Edgar Wallace Bractwo Wielkiej Żaby Wydawnictwo CM 2014 344 strony |
Urodzony w Londynie w 1875 roku, Edgar Wallace, ma na swoim koncie ok. 170 powieści. W Polsce, przed wojną wydano część z nich. Blisko 65 tytułów trafiło w ręce czytelników, nim dopadła je cenzura i zarządziła wycofanie twórczości Anglika z bibliotek. Ten ogromnie poczytny autor, zostawił po sobie spory literacki dorobek i równie wielkie długi. Popularność jego kryminalno-awanturniczych historii nie przełożyła się na życie w dostatku. Na polskim rynku wydawniczym, Wallace wraca do łask. Do tej pory wznowiono trzy jego powieści - Czerwony krąg, Numer Szósty i Bractwo Wielkiej Żaby.
Tytułowe bractwo to organizacja potężna, a jej istnienie jest solą w oczach angielskich stróżów prawa z początków XX wieku. Co drugi bandyta, którego łapiemy, ma wytatuowaną żabę na przegubie ręki[1] - narzeka londyński detektyw Wellingdale. Mają nawet własne radio, które co jakiś czas nadaje tajemnicze komunikaty. Aż trudno uwierzyć, że ekipa trzęsąca miastem, odpowiadając m.in. za zamach na poselstwo Stanów Zjednoczonych, ukatrupienie kijem prezesa ważnej spółki, czy puszczenie z dymem składów gumy wartej cztery miliony funtów, to właściwie banda włóczęgów z płazami zdobiącymi nadgarstki. Na nieszczęście stróżów prawa, jest to jednak grupa doskonale zorganizowana, stale się rozrastająca i dowodzona przez człowieka, którego tożsamość nie jest znana nikomu.
O tym, jak bardzo niebezpieczne jest spotkanie z "Żabą", już na pierwszych stronach powieści przekonał się inspektor Genter, któremu wydawało się, że jest cwańszy niż był w rzeczywistości. Udało mu się przeniknąć do organizacji, a nawet trafić do tego samego pomieszczenia co jej szef. Ale cóż... Grozić "Żabie" rewolwerem? Śmiercią? Wolne żarty. Genter nie jest bohaterem, do którego czytelnik powinien się przyzwyczajać. Ginie szybciej niż niejedna postać z powieści Martina.
Elk i Gordon stają więc przed sporym wyzwaniem. W toku prowadzonego śledztwa poznają wiele osób, które mogą mieć coś wspólnego z organizacją lub są tylko przypadkowymi uczestnikami rozmaitych zdarzeń. Czy któreś z nich może być "Żabą"? Może ten bogaty i wpływowy? Lub ten, który pojawia się znikąd? A może tamten, który nie chce wyjawić w jaki sposób zarabia na życie? Może niepozorny młokos? Albo... kobieta? Tajemnice ma wielu, kto skrywa tę najpoważniejszą?
Jak na klasykę przystało, śledztwo opiera się na dedukcji. Metodą drobnych kroczków i skojarzeń, powoli docieramy do prawdy. Ta zdołała mnie zaskoczyć, choć w pewnym momencie miałam delikatny przebłysk inteligencji, który nakierował mnie na właściwą postać. To był dobry trop, choć miałam też inne typy, więc pewnie nie dotarłabym do finału szybciej, niż powieściowy duet śledczych. Akcja powieści raz nieco zwalnia, innym razem przyspiesza, język jest przystępny, bohaterowie różnorodni - sympatyczni, antypatyczni, sprytni, niezbyt bystrzy, władczy i łatwi do zmanipulowania. Będzie tu czas na zauroczenia i miłości, małe i duże sekrety, gry, podchody, sceny w miejskich i nieco mniej cywilizowanych terenach.
Przede wszystkim, będzie jednak niebezpiecznie. Nie każda żaba, której nadepnie się na odcisk, wyda jedynie zduszone kumkanie. Są wśród nich takie, które zechcą się zemścić. I próżno w ich żabich oczkach, szukać choćby cienia litości.
Dobrych Żab nie ma. Są tylko złe Żaby, gorsze Żaby i najgorsza Żaba[2].
Bractwo Wielkiej Żaby (1959) - zwiastun filmu
***
Książkę polecam
miłośnikom klasycznych kryminałów
wielbicielom agresywnych płazów
zainteresowanych londyńskim światkiem przestępczym
poszukującym księcia, którym wydaje się, że całowanie żaby jest bezpieczne
wielbicielom historii o tajnych organizacjach
***
[1] Edgar Wallace, Bractwo Wielkiej Żaby, przeł. Marceli Tarnowski, 2014, s. 18.
[2] Tamże, s. 87.
***
Ja za klasycznymi angielskimi kryminałami nie przepadam, więc książka z pewnością nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że to nie dla mnie, ale okazuje się, że takie książki potrafią wciągnąć. :)
UsuńKlimaty nie moje, ale dzięki za podsunięcie pomysłu na prezent dla kumpeli
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kumpela się ucieszy. :)
UsuńNie wiedziałem nawet, że wyróżniamy coś takiego, jak angielski kryminał. Muszę się doinformować...
OdpowiedzUsuńWyróżniamy jak wyróżniamy, po prostu istnieje. ;)
UsuńPodpisuję się pod poprzedniczkami, niestety nie moje klimaty..
OdpowiedzUsuńNic na siłę. ;)
UsuńKlasyki kryminału nigdy dość, więc jak najbardziej jestem na tak. Cieszę się, że wreszcie pojawiają się na naszym rynku takie książki. Może uda się wydać tyle książek tego pisarza, co przed wojną. A żaba faktycznie nie kojarzy się z niebezpieczeństwem, ale może czas właśnie takie skojarzenie wzbudzić :)
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko czytam takie książki, ale faktycznie - może jeśli będzie się pojawiać ich więcej, to może się to zmieni. Tak czy inaczej - polecam. :)
UsuńBardzo płodny pisarz, ale szczerze mówiąc jeszcze o nim nie słyszałam, ani nie czytałam nic jego autorstwa.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za klasycznymi kryminałami. Zdecydowanie bardziej preferuje współczesne.
OdpowiedzUsuńJa chyba też wolę współczesne, ale okazuje się, że i te starsze mogą być ciekawe, i nie kończą się na Christe, czy autorze Sherlocka H.
UsuńNie czytałem jeszcze angielskiego klasycznego kryminału, więc muszę spróbować. :)
OdpowiedzUsuńTen jest bardzo fajny, więc warto po niego sięgnąć.
UsuńLubię klasyczne kryminały, więc jak będę miała okazję, to sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZachęcam. :)
UsuńNie jestem co prawda miłośniczką agresywnych płazów, ale recenzja zainteresowała mnie na tyle, że byłabym skłonna dać tej książce szansę :P
OdpowiedzUsuńSpójrz na okładkę. Taka poczciwa żabka tam stoi. Trzeba dać jej szansę. :D
UsuńCzytałam ze dwie książki Wallace'a- i nawet mi się podobały, jak spotkam to sięgnę i po "Żaby".
OdpowiedzUsuńTeż będę szukała innych. :)
UsuńWydaje się nie być w moim typie, ale chętnie bym się pozytywnie zaskoczyła, że jednak jest :D
OdpowiedzUsuńNo to musisz po tę książkę sięgnąć. ;)
UsuńO proszę, jaki ciekawy pomysł na kryminał...
OdpowiedzUsuń