Marcin Wroński A na imię jej będzie Aniela Wyd. W.A.B. 2011 440 stron |
Zyga Maciejewski podbił moje serce. Co prawda niekoniecznie chciałabym z takim typem mieszkać pod jednym dachem, ale uwielbiam czytać o tym, jak inni się z nim męczą. Komisarz bywa irytujący, pali jak smok, zamiast perfum unosi się wokół niego gorzelniany zapach, a ironia to jego drugie imię. Trzeba jednak przyznać, że coś w sobie ma ten były bokser ze skłonnością do nieregulaminowej walki z bezprawiem i własnym kodeksem moralnym. Trudno nie zaśmiać się, gdy posyła rozmówcom cięte riposty, a skuteczności odmówić mu nie można. Kogo zechce dopaść, tego dopadnie. Inna sprawa, że może mu to zająć nawet... kilka lat. Ale cóż - Zyga jest jak rasowy pies gończy, jak złapie trop to nie odpuści.
Trzeci tom cyklu o Maciejewskim ma zagadkowy tytuł A na imię jej będzie Aniela i okładkę, na której karty tarota zapewne przepowiadają czyjś niełatwy los. Marcin Wroński ponownie przenosi czytelników do Lublina. Tym razem śledztwo prowadzone przez głównego bohatera okaże się wyjątkowo trudne. Zajmie mu bowiem sześć lat.
Ten zabieg ma swoje plusy, ale i minusy też. W przeciwieństwie do Kina Venus, czyli poprzedniego tomu cyklu, w A na imię jej będzie Aniela wątek kryminalny ma mniejszą siłę rażenia. Rozciągnięcie akcji na sześć lat sprawiło, że spadło nieco napięcie. Mimo iż okrucieństwo i ohyda zbrodni są bezdyskusyjne, w natłoku innych zdarzeń staje się ona nieco mniej wyrazista. Atutem trzeciego kryminału cyklu o Maciejewskim nie jest więc sama kryminalna intryga, a panorama wojennego Lublina, której przyglądamy się dość dokładnie. Tę szansę przyjrzenia się zachodzącym w mieście zmianom, zawdzięczamy rozciągnięciu akcji pomiędzy momentem znalezienia pierwszych zwłok a rokiem 1944, kiedy to w ciągu kilku chwil padną słowa, strzały i ludzie.
Tymczasem mamy rok 1938 i lubelską policję, która 9 września odkrywa zwłoki młodej służącej. Zgwałcona, z zadartą spódnicą, palcami dusiciela odciśniętymi na szyi, zastygłą krwią na włosach łonowych i dziwną wydzieliną pokrywającą smugami jej piersi, leżała na sofie w salonie. 9 września, Aniela, smugi. Trzy wskazówki mogące doprowadzić do mordercy. Niestety, zagadka jest z gatunku tych trudnych. Chodzą słuchy, że mógłby ją rozwikłać niejaki Popielski z Lwowa, ale ten akurat zapewne zajmował się w tym czasie intrygą podsuniętą mu przez Marka Krajewskiego, a "przyjemność" odnalezienia przestępcy z Lublina, spadła na Zygę Maciejewskiego. Do podjęcia działań motywują go jak zwykle niezawodni koledzy: Fałniewicz i Zielny. W notatce Fałniewicza dotyczącej sprawy morderstwa widnieje taki o to tekst:
Ponadto wg przod. Prokopczuka, jeśli p. Kierownik rozwiąże tę sprawę, to "tu mu kaktus wyrośnie", czego nad wyraz ze st. przod. Zielnym nie możemy się doczekać[1].
Ja też!
Marcin Wroński laureat Nagrody Wielkiego Kalibru i Wielkiego Kalibru Czytelników Wrocław 2014 |
Maciejewski węszy wokół śmierci Anieli, a czas leci. Nadchodzi kolejny rok, wybucha wojna. 9 września ginie kolejna kobieta o wiadomym imieniu. Nie jest to jedna z ofiar działań wojennych. Mija kolejnych dwanaście miesięcy i sytuacja się powtarza. Schemat ten jednak w pewnym momencie się zaburzy, co w posunięciu naprzód śledztwa raczej nie pomoże. Na dodatek, komisarz nie ma co liczyć na wsparcie władz, bo w opanowanym przez Niemców mieście, nikogo nie obchodzi śmierć Polek. Cały rok czekał na ten dzień, i na kolejną denatkę, w nadziei, że coś drgnie w jego śledztwie. Tymczasem był chyba ostatnim człowiekiem w Lublinie, którego jeszcze interesował pojedynczy trup[2].
