wtorek, 18 listopada 2014

Michał Zygmunt "Nienawiść"
Pamiętnik nienawiści

Michał Zygmunt
Nienawiść
Wyd. Krytyka Polityczna
2014
200 stron
W swoich literackich podróżach niezbyt często wybiegam w przyszłość. Interesuje mnie raczej powieściowe "tu i teraz", czasem też spoglądam wstecz, ale w przyszłość? Mało kiedy. Co mnie zatem skłoniło do tego, by sięgnąć po Nienawiść Michała Zygmunta, której autor przenosi czytelników do 2084 roku?

Wzmianka o morderstwie wzbudzająca zrozumiałe zainteresowanie u miłośniczki kryminałów.

Wizja świata, w której Kuwejt, Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska należą do najbiedniejszych państw naszego globu.

Warszawa pełna uchodźców: emigrantów z Dubaju czy saudyjskich uciekinierów pracujących przy segregacji śmieci lub w rzecznym porcie.

Tabletki, działające niczym magiczne eliksiry, dodające to powabu, to rozumu.

Tytuł. Jedno słowo mieszczące w sobie ogromny ładunek negatywnej energii. Dlaczego autor na "dzień dobry" uderza  nim czytelników po twarzach?


Bez wątpienia Nienawiść Michała Zygmunta doskonale wpasowuje się w definicję dystopii. Rok 2084, choć ulepszony postępem nauki i techniki, pod względem społecznym nie przedstawia się najlepiej. Uczucia w tej nowej rzeczywistości są zbędne. Tu rządzi rozum, emocje to zaburzenia. Problemem są liczne grupy uchodźców, a podzielone, zasadą segregacji generacyjnej, społeczeństwo gloryfikuje młodość, odrzucając przy tym starość. Młodzi są przyszłością, siłą napędową, dynamiczną, wydajną grupą ludzi stanowiących o potędze nowego porządku świata. Starsze pokolenie, niemrawe, niepotrzebne, nieprzystosowane, to wrzód na nieoświetlonej przez słońce części globu. Ropiejący, wstydliwy. Pożytku ze starików jest mniej niż z robaków w słoju wędkarza, oznajmia Przester, jeden z bohaterów, wezwanych na miejsce zbrodni popełnionej w warszawskim bloku. Ofiarą jest właśnie starik, należący do tych, którzy pamięć o poprzedniej epoce zabierają ze sobą do grobu.

Nasze światy rozdziela bariera społecznej przydatności[1] - komentuje opinię Przestera komendant. W moim świecie jest angorska wełna i wody toaletowe o ciężkich, piżmowych zapachach. W ich krainie są salony z wnęką kuchenną o poszarzałych ścianach, an których znienacka, jak tutaj, wykwita krew...[2]

Na miejscu zbrodni, śledczy znajdują dziennik spisany przed siedemdziesięcioma laty. Zapis nienawiści, pogardy, świadectwo degrengolady. 

Michał Zygmunt
[źródło]
Michał Zygmunt brutalnie kreśli obraz współczesności, odzierając go z retuszu, pięknych słów, zaciemniających obraz gierek, złudnych upiększeń, podkoloryzowanych wersji wydarzeń. Tytułowe emocje biorą górę w zachowaniach bohaterów dziennika. I trudno się dziwić, że mimo postępu nauki i techniki, obraz z 2084 roku w niczym nie przypomina świata, w jakim chcielibyśmy żyć. Kiepski fundament stawiamy jako podwaliny przyszłości, w której przyjdzie funkcjonować kolejnym pokoleniom.

Przejawów agresji nie trzeba daleko szukać. Jestem pewna, że na własnym podwórku każdy bez trudu znajdzie dowody nieuzasadnionej agresji, kumulacji nienawiści, zbędnej złości. Przykład idzie z góry, a od negatywnych emocji aż kipi w sferze polityki. Jak budować zżyte, silne, stojące za sobą murem społeczeństwo, gdy władza opiera się na niskich lotów zagrywkach, rynsztokowych tekstach, nawoływania do bojkotu opozycji, częściej szukając zaczepki niż wspólnych dróg i sposobów współpracy?

Zabijamy się codziennie. Się i siebie nawzajem. Dzień po dniu, kawałek po kawałku. Gloryfikując siłę, jednocześnie piętnujemy słabość. Stawiając na piedestał młodych, spychamy na krawędź niepamięci starych. Zapominamy o tych, którzy w danym momencie stają się nam zbędni. Nienawiść nie jest nam obca.

Swej pesymistycznej wizji, odmalowanej w najnowszej powieści, Michał Zygmunt nie wziął znikąd. Bacznie obserwuje rzeczywistość. Wróży, na podstawie ludzkich zachowań, przyszłość w czarnych, wzbudzających niepokój barwach. Opisuje naszą teraźniejszość jako nękaną przez nienawiść, pełną konfliktów, intryg, fanatyzmu, nietolerancji. Od tych negatywnych zjawisk nie są wolne grupy u władzy, ani rodziny. Źle dzieje się wszędzie, choć na różną skalę, a owa kumulacja zła nie może się przecież dobrze skończyć.

