czwartek, 17 kwietnia 2014

Anna Sakowicz "Żółta tabletka"
Wydawana bez recepty

Anna Sakowicz
Żółta tabletka
2014
Warszawska Firma Wydawnicza
122 strony
Blogerzy chwytają za pióra. No, może nieco przesadzam. Po prostu wygodniej siadają tam gdzie i tak spędzają sporo czasu. Z laptopem na kolanach, kubkiem herbaty pod ręką i natłokiem pomysłów, które tym razem umieszczać będą nie tylko w cyfrowej rzeczywistości, ale na księgarnianych półkach. Piszą o tym, co kręci ich na co dzień. Kulinarni wypuszczają albumy pełne wywołujących głód fotografii. Modowi dają lekcje stylu. Jeszcze inni radzą jak pisać bloga, by dawało to coś więcej niż satysfakcję lub po prostu jak stać się szczęśliwym człowiekiem. Coraz więcej pojawia się książek o bardziej prywatnym zabarwieniu, zapisków obrazujących własne doświadczenia, chwytających za serce, szczerych i poruszających, jak Chustka Joanny Sałygi, albo niedawno wydana Zorkownia Agnieszki Kalugi. Blogerzy piszą poza blogami. Poradniki, wspomnienia, powieści, opowiadania. Dziś będzie właśnie o tej ostatniej formie wypowiedzi, o zbiorze Żółta tabletka autorstwa Anny Sakowicz.


Prowadzi dwa blogi. Pierwszy z recenzjami książek. Autorka przyznaje na nim, że bez czytania nie potrafi żyć. Drugi Kura pazurem - imponuje  statystykami i przyciąga lekkimi, humorystycznymi notkami. O czym? O życiu.O tym, co autorce w danej chwili chodzi po głowie.

Codzienność kury domowej nie musi być nudna, a prowadzenie takiego stylu życia nie jest wpisane w cv dożywotnio. Sakowicz z kury stała się kurą-blogerką, by w końcu przeistoczyć się w blogerkę-bizneswoman. Nazwa bloga pozostała bez zmian, a poczucie humoru, którym autorka zaraża odbiorców swoich tekstów, ani odrobinę się nie przytępiło. Dowód? Niedawno pojawiła się jej debiutancki zbiór opowiadań, w którym czytelnicy bez wątpienia znajdą to, co sprawia, że wyczekują kolejnych notek tworzonych pazurem wesołej kury. Przede wszystkim humor, a ponadto absurdalne dialogi, zaskakujące sytuacje, surrealistyczne obrazki.

Na zbiór Żółta tabletka, składa się szesnaście krótkich opowiadań. Wbrew pozorom autorka wybrała trudną formę, bo - moim zdaniem - napisanie dobrego opowiadania bywa niekiedy trudniejsze, niż stworzenie dobrej powieści. Potrzebny jest dobry pomysł, zwięzłość i celność wypowiedzi. Nie ma miejsce na rozbudowane opisy, stopniowe budowanie nastroju. Czytelnika trzeba zauroczyć w pierwszych słowach, dać mu taką historię, by nie zapomniał o niej w chwili, gdy zacznie czytać kolejny tekst. Trudna to sztuka, dlatego niełatwo jest znaleźć dobry zbiór opowiadań, taki, w którym poziom jest wyrównany i nie trzeba przedzierać się przez kilkanaście marnych tekstów, by trafić na dwie czy trzy perełki. W Żółtej tabletce są teksty lepsze i słabsze, takie, które kończą się w chwili przeczytania ostatniego zdania oraz te, które żyją w czytelniku dużo dłużej. Szesnaście opowiadań. Jak myślicie, ile jest wśród nich perełek?

Całkiem sporo.

Anna Sakowicz - szczęśliwa debiutantka
[źródło]

Żółta tabletka napisana jest w stylu, jaki doskonale znają czytelnicy blogerki. Nie jest to taki język, jakim napisana jest większość literackich historii, po które sięgamy na co dzień. Stylowi autorki bliżej do kabaretowych skeczy lub potocznego języka humoresek. Większość jej utworów, doskonale sprawdziłaby się na scenie. Przyznaję, że nie od razu przyzwyczaiłam się do języka, jakim pisane są opowiadania. Lubię zaglądać na Kurę pazurem, ale jednak potrzebowałam chwili, by złapać rytm, nabrać dystansu i po prostu... dobrze się bawić. 

