz pokazuje w prosty sposób prostą prawdę: o szczęście w związku muszą starać się dwie strony. Być może ten i ów zada sobie pytanie, ile on sam daje z siebie w związku z drugą osobą, a ile wymaga od partnera. Jeśli tak, to brawo dla autorki.
Nie jest to powieść bez wad, ale czyta się ją dobrze. Czasami w głowie mnożyły mi się znaki zapytania. Nie bardzo rozumiem jaki związek z sytuacją bohaterki ma fragment: W islamie jednym z głównych obowiązków żony jest posłuszeństwo i pytanie męża o pozwolenie. Nie byłam ani posłuszna, ani nie pytałam, czy mogę...[3] Kobieta z pewnego plemienia Indian z Ziemi Ognistej pieczętuje małżeństwo wręczając mężczyźnie głowę foki. Moim zdaniem, dla Ewy ma to takie samo znaczenie jak posłuszeństwo muzułmanek. Do najbardziej zdumiewających scen zalicza się natomiast ta, w której w listopadową noc (zimno jak cholera[4]), dwie kobiety, nasączywszy się dwiema flaszkami wina, wydobyły w ciągu kilku minut puszkę zakopaną na głębokości ok. metra. To się nazywa moc grzańca! Ostatni minus? Techniczny. Nadmiar wielokropków, który wcale nie sprawia, że tekst jest bardziej osobisty czy melancholijny. Nadmiar wielokropków zawsze będzie tylko nadmiarem wielokropków i nie obroni się w żaden sposób.
Wnioski z tej lektury każdy wyciągnie sam. Po cichu mogę mieć nadzieję, że nie będą one dotyczyły tego, że zdradę można usprawiedliwić, a raczej pokażą, że związki budowane na złudzeniach czy naiwności są skazane na porażkę i czasami lepiej spakować swoje zabawki i zmienić piaskownicę.
***
Książkę polecam
poszukującym książek na temat zdrady
tkwiącym w związkach opartych na złudzeniach
miłośnikom powieści obyczajowych o zwykłym życiu zwykłych bohaterów
***
[1] Magdalena Witkiewicz, Opowieść niewiernej, Wyd. Świat Książki, 2012, s. 7.
[2] Tamże, s. 121.
[3] Tamże, s. 135.
[4] Tamże, s. 151.
Z zainteresowaniem czytałam Twoją recenzję ale zastanawiam się nad lekturą tej książki. Mam wrażenie że główna bohaterka by mnie mocno irytowała w swojej naiwności.
OdpowiedzUsuńI ja mam takie wrażenie, a że znam inną książkę tej autorki, która naprawdę mnie rozczarowała, po tę na razie nie mam zamiaru sięgać.
UsuńJest irytująca, ale to chyba dobrze, że wzbudza emocje?
UsuńJak widać moc grzańca jest wielka :)
OdpowiedzUsuńWidzę jednak, że w ogólnym rozrachunku książka bardzo ci się podobała, co mnie także cieszy, bo ja również wspominam ją nader pozytywnie.
Na to wygląda. :)
UsuńOd dawna za mną chodzi. Świetna recenzja
OdpowiedzUsuńNo cóż. Moim zdaniem nic nie usprawiedliwia zdrady, a jak jesteś nieszczęśliwa, niedopieszczona itd. to odejdź i ułóż sobie życie z kimś innym. Wiem, że to nie jest takie proste, zwłaszcza, jeśli się kocha partnera, ale jaki sens tkwić w unieszczęśliwiającym związku?
