Oliver Pötzsch Córka kata 2011 Wyd. Esprit 480 stron |
Im bardziej wgłębiam się w świat kryminałów i thrillerów, tym bardziej zaczynam się rozglądać za takimi przedstawicielami gatunku, które zabiorą mnie gdzieś indziej niż w mroczne zaułki wielkich, współczesnych miast. Strzałem w dziesiątkę okazał się np. cykl Leochares, którego autor, Jakub Szamałek, zabrał mnie do starożytnych Aten czy równie starożytnego Królestwa Bosporańskiego. Ale co dalej? Z kim wybrać się i dokąd, by zapewnić sobie intrygującą lekturę z akcją osadzoną w ciekawych czasach?
Moją uwagę przykuł Oliver Pötzsch swoją książką Córka kata. O dziwo, w tym wypadku nie tyle sama powieść okazała się największym magnesem, co właśnie postać jej autora. Niemiecki pisarz i filmowiec jest potomkiem Kuislów, słynnej dynastii katów bawarskich, którzy od XVI do XIX wieku skracali cudze życia, bądź wydłużali czyjeś cierpienia. Uświadomienie sobie istnienia tak osobliwych przodków to z jednej strony szok dla młodego człowieka, z drugiej zaś zgłębienie tematu pozwala zdobyć świetny materiał na książkę. Na szczęście Oliver Pötzsch doszedł do właściwego wniosku. Tak powstała powieść osadzona w w XVII wieku w bawarskim Schongau, w której to właśnie postać kata, Jakuba Kuisla, będzie grała pierwsze skrzypce, gdy w mieście zaczną dziać się rzeczy straszne i tajemnicze, a podejrzenie o czary może sprowadzić śmierć nawet na niewinnych.
Otóż w Schongau dochodzi do serii brutalnych morderstw na dzieciach. Najpierw, ostatniego z synów woźnicy Grimmera, wyłowiono z rzeki. Dzieciak jeszcze żył, gdy przerażeni mieszkańcy pochylali się nad zakrwawionym, skatowanym ciałem. Nikt jednak nie zdołał pomóc. Chłopiec zmarł, a to rozpaczliwe, to wściekłe wołania jego ojca, jeszcze długo echo niosło w siną dal. Sytuacja wzbudziła w ludziach strach. Wszak nie była to śmierć przypadkowa, naturalna tym bardziej nie była, ani chybi ktoś maczał w tej zbrodni swe palce.
Pierwsze podejrzenie padło na woźniców z Augsburga, wiecznie skonfliktowanych ze schongauczykami. Drugie, okazało się zgubne dla akuszerki, której wielu zawdzięczało szczęśliwe pojawienie się swych potomków na tym mrocznym świecie, lecz w mgnieniu oka ich wdzięczność wyparowała, gdy na plecach zmarłego dziecka znaleziono podejrzany ślad. Czary! Tu działają czary![1] - krzyczy zaskoczona, przerażona gawiedź. Zrozpaczony ojciec rzuca podejrzenia na Martę Stechlin, do niedawna akuszerkę, od tej chwili schongauską czarownicę.
Skończyło by się to wszystko samosądem, gdyby nie spryt oraz budzące respekt postura i profesja kata. Marta ląduje jednak w lochach i lada moment jej obrońca będzie musiał wyciągnąć swe narzędzia, zadać kobiecie niewyobrażalny ból, tym samym zmuszając ją do złożenia zeznań, przyznania się do parania czarami i zamordowania chłopca.
Oliver Pötzsch [źródło] |
Są w mieści tacy, którym wyznanie to bardzo byłoby na rękę. Są tu ludzie, którzy pod osłoną nocy i cieni, knują i szepczą, pozbywając się tych, którzy mogą im zagrozić. Ginie kolejne dziecko, po nim jeszcze jedno. Małe ciała, bez wyjątku, opatrzone są znakiem czarownic. W mieście aż huczy od plotek i podejrzeń. Akuszerka ma umrzeć wrzeszcząc z bólu. Jej ofiara ma być gwarancją spokoju. Winna czy nie - nieważne. Ludzie mają wierzyć, że tylko jej śmierć zapewni bezpieczeństwo im i ich dzieciom.
