Ewa Rajter Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka Wyd. Wielka Litera 2013 302 strony |
Każda z nich była w pewien sposób wyjątkowa. Trzy przyjaciółki, trzy wyzwania, trzy historie[1].
Zuzanna. Wie, że miłość nie istnieje, bo gdyby istniała, nie byłoby klubów i tej całej reszty, czyli wolnego seksu. Tańca godowego jednej nocy i szybkiego spełnienia[2]. Ma wielu kochanków, pomiędzy imprezami pracuje w agencji reklamowej. Traktuje seks jak dobry obiad, i tyle[3].
Marta. Jest stomatologiem. Czasami na kilka dni zostawia pracę, wyjeżdżając możliwie jak najdalej od Warszawy. Gorące noce z miejscowymi chłopcami i nienagannym uzębieniu były tym, co (...) lubiła najbardziej[4].
Anka. Najbardziej seksowna archeolog w mieście - pałająca niewytłumaczalną miłością do grobowców, kościotrupów, krypt i grot kryjących niezidentyfikowane szczątki[5]. Jako jedyna z trzech przyjaciółek nie stosuje zasady trzech randek.
Zasada trzech randek jest banalnie prosta. Cokolwiek facet ma do zaoferowania, spotkać (czyt. przespać) się z nim można najwyżej trzykrotnie. Miłość nie istnieje. Seks daje satysfakcję. Po co więc szukać nieistniejącego, skoro można się cieszyć tym, co ogólnie dostępne? Trzy randki stają się marginesem bezpieczeństwa, chronią przed zaangażowaniem.
Nasze bohaterki są młode, piękne, inteligentne. Nie narzekają na brak finansów, życie zawodowe układa im się wspaniale. Imprezują, wydają kasę, rozczarowane życiem uczuciowym uciekają w przelotne romanse (Zuzanna, Marta) lub szukają zapomnienia w realizowaniu swych pasji (Anka). Pani archeolog myślami krąży w okolicach Meksyku, dokąd ma się udać na wykopaliska, a jej przyjaciółki zaliczają kolejnych przystojniaków, szczegółowo dzieląc się swoimi doświadczeniami na babskich spotkaniach, bez których nie wyobrażają sobie życia. I pewnie nadal ich życie składałoby się z uprawiania seksu, oczekiwania na seks, opowiadania i słuchania o seksie, kolejnych imprez, podrywów, hektolitrów alkoholu, skacowanych poranków i popołudni, plotek i pozostałych składowych tak dobrze nam znanej szarek codzienności, gdyby na scenę nie wkroczył Michał, wprowadzając zamęt w sercach, majtkach i zasadach.
Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka Ewy Rajter to podobno erotycznie odważna, błyskotliwa komedia romantyczna opisująca nocne życie stolicy i kobiety, które żyją według własnych zasad, nie oglądając się na innych. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych, cokolwiek robią czynią to z wdziękiem i lekkością charakterystyczną dla bohaterów amerykańskich seriali o bogatej młodzieży. Wszystko jest dobrą zabawą. Nieskrępowane sztywnymi grafikami, brakiem gotówki czy konwenansami, uprawiają seks w metrze, wygrywają w kasynie sporą gotówkę, nocą latają samolotem nad Warszawą, oglądają pornosy, leczą kaca, budzą się w ramionach obcych facetów i plotkują, plotkują, plotkują. Jeśli ponoszą konsekwencje swoich szaleństw, to raczej nie są one zauważalne. Idealny świat.
Opisy seksualnych doświadczeń są odważne, to fakt, ale być może to jedyny sposób na to, by odwrócić uwagę czytelnika od banalnej fabuły. Jeśli usunąć sceny seksu, zostaje niewiele. Ot, historia trzech koleżanek, które nie wierzą w miłość. Do czasu, oczywiście, aż zjawi się ON.
