wszystkie rysunki są autorstwa mojego Taty :) |
Teraz Lutek robi karierę. Przybrał artystyczny pseudonim i stał się Elektrolutkiem. Ma teraz gatki w kratkę oraz czapkę zdobioną tym samym wzorem. I nową pasję.
Zapraszamy razem do wędrówki przez krainę elektrotechniki i do krótkiej wizyty w świecie robotów[1].
Gdybym była chłopcem, pewnie zasypałabym Was teraz całą masą specjalistycznego słownictwa. "Stety" lub niestety, chłopcem nie jestem, więc z dzieciństwa pamiętam przede wszystkim oporniki z kolorowymi paskami, zapach cyny topionej podczas lutowania i obwody drukowane przywołujące na myśl tajemnicze labirynty. W kącie pokoju zagospodarowanym przez mojego tatę aż roiło się od różnych dziwnych przedmiotów Elektroniczna pasja nie minęła i dzięki niej powstała książka Od obwodu elektrycznego do pierwszego robota.
Książka jest skierowana do uczniów, nauczycieli, opiekunów kół zainteresowań w świetlicy osiedlowej lub domu kultury, rodziców lub dziadków. Każdy niezależnie od wieku, znajdzie tu coś, co powinno go zainteresować. Zdobytą wiedzę możesz zachować dla siebie, podzielić się nią z młodszym rodzeństwem lub swoimi uczniami. Warto wspólnie majsterkować[2].
Ta publikacja przeznaczona jest dla tych, którzy chcą o prądzie elektrycznym wiedzieć nieco więcej niż to, że jego brak sprawia iż w telewizji nie można obejrzeć ostatniego odcinka M jak miłość, a tosty da się zrobić jedynie na patelni (o ile macie kuchenkę na gaz). Na początek pojawi się nieco definicji, później oprócz teorii będzie możliwość spróbowania swych sił w wykonywaniu pomiaru natężenia prądu i napięcia elektrycznego, budowaniu niezbyt skomplikowanych obwodów elektrycznych, a w miarę zdobywania wiedzy - skonstruowaniu prostych robotów. Widzieliście kiedyś szczotkowca w akcji? No cóż, moje szczoteczki do zębów do tej pory też nie śmigały po stołach, a teraz... Cóż... Jak byłam mała, na podwórku urządzaliśmy wyścigi ślimaków. W XXI wieku stawiamy na nowoczesność. Ślimaki są passé. Teraz montuje się silniki do szczoteczek, robi elektrotechniczne czary-mary i voilà! Można się ścigać.
Roboty mogą uczestniczyć w różnych zawodach sportowych lub artystycznych[3].
Jakich? W książce znajdziecie kilka ciekawych propozycji i jestem pewna, że sami też wpadniecie na niejeden pomysł.
Książka zawiera mnóstwo zdjęć, schematów oraz oczywiście podobizny wszędobylskiego Lutka, który zawsze ma coś do dodania. Wykaz materiałów i narzędzi potrzebnych do wykonania kolejnych ćwiczeń, również znajdziecie bez trudu. Wszystko to po to, by lektura książki była przyjemniejsza, teoria bardziej zrozumiała, a przygotowanie do doświadczeń nie sprawiało problemu.
Lutek mieszka w krainie naszej wyobraźni. Jest stworzeniem podobnym do jajka, a jajko bywa mądrzejsze od kury. Lutek ma specyficzne poczucie humoru (niektórzy powiedzieliby "typ z jajem") i lubi przy każdej okazji wtrącić swoje trzy grosze. Darujmy mu to i potraktujmy go z uśmiechem[4].
Zaprzyjaźniłam się z Lutkiem już dawno, a Wy? Dacie mu szansę?
***
***
[1] Wiesław Rychlicki, Od obwodu elektrycznego do pierwszego robota, Wyd. Helion, 2013, s. 7.
[2] Tamże, s. 5.
[3] Tamże, s. 109.
[4] Tamże, s. 7.