O czym pisze Anna Sakowicz? Ano różnie. O zemście na Mieciu co na dupy chodził, o spotkaniu z Ernestem Hemingwayem, o kocie co utknął pod ściekową kratką, o tym jak dzięki książkom dziecko może odkryć nową, dość zaskakującą dla rodzica, pasję. Jeśli to prawda, że pisane przez nas teksty, w pewnym stopniu odzwierciedlają nas samych (a w tym przypadku tak jest na pewno, bo autorka pojawia się też niekiedy w swych opowiadaniach osobiście), to z opowiadań Sakowicz wyłania się postać dowcipnej, uważnej obserwatorki rzeczywistości, która ludzkie słabości czyni bohaterami humoresek, a swoją miłość do literatury zgrabnie upycha w rozmaitych wątkach. 

(I nawet pokazuje, jak zachęcić dzieci do czytania, doprowadzając do tego, że choć literaturze niechętne, w końcu zapyta: A mogę tak sobie tutaj sam posiedzieć i poszukać jakieś ciekawej książki?* Nawet tak niewinny temat autorka potraktowała po swojemu. Do tej pory rechoczę na myśl o finale tej historii).

Anna Sakowicz ma dystans do siebie i otoczenia. Dowcip, spostrzegawczość, umiejętność celnego opisu rzeczywistości, zamykanie pewnych scen czy ludzkich cech w krótkich formach literackich - mają szansę stać się jej wizytówką. Wypracowała sobie charakterystyczny styl i jeśli czytając jej blogi, dobrze się przy tym bawicie, to znak, że bez obaw możecie sięgać po zbiór humoresek sygnowany jej nazwiskiem. Sakowicz nie trzyma się jednej konwencji. Bywa u niej dramatycznie i absurdalnie, śmiesznie i gorzko. Pisze dosadnie. Dupa jest dupą, bez zdrobnień i pieszczotliwego klepania po pośladku.

Opowiadania blogerki to pozytywny zastrzyk energii. Różne tematy, różni bohaterowie, zwykle bardzo zaskakujące zakończenia, które niekiedy zmieniają spojrzenie na cały tekst. Najmniej trafiła do mnie historia Nie w swoim mieszkaniu. Opowiadania autorki najczęściej opierają się na elemencie zaskoczenia, na finałowej scenie, która często zmienia sens historii. W tym przypadku lepiej sprawdziłoby się wyjaśnienie podane nieco mniej bezpośrednio. Do moich ulubionych tekstów należą Polubić czytanie i Kotlety (ze względu na zaskakujące puenty) oraz bardzo pomysłowe Spotkanie (luźno kojarzące mi się z O północy w Paryżu Woody'ego Allena).

Jeśli do tej pory nie spotkaliście się z twórczością Anny Sakowicz, nie mogę wam obiecać, że przypadnie wam do gustu jej styl. Być może dopatrzycie się miejscami zbyt wielu powtórzeń, a krótkie, często urywane zdania, wybiją was z rytmu płynnego czytania. Mogę wam jednak przyrzec, że Żółta tabletka naprawdę poprawia humor. A puenty nieraz was zaskoczą. 


***

Książkę polecam
wielbicielom opowiadań
czytelnikom z poczuciem humoru
miłośnikom kabaretów
poszukującym odprężającej, lekkiej lektury poprawiającej humor

***

*Anna Sakowicz, Żółta tabletka, Warszawska Firma Wydawnicza, s. 78.

***

Warto zajrzeć

53 komentarze:

  1. Ciekawa jestem czy mi by się książka spodobała, może się kiedyś przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że mogłaby mi się spodobać. Ogólnie lubię takie lekkie, humorystyczne lektury i ostatnio doceniam opowiadania;) Pozdrawiam ciepło i świątecznie! Odrobiny czasu dla siebie i rodzinki, ciepła i humoru, odpoczynku i radości w te święta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam bloga autorki. Trochę obawiałabym się tego języka, o którym wspominasz, ale z drugiej strony chciałabym poznać te obserwacje, jakie poczyniła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to samo, też nie znam bloga autorki. Trzeba tam zajrzeć, posmakować jej stylu ;)

      Usuń
    2. Sprawdźcie koniecznie. :)

      Usuń
  4. Aby napisać dobre opowiadanie, trzeba być, cytując Kochanowskiego, nie leda piórem obdarzonym. Czasem braki niektórych umiejętności można zatuszować w powieści, ale w opowiadaniu zawsze wypłyną na powierzchnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możesz polecić jakieś dobre (niefantastyczne) opowiadania?

