Gillian Flynn Ostre przedmioty Wyd. G+J 2007 288 stron |
Kaleka dusza i kalekie ciało.
Reporterka Camille Preaker zaliczywszy krótki pobyt w szpitalu psychiatrycznym, powraca do zawodu. Nie będzie to jej jedyny powrót. Pierwsze zlecenie łączy się z przyjazdem do rodzinnego miasta Camille, które kobieta raczej starała się omijać. Odkąd dwanaście lat wcześniej wyprowadziła się z domu, utrzymywała sporadyczne kontakty z rodziną. Ojca nigdy nie spotkała, z ojczymem łączą ją chłodne stosunki, przyrodniej, obecnie trzynastoletniej, siostry właściwie nie zna, a relacje pomiędzy nią a matką trudno nazwać serdecznymi. W wielkim domu dziennikarka czuje się obco. Wieje tu chłodem, a poczucie, że jest niepożądanym gościem, nie jest efektem bujnej wyobraźni. Może się mylę, ale kochające matki raczej nie witają swoich dawno niewidzianych córek w drzwiach słowami: obawiam się, że dom nie jest przygotowany na przyjęcie gości[1]. Tych niedawno widzianych zresztą też.
Camille nie powinna się jednak skupiać na napiętych relacjach rodzinnych, bo Wind Gap przyjechała służbowo. Co prawda marny budżet jaki szef przewidział na pokrycie jej wydatków nie pozwala wynająć pokoju w nawet najtańszym hostelu, ale co tam - jakoś przetrwa tych kilka dni jako niechciane towarzystwo. W końcu ma szansę napisać świetny artykuł.
Morderstwa dzieci tak pięknie wyglądają na pierwszych stronach gazet...
To był wstrząs. W spokojnym Wind Gap zaginęła dziewczynka. Już nie zobaczono jej żywej. Ciało dziewięcioletniej Ann znaleziono w potoku. Gdy myśliwi dostrzegli zwłoki, sznur, którym ją uduszono, wciąż okręcony był wokół szyi. Brak oznak molestowania. Żadnych siniaków, ani ran, ani śladów po jakichkolwiek... torturach[2]. Ktoś najpierw dziewczynkę udusił, a następnie wyrwał jej zęby.
Na jednej tragedii się nie skończyło. W chwili gdy Camille przyjeżdża do miasta, trwają poszukiwania dziesięcioletniej Natalie.
Policja ma już podejrzanego, choć dowodów jego winy brakuje. Teorię stróżów prawa nadwątlają także zeznania jedynego świadka porwania dziesięciolatki. Problem w tym, że jest nim chłopiec, dziecko, które być może nie do końca wie, co widziało. Dzieciaki lubią przecież zmyślać, a ich wyobraźnia jest nieokiełznana. Czy można wierzyć ich zeznaniom?
Ostre przedmioty Gillian Flynn to książka-żyleta, w której mroczny świat wkracza się wolnym krokiem. Początkowo wodzi się delikatnie opuszkami palców po krawędzi ostrza, stopniowo zwiększając nacisk. W końcu naskórek pęka, dłoń krwawi, towarzyszący temu ból jest nieznośny. Podobnie jest z thrillerem Flynn. Zaczyna się nieśpiesznie, choć od razu wiadomo, że lekko nie będzie. W końcu chodzi o dzieci. Niewinne dziewczynki, którym ktoś postanowił odebrać życia. Stopniowo atmosfera się zagęszcza. Śledztwo posuwa się do przodu bardzo wolno, niemal niezauważalnie, a jednak stale się coś zmienia, robi się duszniej, mroczniej, wielce niepokojąco. Na jaw wychodzą sekrety, co jeden to bardziej wstrząsający. Cytowany na okładce Stephen King wspomina o narastającej grozie i trzydziestu ostatnich stronach, które czyta się błyskawicznie. To jest ten moment, w którym naciskająca na skórę żyletka w końcu ją przecina. Zamykasz książkę, ale nadal czujesz ból. To jedna z tych historii, o której nie da się zapomnieć w kilka chwil.
Problemy zawsze zaczynają się na długo przed tym, zanim je dostrzegamy[3].
Gillian Flynn [źródło] |
Problemy zawsze zaczynają się na długo przed tym, zanim je dostrzegamy[3].
Choć Preaker do Wind Gap przyjeżdża, by napisać artykuł o zaginionych dziewczynkach, choć zaintrygowana historią zaczyna węszyć i w pewnym stopniu włącza się w śledztwo, to jednak na pierwszy plus wysuwają się nie dramaty bliskich Ann i Nicole, a rodziny Camilli. Tak naprawdę Ostre przedmioty to opowieść o ohydnym robaku toczącym tę familię, dramacie nie dającym wymazać się z przeszłości, słowach, które boleśnie wyryły się nie tylko w pamięci, relacjach jakże dalekich od ciepłych i serdecznych, o tym co skrywają długie rękawy bluzek noszonych przez reporterkę i tym, co skrywają cztery ściany jej rodzinnego domu.
