W związku z tym, że wszyscy podniecają się Targami Książki w Warszawie, a ja siedząc w Poznaniu mogę tylko zielenieć wraz z wiosną (z tym, że ja z zazdrości), odgrzebałam zdjęcia sprzed dwóch miesięcy. Tak na pocieszenie, bo to był pierwszy ciepły dzień tego roku, na dodatek spędzony nie w pracy, a na urlopie. Całkiem miły, słoneczny dzionek, który postanowiliśmy spędzić na małej wycieczce. Wybraliśmy Biskupin, 21 marca jeszcze cichy i pusty. Właściwie cały nasz.
Z jednej strony takie miejsca są fantastyczne, gdy tętnią życiem, odbywają się wystawy, pokazy, a atrakcje przyciągają ludzi z różnych stron, z drugiej - gdy nikt nie wchodzi w kadr, a ciszę przerywa jedynie rytm naszych kroków, zwiedzanie ma pewien specyficzny urok.
Tuż za bramą przywitał nas ten oto osobnik. Spytany o to, którędy do wioski, udał, że nie kuma.
Poradziliśmy sobie sami, wybierając ścieżkę prowadzącą wprost do bramy zrekonstruowanej osady.
Co prawda dostępu do większości pomieszczeń broniły całkiem współczesne kłódki, ale gdzie się dało wślizgnąć, tam też wtargnęliśmy bez pukania.
Zwierzątka! Cóż, historia historią, a ja jak zwykle sporo czasu spędziłam w pobliżu inwentarza jak najbardziej żywego i współczesnego.
Miłość tego pana kupiłam ubiegłoroczną, zeschniętą trawą.
W nagrodę za odwagę i refleks, który uchronił mnie od utraty palców, pan zza płotu zawołał kumpla i zorganizowali dla mnie pokaz walki na rogi.
Po skończonym przedstawieniu panowie brodząc w wodzie udali się na obiad, a ja, w towarzystwie męża, w stronę kolejnych zabudowań (głodna przeogromnie, bo z powodu dziwnej pory zwiedzania położona w pobliżu skansenu restauracja była nieczynna, a na wygrzebywanie mchu spod zwierzęcych kopyt byłam wciąż za mało zdesperowana).
Na widok pieca chlebowego nie zrobiłam się ani odrobinę mniej głodna. To był jedyny moment, kiedy to chciałam, by to miejsce tętniło życiem, a żwawy piekarz właśnie wyciągał w moim kierunku jeszcze ciepły bochen chleba.
Przy okazji zajrzeliśmy do muzeum, gdzie udało nam się nie tylko obejrzeć stałą ekspozycję, ale i wystawę przepięknych fotografii Marka Skubisza.
Po opuszczeniu muzeum, jeszcze chwilę kręciliśmy się po okolicy, aż w końcu nadciągająca chmara dzieciaków podjęła za nas decyzję o ewakuacji. Zrobiło się kolorowo, tłoczno i przede wszystkim - głośno.
Choć może to kiszki grały marsza.
W Biskupinie byłam ładnych kilka lat temu i w sezonie, więc naprawdę musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby zrobić dobre zdjęcia, bez obcych ludzi w kadrze :D
OdpowiedzUsuńAle fakt, to miejsce nawet wczesną wiosną ma swój urok, co właśnie udowodniłaś:)
Mnie brakuje cierpliwości do takiego fotografowania.
UsuńPewnie z zielenią byłoby ładniej, ale wtedy bez ludzi by się raczej nie udało. ;)
Zawsze chciałam zwiedzić tę osadę. Dzięki Twoim zdjęciom poczułam się tak, jakbym tam była. Choć i tak pewnie się tam wybiorę :)
OdpowiedzUsuńWybierz, wybierz - w końcu wiadomo, na zdjęciach to nie to samo.
UsuńAleż ja lubię Twoje zdjęcia i relacje:) A w tym zielenieniu łączę się z Tobą;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :)
UsuńReportaż z Biskupina nam zafundowałaś. Piękny. Byłam, zwiedzałam i też robiłam zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTam mnie nie było jeszcze, ale mam nadzieję, że to nadrobię. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to jedno z takich miejsc, o które warto zahaczyć. :)
UsuńŚwietne zdjęcia! Wstyd się przyznać, ale do tej pory Biskupin znam jedynie z podręczników do historii (i twojego bloga). Chyba czas się tam wybrać.
OdpowiedzUsuńWstydzić to ja się powinnam, bo w Poznaniu mieszkam tyle czasu, a do Biskupina pojechałam dopiero teraz. Jak się będziesz wybierać, to nie zapomnij wpaść do Poznania na kawę!
