środa, 4 września 2013

Ewa Rajter "Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka"
Zasada trzech randek

Ewa Rajter
Trzy dziewczyny, trzy randki,
trzy łóżka

Wyd. Wielka Litera
2013
302 strony
Od chwili, w której Christian Grey po raz pierwszy machnął biczem, seks coraz intensywniej wylewa się z kart kolejnych książek. Romantyczne kolacje i wpatrywanie się w gwiazdy są teraz passé. Jak się kochać to intensywnie, odważnie i często. Tak by inni zazdrościli. Nie tylko w łóżku, ale także windzie, samolocie, metrze, na placu zabaw. Nie w pozycji klasycznej, a w rytm utworu Wyginam śmiało ciało, zawstydzając pomysłowością autorów Kamasutry. Gadżety są mile widziane. Jak szaleć to szaleć. Do niedawna bohaterowie zwykle uprawiali seks ukradkiem, raczej w domyśle niż na pierwszym planie (choć od tej reguły są wyjątki, co udowadniają kochankowie z Jeźdźca miedzianego Paulliny Simons). Obecnie w wielu powieściach fabuła jest jedynie tłem, wypełniającym książkę pomiędzy jednym a drugim stosunkiem. Powieści erotyczne pojawiają się w księgarniach jak grzyby po deszczu, a i bohaterowie historii obyczajowych poczynają sobie coraz śmielej.

Każda z nich była w pewien sposób wyjątkowa. Trzy przyjaciółki, trzy wyzwania, trzy historie[1].
Zuzanna. Wie, że miłość nie istnieje, bo gdyby istniała, nie byłoby klubów i tej całej reszty, czyli wolnego seksu. Tańca godowego jednej nocy i szybkiego spełnienia[2]. Ma wielu kochanków, pomiędzy imprezami pracuje w agencji reklamowej. Traktuje seks jak dobry obiad, i tyle[3].

Marta. Jest stomatologiem. Czasami na kilka dni zostawia pracę, wyjeżdżając możliwie jak najdalej od Warszawy. Gorące noce z miejscowymi chłopcami i nienagannym uzębieniu były tym, co (...) lubiła najbardziej[4].

Anka. Najbardziej seksowna archeolog w mieście - pałająca niewytłumaczalną miłością do grobowców, kościotrupów, krypt i grot kryjących niezidentyfikowane szczątki[5]. Jako jedyna z trzech przyjaciółek nie stosuje zasady trzech randek.

Zasada trzech randek jest banalnie prosta. Cokolwiek facet ma do zaoferowania, spotkać (czyt. przespać) się z nim można najwyżej trzykrotnie. Miłość nie istnieje. Seks daje satysfakcję. Po co więc szukać nieistniejącego, skoro można się cieszyć tym, co ogólnie dostępne? Trzy randki stają się marginesem bezpieczeństwa, chronią przed zaangażowaniem. 

Nasze bohaterki są młode, piękne, inteligentne. Nie narzekają na brak finansów, życie zawodowe układa im się wspaniale. Imprezują, wydają kasę, rozczarowane życiem uczuciowym uciekają w przelotne romanse (Zuzanna, Marta) lub szukają zapomnienia w realizowaniu swych pasji (Anka). Pani archeolog myślami krąży w okolicach Meksyku, dokąd ma się udać na wykopaliska, a jej przyjaciółki zaliczają kolejnych przystojniaków, szczegółowo dzieląc się swoimi doświadczeniami na babskich spotkaniach, bez których nie wyobrażają sobie życia. I pewnie nadal ich życie składałoby się z uprawiania seksu, oczekiwania na seks, opowiadania i słuchania o seksie, kolejnych imprez, podrywów, hektolitrów alkoholu, skacowanych poranków i popołudni, plotek i pozostałych składowych tak dobrze nam znanej szarek codzienności, gdyby na scenę nie wkroczył Michał, wprowadzając zamęt w sercach, majtkach i zasadach.

Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka Ewy Rajter to podobno erotycznie odważna, błyskotliwa komedia romantyczna opisująca nocne życie stolicy i kobiety, które żyją według własnych zasad, nie oglądając się na innych. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych, cokolwiek robią czynią to z wdziękiem i lekkością charakterystyczną dla bohaterów amerykańskich seriali o bogatej młodzieży. Wszystko jest dobrą zabawą. Nieskrępowane sztywnymi grafikami, brakiem gotówki czy konwenansami, uprawiają seks w metrze, wygrywają w kasynie sporą gotówkę, nocą latają samolotem nad Warszawą, oglądają pornosy, leczą kaca, budzą się w ramionach obcych facetów i plotkują, plotkują, plotkują. Jeśli ponoszą konsekwencje swoich szaleństw, to raczej nie są one zauważalne. Idealny świat.

Opisy seksualnych doświadczeń są odważne, to fakt, ale być może to jedyny sposób na to, by odwrócić uwagę czytelnika od banalnej fabuły. Jeśli usunąć sceny seksu, zostaje niewiele. Ot, historia trzech koleżanek, które nie wierzą w miłość. Do czasu, oczywiście, aż zjawi się ON.

Być może opisywany przez Ewę Rajter świat istnieje. Mnie, szarej Kowalskiej co rano pędzącej do biura, trudno wciągnąć się w historię kobiet, które mogą w środku tygodnia spać do południa lub nocą upijać się tequilą z nieznajomymi w parku. Idealne życie idealnych kobiet zmierza do idealnego finału. Lukier spływa spomiędzy okładek, gdy bohaterki otwierają swoje perfekcyjne usta, by wypowiedzieć kilka błyskotliwych zdań. Z kilku scen pretendujących z różnym skutkiem do miana zabawnych, najśmieszniejsza wydaje mi się ta, w której Anka sprząta po nocnych ekscesach przyjaciółki. Pani archeolog wypożycza koleżankom swoje mieszkanie, gdy te potrzebują klimatycznego wnętrza, w którym mogłyby oddać się kolejnemu facetowi. Co prawda potencja przyjaciółek nieco ją męczy, ale bez protestów sprząta po nocnych szaleństwach, zmieniając nieświeżą pościel i ciesząc się przy tym, że ma tylko tyle do zrobienia. Żadnych niedopałków, przewróconych szklanek, zapachu seksu czy zostawionych przez przypadek stringów bądź bokserek[6]. Kochane dziewczyny, tylko pościel trzeba po nich prać. Jakie one niewymagające, jakie wspaniałomyślne.

Powieść Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka niczym nie zaskakuje. Fabuła jest mało oryginalna, a postaci zbyt wyidealizowane. Co jakiś czas pojawiają się tzw. złote myśli, które mocno kontrastują z lekkim stylem, w jakim napisana jest książka. Seksualność kobiet warunkowana jest ich pierwszymi doświadczeniami. To one decydują potem nie tylko o wyborze partnerów, ale często też o pomyśle na życie. Reżyserem późniejszych epizodów są wrażliwość i pamięć[7]. Czytając takie wstawki miałam wrażenie, że wstawione są na siłę, by temu co lekkie i banalne nadać głębszy sens. 

Ewa Rajter opisuje świat, w którym seks traktowany jest przedmiotowo, a strach przed zranieniem każe kobietom podkreślać nieistnienie miłości. Dla mnie brzmi to raczej smutno. Przypadkowy seks jako substytut zaangażowania. Trzy upojne noce zamiast stabilnego związku. 

Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka są typową literaturą rozrywkową. Przeczytać i zapomnieć. Wyłączyć myślenie i dobrze się bawić. Lekka, momentami zabawna historia nie pozostanie w pamięci na dłużej, ale pozwoli oderwać się od codzienności i miło spędzić wieczór lub dwa.


Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka [Ewa Rajter]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

***

Książkę polecam
poszukującym lekkiej, niewymagającej myślenia lektury
chcącym oderwać się od szarej rzeczywistości
miłośnikom podrywów na jedną noc
wielbicielom książek o babskich przyjaźniach
czytającym literaturę kobiecą
poszukującym literatury typowo rozrywkowej

***


[1] Ewa Rajter, Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 13.
[2] Tamże, s. 5.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 10.
[5] Tamże, s. 11.
[6] Tamże, s. 20.
[7] Tamże, s. 48.

---


83 komentarze:

  1. no cóż..może kiedyś, obecnie mam ochotę na inną tematykę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie erotyczną haha, ale ok. po ponad 2 latach przeczytałam, bo książka wpadła mi w ręce :D Cóż też chyba żyję w innym świecie niż wiecznie napalone bohaterki, które swoją drogą aż dziwne, że nie wpadły w nałóg alkoholowy ciągle tyle pijąc w dużych ilościach. Książka na raz, potem się o niej zapomni, zgadzam się jak najbardziej z Twoją recenzją :)

      Usuń
    2. Ja też o niej zapomniałam. Aż się zdziwiłam, widząc Twój komentarz. :D

      Usuń
  2. Po przeczytaniu skrótu fabuły tej powieści od razu przypomniała mi się książka ,,Diabeł ubiera się u Prady", na którą nawet nie mogę patrzeć.
    Niestety, chwilowo nie mam ochoty na typową literaturę rozrywkową opisującą świat, który nie istnieje więc daruję sobie twórczość Ewy Rajter.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Skoro "Diabeł..." Ci się nie podobał, to pewnie i ta książka nie będzie. Choć w sumie nigdy nic nie wiadomo.

      A mnie się "Diabeł..." podobał. Tamten świat wydawał mi się bardziej realny, dziwny, ale realny.

      Usuń
  3. Kolejna lektura w stylu Greya, który mi się nie podobał, bo stylem przypominał "Joya" lub inne pisemko dla zagubionych nastolatek.. Więc nie sądzę, że po tę książkę sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za moich czasów (rety, jak to brzmi!) czasopisma dla nastolatek były nieco grzeczniejsze. :P

      Usuń
  4. I takie książki są nam czasami potrzebne. Z ciekawości bym przeczytała tę historię. Czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Rozrywka jest też ważna, nie samymi dramatami i mądrościami żyje czytelnik. :)

      Usuń
  5. Zaciekawiłaś mnie. Chętnie poświecę lekturze jeden wieczór

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi życzyć dobrej zabawy. Koniecznie się podziel wrażeniami. :)

      Usuń
  6. Może kiedyś się za nią rozejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie udanego polowania i udanej lektury. :)

      Usuń
  7. Ostatnio mam pecha... Trafiam na recenzję książek, które ani trochę mnie nie interesują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pocieszenie Ci powiem, że u mnie ostatnio też jest tak sobie. ;)

      Usuń
  8. Niedawno oglądałam tę książkę i miałam zamiar ją nawet nabyć, ale jakoś intuicyjnie postanowiłam z niej zrezygnować i widzę po twojej recenzji, że mój wybór był, jak najbardziej słuszny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest szansa, że akurat Tobie się spodoba. Do mnie ta książka niestety nie trafiła.

      Usuń
  9. Sama nie wiem - właśnie zakończyłam lekturę podobnej książki [choć wnioskuję, że na wyższym poziomie], więc chwilowo [ostatecznie?:)] dam sobie spokój. Chyba też nie umiałabym się wkręcić w to idealne życie, którego nigdy nie zakosztuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie ciekawie przeczytać od czasu do czasu coś innego, więc może kiedyś się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, warto sobie urozmaicać lektury. Jak Ci się znudzi mała, grzeczna Martynka to możesz poczytać coś o dużych, niegrzecznych dziewczynkach (rym niezamierzony).

