wtorek, 4 lutego 2014

Robert Ziółkowski "Wściekły pies"
Nagonka na policjanta, czyli kryminalny Poznań

Robert Ziółkowski
Wściekły pies

Wyd. Zysk i S-ka
2013
280 stron
Można być szanowanym policjantem. Nazywać się Sebastian Zimny, mieć ksywę "Kosa", stopień nadkomisarza. Jeździć służbową "kijanką" z włączonym "wyjcem", machać co jakiś czas ludziom przed oczami "szmatą" wzbudzając, w zależności od tego jacy to ludzie, strach, respekt, niechęć, politowanie lub agresję.

Można chcieć dobrze, próbując wykorzystać zaskakującą okazję schwytania przestępcy na gorącym uczynku. I to nie byle jakiego, bo ściganego od dwóch lat, niestety bezskutecznie. Szefował grupie zajmującej się wszystkim, co przynosiło siano. Od przemytu papierosów z Ukrainy i Białorusi, przez narkotyki, handel żywym towarem po oszustwa skarbowe. Miał szerokie kontakty w Niemczech, Wielkiej Brytanii oraz na wschodzie Europy. Jojo był jednym z nietykalnych. Znających zarówno zwykłych meneli, jak i senatorów Rzeczypospolitej. Jedni i drudzy siedzieli w jego zawsze hojnej kieszeni[1]. Raz poślizgnęła mu się noga, gdy jego "chłopcy" lekko się zagalopowali wykonując polecenie rozprawienia się z konkurencją (choć spalenie tira wraz z kierowcami było chyba dość skutecznym posunięciem). Tak czy inaczej, Joja oskarżono o kierowanie i zlecenie tego zabójstwa[2]. Gangster, tzn. biznesmen, zdołał się jednak rozpłynąć w powietrzu.


I oto nagle, nadkomisarz Sebastian Zimny, stanął przed szansą zatrzymania Joja! Jak mógłby się oprzeć takiej okazji?  Nic jednak nie potoczyło się tak, jak powinno. Czas naglił, a wsparcie nie przyjeżdżało. Kosa ruszył do akcji. Strzał, zapach spalonego kordytu, ciało postrzelonego ogarnięte to zimną, to gorącą falą. W końcu ból. Rwący, szczypiący. Nie, to nie Zimny został ranny, a człowiek, który towarzyszył poszukiwanemu gangsterowi. Sebastian w tym czasie leżał nieprzytomny. Po Joju ślad zaginął.

Później było już tylko gorzej. Rany okazały się śmiertelne, a o ich spowodowanie oskarżono nadkomisarza.

Można więc chcieć dobrze, ale niechcący w kilka sekund do problemów rodzinnych dorzucić sobie perspektywę złamanej kariery i piętno mordercy.

Robert Ziółkowski - Poznań 2013

Odsuniętego od obowiązków Zimnego, pewnie w końcu by szlag trafił z nudów (łowienie ryb może i jest wyciszającym zajęciem, ale Sebastian nijak nie wygląda na faceta, który mógłby w ten sposób spędzić resztę życia), gdyby nie to, że nie on jeden ma problemy. Ex-żona, z którą dopiero po rozwodzie znalazł wspólny język i dwie nastoletnie córki, o niekoniecznie anielskim usposobieniu i grzecznym trybie życia to jedno z dodatkowych zmartwień. Są też cudze dramaty, jak choćby tajemnicze zniknięcie córki Chrupkowego Barona. Niech was nie zmyli sympatyczna ksywka. Wizerunek bogatego biznesmena w niczym nie przypomina kojarzącego się z nim poczciwego Ciasteczkowego Potwora. Facet sprawuje rządy twardą ręką, choć, jak się okaże - ani pieniądze, ani władza, ani znajomości, nie uchronią jego córki przed niebezpieczeństwem.

Wydawałoby się, że zdradziłam Wam wiele, ale cóż... to tylko pozory. Wściekły pies Roberta Ziółkowskiego to kalejdoskop zdarzeń, od których może się zakręcić w głowie. Sebastian Zimny wpakował się w kłopoty, a gdy wydaje się, że gorzej być nie może, pakuje się w kolejne. Walczy więc o oczyszczenie własnego imienia (fakt, że mordercę widzą w nim niemal wszyscy jest lekko dołujący), a w wolnych chwilach, których nagle zrobiło się dosyć sporo, prowadzi poszukiwania zaginionej nastolatki. 

