niedziela, 18 stycznia 2015

David Hewson "Cmentarz tajemnic"
Niebezpiecznie jest być niewinnym

David Hewson
Cmentarz tajemnic
Wyd. Marginesy
2014
464 strony
David Hewson to nazwisko, które w pierwszej kolejności przywodzi na myśl kryminalny cykl Dochodzenie, napisany na podstawie duńskiego serialu The Killing. Miałam okazję przeczytać Dochodzenie 3 i obejrzeć wszystkie odcinki amerykańskiej wersji serialu. Polecam jedno i drugie bardzo gorąco, jednocześnie obiecując sobie nadrobić zaległe poprzednie tomy oraz duński ekranowy pierwowzór. Tymczasem okazuje się, że Hewson ma na swoim koncie sporo innych intrygujących tytułów, jednym z nich jest wydany w ubiegłym roku Cmentarz tajemnic, książka na tyle dobra, że do szału doprowadzały mnie te chwile, w których musiałam przerywać lekturę na sen, jedzenie, czy po to, by wysiąść z tramwaju, podczas gdy bohaterowie, akurat w tych właśnie momentach, przeżywali największe problemy. Albo też nie przeżywali wydając ostatnie tchnienia.

Autor Cmentarza tajemnic przenosi swoich czytelników do Wenecji, ukazując ją w wariancie współczesnym oraz z 1733 roku, czyli czasów, kiedy to Rudy Ksiądz, najlepiej znany miłośnikom muzyki klasycznej oraz słuchaczom radowej jedynki jako Vivaldi, autor kompozycji Cztery Pory Roku, zakrywając łysinę rudą peruczką, dzierżył w dłoniach batutę i stojąc w kościele La Pietà dyrygował orkiestrą kameralną. Wzmianka o Vivaldim pozwala przypuszczać, że Wenecja Hewsona będzie miastem muzyki i wcale nie mija się to z prawdą. Okazuje się jednak, że jak w Wyznaję Jaume Cabré, skrzypce nie przynosiły szczęścia żadnemu ze swych właścicieli, tak w Cmentarzu tajemnic ten sam instrument oraz nuty kryjące w sobie muzykę wybitną, sprowadzą na zainteresowane nimi osoby sporą dawkę kłopotów, niekiedy nawet śmiertelną.

Wenecja miastem tajemnic i zbrodni

Wenecja Hewsona to nie tylko muzyka i miasto pocięte siecią kanałów dostarczających rozmaitych wrażeń węchowych, ale także niebezpieczne zaułki, sekrety skrywane w czterech ścianach, ludzie pozbawieni skrupułów, makabryczne zbrodnie, cenne znaleziska i bezcenne zguby. W tym świecie naiwność ściera się z wyrachowaniem, dobroć z bezwzględnością, piękno z tym, co ordynarne, a niewinność z żądzą posiadania. To właśnie chęć posiadania można uznać za motyw przewodni kryminału. Ludzie i przedmioty przechodzą z rąk do rąk, rzadko kiedy bezkrwawo. Wenecja spływa krwią.

Współczesność. Na cmentarzu San Michelle zjawia się dwudziestopięcioletni młodzieniec po odbiór ciała swojej "kuzynki", pochowanej tam dziesięć lat wcześniej (po takim okresie zwłoki zmarłych przenoszone są do miejskiego ossuarium, by na cmentarzu było na kolejne ciała). Mężczyzna nie zamierza jednak zająć się tym, co zostało z dziewczyny, kradnie trzymany przez nią przedmiot i znika. Policja na miejscu odnajduje otwartą trumnę z ciałem skrzypaczki zamordowanej przed dekadą i zwłoki dozorcy nekropolii zamordowanego przed chwilą.

W tym samym czasie, do Wenecji przyjeżdża młody naukowiec, Daniel Forster, którego celem jest skatalogowanie biblioteczki kolekcjonera sztuki. Od swego pracodawcy, młody człowiek dostaje jednak zupełnie inne zadanie, które zupełnie zmieni życie wielu osób. To właśnie od chwili, w której zjawia się na spotkaniu z drobnym złodziejaszkiem po odbiór starych skrzypiec, rusza lawina paskudnych zdarzeń. Kłamstw, intryg, morderstw, zdrad.

Tymczasem w osiemnastowiecznej Wenecji rozbrzmiewa niezwykła muzyka, której kompozytorka nie może się ujawnić światu, ze względu na swe pochodzenie skazujące ją na życie w żydowskim getcie. Przepiękne dźwięki przez nią skomponowane oczarowują słuchaczy, ale w niektórych wzbudzają zazdrość i chęć zdobycia muzycznego arcydzieła na własność, choćby i po trupach.

Onieśmielający talent

David Hewson naprzemiennie przybliża losy bohaterów ze współczesności i z 1733 roku, stopniowo budując napięcie, by niemal jednocześnie wprowadzić momenty największej grozy i dramatycznych zwrotów akcji w obu wątkach. Dochodzenie 3 zrobiło na mnie duże wrażenie, ale dopiero czytając Cmentarz tajemnic w pełni zrozumiałam, co Jeffery Deaver, autor kryminalnego cyklu o Lincolnie Rhyme i Amandzie Sachs, miał na myśli stwierdzając, że Hewson jest obdarzony onieśmielającym talentem[1]. Wenecki kryminał wbija w fotel. To misternie uknuta intryga, mnogość zwrotów akcji, różnorodność charakterów i wspaniałe, wielowymiarowe tło. Budynki stają przed oczami jak żywe, dźwięki wpadają w ucho, a zapachy drażnią nozdrza. Równie ciekawie wypadł portret miasta współczesnego, jak i tego sprzed niespełna trzystu lat, kiedy to reguły funkcjonowania w Wenecji narzucał doża. Autor opisuje m.in. problem Żydów, którym nocą nie można opuścić murów getta, a do kościołów nie wolno im się zbliżać nawet za dnia.

