Karolina Wilczyńska Anielski kokon Wyd. MWK 2013 280 stron |
Wierzycie w anioły? W posłańców Boga, opiekunów i pomocników dla przydzielonych im osób? W te dobre, zanoszące modlitwy do Stwórcy, przedstawiane najczęściej jako skrzydlate istoty, bezinteresowne, wzbudzające zaufanie? Znacie to uczucie, gdy nagle z niejasnych przyczyn wraca wam wiara w siebie, robi się cieplej na sercu i czujecie się tak, jakby ktoś delikatnie kierował was w stronę wyjścia z matni, jakbyście... dostali skrzydeł? Mieć takiego anioła zawsze przy sobie - marzenie. A może by tak... samemu zostać czyimś aniołem? Wokół nas nie brakuje przecież zagubionych dusz.
Wszyscy znali tę słabość Olgi. Uwielbiała aniołki. Wszędzie je miała - na obrazkach, na naczyniach, nawet na pościeli. Zbierała figurki aniołków, więc znajomi nigdy nie mieli kłopotów z prezentem dla niej, a kolekcja powiększała się z roku na rok[1].
Nic więc dziwnego, że to właśnie Olga otrzymała taką oto wiadomość: ZOSTAŁAŚ WYBRANA, BY STAĆ SIĘ ANIOŁEM[2]. Nadawcą maila jest niejaki Ananke, co Oldze nie mówiło kompletnie nic. To jakiś głupi dowcip - zdecydowała[3]. Może koleżanki postanowiły zrobić kumpeli kawał, albo informatycy w tak dziwny sposób zabijali nudę? Jest już jednak dość późno i tylko ona została w biurze, pracowicie tworząc ważny raport. Komu w czasie wolnym w głowie wysyłanie głupawych maili do koleżanki z pracy? Zignorować wiadomość trudno, bo przychodzą następne. Na dodatek, kobieta ma wrażenie, że ktoś ją śledzi. Tajemniczego mężczyznę widuje w różnych miejscach. Pół biedy, gdy kątem oka łowi jego obecność z dala od domu, ale gdy intruz pojawia się pod blokiem, wpatrując się w okna mieszkania Olgi, ta czuje coraz większy niepokój. Czy internetowy żartowniś i ten facet to ta sama osoba? Czego chce? Wariat jakiś? Wielbiciel?
Olga, bohaterka Anielskiego kokonu Karoliny Wilczyńskiej, mieszka sama (jeśli nie liczyć psa-przybłędy), choć od dłuższego czasu spotyka się z przystojnym, bogatym i niezwykle towarzyskim Gaborem. Mężczyzna jest zięciem idealnym w oczach matki, ale córka ceni sobie swobodę i póki co, życie "razem, ale osobno", bardzo jej odpowiada. Codzienność Olgi to przede wszystkim praca (korporacje pożerają czas jeszcze żarłoczniej niż Facebook). Zmęczona, zwykle nie ma ochoty na szalone imprezy do białego rana, co Gaborowi jest zdecydowanie nie w smak. Przyjaciółki raz są, raz ich nie ma, nadopiekuńczość matki bywa irytująca. Odniosłam wrażenie, że najbliższym przyjacielem bohaterki jest przesympatyczny psiak, który kiedyś odnalazł Oldze klucze do mieszkania, a przy okazji sobie nową panią.
Karolina Wilczyńska - LiteraTura I Wrocław 2013 |
To, co w tej książce rzuca się od razu w oczy, to samotność i poczucie niedopasowania. Niby każdy z bohaterów prowadzi normalne życie, niby niczym się ono nie różni od życiorysów dobrze znanych nam ludzi, niby wszystko jest w porządku, a jednak...
Młody, zagubiony, zbuntowany Filip jest postrachem osiedla. Włóczy się całymi dniami z kapturem naciągniętym na głowę i szuka zaczepki. Jego ofiary mają przerażenie w oczach i nieświadomość tego, jak on sam bardzo się boi.
Pani Stanisława jest sąsiadką Olgi. Od wielu lat mieszka sama. Choroba stawów uniemożliwia jej długie wyprawy, kobieta spędza więc dni na czytaniu, oglądaniu seriali, podsłuchiwaniu sąsiadów i szydełkowaniu nikomu niepotrzebnych serwetek. Niby taki tryb życia jej odpowiada, nie musi dla nikogo gotować ani sprzątać, a i rozmów towarzyskich nie potrzebuje, bo dość się już w życiu nagadała. Jednak jej zainteresowanie życiem młodej sąsiadki wskazuje na to, że czegoś w jej własnym brakuje.
Matka Olgi wydzwania do córki o wiele częściej, niż chciałoby tego jej dziecko. Wieczne wymówki, ciągłe zrzędzenie. Olga ma dość, a matka... Cóż... Bez względu na charakter, intencje ma dobre i z pewnością wyczuwa niechęć córki, a pośpiesznie kończona rozmowa nieraz ukłuje ją w serce.
