środa, 7 maja 2014

Amanda Coplin "Morelowy sad"
Morelowe więzi

Amanda Coplin
Morelowy sad
Black Publishing
2014
488
Morele w tytule, morele na okładce, wewnątrz książki morelowe drzewa. Prawie czuć słodki zapach owoców, palce lepią się od soku. W sadzie, promienie słońca tańczą między gałęziami, wieje lekki wiatr. Jest niemal cicho, słychać tylko szelest liści. Idealne miejsce by odpocząć, siedząc w cieniu drzew oddać się błogiemu lenistwu. Nie myśleć o niczym lub myśleć o uszczęśliwiających drobiazgach. Cieszyć się chwilą. 

Mogłoby tak być, prawda? Sielsko, przyjemnie, w promieniach słońca, bądź cieniu drzew. Bez problemów, stresu, przykrych wspomnień. Mogłoby tak być, ale nie u Amandy Coplin, debiutującej, amerykańskiej pisarki, która wabi czytelników słodyczą moreli, by wysłać go do miejsca, które wcale słodyczą nie ocieka. Morelowy sad to nie idylliczna historia, której bohaterowie w ślicznych dekoracjach przeżywają równie piękne uczucia. To opowieść dużo bardziej złożona, która zachwyca, ale i boli.

William Talmage wiedzie raczej samotnicze życie. Nie ma rodziny. On, jego matka i siostra, przyjechali do doliny latem 1857 roku, kiedy miał dziewięć lat[1]. Ojca stracił chwilę wcześniej, gdy zawaliła się kopalnia, w której mężczyzna pracował. Po jego śmierci, we trójkę wędrowali głównie pieszo, przez wiele, wiele dni, nim w końcu trafili do miejsca, które mogli nazwać swoim domem. Wówczas nie było tam jeszcze sadu, bo trudno użyć takiego określenia w odniesieniu do dwóch lichych jabłoni. Z czasem pojawiło się więcej drzew, a także warzywny ogród. Wreszcie mogło być dobrze.

Zamiast szczęścia przyszła śmierć. Trzy lata po tragicznym wypadku w kopalni, matkę pokonało zapalenie płuc. Rok później William zachorował na ospę, po której zostały mu szpecące blizny i częściowa głuchota prawego ucha. Na szczęście przeżył. Mniej szczęścia miała jego siostra. Był rok 1965, gdy Elsbeth poszła do lasu za polem nazbierać ziół i nie wróciła[2]. Talmage nigdy nie dowiedział się, co się z nią stało. Został sam, całkowicie oddając się pracy w sadzie. 

Monotonię, z jaką kolejne dni następowały po sobie, przerwało pojawienie się dwóch nastolatek. Ostrożnych, nieufnych, skrzywdzonych przez ludzi. Brudnych, głodnych, bezdomnych dziewczyn. Obydwie noszą widoczne już ciążowe brzuchy. Towarzyszą Williamowi z pewnej odległości. Sypiają w sadzie. Do domu zbliżają się tylko po jedzenie. Mężczyzna karmi je jak bezpańskie psy, często zostawiając talerze u progu. Oswaja je niczym Mały Książę lisa, a one z dnia na dzień podchodzą coraz bliżej, choć nadal nie chcą rozmawiać, nie pozwalają się dotknąć, nie dają się namówić na nocleg pod dachem.

Dotychczas znany im świat to ten, w którym za dwa dolary można kupić dwadzieścia minut z dziewięcioletnią dziewczynką. Z twarzy mężczyzny nie da się odczytać nic pewnego, nawet jeśli wydaje się poczciwy. Taka dobrotliwość potrafiła w jednej chwili obrócić się w coś zupełnie przeciwnego; mógł zacząć cię dusić albo uderzyć w twarz wierzchem dłoni[3]. Pewnie gdyby nie zbliżające się porody, ruszyłyby dalej i William znów zostałby sam na sam ze swoimi drzewami, co tydzień jeżdżąc na targ, od czasu do czasu widując się z wędrownymi handlarzami końmi. Scenariusz będzie jednak inny, a pojawienie się Delli i Jane, zakończy spokój, zaburzy monotonię, zmieni proste życie w walkę. O szczęście i zaufanie, bezpieczeństwo i przyszłość. Nie jest bowiem łatwo oswoić skrzywdzone dziewczęta, zagwarantować im ochronę i normalne życie, gdy przeszłość nie daje za wygraną. Węszy, pyta i pozostaje kwestią czasu, kiedy zapuka do drzwi. Nie będzie to przyjacielska wizyta.