Być może opisywany przez Ewę Rajter świat istnieje. Mnie, szarej Kowalskiej co rano pędzącej do biura, trudno wciągnąć się w historię kobiet, które mogą w środku tygodnia spać do południa lub nocą upijać się tequilą z nieznajomymi w parku. Idealne życie idealnych kobiet zmierza do idealnego finału. Lukier spływa spomiędzy okładek, gdy bohaterki otwierają swoje perfekcyjne usta, by wypowiedzieć kilka błyskotliwych zdań. Z kilku scen pretendujących z różnym skutkiem do miana zabawnych, najśmieszniejsza wydaje mi się ta, w której Anka sprząta po nocnych ekscesach przyjaciółki. Pani archeolog wypożycza koleżankom swoje mieszkanie, gdy te potrzebują klimatycznego wnętrza, w którym mogłyby oddać się kolejnemu facetowi. Co prawda potencja przyjaciółek nieco ją męczy, ale bez protestów sprząta po nocnych szaleństwach, zmieniając nieświeżą pościel i ciesząc się przy tym, że ma tylko tyle do zrobienia. Żadnych niedopałków, przewróconych szklanek, zapachu seksu czy zostawionych przez przypadek stringów bądź bokserek[6]. Kochane dziewczyny, tylko pościel trzeba po nich prać. Jakie one niewymagające, jakie wspaniałomyślne.
Powieść Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka niczym nie zaskakuje. Fabuła jest mało oryginalna, a postaci zbyt wyidealizowane. Co jakiś czas pojawiają się tzw. złote myśli, które mocno kontrastują z lekkim stylem, w jakim napisana jest książka. Seksualność kobiet warunkowana jest ich pierwszymi doświadczeniami. To one decydują potem nie tylko o wyborze partnerów, ale często też o pomyśle na życie. Reżyserem późniejszych epizodów są wrażliwość i pamięć[7]. Czytając takie wstawki miałam wrażenie, że wstawione są na siłę, by temu co lekkie i banalne nadać głębszy sens.
Ewa Rajter opisuje świat, w którym seks traktowany jest przedmiotowo, a strach przed zranieniem każe kobietom podkreślać nieistnienie miłości. Dla mnie brzmi to raczej smutno. Przypadkowy seks jako substytut zaangażowania. Trzy upojne noce zamiast stabilnego związku.
Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka są typową literaturą rozrywkową. Przeczytać i zapomnieć. Wyłączyć myślenie i dobrze się bawić. Lekka, momentami zabawna historia nie pozostanie w pamięci na dłużej, ale pozwoli oderwać się od codzienności i miło spędzić wieczór lub dwa.
Książkę polecamposzukującym lekkiej, niewymagającej myślenia lekturychcącym oderwać się od szarej rzeczywistościmiłośnikom podrywów na jedną nocwielbicielom książek o babskich przyjaźniachczytającym literaturę kobiecąposzukującym literatury typowo rozrywkowej
***
[1] Ewa Rajter, Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 13.
[2] Tamże, s. 5.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 10.
[5] Tamże, s. 11.
[6] Tamże, s. 20.
[7] Tamże, s. 48.
---
no cóż..może kiedyś, obecnie mam ochotę na inną tematykę :)
OdpowiedzUsuńJaką?
Usuńnie erotyczną haha, ale ok. po ponad 2 latach przeczytałam, bo książka wpadła mi w ręce :D Cóż też chyba żyję w innym świecie niż wiecznie napalone bohaterki, które swoją drogą aż dziwne, że nie wpadły w nałóg alkoholowy ciągle tyle pijąc w dużych ilościach. Książka na raz, potem się o niej zapomni, zgadzam się jak najbardziej z Twoją recenzją :)
UsuńJa też o niej zapomniałam. Aż się zdziwiłam, widząc Twój komentarz. :D
UsuńPo przeczytaniu skrótu fabuły tej powieści od razu przypomniała mi się książka ,,Diabeł ubiera się u Prady", na którą nawet nie mogę patrzeć.
OdpowiedzUsuńNiestety, chwilowo nie mam ochoty na typową literaturę rozrywkową opisującą świat, który nie istnieje więc daruję sobie twórczość Ewy Rajter.
Pozdrawiam:)
Hmm... Skoro "Diabeł..." Ci się nie podobał, to pewnie i ta książka nie będzie. Choć w sumie nigdy nic nie wiadomo.
UsuńA mnie się "Diabeł..." podobał. Tamten świat wydawał mi się bardziej realny, dziwny, ale realny.
Kolejna lektura w stylu Greya, który mi się nie podobał, bo stylem przypominał "Joya" lub inne pisemko dla zagubionych nastolatek.. Więc nie sądzę, że po tę książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńZa moich czasów (rety, jak to brzmi!) czasopisma dla nastolatek były nieco grzeczniejsze. :P
UsuńI takie książki są nam czasami potrzebne. Z ciekawości bym przeczytała tę historię. Czemu nie?