      Usuń
  11. A taką miałam na nią ochotę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal możesz ją mieć. Na Twoim miejscu moim gustem bym się tak do końca nie sugerowała, tak na wszelki wypadek. ;)

      Usuń
  12. Liczyłam na zdecydowanie więcej, gdy czytałam zapowiedź. Zagranicznych erotyków nie czytam, miałam więc ochotę sprawdzić, jak radzi sobie w temacie kolejna polska autorka, ale po obrazie świata bohaterek, jaki zarysowałaś, chyba jednak podziękuję;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do takiej lekkiej, rozrywkowej literatury podchodzę dość marudnie, więc może nie skreślaj od razu tej książki? Myślę, że jak się szuka typowo rozrywkowej pozycji, a na historię spojrzy z przymrużeniem oka, to można się całkiem przyzwoicie bawić podczas lektury. Tak przynajmniej mi się wydaje.

      Usuń
  13. Hmm... no właśnie, jak tu nocą szaleć, jak o piątej rano trzeba wstać do pracy. Dla mnie odrealnione są tego typu fabuły, chociaż nie twierdzę, że tak nie jest, znam kilka osób dla których nie ma limitu na "dobre" zabawy, ale określiłabym tych osobników jako rajskie ptaki, a może raczej nieszczęśliwymi ludźmi, którzy samotność zagłuszają hałasem nocnych klubów, ale mniejsza o większość... Nie mówię nie takim książkom, od czasu do czasu zdrowiu nie zaszkodzą, dlatego z czystej ciekawości kiedyś, gdzieś, być może zaczytam się w tej erotycznie namazanej historii :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O piątej? O, o, o. Nie zazdroszczę, bo rano mam o tę jedną godzinkę więcej.

      Tak się czasami zastanawiam ile tzw. rajskich ptaków faktycznie jest szczęśliwych. To całkiem przyjemne życie, ale wydaje mi się, że na krótką metę.

      Usuń
  14. Boszsz... nie dotrwałabym do końca recenzji, ale nie dlatego, że źle napisana - tylko twój styl skłonił mnie do przeczytania, jak zwykle zresztą - ale ze względu na beznadziejność fabuły! Szkoda mi czasu na takie byleco, podziwiam, że chciało ci się toto czytać.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam przeczytać do końca, żeby się upewnić, że mnie ta książka niczym nie zaskoczy. :P
      Dla równowagi czytam teraz "Gołębiarki". WOW!

      Usuń
  15. Ależ ty działasz jak błyskawica, dziewczyno:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę świetny wstęp napisałaś! Nie umiem tak zgrabnie pisać jak Ty, więc nie wyrażę dokładnie o co mi chodzi, ale niezwykle zręcznie żąglowałaś nawiązaniami do innych książek :) bardzo spodobało mi się również zdanie: "gdyby na scenę nie wkroczył Michał, wprowadzając zamęt w sercach, majtkach i zasadach" :P

    Również jestem szarą Kowalską, więc taki świat jest mi całkowicie obcy i nie będę go sobie przybliżać tą książką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tego, no... Dziękuję. ;)
      Wiesz co mi się marzy? Na tyle dobrze znać literaturę, żeby do każdego czytanego tytułu móc znaleźć mnóstwo nawiązań. Szkoda, że na przeszkodzie stoi moja skleroza. :P

      Kowalska, musimy kiedyś skoczyć do stolicy i się zabawić. Wiki stawia. :P

      Usuń
    2. Haha, tylko za co. Ale do stolicy wpadajcie, zgłaszam się na przewodnika :P

      Usuń
    3. Życzę powodzenia w realizacji tego marzenia! :) mimo sklerozy całkiem dobrze Ci idzie jak na razie :P

      Plan jest, przewodnik, jest, kasy nie ma - czyli jesteśmy umówione :P

      Usuń
    4. Mam sucharki w szafce (człowiek przed wypłatą uważniej przygląda się temu, co ma schowane po kątach).
      Więc...
      ...plan jest, przewodnik jest, prowiant jest - kasy nie ma. Nadal jesteśmy umówione. :D