Nigdy nie rozumiałam, o co chodzi z obwodami otwartymi, zamkniętymi; prądem stałym i zmiennym, co nie zmienia faktu, że zawsze fascynowało mnie wszystko, co ma jakikolwiek związek z fizyką. Uwielbiam wszelkie książki dla majsterkowiczów, więc i po tę kiedyś na pewno sięgnę. Lutek jest wspaniały! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na zdjęcia pierwszego robota. :D
UsuńNa temat obwodów elektrycznych nie mam żadnej wiedzy, więc czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńLutek wszystko Ci opowie. :D
UsuńDam szanse Lutkowi, gdyż przez jakiś czas pracowałam, jako monter sprzętu oświetleniowego :)
OdpowiedzUsuńO kuczaki! To mnie teraz zaskoczyłaś. :D
UsuńNie wiem co sądzić...
OdpowiedzUsuń/monweg
Lutek Ci pomoże. :P
UsuńA jednak recenzja powstała :) Ładnie napisałaś o tej książce, tak zachęcająco, i gdyby nie moja awersja do fizyki, to może bym ją nawet przeczytała. A tak pooglądam tylko obrazki z Lutkiem ;)
OdpowiedzUsuńŻałuje, że nie mam takich Lutkowych wspomnień z dzieciństwa. Pamiętam za to, jak mój tata, notabene imiennik Twojego, narysował mi na plastykę "Słoneczniki" Van Gogha kredkami świecowymi. Szkoda, że nauczycielka je zabrała do swojej kolekcji prac. Byłaby piękna pamiątka ;)
Recenzowania bym się nie podjęła, ot taka notka o Lutku i jego pasji. ;)
UsuńŁadnie to tak? Tata odwalał robotę za Wiki? :P
Trzeba sobie radzić. Nie za każdym razem, ale zdarzało się :P
UsuńCiekawe, kto namalował słoneczniki za Van Gogha. :D
UsuńFantastyczny pomysł na oswojenie trudnego (przynajmniej dla mnie) tematu :)) Lutkowi mówię "tak" :)
OdpowiedzUsuńJuż widzę, jak Lutek potupuje nóżkami z radości. :D
UsuńNo proszę, nawet ja, antytalencie, jeśli chodzi o cokolwiek związanego z przedmiotami ścisłymi, nabrałam ochoty:)
OdpowiedzUsuńHa! Jak się rozkręcisz, to zostaniesz mistrzem budowania szczotkowców. :D
UsuńWszystko o czym piszesz nierozerwalnie kojarzy mi się z najgorszym przedmiotem na studiach z jakim przyszło się zmierzyć mojemu bratu, studentowi Elektroniki i Telekomunikacji. Teoria obwodów powaliła niejednego studenta, a co wytrwalszym wielokrotnie spędzała sen z powiek... :) Tak sobie myślę, że w chwilach zwątpienia przydałby im się taki właśnie rozweselacz - Lutek.
OdpowiedzUsuńGdyby Lutek prowadził wykłady, zgłębianie teorii obwodów byłoby przyjemnością. :D
UsuńNie mam nic przeciwko przygotowywaniu przez niego zestawów egzaminacyjnych :D
UsuńMyślisz, że tak łatwo z nim pójdzie? :P
UsuńJej, ale fajne! :) Poczekam jeszcze trochę, aż mój siostrzeniec podrośnie i pewnie kiedyś sprezentuję mu taką książkę. :)
OdpowiedzUsuńP.S. czy mnie się wydaje, czy Ty "Miasteczko Twin Peaks" zaczęłaś oglądać od... prequelu "Ogniu, krocz ze mną"? :D W takim razie nie dziwię się, jeśli Ci się nie spodobało. :P
UsuńTe, siostrzeniec, pospiesz się! :D
UsuńDobrze Ci się wydaje. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że jak brałam się za serial, to już filmu nie pamiętałam. Oprócz tego, kto zabił. :P
Podejrzewałam, że po kimś odziedziczyłaś poczucie humoru, ale nie wiedziałam po kim. :D
UsuńMoja gratulacje. :D Co za pamięć, żeby zapamiętać tak mało istotny szczegół... :D
Po Lutku? :P
UsuńPamięć mam równie wielką jak poczucie humoru. :P
Za stara już jestem i za dużo wiem (chyba), żeby mnie to specjalnie bawiło, ale jeżeli kiedyś trafię, to przynajmniej przejrzę. Bo po pierwsze to fizyka, a ja fizykę kocham <3, a po drugie może się w kontaktach z dzieciakami przydać.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ciekawostka. Prąd w gniazdku ma częstotliwość 50Hz, co daje długość fali 6Mm - tyle co promień Ziemi. Jest tam w środku trochę takich teoretyczniejszych rzeczy? Nie tylko jak zbudować robota, ale co tam fajnego się dzieje?