Tak sobie pomyślałam, że to rozciągniecie akcji kryminału na sześć lat, ma w tym kontekście sens. Wydarzenia wojenne odciągają uwagę czytelnika od poszczególnych morderstw tak, jak odciągały uwagę władz i mieszkańców miasta. Obserwujemy rozszerzające się niemieckie wpływy, trudną, okupacyjną rzeczywistość, prześladowania, walkę o przetrwanie, życie w getcie, widmo obozów koncentracyjnych. Niemieckie okrzyki wzbudzają strach nie mniejszy niż świst kul i wybuch bomb. I tylko kwestią czasu pozostaje nadejście wojsk radzieckich... Trudno się dziwić, że na takim tle morderstwo "jakiejś" Anieli nie robi większego wrażenia.
Maciejewski współpracuje z nazistami, bo postanowił złapać człowieka, który zabił raptem dwie osoby, podczas gdy tamci mordują tysiące Żydów?[3]
Kontrowersyjne? Owszem. W końcu to Maciejewski. Ten nie waha się przystąpić do Kripo, w oczach Polaków stając się zdrajcą, byle tylko kaktus na dłoni przodownika Prokopczuka wyrósł, a gwałciciel i morderca posłużył za nawóz dla roślinki.
A na imię jej będzie Aniela broni się nie intrygą kryminalną, a interesującym tłem. Marcin Wroński kreśli wyraziste wojenne obrazy, buduje wiarygodne portrety bohaterów i interesujące relacje między wykreowanymi postaciami. Autor umieścił w swej powieści także postaci rzeczywiste, jak choćby Szamę Grajera, mendę nieprzeciętną i kolaboranta. W getcie lubelskim prowadził restaurację. Znaleźć u niego można było nie tylko żydowskie prostytutki czy alfonsów, ale także członków SS. Grajer współpracował z gestapo, handlował żydowskim mieniem i, delikatnie mówiąc, nie wzbudzał sympatii. Nie da się jednak ukryć, że jest to jedna z bardziej interesujących postaci w tej książce. Bohaterowie drugiego planu są bez wątpienia atutem tej książki.
Choć powieść A na imię jej będzie Aniela nieco rozczarowała mnie jako kryminał, to Marcinowi Wrońskiemu po raz kolejny udała się wyprawa w przeszłość. Doskonale oddał ducha ogarniętego wojną miasta. Śledztwo w tych niełatwych czasach nastręcza wielu trudności, a Maciejewski będzie potrafił poświęcić wiele, by doprowadzić do schwytania perwersyjnego przestępcy. Wystarczy wspomnieć o jego wstąpieniu do niemieckiej policji, by nie mieć już wątpliwości, że komisarz o sprawiedliwość będzie walczyć zawsze i w każdych warunkach. Nawet, gdy dookoła upadają wszelkie moralne wartości.
Mieczysław Fogg - Ostatnia niedziela
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów retro
mieszkańcom Lublina i okolic
zainteresowanym życiem w wojennej Polsce
wielbicielom niepokornych stróżów prawa
ciekawym kim był nieuchwytny morderca i czym zawiniły wszystkie Aniele tego świata
***
[1] Marcin Wroński, A na imię jej będzie Aniela, Wyd. W.A.B., 2011, s. 17.
[2] Tamże, s. 63.
[3] Tamże, s. 93.
***
Cykl o Zydze Maciejewskim
Morderstwo pod cenzurą
A na imię jej będzie Aniela
Skrzydlata trumna
Haiti
Tu też warto zajrzeć
Jak nadrobię wszystkie wymagane zaległości, to i po tę książkę sięgnę z chęcią. Na kryminały zawsze znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńPolecam cały cykl. :)
UsuńSama nie skorzystam, ale wyślę linka kumpeli, która lubi takie klimaty
OdpowiedzUsuńJeśli nie zna tego cyklu, to koniecznie jej go poleć. :)
UsuńKryminały retro - próbuję się do nich przekonać.
OdpowiedzUsuńA co do akcji czytelniczej podaj dalej...czyli... to jest wspólny mianownik tych wszystkich dzieł, które wymieniłam - narkotyki. Może więc spróbujesz przeczytać Odblask? Zapraszam :)
Mam nadzieję, że z sukcesem, bo naprawdę warto. :)
UsuńW sumie fakt, choć to książki zupełnie inaczej pisane i w ogóle inne tematycznie (poza tymi narkotykami). Na 'Odblask" na razie nie znalazłabym czasu, mimo, że to krótka książka. Chcę przed urlopem wywiązać się z zobowiązań, tzn. przeczytać większość egzemplarzy recenzenckich od wydawnictw.
Jeszcze nie przekonałam się do kryminałów retro, ale kto wie co będzie za jakiś czas...
