[źródło] |
Koszmary z dzieciństwa. Kto ich nie miał? Buka przerażająca Muminki i małych telewidzów, kożuch na mleku, przedłużający się mecz piłki nożnej, przez który skracano czas na Dobranockę, potwory spod łóżka i te czające się w ciemnym pokoju. Takich straszydeł jest mnóstwo i pewnie każdy z nas może wymienić choć kilka. Brukselkę w zupie, "zjedz ziemniaczki", "pocałuj ciocię", "powiedz wierszyk", albo "nie bój się, to tylko sen" - podczas gdy przecież z góry wiadomo, że monstrum istnieje naprawdę i chwilę wcześniej chciało misiowi odgryźć ucho.
U mnie potwory mieszkały głównie za zasłonami sięgającymi do podłogi. Czaiły się tam nieustannie, gotowe przypuścić zmasowany atak za dnia i w nocy. Było jednak coś gorszego, niż bliżej nieokreślone sylwetki bliżej nieokreślonych zjaw. Coś, co miało konkretny wygląd, charakterystyczną twarz i posturę. Miało nawet imię.
Rodzicielska cenzura nie przepuszczała filmów, których nie powinny oglądać małoletnie oczy. Jakim więc cudem udało mi się obejrzeć Koszmar z ulicy Wiązów? Pojęcia nie mam, ale faktem jest, że do teraz przed oczami mam dwie sceny: Freddy szykujący atak na dziewczynę w wannie i Freddy masakrujący kogoś śpiącego w łóżku.
Nigdy później nie odważyłam się obejrzeć żadnej części serii filmów z Freddy'm. Serio. Tak mocno miałam zakodowane, że jest to film absolutnie przerażający. I nawet przypadkowe spotkanie w Krakowie, nie zmieniło mojego podejścia. Te zgrzytające ostrza. Brrrrr...
nie dajcie się zwieść, w tych oczach czai się przerażenie (i nie mówię tu o oczach Freddy'ego) |
Aż któregoś wieczoru, przy wsparciu męża, kota i napojów dla dorosłych, duża Ania postanowiła zmierzyć się z koszmarem nękającym małą Anię.
I obejrzała Koszmar z ulicy wiązów.
Fabułę pewnie znacie. Facet ze spaloną twarzą i nożami zamiast palców prawej dłoni, nawiedza w snach grupę nastolatków. Irytująca i stresująca sprawa, ale naprawdę groźnie robi się wtedy, gdy okazuje się, że sen zmienia się w rzeczywistość. Rany są jak najbardziej realne. Śmierć dzieciaków też. Czego chce Freddy Krueger i jak go powstrzymać nim on wstrzyma akcję twojego serca? Ot, zagadka.
Była wanna, było łóżko i... mnóstwo śmiechu. Co tu dużo mówić - film Wesa Craven'a z 1984 roku ma swój psychopatyczny urok i specyficzny klimat, ale straszny nie jest. No dobra. Kiedyś mógł być. W latach osiemdziesiątych dla kilkuletniego dziecka. I może jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych. Gdzie mu tam do starszego o cztery lata Lśnienia Stanleya Cubricka czy liczącego sobie szesnaście lat więcej Dziecka Rosemary Romana Polańskiego.
Koszmar z ulicy Wiązów bez wątpienia działa na wyobraźnię, ale przede wszystkim tych, którzy po raz pierwszy oglądali go przed wieloma laty. Teraz jest ciekawym fabularnie tworem z bohaterem, który pociesznie biega nieskoordynowanie (acz wyjątkowo celnie) machając nieprawdopodobnie długimi kończynami. Krótko mówiąc: fabuła straszy, wykonanie nie. I to jest powód, dla którego obejrzę kolejne części, ale pominę na razie remake z 2010 roku. Odczarowałam swój koszmar z dzieciństwa, wyśmiałam go i od razu zrobiło mi się lżej. Mam jednak wrażenie, że slasher w nowym wydaniu mógłby sprawić, że Freddy powróciłby do moich snów (choć zwiastun tego nie potwierdza). A poza tym, nie ma w najnowszej wersji roli dla Johnny'ego Deppa, więc i motywacji brak.