Wstrząsająca, smutna, bolesna, przerażająca, szokująca, mocna. Taka jest debiutancka książka Gillian Flynn. Ohyda nie ma tu postaci obrzydliwych scen, choć wiele kadrów z tej powieści nie przedstawia przyjemnego widoku. Ona mieści się w ludziach, w ich sercach i umysłach. Można snuć domysły, ba! można nawet mieć podejrzenia co do postaci mordercy (ja miałam i pierwsza myśl okazała się trafna, choć w trakcie lektury do listy kandydatów na świrów niepotrzebnie dopisałam jeszcze jedno imię), ale cała reszta, przyczyna zła, sposób myślenia psychopaty, będzie i tak szokująca.
Gillian Flynn opowiada o dysfunkcyjnej rodzinie, przemocy, poczuciu krzywdy, odrzuceniu, zazdrości, relacjach rodzinnych dalekich od ideału. Pisze głównie o kobietach. Mężczyźni w tej powieści służą raczej za narzędzia pozwalające na rozbudowanie pewnych wątków, ale ich role są ograniczone. Ann i Nicole musiały stać się ofiarami, by Camille mogła powrócić w rodzinne strony, rozliczyć się z przeszłością, ujawnić tajemnice swoje i cudze, poznać przyczyny, dla których jej życie potoczyło się takim, a nie innym torem. Pierwszoosobowa narracja nadaje tej historii osobisty charakter. Towarzyszymy reporterce w jej pracy, obserwujemy jej lęki, dotykamy jej blizn, słuchamy jej zwierzeń. O ile większość tajemnic Camille poznamy dość szybko, o tyle stopniowo ujawniane cudze sekrety będą towarzyszyć nam do końca. Nawet finałowe zdanie ostatniego rozdziału wprawi nas w zdumienie.
Sporo w thrillerze Flynn ciekawie skonstruowanych postaci, emocjonalnych bomb, zapadających w pamięć scen, które nie potrzebują drobiazgowego opisywania, by można było wyobrazić sobie ich potworność. Zarówno warstwa psychologiczna jak i kryminalna są dobrze dopracowane. Napięcie rośnie liniowo - im bliżej końca, tym duszniej, goręcej, mroczniej.
Ostry przedmiot zagłębiają się w skórę. Wycięte nim litery układają się synonimy szaleństwa, które naznacza człowieka na zawsze.
Sporo w thrillerze Flynn ciekawie skonstruowanych postaci, emocjonalnych bomb, zapadających w pamięć scen, które nie potrzebują drobiazgowego opisywania, by można było wyobrazić sobie ich potworność. Zarówno warstwa psychologiczna jak i kryminalna są dobrze dopracowane. Napięcie rośnie liniowo - im bliżej końca, tym duszniej, goręcej, mroczniej.
Ostry przedmiot zagłębiają się w skórę. Wycięte nim litery układają się synonimy szaleństwa, które naznacza człowieka na zawsze.
***
Książkę polecam
miłośnikom klimatu małych miasteczek
wielbicielom tajemnic rodzinnych
poszukujących trzymającego w napięcia thrillera
ceniącym mroczne opowieści o trudnych relacjach międzyludzkich
***
[1] Gillian Flynn, Ostre przedmioty, przeł. Radosław Madejski, Wyd. G+J, 2007, s. 32.
[2] Tamże, s. 29.
[3] Tamże, s. 73.
Thriller trzymający w napięciu.. jestem na tak :) Brzmi trochę przerażająco, ale nic nie szkodzi, jak mnie najdzie chęć na tę tematykę, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńTaka piękna kobieta, a pisze takie straszne książki ;)
OdpowiedzUsuńWiele pozytywów słyszałam o książkach pisarki, że aż się na nie skuszę.
OdpowiedzUsuńTeraz chyba zainteresuję się tą Autorką, bo po Zaginionej dziewczynie chciałabym chyba więcej przeczytać tego, co wyszło spod jej pióra. Dziewczyna nie podobała mi się jakos szczególnie, ale zaintrygowała mnie, ciekawa jestem, jak wyglądają inne jej książki
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa "Zaginionej dziewczyny".
UsuńHa, no wiedziałam, co piszę, jak pisałam, że chcę przeczytać książki Flynn;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. :D
UsuńCzytałam tę książkę i miło wspominam. Do tej pory pamiętam te mocne opisy ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam trzymające w napięciu thrillery, dlatego już ostrzę sobie pazurki na powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę poznać twórczość Gillian Flynn, chociaż na pierwszy ogień wolałabym "Zaginioną dziewczynę".
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie. Po przeczytaniu Mrocznego zakątka chyba wszystko co wyjdzie spod ręki Flynn przypadnie mi do gustu. W najbliższych planach mam Zaginioną dziewczynę. Tę książkę też będę miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńFlynn po prostu wymiata w blogosferze. Wszyscy ją zachwalają, nawet Bonda, więc ja zaopatrzyłam się w jej "Mroczny zakątek". :)
OdpowiedzUsuńCzytaj szybko. Czekam na recenzję. :)
UsuńRzeczywiście mocna rzecz godna uwagi.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że poznam twórczość Flynn w swoim czasie. Naczytałam się tylu pochlebnych recenzji, że mam naprawdę wysokie oczekiwania co do jej książek. Poczekam aż szum nieco ucichnie, a potem zabiorę się za czytanie "Ostrych przedmiotów" oraz "Zaginionej dziewczyny".