Bohaterowie Morelowego sadu dostali szansę. Dziewczynki na nowe, dobre życie. Mężczyzna na wypełnienie pustki po stracie, z którą nigdy się nie pogodził. Nastolatki wzbudzają w nim instynkt opiekuńczy. Nie mógł uratować Elsbeth, ale może się zrewanżować, wyciągając pomocną dłoń do swych niespodziewanych gości. Tylko czy dziewczyny będą potrafiły skorzystać z oferty? Czy Talmage ma tyle siły, by obronić je przed tym, co nie daje im spokoju? Della i Jane przeszły zbyt wiele, by zapomnieć o strachu i braku zaufania. Być może to właśnie ta trudna przeszłość wyznaczyła im takie, a nie inne ścieżki. Właściciel sadu coraz częściej będzie bezradny wobec tego, co się wokół niego dzieje. Bez względu na wszystko, ma jednak dla kogo żyć. I jestem pewna, że choćby nie wiem jak trudne okazało się jego nowe życie, nie zamieniłby go na powrót do samotnej egzystencji jaką wiódł do tej pory.

Łatwo się nabrać na pozory, jakie może sprawiać okładka książki, uznać, że Morelowy sad to kolejna opowiastka z sielskiej wsi, w której znajduje się upragniony spokój. A jednak ta historia, choć toczy się niespiesznie, pełna jest zdarzeń i emocji, a tor, jakim płynie fabuła, bywa niekiedy naprawdę zaskakujący. Amanda Coplin stworzyła powieść, w której przeszłość i teraźniejszość nierozerwalnie łączą się w całość. To książka nasycona uczuciami, od tych najpiękniejszych po tej najtrudniejsze, których wolałoby się uniknąć. Będzie tu czas na radość i smutek, złość i zadumę. Wszystko to, osadzone w pięknie zbudowanej scenerii, zapada w pamięć na dłużej. Autorka nie szczędzi szczegółowych opisów, buduje nastrój i dekoracje. Jej bohaterowie są kłębkami emocji, na dodatek bardzo mocno wyczuwalnych. Udziela się ich niepokój, niepewność, radość z małych sukcesów i rozpacz po wielkich porażkach. 

Morelowy sad to powieść o bumerangu przeszłości, o ranach, które się nie goją, emocjach przenoszonych na innych ludzi, sposobach radzenia sobie ze stratą, życiu w zgodzie z naturą, odwadze, walce i zemście. Są to tematy wciąż poruszane, bo niezmiennie istotne, stanowiące elementy życia wielu z nas. Amanda Coplin pięknie pisze o relacjach międzyludzkich, biorąc na tapetę zbieraninę ludzi, którzy formalnie rodziną nie są, a jednak łączące ich więzi wydają się być niezależne od więzów krwi. Amerykanka serwuje czytelnikowi niełatwą emocjonalnie historię, ale mimo natłoku złych zdarzeń, nie odbiera mu nadziei. Przeciwnie. Udowadnia, że można wznieść się ponad dręczącą nas przeszłość, bo przecież nie nią powinniśmy żyć. Świat pełen jest nowych możliwości i ludzi, którzy wciąż jeszcze nie są przegrani.



***

Książkę polecam
miłośnikom powieści pełnych emocji
ceniącym budujące klimat opisy
poszukującym lektury o międzyludzkich relacjach

***

[1] Amanda Coplin, Morelowy sad, przeł. Przemysław Bieliński, Black Publishing, 2014, s. 16.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 55.