OdpowiedzUsuńKsiążki autorki lubię, więc i po tą sięgnę, chociaż podobnie jak Magda myślę, że główna bohaterka będzie mnie denerwowała:)
Myślę, że trudno to oceniać, jeśli nie jest się w podobnej sytuacji. Nie tak łatwo odejść, nie tak łatwo przekreślić wspólnie spędzone lata. Mnie bardziej drażniło w tej sytuacji to, że jeszcze przed ślubem, po kilku miesiącach trwania związku, widać było wyraźnie, że wiele tu jest nie tak, a mimo to bohaterka cały czas naiwnie liczyła na to, że później będzie dobrze. Wiem, że osoby zaangażowane w związek są często ślepe i dopiero ludzie z boku są w stanie ocenić całość, ale mimo wszystko - ta jej naiwność jest strasznie irytująca.
UsuńTa autorka póki co jest dla mnie tajemnicą, ale dążę do tego, by to się zmieniło :) tematyka bardzo mi się podoba, ciekawa jestem jak usprawiedliwić zdradę. Kiedy ktoś patrzy z boku, może tylko potępiać, ale człowiek, który to robi, najlepiej wie, co czuje. Będę miała tę pozycję na względzie :)
OdpowiedzUsuńrozebrałaś tę książkę na czynniki pierwsze, no, no...
OdpowiedzUsuńczytałam dosyć dawno temu, ale z tego co pamiętam, dzięki niej zaczęłam odrobinkę rozumieć temat zdrady, bo wcześniej miałam bardzo radykalne do niego podejście
Moje podejście też zmieniły książki. To są trudne tematy, których nie da się ocenić jednoznacznie i radykalnie, bez poznania całej historii, punktu widzenia bohaterów, motywów itp.
UsuńRecenzja fantastyczna, ale książka... Chyba jakoś nie mam na nią większej ochoty. :)
OdpowiedzUsuńMimo, że należę do 40 % kobiet nie zdradzających, to bardzo chcę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOj, chyba nie dla mnie. Coś mi się wydaję, że główna bohaterka wyzwalała by we mnie raczej negatywne uczucia. Znam z prawdziwego życia takie "naiwne" związki i sama nie wiem czy żal mi ludzi, którzy w nich tkwią, czy może raczej powinnam ich podziwiać za siłę i determinację, z jaką walczą każdego dnia o krótkie chwile szczęścia.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak ta fabuła "Opowieści niewiernej" nie przemawia do mnie, tak więc książkę odpuszczę.
Mnie trudno znaleźć podziw dla takiej determinacji, bo nikogo ona nie uszczęśliwia.
UsuńWidziałam wczoraj tę powieść na wyprzedaży i nawet zastanawiałam się czy nie kupić, ale raczej dobrze zrobiłam, że zrezygnowałam. Jak czytam nie jest zła, ale też nie powala mnie fabułą.
OdpowiedzUsuńAniu, czyli w ogólnym rozrachunku sięgniesz po inną książkę autorki? :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś doskonałą recenzję. Czytałam książkę juz sporo czasu temu i podobała mi się. W recenzji napisałam nawet, że się w niej zakochałam. Mimo irytującej bohaterki to i tak jest to ciekawa pozycja polskiej literatury
Tak, myślę, że tak. :)
UsuńMnie się ta książka podobała, bo była życiowa, choć oczywiście masz rację, że nie ma w niej punktu widzenia drugiej strony. A kłopoty w związku nigdy nie są winą jednej tylko strony. Nie ferowałabym jednak wyroków w stylu: "zdrady nic nie usprawiedliwia, a jak się nie podoba, to trzeba spakować manatki i ułożyć sobie życie z kimś innym". Surowo oceniasz bohaterkę, a życie nie jest czarno-białe; często owe ułożenie życia z kimś innym zaczyna się niestety od zdrady. No i powody, dla których kobiety zdradzają na pewno różnią się od tych męskich. Niedawno zresztą czytałam reportaż nt. zdrady Pameli Druckerman i śmiem wątpić, w twierdzenie, że zdradza 60% kobiet! To zdecydowana przesada; co więcej z researchu Druckerman wynika, że w krajach rozwiniętych (do ktorych i my sie zaliczamy) zdradza zaskakująco mały procent mężczyzn. Lenistwo? ;)
OdpowiedzUsuńNigdzie nie napisałam, że zdrady nic nie usprawiedliwia, o manatkach też nie wspomniałam. "Czasami lepiej spakować swoje zabawki i zmienić piaskownicę" - to są moje słowa i tego się trzymam. Nie mówię, że jak jest źle, to trzeba odejść bez próby naprawienia tego, co się posypało, ale oszukiwanie się przez lata to unieszczęśliwianie siebie i otoczenia. W związku bohaterki nie było właściwie niczego, co dawałoby jej radość. Podejmowała próby naprawienia go, ale wszystkie spełzły na niczym. Wierzę w to, że mamy tylko jedno życie. Chciałabyś, żeby Twoje tak wyglądało? Bo ja nie.