      Usuń
    5. To już coś. To wpadajcie :P

      Usuń
    6. Grunt to chęci i dobra organizacja. :D

      Usuń
  17. W roku szkolnym tylko na takie lektury mam ochote, czyli: przeczytac i zapomniec :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Znaczy się, można ale nie trzeba przeczytać:) Ciekawa jestem tej erotyki, bo ostatnio bardzo głośny to temat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo głośny, tylko niech mi ktoś wreszcie poda jakiś DOBRY tytuł.

      Usuń
  19. Czytałaś może jakieś romansidło Sandry Brown? Tam wylewa się seks na zewnątrz książki i stwierdziłem, że coś takiego nie mogę zrecenzować na blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn., że jak otwierasz książkę, ze środka wypadają damskie stringi, a następnie półnaga właścicielka? :P
      Nie, nie czytałam. Moja znajomość romansideł zaczyna się i kończy na "Trędowatej". ;)

      Usuń
  20. Mam wrażenie, że tego typu literatura zalewa rynek księgarski, owszem od czasu do czasu pozwolić sobie na dobą rozrywkę czemu nie? Tylko mnie już nudzi tylko ten seks, seks, seks ... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czego to dochodzi, Grey namieszał i ludzi seks zaczął nudzić. :P

      A tak poważnie: do seksu potrzebna jest fabuła. Zupełnie jak w filmie, albo mamy dobrą fabułę z dodatkiem seksu, albo porno z jękami zamiast treści.

      Usuń
  21. Swoją drogą, dobrą erotyczną powieść chętnie bym przeczytała. Tylko gdzie takiej szukać?

    OdpowiedzUsuń
  22. Odpowiedzi
    1. Moja też, ale wcześniej na to nie wpadłam. :P

      Usuń
  23. No fantastyczna zapowiedź! Na pewno sięgnę po tę książkę! :D
    Najprędzej po moim trupie. :P Podśmiechiwałam się już z samego tytułu. :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Aniu, a ja jakoś nie chcę się zapoznawać z tą lekturą, wybacz:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nieee, nie moje klimaty jak na tę chwilę...

    P.S. Kiedy mnie "zadowolisz" widokiem Dzielnicy Gotyckiej? Bo ja czekam i czekam... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, masz. Ale zdjęcia są "takie se", niestety... :(

      Usuń
  26. Miłości nie ma, jest tylko seks - rzeczywiście błyskotliwe to i nowatorskie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie byłoby źle, gdyby to było nowatorskie. Jakoś tak mnie smucą tego typu historie.

      Usuń
  27. A ja dzisiaj usłyszałam sensacyjną wiadomość: wiadomo już kto zagra w ekranizacji 50 twarzy! Podobno większość fanek powieści jest zawiedziona ;)Za książkę pani Rajter raczej podziękuję ;)
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż muszę to sprawdzić. Podczas lektury próbowałam sobie wyobrazić jak też mógłby wyglądać film, ale mi tej wyobraźni nie wystarczyło. No i nie wiem, która aktorka poświęci dla roli swoje usta, bo od tego ciągłego przegryzania mogą się nieco zdeformować. :P

      Usuń
  28. Jestem w stanie zrozumieć, że takie książki mają wielu czytelników, jednak za nic w świecie nie mogłabym do nich należeć. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, zapraszam do tego zacnego grona. Zaczniesz czytać i jak nic, zapragniesz butelki tequili obalonej o zmroku w parku, nocnego lotu nad Warszawą w towarzystwie przystojnego pilota i szybkiego seksu w budynku gimnazjum. :D

      Usuń
  29. W tym momencie nie mam ochoty na taką książkę, ale może w zimie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Faktycznie, można tę książkę potraktować jako środek rozgrzewający. :D