OdpowiedzUsuńFakt. Rozrywka jest też ważna, nie samymi dramatami i mądrościami żyje czytelnik. :)
UsuńZaciekawiłaś mnie. Chętnie poświecę lekturze jeden wieczór
OdpowiedzUsuńPozostaje mi życzyć dobrej zabawy. Koniecznie się podziel wrażeniami. :)
UsuńMoże kiedyś się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie udanego polowania i udanej lektury. :)
UsuńOstatnio mam pecha... Trafiam na recenzję książek, które ani trochę mnie nie interesują...
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie Ci powiem, że u mnie ostatnio też jest tak sobie. ;)
UsuńNiedawno oglądałam tę książkę i miałam zamiar ją nawet nabyć, ale jakoś intuicyjnie postanowiłam z niej zrezygnować i widzę po twojej recenzji, że mój wybór był, jak najbardziej słuszny.
OdpowiedzUsuńZawsze jest szansa, że akurat Tobie się spodoba. Do mnie ta książka niestety nie trafiła.
UsuńSama nie wiem - właśnie zakończyłam lekturę podobnej książki [choć wnioskuję, że na wyższym poziomie], więc chwilowo [ostatecznie?:)] dam sobie spokój. Chyba też nie umiałabym się wkręcić w to idealne życie, którego nigdy nie zakosztuję.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów nigdy. :P
UsuńW sumie ciekawie przeczytać od czasu do czasu coś innego, więc może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, warto sobie urozmaicać lektury. Jak Ci się znudzi mała, grzeczna Martynka to możesz poczytać coś o dużych, niegrzecznych dziewczynkach (rym niezamierzony).
UsuńA taką miałam na nią ochotę...
OdpowiedzUsuńNadal możesz ją mieć. Na Twoim miejscu moim gustem bym się tak do końca nie sugerowała, tak na wszelki wypadek. ;)
UsuńLiczyłam na zdecydowanie więcej, gdy czytałam zapowiedź. Zagranicznych erotyków nie czytam, miałam więc ochotę sprawdzić, jak radzi sobie w temacie kolejna polska autorka, ale po obrazie świata bohaterek, jaki zarysowałaś, chyba jednak podziękuję;)
OdpowiedzUsuńDo takiej lekkiej, rozrywkowej literatury podchodzę dość marudnie, więc może nie skreślaj od razu tej książki? Myślę, że jak się szuka typowo rozrywkowej pozycji, a na historię spojrzy z przymrużeniem oka, to można się całkiem przyzwoicie bawić podczas lektury. Tak przynajmniej mi się wydaje.
UsuńHmm... no właśnie, jak tu nocą szaleć, jak o piątej rano trzeba wstać do pracy. Dla mnie odrealnione są tego typu fabuły, chociaż nie twierdzę, że tak nie jest, znam kilka osób dla których nie ma limitu na "dobre" zabawy, ale określiłabym tych osobników jako rajskie ptaki, a może raczej nieszczęśliwymi ludźmi, którzy samotność zagłuszają hałasem nocnych klubów, ale mniejsza o większość... Nie mówię nie takim książkom, od czasu do czasu zdrowiu nie zaszkodzą, dlatego z czystej ciekawości kiedyś, gdzieś, być może zaczytam się w tej erotycznie namazanej historii :-)
OdpowiedzUsuńO piątej? O, o, o. Nie zazdroszczę, bo rano mam o tę jedną godzinkę więcej.
UsuńTak się czasami zastanawiam ile tzw. rajskich ptaków faktycznie jest szczęśliwych. To całkiem przyjemne życie, ale wydaje mi się, że na krótką metę.
Boszsz... nie dotrwałabym do końca recenzji, ale nie dlatego, że źle napisana - tylko twój styl skłonił mnie do przeczytania, jak zwykle zresztą - ale ze względu na beznadziejność fabuły! Szkoda mi czasu na takie byleco, podziwiam, że chciało ci się toto czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Musiałam przeczytać do końca, żeby się upewnić, że mnie ta książka niczym nie zaskoczy. :P
UsuńDla równowagi czytam teraz "Gołębiarki". WOW!