UsuńAż się dwa razy upewniłam, czy aby dobrze widzę, ta autorka i Ty;)
OdpowiedzUsuńEfekt działań Ejotka, która nominowała mnie do indywidualnego wyzwania. Odkrywam więc nowe tereny literackie. :)
UsuńNiedawno zaczęłam poznawać twórczość Pani Magdaleny i tę książkę z pewnością też kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach, podobnie jak wiele z pozostałych książek Autorki, póki co mam za sobą pierwsze spotkanie z jej twórczością, czyli "Balladę o ciotce Matyldzie" :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńStatystyk nie znam, więc się nie wypowiem. A co do reszty, trochę to zaślepienie rozumiem, bo samemu trudno racjonalnie ocenić coś, w co jest się zaangażowanym emocjonalnie. Ale w pewnym momencie oczy się otwierają i wtedy warto zastanowić się, co dalej, jakie działania podjąć.
UsuńCzekałam na tę opinię. Jak zwykle świetnie napisana! Lubię książki Magdy - lubię ich prostotę i lekkość. I trafność spostrzeżeń - może niezbyt odkrywczych, ale bardzo bliskich wielu kobietom. Siegniesz po inne książki autorki?
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. Ciekawi mnie np. ta najnowsza.
UsuńTemat związków damsko-męskich i zdrady- temat rzeka, ale życiowy i myślę dla każdego, ten tytuł planuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się Twoja recenzja (zawsze się podobają, ale dziś jakoś bardziej;)), ale książki chyba na razie nie przeczytam. Wydaje mi się, że zarówno Ewa, jak i Maciek bardzo by mnie irytowali.
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńNo cóż - na pewno ich postawy nie pozostawiają czytelników obojętnymi. :)
O.. zaliczyłaś wyzwanie z Witkiewicz :) Recenzja świetna jak zawsze, książkę na razie odpuszczę. Czytałam inną lekturę autorki ,,Zamek z piasku" i jej fabuła była ciekawsza niż ,,Opowieść niewiernej" z tego, co widzę :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam dawno temu, nie będę się rozwodziła nad moją własną opinią, ale o Twojej recenzji napisze, przyznam szczerze, że sposób w jaki zanalizowałaś problem zdrady, faktu kto winny, tego usprawiedliwiania się był bardzo fajny i chyba jako jedyna zwróciłaś uwagę na to jak sprawa wyglądałaby z męskiego punktu widzenia! :) Świetny tekst!! :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńChciałabym bliżej poznać postać Marka... Moja przyjaciółka ma tą książkę, więc chyba od niej pożyczę ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak ocenisz jego zachowanie.
UsuńAutorki czytałam tylko "Balladę o ciotce Matyldzie" - świetna, inne jak do tej pory nie wpadły w moje ręce - może kiedyś.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała. Dobrze rozumiem problemy głównej bohaterki. Myślę, że trzeba trochę pobyć w małżeństwie, trochę doświadczyć i poobserwować jak są traktowane kobiety, żeby tę opowieść zrozumieć.
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę po inne książki tej autorki.