      Usuń
  30. Chyba wyrosłam z tego typu książek. Dziś poszłam wyrobić sobie dowód, trzeba wreszcie wydorośleć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do trzech razy sztuka. Ja wyrabiałam dwa razy, może za trzecim dostanę w pakiecie przepustkę do dorosłości. :D

      Usuń
    2. To też nie mój pierwszy, ale chciałam się odmłodzić o 10 lat :P

      Usuń
    3. I co? Udało się? Bo jeśli to działa, to chyba też pójdę. :P

      Usuń
    4. Może trochę, trzeba tylko zapomnieć, który dowód się wyrabia :P

      Usuń
    5. No tak, przy trzecim to już prawie rutyna. :P

      Usuń
  31. Cały ten szum związany z Greyem i podobnymi książkami, które wyrosły jak grzyby po deszczu, mnie ominął. I jakoś nieszczególnie ciągnie mnie do tego rodzaju historii. Za powyższą książkę też podziękuję, tym bardziej że fabuła mało oryginalna, a kreacja postaci niezbyt wiarygodna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Grey jest obowiązkowy! Po tej lekturze docenisz warsztat każdego innego pisarza. :D

      Usuń
  32. Tym razem Aniu podziękuję. Jakoś fabuła tej książki zupełnie nie przemawia do mnie, a świat przedstawiony w niej jest dla mnie odległy i nierealny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mów, że nie zdarza Ci się wygrywać w kasynie kilkudziesięciu tysięcy i latać nocą samolotem nad Warszawą (ależ się uczepiłam tego latania, to pewnie przez zazdrość ;). Ja spędzam tak czas co tydzień. ;)

      Usuń
  33. Z ciekawością przeczytałam komentarze dotyczące książki. I samą recenzję. Z ciekawością, bo fascynuje mnie szukanie w literaturze realizmu za wszelką cenę i czynienie z prawdopodobieństwa wartości, tzw. dosłowna lektura, traktowanie książki na serio - jeden do jednego. Żadnej kreacji, przynoszącej nieprawdopodobne epizody, żadnego przymrużenia oka, żadnej analizy intencji autora, bo przecież ktoś kto pisze, robi to świadomie, a wydawca świadomie wydaje książkę. Może świat jest tu tak przerysowany i odrealniony, aby pokazać funkcję tęsknoty i marzenia, które naprawdę nie istnieją w współczesnym świecie, uległy dewaluacji? Może taka wizja świata jest przesłaniem dla kobiet, że są wolne czy to w kwestiach seksualnych czy zawodowych? To kolejna możliwość interpretacyjna. Może te mądrości, które oddalają nas od narracji, tworząc dystans wobec tekstu nie są na siłę? Może po prostu nie powinno czytać się tej książki jak gorszącej opowiastki erotycznej. Przerysowanie uwypukla, odrealnienie jest odpowiedzią na szarość i zgorszenie. Bo wszyscy wiemy, że w zaciszu domowym pojawiają się i w głowach czytelników różne myśli i słowa. I że nie każdy jest się w stanie do tego przyznać. I na koniec. To było naprawdę ciekawe doświadczenie, bo ja czytałam tę książkę inaczej. Trafiłam do Was przez przypadek. I zostałam zaskoczona mało wyszukaną ironią, a przecież tutaj spotyka się grono kobiet, które POTRAFIĄ czytać. Nie tylko wprost, ale też między wierszami. Szkoda, że nie dałyście rady wziąć w nawias tej opowieści, albo odważyć się ją przeczytać. Dowodem braku dystansu jest ostatni komentarz autorki bloga: "No nie mów, że nie zdarza Ci się wygrywać w kasynie kilkudziesięciu tysięcy i latać nocą samolotem nad Warszawą (ależ się uczepiłam tego latania, to pewnie przez zazdrość ;). Ja spędzam tak czas co tydzień. ;) Pozostaje życzyć, aby się jednak zdarzyło. :) Zuzanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka bloga napisała też: "Myślę, że jak się szuka typowo rozrywkowej pozycji, a na historię spojrzy z przymrużeniem oka, to można się całkiem przyzwoicie bawić podczas lektury. Tak przynajmniej mi się wydaje." ;)

      Z tym szukaniem realizmu jest różnie. Sam fakt, że wysoko oceniłam takie książki jak "Bezcenny" Zygmunta Miłoszewskiego czy "Ekspozycja" Remigiusza Mroza świadczy o tym, że nie zawsze jest mi on do szczęścia potrzebny.