Brytyjczyk nie zaniedbuje żadnego z wątków, odpowiednio dawkuje napięcie, wie kiedy warto przyspieszyć akcję, a kiedy nieco zwolnić i pozwolić czytelnikom rozejrzeć się wokół, przyjrzeć mijanym krajobrazom. Pozwala wysnuć pewne domysły, ale zakończeniem wprawia w osłupienie. Całość utrzymana jest w klimacie tajemniczym, miejscami bardzo mrocznym, i nie należy do tych, w których wydarzenia następują po sobie w tempie godnym amerykańskiego kina akcji. 

W polskim przekładzie znalazło się kilka nieco kulawych sformułowań, z których zapamiętałam zwłaszcza jedno: Zjedli kolację w Da Fiore - smażone jeżowce z polentą, turbota, homary i całe rzeki mocnego białego wina[2], ale, tak prawdę mówiąc, akcja zaintrygowała mnie zbyt mocno, bym potrafiła skupić się na konstrukcji zdań. David Hewson po prostu wciągnął mnie w wykreowany przez siebie świat, udowadniając przy tym, że potrafi nie tylko pisać świetne książki na podstawie cudzych pomysłów, jak to było w przypadku Dochodzenia, ale także od podstaw stworzyć pasjonującą historię, w której przeszłość i teraźniejszość łączą zbrodnie i namiętności, historię pełną tajemnic, emocji i pobudzających wyobraźnię opisów.

Wenecki Lucyfer to nie tylko jakaś postać na obrazie. On żyje. Jest tutaj. Krąży wśród nas. Dyszy nam w kark, śmieje się w twarz[3].



***

Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
wielbicielom historii łączących przeszłość z teraźniejszością
zafascynowanych Wenecją
ciekawych jak wyglądała Wenecja w latach 30. XVIII wieku
miłośnikom muzyki

***

[1] David Hewson, Cmentarz tajemnic, przeł. Dariusz Żukowski, Wyd. Marginesy, 2014, nota z okładki.
[2] Tamże, s. 298.
[3] Tamże, s. 350.

***

Przeczytaj koniecznie

***


22 komentarze:

  1. Na kryminały zawsze jestem chętna, a jeszcze Wenecja w tle - to już jestem bardzo zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Wenecja brzmi bardzo zachęcająco, takie klimatyczne miejsce i cień zbrodni. Poza tym lubię takie przeplatanie wątków z przeszłości z akcją w teraźniejszości. Muszę poznać twórczość tego autora. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takiej zachęcającej recenzji nic tylko poszukać i przeczytać ten kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kryminał i Wenecja? Jak u Holta. :) Choć Hewson chyba jest lepszy - tak wnioskuję z Twojej recenzji. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To mnie zachęciłaś teraz! "Dochodzenie" też chętnie bym poznała, ale jestem trochę zagubiona w kwestii co wybrać najpierw, książki czy serial? I czy skusić się na amerykański czy duński?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duński serial chyba pokrywa się z książkami, więc albo to, albo to.
      Amerykański serial jest świetny! Z książek czytałam tylko trzecią część (dobra). Sama siebie nie rozumiem, ale zaczęłabym tak jak zaczęłam: od amerykańskiego serialu. A książki później. :P

      Usuń
  6. Kryminał to mój ulubiony gatunek książek i zastanawiam się jakim cudem nie poznałam jeszcze twórczości tego autora. Fabuła zapowiada się szalenie ciekawie, a ta Wenecja dodatkowo mnie zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka dla mnie na teraz! Idealna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No, może i rzeczywiście przeczytam kiedyś :) Brzmi całkiem interesująco, a do tego Wenecja... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi kusząco, choć ostatnio kryminałów coraz mniej czytuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. O Boże, jak mi się marzy taki właśnie genialny kryminał! Nie dość, że intrygująca tematyka, to na dodatek doskonale skonstruowany, czego chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
  11. O! To lektura w sam raz dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. O, ja biorę w ciemno to, co związane z Wenecją, a o tej książce nie słyszałam

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy dotąd nie słyszałam o tym autorze. Chętnie przeczytam tę książkę!
    www.rozdzial5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. intryga utkana w taki sposób bardzo mnie zachęca!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystkie (jak widzę) swoje Czytelniczki zdołałaś bardzo zachęcić - to mnie pozostało też tylko.............. "brać w ciemno" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja mam moc! :D

      Książkę? Bo wiesz, w wielu przypadkach takie "branie" może być ryzykowne. :D

      Usuń
  16. Oglądałam i serial amerykański i duński, więc wiem co doradzić w kwestii serialu. :) Fabuła pierwszej serii duńskiego pokrywa się z pierwszą i drugą amerykańskiego, potem się rozdzielają, ale oba są świetne. Ponieważ bohaterowie z wersji amerykańskiej są cieplejsi, łatwiej ich polubić, to polecam zacząć od USA, a po dwóch sezonach (jest tylko kilkanaście odcinków) można się przerzucić na drugi sezon duński, żeby porównać pierwowzór z wersją z zza oceanu. A dalej według upodobań. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie - będę musiała nadrobić duński. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.