      Usuń
  5. Ostatnio jakoś nie lubię czytać opowiadań. Wolę znacznie dłuższą fabułę, przy której będę mogła się rozkoszować treścią, dlatego jednak wstrzymam się od szukania powyższej publikacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę dłuższe powieści, ale co jakiś czas opowiadania wpadają mi w ręce.

      Usuń
  6. Ja i tak fanką opowiadań nie jestem, więc... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Humor przyciąga mnie najbardziej :) nie to jak relaks z zabawną książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się dobrze bawiłam, zwłaszcza przy końcowych opowiadaniach.

      Usuń
  8. Bardzo zachęcająco napisałaś o tej książce. Aż zajrzałam na jej bloga i zginęłam na jakieś dwie godziny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś uwielbiałam czytać opowiadania, teraz mam wobec niech mieszane odczucia. Moim zdaniem tylko absolutni mistrzowie tego gatunku są w stanie mu sprostać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja opowiadań nigdy nie doceniałam, dopiero z czasem zrozumiałam, że to naprawdę sztuka, napisać dobry, krótki tekst.

      Usuń
  10. Coraz więcej blogerów ostatnio zaczyna pisać książki i to jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, dziękuję za recenzję. To chyba moja pierwsza taka na poważnie. :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję za możliwość przeczytania książki i trzymam kciuki za dalsze sukcesy. :)

      Usuń
  12. Zdecydowanie najlepsza recenzja "Żółtej tabletki" :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię książki "kolegów z branży", więc jeśli nadarzy się okazja, z pewnością się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory niewiele takich czytałam (jedną Kominka, o której w końcu zapomniałam napisać na blogu i "Chustkę").

      Usuń
  14. Czasami zawitam na bloga Kura Pazurem i bardzo lubię sposób, w jaki jest pisany. Wnioskuje więc, że i opowiadania by się mi spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Opowiadania to taka chwila.... no ale mogą być i fajne ;) Nie miałam jeszcze przyjemności z autorką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te są fajne i zabawne, więc mogłyby Ci się spodobać.

      Usuń
  16. Nie znam blogów pani Ani, ale chętnie poczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj, zwłaszcza na Kurę. Fajnie się czyta. :)

      Usuń
  17. Świetnie napisałaś o tym zbiorku opowiadań. Bardzo lubię takie czytać i zaraz biegnę odwiedzić blogerkę, której się poszczęściło, co nie znaczy, ze sama nie zapracowała na swój sukces. A tytuł postu świetny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i zżera mnie ciekawość, czy blog autorki Ci się spodobał.

      Usuń
  18. Cenię opowiadania za ich lapidarność i przewrotność. Chętnie więc przeczytałabym tę ksiażkę, mimo specyficznego stylu, jakim jest zapisana.

    OdpowiedzUsuń
  19. Na początek chyba odwiedzę blogi autorki, żeby sprawdzić, czy jej styl mi odpowiada.
    Cieszę się, że kolejnej blogerce udało się napisać książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie jestem wielbicielką opowiadań, więc na razie nie będę się rozglądać za tą książką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, ale to był miły przerywnik między powieściami.

      Usuń
  21. O, widzę, że na blogu Autorki jest fragment opowiadania, poniucham jako uzupełnienie Twojej recenzji i sprawdzę, czy to coś dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ostatnio zaprzyjaźniłam się z horrorowymi opowiadaniami, więc może czas i na te humorystyczne. Nie znam blogów autorki, ale pewnie zanim sięgnę po książkę to odwiedzę jej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Pierwsze słyszę o Pani Ani, ale przyznaję, że po Twojej recenzji jestem pod wrażeniem jej osoby. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane doświadczyć jej prozy i nadal czuć to samo uczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj na jej blogi. Zwłaszcza na Kurę pazurem. :)

      Usuń
  25. Oo, ciekawie, chętnie bym przeczytała i zajrzę też na blog autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie przepadam za krótkimi formami literackimi, aczkolwiek "Żółtą tabletką" mnie przekonałaś skutecznie. Muszę przeczytać, a na blog zaraz zajrzę. Gdzie ja się ukrywałam, że jeszcze go nie znam?

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.