***


42 komentarze:

  1. Chciałabym przeczytać tą książkę. Już od pewnego czasu chodzi mi po głowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka przyciąga wzrok i zapowiada ciepłą i lekką opowieść. Do dziś tak właśnie myślałam o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekka to ona na pewno nie jest. Dużo w niej trudnych emocji.

      Usuń
  3. Mnie właśnie zwiódł opis i okładka - też miałam wrażenie, że to jedna z tych zwyczajnych, banalnych opowieści - widzę jednak, że jest w niej coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie jest banalna. Mnie zaskoczyła ogromnie pozytywnie.

      Usuń
  4. Wow, fabuła jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Nie tego się spodziewałam po tej książce, ale jak widać to, co jest także zachwyca, przykuwa uwagę, wzrusza i dostarcza wielu innych emocji. Jak dla mnie pozycja, którą chcę i muszę przeczytać - w nieokreślonej (na razie) przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie mówiłam, że to świetny debiut? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powieści pełne emocji zawsze są u mnie chętnie widziane, dlatego spojrzę przyjaźniejszym okiem na powyższy debiut.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka bardzo zachęca. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie mam w planach czytelniczych. Wszystko mnie do niej przyciąga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ta lektura Cię nie zawiedzie. :)

      Usuń
  9. Achh na tę książkę już od jakiegoś czasu ostrzę sobie ząbki, bardzo bym chciała przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wielką chęcią bym się zapoznała!

    OdpowiedzUsuń
  11. Powieść, która zachwyca, ale i boli? Zdecydowanie brzmi jak powieść dla mnie. Zainteresowałaś mnie Morelowym sadem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, że nie jest to taka lekka pozycja, bo takich na razie mam dosyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, nadmiar lekkich lektury, albo nadmiar ciężkich, moim zdaniem, męczy.

      Usuń
  13. Ależ ta okładka myląca, co do treści książki. Hm... powieści o relacjach międzyludzkich prawie zawsze mnie ciekawią,przeszłość, która obecnie wpływa na bohaterów też, w sumie książka powinna mnie zainteresować. I nawet piszesz, że daje nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo myląca. Przez to zaskoczenie fabułą jest jeszcze większe.

      Usuń
  14. Aniu, piękny tekst! Aż czułam ten ból po stracie, tę niepewność, bezradność. Książka może i trudna, ale jakże piękna. Koniecznie dorzucam do listy must have, muszę mieć ją na własność. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Jestem pewna, że nie zawiedziesz się lekturą.

      Usuń
  15. Nie wczytuję się recenzję, gdyż książka stoi na półce w kolejce do przeczytania. A nie chciałabym się czymkolwiek sugerować przed sięgnięciem po nią. Spojrzałam tylko na koniec i dobrze, że polecasz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze, że nie jest to kolejna sielska opowieść o radosnym życiu. O problemach i radzeniu sobie z nimi należy mówić. Cieszę się, że debiut autorki jest tak udany. Okładka jest piękna, a sama fabuła mnie przekonuje. Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O radosnym życiu, zdecydowanie nie jest. A sama historia jest interesująca i ciekawie opisana.

      Usuń
  17. Wszystkie książki tego wydawnictwa bardzo mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie mam za sobą dwie i obydwie warte polecenia. Recenzje pozostałych są również pozytywne. Wygląda na to, że faktycznie warto zainteresować się ofertą tego wydawnictwa.

      Usuń
  18. Książki raczej nie przeczytam, ale muszę przyznać, że okładka bardzo... miła.

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, bardzo chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  20. niewątpliwie jest fajna, ale jakoś nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Już kilka recenzji o niej czytałam i mam na ,,Morelowy sad" coraz większą chęć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę dodać... Nie mam wątpliwości, że warto tę książkę przeczytać. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.