To nieprawda, że z raz obranej drogi nie można zawrócić. Nie zawsze jest to łatwe, co więcej - zwykle jest to ogromnie trudne, żmudne i wyczerpujące. Często brakuje motywacji, czasem kogoś, kto pomoże wybrać nam właściwą drogę, od tego co wartościowe oddzielić pokusy do tego, co niekoniecznie jest warte uwagi. Olga czuje, że może być takim drogowskazem, że widzi i potrafi więcej niż inni i w końcu, dzięki wsparciu swojego nowego znajomego, może świeżo odkryty dar spożytkować. Ma co prawda wątpliwości, ale tak łatwo się im nie poddaje.
To wielki dar; widzieć ludzi takimi, jacy są naprawdę - jedni źli, inni dobrzy, a jeszcze inni niezdecydowani, po której opowiedzieć się stronie. Co mam z tą wiedzą zrobić? Jak wytrzymać w pobliżu tych, na których widok chciałabym z obrzydzeniem odwrócić głowę?[4]
Niby wszyscy wiemy, że nie należy zadowalać się tym, co widać z wierzchu, pod wszystkimi maskami, które przybieramy dla innych, lecz powinniśmy spoglądać głębiej, dotrzeć do prawdziwego oblicza, obdartego z kłamstw. To takie proste w teorii, a tak skomplikowane, gdy próbujemy wcielić tę zasadę w życie.
Stłamszona Olga, wciśnięta między sztywne, korporacyjne zasady, zaborczą matkę i faceta narzucającego swój styl życia, wreszcie może rozłożyć skrzydła. Ma cel, ma poczucie tego, co może, potrafi, chce pomóc innym zrozumieć, że ich życie może wyglądać inaczej, że mogą kierować się dobrem, dostrzec coś więcej niż opakowanie, spojrzeć w głąb siebie i odkryć nieskończone możliwości.
Anielski kokon to historia, która zaczyna się zwyczajnie, ale jej autorka poprowadziła fabułę tak, że w pewnym momencie nie wiadomo, co jest prawdziwe, a co wytworem fantazji, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna szaleństwo. Powieść Karoliny Wilczyńskiej podszyta jest delikatną sugestią: czytelniku, zainteresuj się tym, jak wygląda twoje życie, jak kształtują się twoje relacje z innymi ludźmi. Czy masz odwagę mówić, ale i słuchać? Czy zadowalasz się tym, co proste, powierzchowne, łatwo dostępne, nie próbując dociekać, poznawać, szukać? Jak dużo jesteś w stanie znieść, żyjąc niezgodnie z sumieniem, z własnym sercem? Czy to, czym żyjesz na co dzień jest tym, czego naprawdę pragniesz? Czy za kilkanaście lat nie dopadnie cię poczucie kiepsko wykorzystanego czasu?
Ilu czytelników, tyle różnie skonstruowanych pytań, bo każdy w Anielskim kokonie znajdzie własną prawdę i własne wątpliwości. Karolina Wilczyńska nie wytycza jasnej granicy pomiędzy rzeczywistością, a wytworem wyobraźni podyktowanym stanem w jakim znalazła się jej bohaterka. Dzięki temu, czytelnik może zinterpretować powieść po swojemu, obserwując zmagania Olgi, przeanalizować własne życie.
Ananke to potrzeba, konieczność. W mitologii greckiej Ananke była uosobieniem bezwzględnego przymusu, boginią przeznaczenia. Czy końcowa, zaskakująca scena, była przeznaczeniem Olgi? Czy mogła dokonać innego wyboru? Jaką postać Ananke przybiera w naszym życiu? Jest nad czym pomyśleć.
***
Książkę polecammiłośnikom intrygujących fabułposzukującym powieści zmuszających do refleksjiwielbicielom aniołówtym, którzy uznają swoją rację, za jedyną słusznąciekawym jakiego wyboru dokonała Olga
***
[1] Karolina Wilczyńska, Anielski kokon, Wyd. MWK, 2013, s. 9.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże, s. 8.
[4] Tamże, s. 194.
***
Warto zajrzeć
***
Jeśli macie ochotę przeczytać Anielski kokon Karoliny Wilczyńskiej kliknijcie w poniższy link i dołączcie do anielskiej ekipy:
*** KLIK ***
Podoba mi się to, co piszesz o znajdowaniu własnej prawdy; ciekawa musi być książka dająca taką swobodę interpretacji:)
OdpowiedzUsuńAno, ciekawa. Lubię mieć szansę na wyciągnięcie własnych wniosków, zamiast czytania o jedynej słusznej teorii autora.