Duża Ania wciąż boi się horrorów. I tylko Freddy'ego jakoś mniej.
Freddy podwójnie straszny: jak z miski nie znikną płatki z mlekiem, straszyć będzie także kożuch [źródło] |
Niemożność zjedzenia pizzy w dzieciństwie, wzbudza chęć mordowania w dorosłości [źródło] |
Wiele emocji wzbudza ostatnio pies-pająk. Pies-Freddy prezentuje się równie groźnie. [źródło] |
Alternatywa dla Kena - gadający Freddy [źródło] |
To może być pidżama party inne niż wszystkie... [źródło] |
***
One, two, Freddy's coming for you...
Pamiętam swoją przygodę z tym filmem. Mój brat miał go jeszcze na kasecie video i musiałam nieźle się naprosić, żeby pozwolił mi zobaczyć Freddy`ego w akcji. ;)
OdpowiedzUsuńI jak Ci się podobał? :D
UsuńNo nigdy nie widziałam tego filmu, aż żałuję ;) Moim pierwszym horrorem był ,,Smakosz" o masakra jak sie bałam :D aż muszę obejrzeć po latach :)
OdpowiedzUsuńDo tego filmu jeszcze nie dorosłam. :D
UsuńZabawny i jednocześnie interesujący post. Nie oglądałam tego filmu, ale w kwestii koszmarów z dzieciństwa - do dzisiaj boję się pająków! :D
OdpowiedzUsuńDo pająków nic nie mam, o ile nie wchodzą mi w drogę. ;)
UsuńChcę taką piżamę <3
OdpowiedzUsuńNie boisz się? :P
UsuńJa jakoś nie kojarzę tego filmu, z pewnością go nie oglądałam. Skoro więc nie jest taki straszny to może to zmienię :)
OdpowiedzUsuńCałkiem zabawny zamiast straszny. ;)
UsuńJa bałam się Buki, dopóki nie trafiłam do liceum, gdzie przezywaliśmy tak panią od matematyki - podobieństwo owszem było, ale tylko z wyglądu, bo to bardzo klawa babka była :)
OdpowiedzUsuńPróbuję sobie wyobrazić jak wyglądała ta nauczycielka... :P
UsuńKożuch na mleku, koszmar dzieciństwa mojego i siostry! Ależ trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńMojego też, ale ciiiii... ;)
UsuńMnie się ciągle koniec świata śnił albo że mnie UFO porywa. A strasznych filmów w ogóle nie oglądałam, bo po tym jak koleżanka opowiedziała mi "Laleczke Chucky" wyrzuciłam wszystkie lalki z pokoju i nie mogłam spać przez tydzień :P
OdpowiedzUsuńJuż teraz wiem, dlaczego podświadomie zawsze wolałam misie. :P
UsuńMnie zawsze ten film śmieszył i nie umiałam do niego podejść z powagą :D Zresztą... ja w ogóle jeśli o horrory popadam ze skrajności w skrajność, bo takiego Paranormal Activity bym w życiu nie obejrzała... Albo Ring! Brrr. Natomiast Teksańska masakra, właśnie Koszmar z ulicy Wiązów albo Koszmar minionego/następnego czy któregoś tam lata, to już inna sprawa :) W ogóle mnie nie przerażają postacie, które na wskutek jakiś dziwnych mutacji wyglądają jak wyglądają i wszystkich mordują ;)
OdpowiedzUsuńCo do strachów z dzieciństwa... Hm. Na pewno Buka... Oj tak. Muminki dużo wyrządziły mi krzywdy. Niemniej Buki się bałam bardziej niż wszelkiej maści potworów - moja mama zawsze twierdziła, że jest ze mną coś nie tak :D
No popatrz, a mnie "Paranormal..." nieco wynudził, bo więcej tam było oczekiwania na to co się zdarzy, niż samych wydarzeń. Za to końcówkę miał fajną.
Usuń"Ring" zdecydowanie straszniejszy, ale dałam radę. Może na dobry początek przeczytaj książkę?