Miłość do Lutka jestem w stanie zrozumieć, ale miłość do fizyki? Niepojęte. :D
UsuńJest trochę teorii, ale ciężko mi powiedzieć, na ile mogłyby Cię zainteresować. Ja jestem totalnym laikiem, Ciebie takie rzeczy interesując, więc z mojego niższego poziomu trudno powiedzieć coś więcej. ;)
Ale tak na moje oko - wszystko jest wytłumaczone. Nie tylko jak zrobić, ale także jak to działa i dlaczego.
u mnie w domu kiedyś dziadek też rysował swoje Ludki - bardzo je lubiłam i mile wspominam do tej pory :) rysunki fajne szkoda że książka nie dla mnie. Mam nadzieje że jednak twój tata będzie miał wiernych czytelników :)
OdpowiedzUsuńFajne takie wspomnienia. :)
UsuńDzięki!
Nie mam na ten temat pojęcia, więc dobrze byłoby choć trochę się orientować:)
OdpowiedzUsuńA później możemy zrobić wyścigi szczotkowców. :P
UsuńGratulacje dla Twojego taty! Lutek jest mega :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńLutek puchnie z dumy. :P
Jaka ciekawa książka! :)
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję Twojemu tacie! Rysunki są świetne :)
Dzięki. :)
UsuńTakich nawet Beata Pawlikowska nie robi. :P
Zwłaszcza dla młodszych to super sprawa, te rysunki nie pozwalają się nudzić, a tylko ułatwiają zdobywanie wiedzy własnie młodszym :) Chociaż...jeśli chodzi o takie sprawy, to wcale nie jestem mądrzejsza od dzieci mimo oglądania Discovery i Galileo kiedyś :P
OdpowiedzUsuńSama pamiętam, że jak byłam mała, to uwielbiałam właśnie książki tego typu - przekazujące wiedzę, ale z takimi zabawnymi obrazkami. Jak przez mglę kojarzę coś takiego z matematyki.
UsuńAle rewelacja! Gratuluję utalentowanego taty :)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla taty :) Nie dość, że sam utalentowany, to jeszcze przyczynia się do edukacji i rozbudzania pasji w innych! ;) Oby Lutkowi dobrze się wiodło, zwłaszcza, że to imiennik mojego dziadka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńA dziadek Lutek nie pasjonuje się przypadkiem elektroniką? :D
Dziadek pasjonował się na pewno naprawianiem różnych rzeczy i takim majsterkowaniem trochę też, ale nie podciągnęłabym tego pod elektronikę ;D
UsuńAle zawsze to coś zbliżonego tematycznie. W dzisiejszych czasach się raczej wyrzuca, a nie naprawia. ;)
UsuńTo prawda. Co powinno dziwić, skoro wszyscy chcą być tacy eko ;)
UsuńMoże wyrzucają do właściwego pojemnika? :P
UsuńSpróbowaliby chociaż tego nie robić :P
UsuńZabrzmiało groźnie. :D
UsuńI tak też miało brzmieć :D a na marginesie, obejrzałam wczoraj wreszcie "Nędzników" i bardzo mi się film podobał :)
UsuńJupi! :))))))))))))))))))))))))))))))))))
UsuńAle super Lutek :D tata utalentowany niezmiernie.. i te rysunki !! :)
OdpowiedzUsuńTatusiowe. ;)
Usuń