UsuńOstatnio w Biskupinie byłam jakieś 10 lat temu. Chętnie wybrałabym się tam ponownie. Świetne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
UsuńAle widać, że fajnie spędziłaś czas :)
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczę. ;)
UsuńJaki spokój! Mnie - poprzez to, że dwa razy byłam w Biskupinie ze szkolną wycieczką w podstawówce - kojarzy się to miejsce z mnóstwem ludzi zwiedzających i stoiskami z pamiątkami ;).
OdpowiedzUsuńA my spotkaliśmy parę, która na nasz widok sobie poszła i jedną rodzinę, która szła w przeciwną stronę niż my. Dopiero przy końcu pojawiły się dzieciaki. Pełen spokój. :)
UsuńWspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńBiskupin to jeden z punktów na mapie Polskich, które chcę odwiedzić. Niestety do dość daleko ode mnie i praktycznie nigdy mi nie po drodze..
Dziękuję. :)
UsuńMoże przy okazji jakiejś wyprawy nad morze?
O byłaś u mnie ! :D Do Biskupina mam około 10 km często jeżdżę tam rowerem. Mogłaś jeszcze wstąpić do Wenecji i Lubostronia ;)
OdpowiedzUsuńW Lubostroniu nie byłam (muszę sprawdzić co tam jest), ale do Wenecji zajrzeliśmy. Muzeum niestety było już zamknięte, a ruiny nas nieco rozczarowały. ;)
UsuńOglądając twoje zdjęcia tak mnie naszło : ,,cudze chwalicie swego nie znacie''. Biskupin jest przepiękny i wyjątkowo. Muszę go odwiedzić.
OdpowiedzUsuńTo fakt, u nas też jest mnóstwo pięknych miejsc. :)
UsuńO! :) Będę tu za miesiąc :)
OdpowiedzUsuńJakieś plany wakacyjne? :)
UsuńTak :) Tydzień na Pałukach :) W planach Biskupin, Wenecja, Żnin, ale też Gniezno, Poznań i Toruń. Taka objazdówka z noclegami w Gąsawie :) Już się nie mogę doczekać :)
UsuńTo liczę na jakąś fotorelację. :)
UsuńAle piękne zdjęcia! A "pan" cudowny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńMój ci on! :P
Byłam tam jeszcze w czasach "sprzed córci" i też nie było dużo ludzi, ponieważ było po sezonie, był październik. Bardzo podobało mi się w osadzie, jest tam inaczej niż w zwykłych skansenach. No i ten plan filmowy :)
OdpowiedzUsuńW październiku musi tam być ślicznie. :)
UsuńPiękne zdjęcia zrobiłaś:) W Biskupinie nie byłam, ale oglądając zdjęcia bardzo bym chciała zobaczyć wszystko na żywo:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńOgromnie lubię takie miejsca, więc jak najbardziej - zachęcam do wycieczki. :)
Genialne zdjęcia :) Bardzo chcę pojechać do Biskupina, ale na razie muszą mi wystarczyć Twoje fotki :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, to też lubisz jeździć w różne miejsca, więc podejrzewam, że i Biskupina nie ominiesz. :)
UsuńNa pocieszenie powiem Ci, że nigdy nie byłam w Biskupinie ;) I nie zazdrość, tylko w przyszłym roku już nie ma wymówek, tylko kierunek Warszawa :)
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że brakuje mi na targach Twojego towarzystwa, bo kto mi zrobić takie ładne zdjęć z autorami, którzy podpisują mi książki ;)
Gdyby nie problem z samochodem, to pewnie bym przyjechała. Za rok - nie ma zmiłuj!
UsuńDobra, dobra - już ja widziałam, że od służących pomocą panów nie mogłaś się opędzić. :D
Ja się poruszam bez samochodu (poza Warszawą), więc żadnych wymówek nie przyjmuję ;)
UsuńTylko jednego dnia, akurat gdy była ze mną mama i odmawiała współpracy z aparatem :P
No tak, ale jakbym miała pójść do pracy w piątek i zdążyć od rana na sobotę, to byłoby dość ciężko.
UsuńNo proszę, jak nie panowie to mama. Naprawdę masz za dobrze. :D
Tak właśnie wiedziałam, że znam to miejsce :) <3 Chętnie bym je zwiedziła! Piękne zdjęcia :3
OdpowiedzUsuńZachęcam do wycieczki. :)
UsuńByłam kilka razy, pięknie.
OdpowiedzUsuń