Myślę, że tego typu historie zawsze będziemy oceniać przez pryzmat własnych doświadczeń. Np. kobieta tkwiąca w podobnym związku prędzej zrozumie postanowienie Ewy, niż kobieta, którą mąż zdradził.
UsuńTrochę do mnie nie przemawia tak osobisty charakter powieści. Punkt widzenia kobiety jest na pewno ciekawy, ale niepełny - zawsze chciałabym znać też stanowisko tej drugiej strony. Ale dobre jest to, że ktoś widzi, że kobiety również zdradzają. Do tej pory wiecznie widzę, że to tylko faceci są czarnymi charakterami, a zdradzone żony po rozwodach rzucają się w wir otwierania kawiarenek i podbijania młodych serc ;)
OdpowiedzUsuńDo mnie akurat przemawia, bo pozwala nieco lepiej zrozumieć postępowanie bohaterki.
UsuńO zdradzającej kobiecie (ale i mężczyźnie) była też książka Kozłowskiej, całkiem fajna zresztą. "Trzy połówki jabłka".
Jak dla mnie niezwykła historia. Bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńSądzę, że dla mnie ta książka byłaby irytująca, dlatego że moim zdaniem nic nie usprawiedliwia zdrady. Skoro bohaterka zaczęła czuć się nierozumiana i zaniedbana przez męża, to powinna z nim porozmawiać, albo po prostu odejść, jeśli rozmowy niczego by nie zmieniły. Ale zdrada plus te paskudne tłumaczenia nie stawiają bohaterki w dobrym świetle. Nie chcę się irytować, więc raczej nie będę sięgać po tę powieść.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie takie proste, ale mam nadzieję, że nie przyjdzie nam tego weryfikować.
UsuńJak dla mnie książka okazała się wspaniała. Przyznam, światopoglądu nie zmienia, ale ma w sobie to coś co przycięga. Przy tej książce zarwałam noc :)
OdpowiedzUsuńNiewierna napisała opowieść, Wierne rzuciły się do komentowania, a prawdę znają tylko Ich faceci :-)
OdpowiedzUsuńAlbo i nie znają. :P
UsuńJestem coraz bardziej zaintrygowana tą ksiażką!
OdpowiedzUsuńŚmieszą mnie i jednocześnie budzą we mnie współczucie kobiety, które biorą ślub, wierząc, że owe wydarzenie zmieni ich mężczyznę wręcz o 180 stopni. To bzdura jakich mało, bo może być tak samo albo gorzej. ;-) "Opowieść niewiernej" znajduje się na mojej liście do przeczytania, odkąd tylko ujrzałam ją w zapowiedziach, więc muszę zabrać się za nią w końcu.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Myślę, że to efekt zaślepienia uczuciem, które wyłącza racjonalne myślenie. Inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.
UsuńA może Magdalena Witkiewicz chciała pokazać przez tą książkę, że nic nie jest oczywiste, czarne albo białe? Że każdy kij ma dwa końce i nic nie jest oczywiste.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa książek tej autorki. Ciekawa jestem, jak ja bym ją odebrała.
Myślę, że tak właśnie było i to na pewno autorce się udało.
UsuńZdrada jest czymś złym i powinna być jednoznacznie negowana, ale okazuje się, że nie można jej w ten sposób oceniać, bo każda sytuacja jest inna, inne są emocje, motywy, inny przebieg historii. Zdrada nadal jest złem, ale, o zgrozo!, czasami daje się zrozumieć to, że do niej doszło.
Podejrzewam, że i mi zabrakłoby spojrzenia drugiej strony, ale rozumiem, że autorka postanowiła skupić się na perspektywie kobiety, czyniąc ją narratorką i to jej oddając głos. Tak czy inaczej "Opowieść niewiernej" mogłabym przeczytać, ale przyznam, że dużo bardziej ciekawi mnie "Zamek z piasku" tej autorki.
OdpowiedzUsuń