UsuńŚwietna recenzja...zachęcająca do czytania. Lubię intrygujące książki. Myślę, że to pozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuńmonweg
Dziękuję i życzę udanej lektury. :)
UsuńKolejna rewelacyjna recenzja!! Jednak tym razem inaczej mi się ją czytało. Znam treść książki i mogłam Twoje spostrzeżenia porównać z moimi. Dla mnie sama lektura była ciekawym przeżyciem. Zaskakująca i zmuszająca do głębokich przemyśleń :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńAch, w końcu coś co obydwie przeczytałyśmy. :)
Zainteresowałaś mnie tą książką i to bardzo. Muszę zacząć ją wypatrywać
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie rozczarujesz. :)
UsuńKsiążka o takiej fabule, w dodatku polska... zaciekawiłaś mnie. Poza tym, anielskich historii nigdy za wiele;)
OdpowiedzUsuńO, czyżbyś miała słabość do aniołów? Uważaj, to może być niebezpieczne. ;)
UsuńNa pierwszy rzut oka pomyślałam - Ania, co Ty czytasz? Przecież to nie lektura dla Ciebie, ale jak doszłam do zwichnięcia fabuły i interesujących przemyśleń, to doszłam do wniosku, ze też bym ją chciała przeczytać. Jak to pozory (czyt. okładka, tytuł i kilka początkowych słów) mylą.
OdpowiedzUsuńŻe niby co? O diabłach bardziej by do mnie pasowała? :P
UsuńŚwietnie się czytało, jestem pod wrażeniem:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja :) Zainteresowałaś mnie książką.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mam na nią ochoty. Wydaje mi się, że są na naszym rynku ciekawsze pozycje.
OdpowiedzUsuńJak uważasz, chociaż myślę, że miałaby szansę Ci się spodobać. :)
UsuńJakiś czas temu czytałam Kokon, książka wywarła na mnie olbrzymie wrażenie, a wydawać się na początku mogło,że nie zapowiada tego co się później działo. Ja chwilami wątpiłam czy właśnie nie popadam w szaleństwo razem z bohaterką, super była! :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie - to jest w tej książce dużym plusem, że zaczyna się zupełnie zwyczajnie i trudno się spodziewać tego, co dalej się zdarzy. Zwłaszcza w finale.
UsuńPoluję na nią od jakiegoś czasu, póki co się nie udało :(
OdpowiedzUsuńMożesz się dopisać do anielskiej ekipy, to sama do Ciebie przyleci na swych anielskich skrzydłach. ;)
UsuńCzytałam sporo dobrego o tej książce i sama mam ją w planach:)
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na Twoje wrażenia. :)
UsuńJuż byłem skłonny napisać, że nie przeczytam, ale Twoja opinia zmieniła moje zdanie. :)
OdpowiedzUsuńHa! Jestem the best! :P
Usuńksiążka jak najbardziej ciekawa;) podoba mi się w poście ten akcent mitologiczny...osobiście uwielbiam takie...nad książką pomyślę w swoim czasie;)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć taką wiedzę, żeby bez trudu wyłapywać takie smaczki, ale cóż... Tylko czasem się udaje. :D
UsuńRecenzja jest super, ale do książki mnie jakoś nieszczególnie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę, pomyślała, że nie jest to książka dla mnie. Spodziewałam się przesłodzonego romansidła, a tu miłe zaskoczenie... Myślę, że kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTo ocenianie po okładce bywa jednak zgubne. Sama też pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę, gdybym nie spotkała autorki na żywo i nie stwierdziła, że jest ciekawą osobą, która z pewnością ma coś sensownego do przekazania. Nie pomyliłam się.
UsuńPiękna recenzja :) Książka nawet ciekawa, taka zwyczajna, a jednak magiczna, choć okładka w ogóle tego nie sugeruje :) Kiedyś na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńTa zwyczajność to dodatkowy plus, bo dzięki niej łatwiej wziąć pod uwagę to, że podobne historie mogą się zdarzyć w naszym otoczeniu.
Czytałam "Ta druga"(bardzo mi się podobała ta książka) autorki więc ""Anielski kokon" też chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTej książki nie znam, ale może też przeczytam.
UsuńBrzmi ciekawie, ale przyznam, że nawet jakbym ją teraz miała, to dość długo czekałaby u mnie na przeczytanie (po prostu trochę nie w moim stylu).
OdpowiedzUsuńCzasem warto sięgnąć coś, co pozornie jest nie w naszym stylu. Wiem po sobie, że często można się dać pozytywnie zaskoczyć. Z drugiej strony wiem też, że po takie książki trudniej się sięga. ;)
UsuńUmiesz zachęcić czytelnika :)) jak będę mieć okazję, to na pewno się na nią skuszę, ale na razie mam jeszcze zapas książek na 3 miesiące minimum ;)
OdpowiedzUsuńE tam, jak będziesz miała zapas na trzy lata, to wtedy zrozumiem. :P
Usuń