      Natomiast co do książki Ewy Rajter i każdej innej - cóż, różni czytelnicy będą odbierać je różnie i nie widzę w tym niczego złego. Sama podałaś różne możliwości interpretacyjne, więc chyba możemy dopuścić, że jest ich nieco więcej? Moja jest taka, a nie inna (swoją drogą - ten tekst jest na tyle stary, że być może gdybym tę książkę przeczytała dziś, tekst na jej temat wyglądałby zupełnie inaczej, może oceniłabym tę powieść lepiej, może gorzej, kto wie?).

      Nie wiem co to znaczy, że ktoś POTRAFI czytać. Dla mnie umiejętność czytania, to składanie liter. Cała reszta, to już rzecz interpretacji, na którą składają się różne rzeczy. Wiedza, umiejętność doszukiwania się nawiązań do innych dzieł czy zjawisk rzeczywistych, emocje, doświadczenia itp. Piszesz, że może "nie powinno czytać się tej książki jak gorszącej opowiastki erotycznej" - ale czy ktokolwiek może mówić czytelnikowi jak powinno się ją czytać? Nie sądzę. Każdy z nas odczyta ją inaczej i to, moim zdaniem, jest fajne. Choćby sam fakt, że zostawiłaś ten komentarz z zupełnie innym odbiorem książki niż mój - jest dla mnie ciekawy, bo pozwala spojrzeć na tę historię cudzym okiem. I to jest dla mnie pewnie tak fascynujące, jak dla Ciebie tropienie tych, którzy szukają w literaturze realizmu za wszelką cenę. :)

      Usuń
  34. Słowa "powinno" albo "potrafi" nie mają tu funkcji nakazu, nie wskazują też na brak akceptacji innej oceny. "Potrafi" oznacza: jest otwarty na interpretację, jest poszukujący, ufa, że chodzi o coś więcej i idzie tym tropem. Zawsze, w przypadku każdej literatury. "Nie powinno" oznacza - ja tak nie czytam i mam odmienne widzenie sensu i znaczenia tej opowieści. Zdecydowanie każde odczytanie jest odmienne i zgodzę się z Tobą w kwestii swobody oceny. Co do realizmu czy braku prawdopodobieństwa wszystko zależy od tego czego szukamy w literaturze i na ile fantazja jest przez nas akceptowana a na ile nie. Pozostańmy zatem przy różnicy zdań. :) Na równi z realizmem lub jego brakiem fascynuje i ciekawi mnie odmienność. Tak więc dziękuję za tę rozmowę. Zuzanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli właściwie zgadzamy się i nie zgadzamy jednocześnie. :)

      Usuń
  35. Czyli jest to kolejna lektura w stylu Greya? Coś czuje, że to nie moje klimaty. Jednak kto wie, może akurat skuszę się w zimowe wieczory ;)


    OdpowiedzUsuń
  36. Ta zasada jest dosyć ciekawa, ale też kontrowersyjna. Uważam, że książka jest warta swojej ceny. Przeczytanie jej nie jest koniecznością, ale powinnością!

    OdpowiedzUsuń
  37. No taka zasada jest dość ryzykowna. Uwielbiam twoje opisy i recenzje książek. Wspaniała sprawa, że zawsze trafiasz w mój gust. Tym razem też Ci się udało ponieważ uwielbiam książki o randkowaniu i o lekkim erotycznym zabarwieniu.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.