Nienawiść Michała Zygmunta nie jest lekturą łatwą, ani pod względem emocjonalnym, ani językowym. Wrażenie robi kontrast pomiędzy językiem teraźniejszości, a współczesności, kiedy to emocje o negatywnym zabarwieniu, pełne wulgaryzmów i pogardy, zastępuje chłód bardziej stonowanych, a przede wszystkim grzeczniejszych sformułowań. Przyszłość nie daje jednak ukojenia. Zbyt wiele w niej wad, mimo dążenia do perfekcjonizmu. Nie wszystko da się kontrolować, choć prób nie brakuje. Ot, choćby stróż prawa - bez trudu może wykonać skanowanie każdego człowieka, odczytując z wyświetlonego hologramu stan emocjonalny, rodzinny czy majątkowy. Całość jest trochę przegadana i momentami miałam wrażenie, że właściwie nie wiadomo dokąd nas intryga ma zaprowadzić.

Motyw dążenia do pełnej kontroli społeczeństwa przesiąka dystopie i antyutopie. Wystarczy wspomnieć Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya czy Rok 1984 George'a Orwella. Wątki szpiegowania społeczeństwa przez władzę, nie są już zresztą domeną literatury fantastycznej. Udowodnił to Edward Snowden, pokazują to także i inni. Dzieje się źle, nie ma co do tego wątpliwości. I kto wie, czy nam, urodzonym w XX wieku, nie przyjdzie kiedyś zdychać w odosobnionej, ignorowanej przez młodych dzielnicy, w świecie, do którego nie wszystkim tak śpieszno.

Oni żyli w czasie niedojrzałości[3] - powiedzą o nas. Złudnych nadziei, całkowitej płynności socjoekonomicznej i etycznej. Dlatego próbowali rozpaczliwie chwytać się starych praw moralnych, nijak nieprzystających do wymagań epoki...[4]




***

Książkę polecam
miłośnikom dystopii
śledzącym zmiany we współczesnym świecie
ciekawym jednej z wizji przyszłości
poszukującym lektur skłaniających do myślenia

***

[1] Michał Zygmunt, Nienawiść, Wyd. Krytyka Polityczna, 2014, s. 16.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 86
[4] Tamże. 

***

egzemplarz recenzencki

***

Jeśli macie ochotę posłuchać co o nienawiści i Nienawiści ma do powiedzenia Michał Zygmunt, możecie zajrzeć tutaj:


24 komentarze:

  1. Skojarzyło mi się to z pewną książką zalegającą w mojej biblioteczce, a mianowicie "PL +50. Historie Przyszłości", lubię takie niekonwencjonalne pomysły na książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący tytuł, wpadłam na niego wcześniej przypadkiem i muszę przyznać, że mnie zainteresował. Być może po niego sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż za recenzja! Brawo:) Teraz nikt nie przejdzie obok książki obojętnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam tytuł książki i ten piękny, błękitny kolor okładki zupełnie mi do siebie nie pasują. Nienawiść zawsze kojarzy się z jakimiś bardzo ciemnymi, intensywnymi kolorami, ale już sam fakt, że tutaj takiego nie ma sprawiłby, że zastanowiłabym się nad pozycją, a po Twojej recenzji już wiem na pewno, że muszę to przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano widzisz, a może w tym sęk, że nienawiść to nie tylko ta zaznaczona mocnymi barwami agresja, ale też coś, co kryje się w tym, co pozornie niewinne? :)

      Usuń
  5. Ostatnio mam ogromny apetyt na dystopie i te młodzieżowe, i te poważniejsze, bardziej dosadne. Dlatego w najbliższym czasie muszę dorwać "Nowy wspaniały świat", a oprócz tego przydałoby się też wzbogacić biblioteczkę o "Nienawiść".

    OdpowiedzUsuń
  6. Nienawiść do tej pory kojarzyła mi się z książką Stanisława Srokowskiego. Nie jest ani dystopią, ani utopią. Ale za to ze wszech miar prawdziwy i okrutny. Jeśli nie czytałaś, to polecam. Ale zaznaczam, że nie będzie miło i przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale sobie zanotuję nazwisko autora. :)

      Usuń
  7. Przerażają mnie takie wizje świata. Od razu załącza mi się wyobraźnia i widzę katastroficzne obrazy. A jednak po sięgam po takie książki, to chyba masochizm.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na razie nie mam nastroju na taką pesymistyczną wizję przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię dystopie i ten tytuł strasznie mnie zaciekawił. Czy rzeczywiście kiedyś sami doprowadzimy się do zagłady? Mam wielką ochotę na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo rzadko czytam książki o przyszłości, jeszcze się zastanowię nad tą propozycją ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Choć to nie moje klimaty - niezmiernie mnie zaciekawiłaś swoją recenzją!;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spodziewałam się, że pod taką niepozorną okładką kryje się taka treść, a przed wszystkim wizja wybiegająca tak daleko w przyszłość. Nie do końca jestem do niej przekonana - trochę obawiam się tego języka, ale może nie będzie tak źle.

    OdpowiedzUsuń
  13. Graham Greene napisał, że "Nienawiść to jedynie porażka wyobraźni". Nie wiem, czy można to również odnieść do autora tej książki...i nie chcę wiedzieć;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, nie powinno się przecież utożsamiać autora z jego książką. ;)

      Usuń
  14. "Laleczka z Saskiej Porcelany" chyba była Majki Jeżowskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem - ja znam tylko tę wersję, w której Majka Jeżowska, zdaje się, też maczała palce.

      A poza tym - gdzieś Ty tu przywędrowała z tym komentarzem, he? :P

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.