Robert Ziółkowski przez kilkanaście lat służył w policji, w tym w Zespole Poszukiwań Celowych, do którego należy także powieściowy Kosa. Zespół ten tropi najgorszych bandytów - zabójców, gangsterów, zajmuje się uprowadzeniami, aktami terroryzmu, rozbojami z użyciem broni palnej itp. Ponadto autor dobrze zna Poznań, w którym umieścił akcję swojej powieści, a i wykreowanie wiarygodnych postaci wyszło mu nieźle (autor przyznał, że są oni zlepkami cech znanych mu osób). O zachowanie realiów możemy więc być spokojni. On wie o czym pisze, co czyni tę lekturę nieco przerażającą. Choć nie ma tu opisów rzucających w czytelnika krwią i flakami, to podskórnie wyczuwa się ogromne napięcie, a kilka scen nie nadaje się do tego, by czytać je przy obiedzie. Wściekły pies jest pełen paskudnych intryg, które stają się udziałem nie tylko przestępców, ale także przedstawicieli policji czy prokuratury. Zginął człowiek i ktoś musi za to odpowiedzieć. Jeśli winny sam się nie znajdzie, to się go wyciągnie z kapelusza. Byle społeczeństwo mogło cieszyć się swym fałszywym poczuciem bezpieczeństwa. A czy winny winny czy niewinny? Och, kto by tam zwracał uwagi na drobiazgi?!



Wiedział, że jest niewinny, wiedział również, jak można załatwić policjanta. Wystarczyło pomówienie, poparte dowodami wyssanymi z palca, a prokurator zacierał ręce. Nie było lepszej sprawy do zrobienia wyniku niż podejrzany o pobicie lub korupcję gliniarz. A co dopiero oskarżony o zabójstwo. Ta myśl go rozgorączkowała, przywołując szybsze bicie serca. Uświadomił sobie, że jeśli ugotują go w tej sprawie, może dostać dożywocie[3].

Powieść Ziółkowskiego, choć przede wszystkim jest rasowym kryminałem, opiera się nie tyle na ciągu zdarzeń zawieszonych między strzelaniną na 23 lutego, a trzymającym w napięciu finałem, co na przemianie bohatera, który w tym całym chaosie, między obrywaniem po ryju a skradaniem się po lasach, ma czas na przemyślenie sobie kilku spraw, przeanalizowanie własnego życia. Sebastian Zimny z epilogu będzie już innym facetem. Póki co, obserwujemy jednak świat twardych facetów zahartowanych służbą w policji i wojsku, gangsterów zdolnych do wszystkiego i karierowiczów, którzy niekiedy nie ustępują im w bezwzględności. Na zmiany przyjdzie jeszcze czas.

Ex-policjant prowadzi nas po Wielkopolsce, pokazując jej mroczne strony. Ulice Poznania przestają wyglądać niewinnie, a spacer do lasu na grzyby wywołuje dreszcze. Wściekły pies odkrywa więcej niepokojących sekretów, obnażając wady systemu, który z założenia ma chronić obywateli, a często chroni jedynie sam siebie. Nie brak tu takich, których zaślepia myśl o karierze, ale gdy zrobi się naprawdę nieprzyjemne, Ziółkowski zabierze nas do niewielkiego komisariatu na prowincji, gdzie przedstawiciele porządku radzą sobie własnymi sposobami. Kontrast jest niesamowity, a czytelnik wraca stamtąd z lekkim uśmiechem na ustach. W tej całej mrocznej historii nie zabrakło bowiem zabawnych scen, a niekiedy niezwykle trafne nazwiska bohaterów, dodatkowo podnoszą kąciki ust do góry. Tworząc fabułę, autor niejednokrotnie nawiązuje do rzeczywistych zdarzeń, ukrywając je mniej lub bardziej pod płaszczem  aluzji i fikcyjnych nazw, co czyni jego kryminał mocniej osadzonym w rzeczywistości.



Przyczepić się mogę właściwie tylko do jednego fragmentu, na końcu książki, w którym to Kosa wywala kawę na ławę i strzela nieco zbyt górnolotną przemowę. Myślę, że nawet średnio uważny czytelnik dostrzeże zmiany, jakie zaszły w bohaterze i takie podsumowanie wydaje mi się zbędne. 

Wściekły pies kończy się tak, że można mieć nadzieję na kontynuację. I ja na nią liczę, ciekawa jak dalej potoczą się losy Sebastian, a później... cóż... pewnie przeprowadzę się do nieco bardziej bezpiecznego miasta.


AC/DC - Highway to Hell

***

Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
ciekawym jak wygląda praca policji
wielbicielom wiarygodnie odmalowanych realiów
mieszkańcom Poznania i okolic


***

[1] Robert Ziółkowski, Wściekły pies, Wyd. Zysk i S-ka, 2013,s. 23.
[2] Tamże, s. 23-24.
[3] Tamże, s. 100.