Marta nie miałaby szans, gdyby nie kat i jego córka oraz miejscowy medyk. Śledztwo poprowadzi ich między biednych i bogatych, w mrok i jasność, w wątpliwości i pewność. Nad wierzącymi w czarną magię mieszkańcami, ciężko będzie jednak zapanować. Czas leci, dowodów na niewinność akuszerki nie ma. Jak wiele bólu ją czeka i czy uda się wyrwać ją śmierci?
Mroczny to świat, pełen strachu i zabobonów, a jednocześnie napędzany tymi samymi żądzami, które oślepiają nas, współczesnych. Oliver Pötzsch stworzył intrygującą fabułę, której tło niezwykle fascynujące. Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, w czasach krwawych, nasyconych lękiem, katowskie rzemiosło ma się bardzo dobrze. Z lochów dobywają się jęki, na stosach płoną czarownice, a ten i ów traci głowę pod toporem, ku uldze i uciesze ludu obserwującego wykonanie wyroku. Łatwo stać się kozłem ofiarnym, bo gdy dzieje się źle, równowagę przywrócić może jedynie polowanie na źródło owego zła. Choćby i na siłę. I nieważne: winien czy nie. Liczy się to, że ktoś został oskarżony i skazany. Po drodze, gdy torturowane ciało przypomina pulsującą bólem krwawą miazgę, podejrzany przyzna się do wszystkiego. Wykonanie wyroku przyniesie upragniony spokój.
Taka tam scenka rodzajowa... [źródło] |
Córka kata to niesamowita wyprawa w przeszłość. Oliver Pötzsch barwnie (choć korzystając z mrocznej kolorystyki) kreśli obraz mieszczańskiego społeczeństwa z XVII wieku, obowiązujących wówczas praw, trawiących ludzi lęków, stosunków i układów łączących lub dzielących poszczególne warstwy społeczne i zawodowe grupy.
Biorąc pod uwagę to z jakiego rodu wywodzi się autor powieści, można liczyć na wiarygodność w przedstawianiu katowskiego rzemiosła. Książka powstała w oparciu o dokumentację historyczną, choć pisarz przyznaje, że nie brak w niej uproszczeń. Warto odnotować fakt, iż postać Jakuba Kuisla jest historycznie udokumentowana, podobnie jak postacie jego żony i dzieci. Ponieważ jest to ogromnie interesująca osobowość, wiadomość ta robi spore wrażenie. Również informacje dotyczące katowskiego rzemiosła są prawdziwe. Aż dreszcz przechodzi na myśl, że te wszystkie przerażające sceny rozgrywające się w książce, niegdyś rozgrywały się z udziałem jak najbardziej realnych postaci.
Czasy się zmieniają, ale ludzie nie - taka trywialna myśl naszła mnie po lekturze książki. Wciąż wielu skłonnych jest poświęcić jednych, dla chronienia interesów drugich (zwykle własnych), bez względu na to, czy ofiara jest winna czy przypadkowa. Dla świętego spokoju, przyjmuje się nawet najbardziej absurdalne uzasadnienia, najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Znajdźcie mi kogoś, kto w oczach ludzi będzie mógł uchodzić za winnego zła, które ich spotyka, a ja mu tę winę udowodnię - taka idea przyświeca władzom Schongau, jakże podobna do znanego nam powiedzenia; dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.
Córka kata jest powieścią tonącą w mroku dziejów i dusz. Akcja porywa niczym rwący nurt schongauskiej rzeki, po drodze wiele się zdarzy, bo przeciwnik jest bezwzględny i nie spocznie nim nie osiągnie celu. Zło drzemiące w człowieku jest większą potęgą niż czarna magia i kto wie, czy nie wygra także i z dobrem.
Diabeł może pojawiać się pod różnymi postaciami, również jako człowiek[2]. To przeraża jeszcze bardziej niż tajemnicze znaki i magiczne receptury.
