O urlopie
Wróciłam. Zmęczona przeogromnie (tak to jest, jak się w trakcie urlopu nie potrafi odpoczywać, tylko całymi dniami gania z aparatem fotografując wszystko, co wydaje się choć odrobinę interesujące), ale przeszczęśliwa. Nie zamieniłabym tej gonitwy na wylegiwanie się choćby i na najpiękniejszych plażach świata.
Zakochałam się w Barcelonie na amen. Jest dokładnie taka, jaką sobie wymarzyłam. Gwarna i kolorowa. Pełna zatłoczonych ulic, ale i tajemniczych zaułków. Gdybym mogła w niej zamieszkać, nie wahałabym się ani chwili. Oprócz stolicy Katalonii udało mi się zajrzeć na jeden dzień do Blanes, gdzie zaczyna się Costa Brava oraz dotrzeć na Montserrat - ale to już osobna historia.
Zdjęć mam całe mnóstwo (ponad trzy tysiące) i czy chcecie czy nie, na pewno niektórymi się z Wami podzielę. Barcelona jest magicznym miejscem, a do jej odwiedzenia zachęcam Was z całego serca. A może już tam byliście i podzielicie się swoimi wrażeniami? W każdym razie, na pewno pojawi się kilka notek na temat miasta i okolic. A może nawet więcej niż kilka. Na razie muszę się przekopać przez setki zdjęć, by wybrać z nich te, które mniej więcej nadają się do upublicznienia. Mam nadzieję, że dzielnie zniesiecie moje zachwyty.
A póki co, wrzucam zdjęcia dwóch zakładek, powiększających moje niewielkie zbiory, które obejrzeć mogliście TUTAJ.
zakładka magnetyczna, jak nietrudno się domyślić, kupiona w Casa Batlló |
zakładka z cytatem Antoine de Saint-Exupéry przytargana z jednego ze stoisk rozstawionych na nabrzeżu Barcelony |
O wyzwaniu Polacy nie gęsi
Postaram się jak najszybciej nadrobić blogowe zaległości. Linki do recenzji biorących udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi już uzupełniłam. A tak przy okazji - pamiętacie o tym, że pierwsza odsłona wyzwania kończy się 30 września? Macie więc jeszcze nieco ponad miesiąc na zgłoszenie tytułów (prze)czytanych w jego ramach. Przypominam, że każda recenzja musi być oznaczona jako biorąca udział w wyzwaniu (tagiem, dopiskiem, banerem). W zakładce Polacy nie gęsi wypisane są wszystkie do tej pory zgłoszone recenzje. Tłustym drukiem wyróżniłam te, które spełniają wymogi. Jeśli któryś z Waszych linków nie jest w ten sposób oznaczony, to najprawdopodobniej recenzja, do której on prowadzi, nie jest opisana jako biorąca udział w wyzwaniu (ewentualnie ja coś przeoczyłam, ale przed ogłoszeniem wyników na pewno to jeszcze sprawdzę). Tymczasem proszę Was o uzupełnienie ewentualnych braków.
O LiteraTurze Wrocław 2013
O tym wydarzeniu pisałam Wam jakiś czas temu (KLIK) i w tej chwili potwierdzam oficjalnie: sprawa jest jak najbardziej aktualna. Widzimy się 31 sierpnia we Wrocławiu na LiteraTurze 2013. Start o godzinie 14.00 w Parku Staromiejskim.
We Wrocławiu będziecie mogli spotkać wielu polskich pisarzy. Zjawią się: Agnieszka Gil, Anna Teluk-Lenkiewicz, Magdalena Zarębska, Krystian Głuszko, Karolina Wilczyńska, Anna Pawłowska-Koziar, Paweł Pollak, Ałbena Grabowska-Grzyb, Sergiusz Pinkwart, Stanisław Karolewski, Kasia Szewczyk, Ewa Bauer, Marek Dryjer, Szymon Adamus, Anna Rybkowska, Anna Pasikowska, Łukasz A. Zaranek, Kornelia Romanowska, Anna Strzelec, Katarzyna Petrykowska, Krystyna Januszewska, Marta Grzebuła, Katarzyna Georgiou, Iwona Grodzka-Górnik, Bożena Mazalik, Urszula Jaksik, Magdalena Woźniak, Krzysztof Pochwicki, Jacek Inglot, Aleksander Sowa, Anna Piecyk. Oprócz nich - my, miłośnicy literatury. Mam nadzieję, że będzie to liczne grono.