Za to "Teksańskiej..." nie zamierzam oglądać. To jest właśnie brrrr... ;)
O dziwo nie oglądałam, pewnie rodzicielska cenzura nie przepuściła Freddy'ego ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie!
UsuńOch, oglądałam Koszmar ..., gdy byłam bardzo młoda, bałam się strasznie, a czasem to minęło, ale jakoś horrorów nie lubię oglądać.
OdpowiedzUsuńTeż za nimi nie przepadam, ale czasem próbuję coś obejrzeć i się nie bać. ;)
UsuńJa nie znam i nie chcę znać! Też bym się bała, tym bardziej, że jestem strachliwa, a horrory... nie, nie, nie. :)
OdpowiedzUsuńTobie bym na pewno nie polecała, Wrażliwcu. :)
UsuńJa nie wiem, jak to o mnie będzie świadczyło, ale... uwielbiam Freddy'ego! Głównie za ten jego sweterek. W dzieciństwie bałam się tylko Baby Jagi na motorze. :D Niemniej jednak - gratuluję pokonania traumy!
OdpowiedzUsuńBaba Jaga na motorze??????? Miotłę jej ukradli?
UsuńTo dopiero trudne dzieciństwo.
Pierwsza część mi się bardzo podobała. Fakt, nie jest to nie wiadomo jak straszny film, ale ma swój urok. Niestety kolejne są już dużo słabsze. Rany, dużo bym dała za taką koszulkę z wyliczanką :)
OdpowiedzUsuńA remake oglądałaś?
UsuńNienawidzę horrorów. Mam zbyt chorą wyobraźnię, by je oglądać :)
OdpowiedzUsuńZnam to skądś. :/
UsuńNie, Freddy to nie dla mnie, ja się uwielbiam bać, ale na "Szóstym zmyśle" i innych takich klimatyczno-dźwiękowo-spirytualnych filmach. Niemniej jednak temat strachów z dzieciństwa ostatnio mi bliski, bo okazało się, że Bąbel mój boi się nocą dokładnie tego samego, czego bałam się ja. Czyli tego, co być może siedzi pod łóżkiem i być może chwyci go za bosą piętę :) :) Ciekawe, czy lęki z dzieciństwa są przekazywane w genach? :)
OdpowiedzUsuńOstatnio trochę mnie w tej kwestii uspokoił Doktor Who odcinkiem "Listen", bo się okazało, że nie tylko ja się bałam (a może nawet ciągle boję) tego, co pod łóżkiem nocą straszy :) :)
O, takie klimatyczne filmy to i ja lubię. A co byś poleciła?
UsuńA to Wy nie wiecie, że pod pięty zawija się kocyk albo kołdrę? Wtedy potwory nie mają szans! One atakują tylko wystające kończyny. :D
Moje ulubione thrillery, hmmm... Blair Witch Project, Dark water, Dom snów, Klucz do koszmaru, Kobieta w czerni, Krąg, Mama, Obłęd, Oko, Pogrzebany, Północ w ogrodzie Dobra i Zła, Sekretne okno, Sierociniec, Stoker (wyjąwszy końcówkę), Szósty zmysł, Zostań.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że są alfabetycznie ;) Leciałam po tytułach na mojej liście ulubionych thrillerów (mam taką, lubię listy, hihi) I wypisałam te, które kojarzyłam o czym są, a to oznacza, że wrażenie największe zrobiły.
A wiemy i zawijamy :) Ale to nie zmienia faktu, że coś pod łóżkiem siedzi i może którejś nocy mu nie wystarczyć oczekiwanie na wystającą kończynę. Bać się więc po prostu wypada ;D
Piękna lista. Kilku filmów nie widziałam, a te co znam podobały mi się (choć "BWP" trochę mnie zawiódł - spodziewałam się czegoś więcej po tym filmie).
UsuńTeż lubię listy. ;)
To fakt. W końcu ile można czekać na nagą, zwisającą stopę? Nawet najbardziej cierpliwy potwór w końcu złamałby zasadę potworów spod łóżka.
Oglądałam ten film kilka lat temu, ale żeby mnie jakoś bardzo przeraził, to nie mogę powiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńBo teraz już nie przeraża. ;)
Usuń