Ależ ty działasz jak błyskawica, dziewczyno:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa? Gdzie? Co? Jak? :P
UsuńNaprawdę świetny wstęp napisałaś! Nie umiem tak zgrabnie pisać jak Ty, więc nie wyrażę dokładnie o co mi chodzi, ale niezwykle zręcznie żąglowałaś nawiązaniami do innych książek :) bardzo spodobało mi się również zdanie: "gdyby na scenę nie wkroczył Michał, wprowadzając zamęt w sercach, majtkach i zasadach" :P
OdpowiedzUsuńRównież jestem szarą Kowalską, więc taki świat jest mi całkowicie obcy i nie będę go sobie przybliżać tą książką ;)
Ten tego, no... Dziękuję. ;)
UsuńWiesz co mi się marzy? Na tyle dobrze znać literaturę, żeby do każdego czytanego tytułu móc znaleźć mnóstwo nawiązań. Szkoda, że na przeszkodzie stoi moja skleroza. :P
Kowalska, musimy kiedyś skoczyć do stolicy i się zabawić. Wiki stawia. :P
Haha, tylko za co. Ale do stolicy wpadajcie, zgłaszam się na przewodnika :P
UsuńŻyczę powodzenia w realizacji tego marzenia! :) mimo sklerozy całkiem dobrze Ci idzie jak na razie :P
UsuńPlan jest, przewodnik, jest, kasy nie ma - czyli jesteśmy umówione :P
Mam sucharki w szafce (człowiek przed wypłatą uważniej przygląda się temu, co ma schowane po kątach).
UsuńWięc...
...plan jest, przewodnik jest, prowiant jest - kasy nie ma. Nadal jesteśmy umówione. :D
To już coś. To wpadajcie :P
UsuńGrunt to chęci i dobra organizacja. :D
UsuńW roku szkolnym tylko na takie lektury mam ochote, czyli: przeczytac i zapomniec :)
OdpowiedzUsuńAkurat temu się nie dziwię. :P
UsuńZnaczy się, można ale nie trzeba przeczytać:) Ciekawa jestem tej erotyki, bo ostatnio bardzo głośny to temat:)
OdpowiedzUsuńBardzo głośny, tylko niech mi ktoś wreszcie poda jakiś DOBRY tytuł.
UsuńCzytałaś może jakieś romansidło Sandry Brown? Tam wylewa się seks na zewnątrz książki i stwierdziłem, że coś takiego nie mogę zrecenzować na blogu. :)
OdpowiedzUsuńTzn., że jak otwierasz książkę, ze środka wypadają damskie stringi, a następnie półnaga właścicielka? :P
UsuńNie, nie czytałam. Moja znajomość romansideł zaczyna się i kończy na "Trędowatej". ;)
Mam wrażenie, że tego typu literatura zalewa rynek księgarski, owszem od czasu do czasu pozwolić sobie na dobą rozrywkę czemu nie? Tylko mnie już nudzi tylko ten seks, seks, seks ... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDo czego to dochodzi, Grey namieszał i ludzi seks zaczął nudzić. :P
UsuńA tak poważnie: do seksu potrzebna jest fabuła. Zupełnie jak w filmie, albo mamy dobrą fabułę z dodatkiem seksu, albo porno z jękami zamiast treści.
Swoją drogą, dobrą erotyczną powieść chętnie bym przeczytała. Tylko gdzie takiej szukać?
OdpowiedzUsuńNie moja bajka.
OdpowiedzUsuńMoja też, ale wcześniej na to nie wpadłam. :P
UsuńNo fantastyczna zapowiedź! Na pewno sięgnę po tę książkę! :D
OdpowiedzUsuńNajprędzej po moim trupie. :P Podśmiechiwałam się już z samego tytułu. :P
A ja tak starałam się zachęcić... :P
UsuńAniu, a ja jakoś nie chcę się zapoznawać z tą lekturą, wybacz:)
OdpowiedzUsuńWybaczam, znaj moje dobre serce.
UsuńNieee, nie moje klimaty jak na tę chwilę...
OdpowiedzUsuńP.S. Kiedy mnie "zadowolisz" widokiem Dzielnicy Gotyckiej? Bo ja czekam i czekam... :)
Mówisz, masz. Ale zdjęcia są "takie se", niestety... :(
UsuńChwilowo sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńChwilowo - czyli jest nadzieja. ;)
UsuńMiłości nie ma, jest tylko seks - rzeczywiście błyskotliwe to i nowatorskie ;-)
OdpowiedzUsuńW sumie nie byłoby źle, gdyby to było nowatorskie. Jakoś tak mnie smucą tego typu historie.