***
Książkę polecam
miłośnikom nietuzinkowych kryminałów
ciekawym życia w Bawarii w XVII wieku
zainteresowanym rzemiosłem katowskim
poszukującym mrocznej powieści
***
[1] Oliver Pötzsch, Córka kata, przeł. Edyta Panek, wyd. Esprit, 2011.
[2] Tamże, s. 221.
Osobliwi przodkowie. Z jednej strony ciągnie mnie do poznania życia w Bawarii w XVII wieku, a z drugiej strony obawiam się tych opisów rzemiosła katowskiego.
OdpowiedzUsuńNie jest aż tak źle. W wielu thrillerach osadzonych we współczesnych czasach są dużo bardziej okrutne sceny.
UsuńOczywiście mam tę książkę u siebie, ponieważ również zaciekawiło mnie to jak autor rozprawił się ze swoim osobliwym dziedzictwem. Teraz muszę tylko zmotywować do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBiegusiem! ;)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale umiesz skutecznie zachęcić :) Zapamiętam tytuł.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, ale zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńO, książka w końcu doczekała się swoich pięciu minut. :P Cieszę się, że się podobała. :)
OdpowiedzUsuńPerspektywa październikowego spotkania mnie w końcu zmobilizowała. ;)
UsuńCzytałam,ale mnie jakoś ta historia nie przekonała...
OdpowiedzUsuńCzytałam już jakąś recenzję. Nie bardzo mnie przekonała. Twoja zachęca, więc może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTym razem podziękuję, to nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście nietuzinkowy kryminał. Warto zapisać sobie tytuł, będę miała go na uwadze.
OdpowiedzUsuńKryminały to nie moja bajka, ale jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńSwego czasu głośno było o tej powieści. Nie sięgnęłam, być może niesłusznie...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem niesłusznie. Choćby ze względu na czasy i postać kata - warto. :)
UsuńCzytałam już dawno temu, ale bardzo ciekawa historia. Niesamowicie mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńSporo juz czytałam o tej książce. Z każdą.kolejna kolejną recenzja mam coraz większą ochotę, by po nią sięgnąć :-)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, nie tylko dla historii kryminalnej ale i tła historycznego :)
OdpowiedzUsuńMojej mamie ta książka bardzo się podobała, ja też zamierzam niedługo przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPrzodkowie, którzy dają materiał na nie jedną książkę... Jestem zaintrygowana "Córką kata" i na pewno w najbliższym czasie postaram się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPosiadanie takich przodków i grzebanie w historii rodziny musi być fascynujące.
UsuńWielokrotnie widziałam ją w ofercie wydawnictwa Esprit, muszę kiedyś po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńOczywiście słyszałam o tej pozycji. Jak na nią trafię to z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo intryguje mnie swoją tematyką oraz mrokiem, jaki wyziera z każdej strony "Córki kata". Powieść czeka na mojej półce. Chyba sięgnę po nią szybciej, niż myślałam...
OdpowiedzUsuńJa akurat kryminały i thrillery uwielbiam. Fabuła dosyć oryginalna, ale jakoś mnie nie przekonała do siebie
OdpowiedzUsuńniestety. Raczej nie przeczytam :)
http://pasion-libros.blogspot.com
Lubię kryminały, widzę, że ten jest specyficzny i ma niezwykły klimat. Tylko, że ja obecnie chyba wolę współczesne kryminały, jak będę miała ochotę na eksperyment to na pewno sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńA ja odwrotnie: coraz częściej rozglądam się za czymś z realiami niekoniecznie współczesnymi.
UsuńBrzmi ciekawie i intrygująco. Pewnie się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej książka dla mnie. Po recenzji cieszę się, że zdecydowałam się na nią jakiś czas temu i czeka sobie na półce.
OdpowiedzUsuńZainteresowałam się tą książką po Twojej zapowiedzi na facebook'u. Jak widać, nie na darmo.
OdpowiedzUsuń