***

Zobacz też:

51 komentarzy:

  1. Oo, biorąc pod uwagę, że były policjant + miasto, które zna to zapowiada się faktycznie ciekawie i realistycznie. Gdyby nie to to pewnie bym się nie zainteresowała, ale tak chętnie rzucę okiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tu dużo mówić - warto. Zwłaszcza, jeśli znasz Poznań. ;)

      Usuń
  2. książka niestety nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przydałoby mi się coś takiego mocniejszego dla odmiany od tego, w czym obecnie się obracam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię poznawać pracę policjanta od kuchni, dlatego mam ochotę na powyższy kryminał, bo z zarysu fabuły i twojej recenzji widzę, że zapowiada się świetnie.
    ps. rewelacyjne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie Twoje wskazania się sprawdzają, książka dla mnie :) Z tego co napisałaś, to książka ciekawa i wielowątkowa, bardzo mnie zaintrygowałaś. No i polski autor, których ostatni czytam zdecydowanie więcej niż kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się z tymi wskazaniami nie pomyliłam. :D

      Usuń
  6. Z pewnością realizm to główna zaleta tej książki. Jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten realizm to duży plus. O wiele lepiej się czyta, gdy wiadomo, że autor ma pojęcie o tym, co pisze.

      Usuń
  7. Mam niesamowitą ochotę na tę książkę. Może w najbliższym czasie mi się uda ją przeczytać :)
    monweg

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowita lektura! Narobiłaś mi apetytu na tę książkę, choć znowu mam fazę na inne lektury niż kryminał :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, na kryminały zawsze znajdzie się czas i miejsce. Musisz je gdzieś wcisnąć pomiędzy te inne lektury. ;)

      Usuń
  9. już od jakiegoś czasu mam chrapkę na tę książkę i z chęcią przeczytam;) zazdroszczę spotkania;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Recenzja do wyzwania:
    "Miłość z jasnego nieba" - Krystyna Mirek
    http://magicznyswiatksiazki.pl/przedpremierowo-milosc-z-jasnego-nieba-krystyna-mirek-recenzja-404/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak możesz mnie tak kusić? No jak??!!

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam tego autora. Z pewnością spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi życzyć udanego spotkania z twórczością autora. :)

      Usuń
  13. Po Twojej recenzji aż trudno nie przeczytać, bo zapowiada się naprawdę wspaniale. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do lektury. :)

      Usuń
  14. wygląda na to, że niezłe Ziółko z pana Ziółkowskiego. z chęcią zapoznam się z jego twórczością:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślałam, że najpierw zrecenzujesz "Łowców głów", bo dałaś w podsumowaniu tę książkę. A tu taka niespodzianka :P Bardzo mi się spodobał "Wściekły pies". Niedługo zabiorę się za debiut Ziółkowskiego ;)

    Przeprowadź się do Warszawy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no widzisz. To się pomyliłam. :D

      E, tam macie jakieś syrenki machające mieczami. :D

      Usuń
    2. Szkoda, bo naprawdę liczyłam na "Łowców głów" ;)

      Lepsze syrenki niż trykające się koziołki :P

      Usuń
    3. Jeszcze nawet nie mam tej książki. :)

      Koziołki są wysoko, więc są niegroźne. ;)

      Usuń
    4. Myślałam, że zdobyłaś obie - pomyliło mi się coś ;)

      Syrenki też nie są groźne - tylko na takie wyglądają. Bardziej obawiałabym się bazyliszka :P

      Usuń
    5. Nie, ale tamtą druga na pewno też kupię. :)

      Uuuu... Fakt! Chyba wolę zostać w rejonie działań poznańskiej mafii. ;)

      Usuń
  16. Hmm... w sumie to praca policji mnie nie ciekawi, wolę książki, które skupiają się na innych wątkach. Jednak skoro tak zachwalasz, to może jednak kiedyś się skuszę... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, akurat ten policjant szybko stracił odznakę i to co robi, niewiele ma wspólnego z typową pracą w policji (przynajmniej według moich wyobrażeń). ;)

      Usuń
  17. Może kiedyś :P:))))) Nie bij :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj jestem w stanie Ci wszystko wybaczyć. :D

      Usuń
  18. Ja jestem wielbicielką kryminałów i mieszkanką okolic Poznania. Dodatkowo fabuł mnie zainteresowała. Już wiem, na co będę polować. Łowy można uznać za rozpoczęte :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu... Biedny Sebastian zimny. Kolejna osoba ma go na celowniku. :D

      Usuń
  19. Same pozytywne recenzje tej książki się pojawiała. Teraz Ty też kusisz, nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo, bardzo, bardzo fajna i wyczerpująca recenzja :)
    A Ziółkowski? Cóż... chłop wie o czym pisze... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :)

      Co do tego, nie mam żadnych wątpliwości.

      Usuń
  21. Lubię mroczne przechadzki po Wrocławiu, więc i te po Poznaniu powinny przypaść mi do gustu. Chętnie spróbuję, tym bardziej że nie miałam jeszcze przyjemności poznać tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko uważaj dokąd idziesz, w Poznaniu można dostać, za przeproszeniem, po ryju. ;)

      Usuń
  22. jako miłośniczka kryminałów, nie mogę sobie odmówić tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem ciekawa tej pozycji jak mi się uda pozyskać, to się zagłębie w lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  24. kryminały bardzo lubię więc zapewne przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. No nic.. książkę muszę przeczytać, lubię takie klimaty :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.