UsuńA ja dzisiaj usłyszałam sensacyjną wiadomość: wiadomo już kto zagra w ekranizacji 50 twarzy! Podobno większość fanek powieści jest zawiedziona ;)Za książkę pani Rajter raczej podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Aż muszę to sprawdzić. Podczas lektury próbowałam sobie wyobrazić jak też mógłby wyglądać film, ale mi tej wyobraźni nie wystarczyło. No i nie wiem, która aktorka poświęci dla roli swoje usta, bo od tego ciągłego przegryzania mogą się nieco zdeformować. :P
UsuńJestem w stanie zrozumieć, że takie książki mają wielu czytelników, jednak za nic w świecie nie mogłabym do nich należeć. ;D
OdpowiedzUsuńE tam, zapraszam do tego zacnego grona. Zaczniesz czytać i jak nic, zapragniesz butelki tequili obalonej o zmroku w parku, nocnego lotu nad Warszawą w towarzystwie przystojnego pilota i szybkiego seksu w budynku gimnazjum. :D
UsuńW tym momencie nie mam ochoty na taką książkę, ale może w zimie? :)
OdpowiedzUsuńHmm... Faktycznie, można tę książkę potraktować jako środek rozgrzewający. :D
UsuńChyba wyrosłam z tego typu książek. Dziś poszłam wyrobić sobie dowód, trzeba wreszcie wydorośleć :P
OdpowiedzUsuńDo trzech razy sztuka. Ja wyrabiałam dwa razy, może za trzecim dostanę w pakiecie przepustkę do dorosłości. :D
UsuńTo też nie mój pierwszy, ale chciałam się odmłodzić o 10 lat :P
UsuńI co? Udało się? Bo jeśli to działa, to chyba też pójdę. :P
UsuńMoże trochę, trzeba tylko zapomnieć, który dowód się wyrabia :P
UsuńNo tak, przy trzecim to już prawie rutyna. :P
UsuńCały ten szum związany z Greyem i podobnymi książkami, które wyrosły jak grzyby po deszczu, mnie ominął. I jakoś nieszczególnie ciągnie mnie do tego rodzaju historii. Za powyższą książkę też podziękuję, tym bardziej że fabuła mało oryginalna, a kreacja postaci niezbyt wiarygodna.
OdpowiedzUsuńAleż Grey jest obowiązkowy! Po tej lekturze docenisz warsztat każdego innego pisarza. :D
UsuńTym razem Aniu podziękuję. Jakoś fabuła tej książki zupełnie nie przemawia do mnie, a świat przedstawiony w niej jest dla mnie odległy i nierealny...
OdpowiedzUsuńNo nie mów, że nie zdarza Ci się wygrywać w kasynie kilkudziesięciu tysięcy i latać nocą samolotem nad Warszawą (ależ się uczepiłam tego latania, to pewnie przez zazdrość ;). Ja spędzam tak czas co tydzień. ;)
UsuńZ ciekawością przeczytałam komentarze dotyczące książki. I samą recenzję. Z ciekawością, bo fascynuje mnie szukanie w literaturze realizmu za wszelką cenę i czynienie z prawdopodobieństwa wartości, tzw. dosłowna lektura, traktowanie książki na serio - jeden do jednego. Żadnej kreacji, przynoszącej nieprawdopodobne epizody, żadnego przymrużenia oka, żadnej analizy intencji autora, bo przecież ktoś kto pisze, robi to świadomie, a wydawca świadomie wydaje książkę. Może świat jest tu tak przerysowany i odrealniony, aby pokazać funkcję tęsknoty i marzenia, które naprawdę nie istnieją w współczesnym świecie, uległy dewaluacji? Może taka wizja świata jest przesłaniem dla kobiet, że są wolne czy to w kwestiach seksualnych czy zawodowych? To kolejna możliwość interpretacyjna. Może te mądrości, które oddalają nas od narracji, tworząc dystans wobec tekstu nie są na siłę? Może po prostu nie powinno czytać się tej książki jak gorszącej opowiastki erotycznej. Przerysowanie uwypukla, odrealnienie jest odpowiedzią na szarość i zgorszenie. Bo wszyscy wiemy, że w zaciszu domowym pojawiają się i w głowach czytelników różne myśli i słowa. I że nie każdy jest się w stanie do tego przyznać. I na koniec. To było naprawdę ciekawe doświadczenie, bo ja czytałam tę książkę inaczej. Trafiłam do Was przez przypadek. I zostałam zaskoczona mało wyszukaną ironią, a przecież tutaj spotyka się grono kobiet, które POTRAFIĄ czytać. Nie tylko wprost, ale też między wierszami. Szkoda, że nie dałyście rady wziąć w nawias tej opowieści, albo odważyć się ją przeczytać. Dowodem braku dystansu jest ostatni komentarz autorki bloga: "No nie mów, że nie zdarza Ci się wygrywać w kasynie kilkudziesięciu tysięcy i latać nocą samolotem nad Warszawą (ależ się uczepiłam tego latania, to pewnie przez zazdrość ;). Ja spędzam tak czas co tydzień. ;) Pozostaje życzyć, aby się jednak zdarzyło. :) Zuzanna
OdpowiedzUsuńAutorka bloga napisała też: "Myślę, że jak się szuka typowo rozrywkowej pozycji, a na historię spojrzy z przymrużeniem oka, to można się całkiem przyzwoicie bawić podczas lektury. Tak przynajmniej mi się wydaje." ;)
UsuńZ tym szukaniem realizmu jest różnie. Sam fakt, że wysoko oceniłam takie książki jak "Bezcenny" Zygmunta Miłoszewskiego czy "Ekspozycja" Remigiusza Mroza świadczy o tym, że nie zawsze jest mi on do szczęścia potrzebny.