OdpowiedzUsuńCzytałam spory czas temu i nadal dobrze ją pamiętam. Bardzo mocna, dobra rzecz.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że czytałam, ale we mnie jakiś niesmak zostawiła- tyle zła, przemocy, brutalności...Za mocna jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie gorsze książki mam za sobą, ale ta faktycznie jest mocna. Dla mnie to niepojętne, jak człowiek może robić takie rzeczy.
UsuńUwielbiam jej "Zaginioną dziewczynę" i na pewno prędzej czy później sięgnę po "Ostre przedmioty". Autorka jest genialna!
OdpowiedzUsuńKsiążka nie zapadła mi szczególnie w pamięć, za to na chwilę z dreszczykiem nadaje się idealnie. ;)
OdpowiedzUsuńDo twórczości Flynn podchodzę teraz trochę niepewnie, ale po takiej recenzji nie mogę teraz nie przeczytać tej książki. ;) Mroczny, trzymający w napięciu thriller - trzymam za słowo, że tak jest. Trzeba się będzie za książką rozejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńAleż jestem ciekawa, jak ją odbierzesz. :)
UsuńDopiero teraz skojarzyłam, że "Mroczny zakątek", który udało mi się zdobyć swojego czasu do biblioteczki, pochodzi spod pióra właśnie TEJ pani Flynn. Już zacieram ręce na tę historię i po cichu już myślę, że lawinowo sięgnę po inne jej lektury:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma ich zbyt wiele.
UsuńUwielbiam wszelkie książki, które w jakikolwiek sposób poruszają tematykę (około)dziecięcą - w tym przypadku Gillian Flynn robi to w dramatyczny i przerażający sposób, ale na pewno sięgnę po tę książkę. Chociaż podejrzewam, że będą targały mną niemałe emocje...
OdpowiedzUsuńOj, będą.
UsuńZawsze trochę odchorowuję książki Gillian Flynn, po lekturze czuję się źle, choć to takie dobre książki. Podobnie było z "Ostrymi przedmiotami". Ciekawa jestem czy tak samo będzie w przypadku "Zaginionej dziewczyny".
OdpowiedzUsuńFajnie, że trafiłam na twój post, dzięki, pozdr.
OdpowiedzUsuńKsiążki z takimi klimatami to ja bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńOj..oj... bo wyjdę na psychopatkę, ale uwielbiam takie książki - muszę ją KONIECZNIE przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTeż je lubię, ale ciiiiiii... ;)
UsuńJestem miłośniczką tajemnic rodzinnych i tego specyficznego klimatu, jaki możemy odnaleźć w thrillerach, więc z pewnością ta książka zaspokoi mój gust czytelniczy.
OdpowiedzUsuńMam problem, bo co prawda właściwie Twój opis "dla kogo" pasuje do moich upodobań (może poza tym thrillerem, zazwyczaj czytam je przez przypadek, bo akurat posiadają inne interesujące mnie cechy), ale mam ostatnio wrażenie, że wiele w tego typu książkach jest wątków i scen dopisywanych na wyrost: nie w takim sensie, że podobne rzeczy nie mają miejsca, ale że jest tego po prostu za dużo i przez to opowieść się "odrealnia". Ale nie wykluczam, może spróbuję przeczytać i zobaczyć sama, jak to wygląda w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńTak teraz myślę o tym odrealnieniu. Faktycznie - sporo tu tego, ale czy za dużo? Nie jestem pewna. w końcu po takiej książce zwykle oczekuje się solidnej dawki emocji, a ta, takiej dostarcza. Ale nasze opinie mogą się mocno różnić, więc faktycznie - musisz sama się przekonać jak to jest.
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie, klimatycznie i w pewnym sensie przerażająco. Jedna z ostatnich książek z wątkiem krzywdzenia dzieci, którą czytałam ("Bestia" duetu Roslund/Hellström) dosyć mocno mnie rozczarowała, ale czuję, że Flynn poradziła sobie naprawdę dobrze. W trakcie czytania Twojej recenzji przyszło mi na myśl, że ta książka ma wszystko to, czego mogłabym od tego typu pozycji oczekiwać, więc z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńTego duetu jeszcze nie znam. A tą powieścią, myślę że się nie rozczarujesz.
UsuńCiężko przeżyłam tę powieść, historia mnie psychicznie umęczyła, ale to lubię - książka jest świetna, dlatego z lekka rozczarował mnie "Mroczny zakątek".
OdpowiedzUsuńEj, no. Nie strasz.
UsuńZaciekawiłaś mnie :) Zapiszę sobie ten tytuł i pewnie niedługo po nią sięgnę (jak już wyjdę w końcu z natłoku, który mnie ostatnio przygniata ;) ). Czytałam Mroczny zakątek i byłam pod sporym wrażeniem. Ta wydaje się jeszcze lepsza.
OdpowiedzUsuńwww.krzywaprosta.pl