OdpowiedzUsuńKryminały nieszczególnie mnie interesują, ale to retro już bardzo :) Nie pogardziłabym lekturą :)
OdpowiedzUsuńWspomniałaś tyle pozytywów, że dla mnie starczy, by uznać książkę za interesującą:)
OdpowiedzUsuńJestem po lekturze "Kina Venus" i na pewno sięgnę po kolejną część, ta seria podoba mi się coraz bardziej. Najbardziej ciekawi mnie właśnie tło - ten obraz wojennej rzeczywistości, poza tym Zyga to dopiero oryginał. ;)
OdpowiedzUsuńMnie się też coraz bardziej podoba! Niedługo biorę się za "Haiti", czyli czytam totalnie nie po kolei, ale autor też skacze w czasie, więc stwierdziłam, że nie muszę się kurczowo trzymać właściwiej kolejności.
UsuńA Zygę uwielbiam! Zwłaszcza za ten cięty język. :D
Uff, ulżyło mi, że czytasz nie po kolei ;) Bo ja dostanę niedługo do recenzji "Haiti" może wcześniej zdążę przeczytać chociaż pierwszą część ;)
UsuńAkurat pierwszej nie czytałam. :D
UsuńWojenna Polska- jakoś nie lubię czytać o tym okresie, chyba ten kryminał sobie daruję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale zawsze możesz sięgnąć po inny tom cyklu, z akcją po wojnie lub przed. ;)
UsuńCzytałam, ta książka jest świetna pod historycznym kątem, wręcz genialna, rewelacyjna, zgodzę się z Tobą, że również trochę słabsza pod względem wątku kryminalnego, ale całością byłam zach-wy-co-na.
OdpowiedzUsuńZe względu na to, że nastawiłam się jednak przede wszystkim na kryminał, aż tak zachwycona nie byłam, ale to nadal świetna książka. :)
UsuńJak wiesz, kryminały retro nie są dla mnie. Może kiedyś się przekonam, kto wie.
OdpowiedzUsuńDo tej książki przyciąga mnie jej tło - wojna, tamte lata, dawne czasy, przeszłość. Nie odstrasza mnie nawet trochę kulawy wątek kryminalny ;)
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj - ta niekryminalna część jest genialna, a ta kryminalna mniej genialna, ale tylko troszkę. ;)
UsuńSprawdzę w bibliotece, czy mają jakieś książki tego autora, bo sporo ostatnio o nim u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńJeszcze w ciągu miesiąca na pewno pojawi się raz. ;)
UsuńNiestety, moja biblioteka nie ma żadnych książek tego pana, a ja już sobie ząbki ostrzę. Na razie musi wystarczyć mi Chmielewska, której książkę dzisiaj wypożyczyłem z biblioteki. :)
OdpowiedzUsuńEch, do Chmielewskiej obiecuję sobie wrócić, ale jakoś mi nie idzie. :/
UsuńOoooj, to stanowczo nie mój klimat. Ale książka zdaje się być naprawdę ciekawa. Nie znam Pana Wrońskiego. Może fatycznie pora to zmienić? :D
OdpowiedzUsuńNajwyższa! :P
UsuńMoże kiedyś będę miała okazję przeczytać, ale chciałabym "wyjątkowo" zacząć od pierwszej części cyklu wydawniczego ;))
OdpowiedzUsuńTak zawsze najlepiej, choć z tego co się zorientowałam, autor sam nie trzyma się kolejności. Tzn, to, że jeden tom jest z czasów wojny, to nie znaczy, że kolejny będzie z fabułą osadzoną np. po wojnie, czy pod jej koniec. :D
UsuńNa temat "Anieli" miałem bardzo podobne odczucia. Tło - rewelacja. Kryminał - średnio. Dla porządku dodam, że najwyżej cenię "Kino Venus" (intryga, styl, tło, a do tego filmowe smaczki) i "Pogrom..." (wszystko znów w idealnej równowadze - i historia w tle, i intryga, tym, razem wyjątkowo mocno splecione). Ogólnie cykl Wrońskiego czytam na bieżąco jako jedyny. Reszta pisarzy, łącznie z Krajewskim, nie wytrzymała u mnie konkurencji w postaci twórcy komisarza Maciejewskiego (swoją drogą - co za postać!).
OdpowiedzUsuńAkurat te dwie najwyżej przez Ciebie oceniane mam już za sobą. Teraz czytam "Haiti" (biorę się za cykl baaaardzo po kolei - wiem, ale w sumie autor też skacze po różnych okresach, więc czuje się usprawiedliwiona).
UsuńA postać Maciejewskiego jest faktycznie genialnie skonstruowana!
Czytając Twoją recenzję "Kina Venus" nie bardzo miałam ochotę po nią sięgnąć, ale po "A na imię jej będzie Aniela" jak najbardziej chcę :)
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, bo w sumie "Kino Venus" oceniłam lepiej. :D
Usuń