Natomiast co do książki Ewy Rajter i każdej innej - cóż, różni czytelnicy będą odbierać je różnie i nie widzę w tym niczego złego. Sama podałaś różne możliwości interpretacyjne, więc chyba możemy dopuścić, że jest ich nieco więcej? Moja jest taka, a nie inna (swoją drogą - ten tekst jest na tyle stary, że być może gdybym tę książkę przeczytała dziś, tekst na jej temat wyglądałby zupełnie inaczej, może oceniłabym tę powieść lepiej, może gorzej, kto wie?).
Nie wiem co to znaczy, że ktoś POTRAFI czytać. Dla mnie umiejętność czytania, to składanie liter. Cała reszta, to już rzecz interpretacji, na którą składają się różne rzeczy. Wiedza, umiejętność doszukiwania się nawiązań do innych dzieł czy zjawisk rzeczywistych, emocje, doświadczenia itp. Piszesz, że może "nie powinno czytać się tej książki jak gorszącej opowiastki erotycznej" - ale czy ktokolwiek może mówić czytelnikowi jak powinno się ją czytać? Nie sądzę. Każdy z nas odczyta ją inaczej i to, moim zdaniem, jest fajne. Choćby sam fakt, że zostawiłaś ten komentarz z zupełnie innym odbiorem książki niż mój - jest dla mnie ciekawy, bo pozwala spojrzeć na tę historię cudzym okiem. I to jest dla mnie pewnie tak fascynujące, jak dla Ciebie tropienie tych, którzy szukają w literaturze realizmu za wszelką cenę. :)
Słowa "powinno" albo "potrafi" nie mają tu funkcji nakazu, nie wskazują też na brak akceptacji innej oceny. "Potrafi" oznacza: jest otwarty na interpretację, jest poszukujący, ufa, że chodzi o coś więcej i idzie tym tropem. Zawsze, w przypadku każdej literatury. "Nie powinno" oznacza - ja tak nie czytam i mam odmienne widzenie sensu i znaczenia tej opowieści. Zdecydowanie każde odczytanie jest odmienne i zgodzę się z Tobą w kwestii swobody oceny. Co do realizmu czy braku prawdopodobieństwa wszystko zależy od tego czego szukamy w literaturze i na ile fantazja jest przez nas akceptowana a na ile nie. Pozostańmy zatem przy różnicy zdań. :) Na równi z realizmem lub jego brakiem fascynuje i ciekawi mnie odmienność. Tak więc dziękuję za tę rozmowę. Zuzanna
OdpowiedzUsuńCzyli właściwie zgadzamy się i nie zgadzamy jednocześnie. :)
UsuńCzyli jest to kolejna lektura w stylu Greya? Coś czuje, że to nie moje klimaty. Jednak kto wie, może akurat skuszę się w zimowe wieczory ;)
OdpowiedzUsuńTa zasada jest dosyć ciekawa, ale też kontrowersyjna. Uważam, że książka jest warta swojej ceny. Przeczytanie jej nie jest koniecznością, ale powinnością!
OdpowiedzUsuńNo taka zasada jest dość ryzykowna. Uwielbiam twoje opisy i recenzje książek. Wspaniała sprawa, że zawsze trafiasz w mój gust. Tym razem też Ci się udało ponieważ uwielbiam książki o randkowaniu i o lekkim erotycznym zabarwieniu.
OdpowiedzUsuń