Zapowiada się wspaniale, swojsko, po przyjacielsku, na luzie, a to sprzyja integracji i nawiązywaniu relacji na linii pisarz - czytelnik. Przewidziany jest czas na rozmowy, prezentacje, wspólne spędzanie wolnego czasu. Będzie można słuchać, pytać, rozmawiać. Moim zdaniem, warto się tam pojawić.
Udostępniajcie, proszę, informację o wydarzeniu. Niech dotrze do największej liczby osób. Każdy, kto rozniesie wici dalej, a link informujący o tym podrzuci TUTAJ, weźmie udział w losowaniu książek autorów biorących udział w LiteraTurze 2013.
Zachęcam także do przyłączenia się do wydarzenia na Facebooku!
Zachęcam także do przyłączenia się do wydarzenia na Facebooku!
---
Na koniec chciałabym Wam podziękować, że mimo mojej nieobecności zaglądaliście tutaj, a blog nie porósł pajęczynami i nie pokrył się kurzem. Nieśmiało też przypominam o konkursie, w którym biorę udział. Jeśli jeszcze nie macie swoich typów, a lubicie Myśli o słowa wiatrem niesione, zachęcam do oddania głosu na mojego bloga. Oczywiście z góry dziękuję za każdego wysłanego maila.
haha :P Mam tak sama zakładkę z Casa Battlo :) Kupiłam też z tej serii z słynnym gadem z Parku Guell:)
OdpowiedzUsuńI też zrobiłam 3 tysiące zdjęć, choć w 11 dni, a nie 7, masz więc "lepszy wynik" :)
Mnie się w Barcelonie podobało bardzo w Dzielnicy Gotyckiej, Parcu Guell, Parku Labirynt, Gracii i zamku Montjuic. Ładne miasto, ale zakochać mi się nie udało. Wolę Włochy:)
Czekam na zdjęcia:)
Do Casa Battlo poszłam głównie dzięki Tobie, bo sama nie mogłam się zdecydować. :D DZIĘ-KU-JĘ. Było wspaniale. Mogłabym tam zamieszkać. :)
UsuńTia. Przejście ze mną z ulicy na ulicę to istna masakra, bo wzdycham do każdej ładniejszej fasady i oczywiście muszę ją uwiecznić na zdjęciu. :D
Do Parku Labirynt nie dotarłam, a zamek Montjuic nieco mnie rozczarował. Zakochałam się w Montserracie, Dzielnicy Gotyckiej, Parcu Guell i oczywiście Casa Battlo. We Włoszech nie byłam. Może za rok się uda?
Nie dotarliśmy do Montserrat, bo byliśmy już tak zmeczeni Barceloną, że z plazy w Tossie się nie ruszyliśmy już :P Jedynie potem 1 dzień na Gironę poświęciliśmy.
UsuńTo coś jak ze mną, ja też robię wszystkiemu zdjęcia:) A już w Graci tyle ich narobiłam, że szok. Super, że zadowolona jesteś, czekam na bardziej obszerną relację.
Do Rzymu musisz koniecznie pojechać, to dopiero jest miasto!
Nie dziwię się, ja po trzech bardzo intensywnych dniach (w tym właśnie Montserrat) miałam totalny kryzys. Mąż ten dzień nazwał zwiedzaniem ławek, bo co kilkanaście minut przysiadałam na pierwszym lepszym czymś w cieniu. :D
UsuńNa plaże mnie nie ciągnie. Odpocząć mieliśmy w Blanes, ale mąż zobaczył w oddali górę (z dołu, z perspektywy padniętej turystki wyglądała na taaaaaką wielką) i po wielu krokach i przekleństwach plażę oglądaliśmy z góry. :D
Nie wiem kiedy przejrzę te wszystkie zdjęcia. Aż mi się nie chcę za nie brać. Tych z wczoraj jeszcze nawet nie widziałam. :P
Rzym mnie kusi, to fakt. I Werona. I kilka innych miejsc. ;)
Tak sobie myślę, że całe Włochy warto zwiedzić, Hiszpanię zresztą też:)
UsuńMy po trzech dniach też mieliśmy kryzys i zrobiliśmy sobie trochę luźniejszy dzień, poszliśmy wtedy tylko do oceanarium i Parku Labirynt:)
Mi się marzy objazdówka samochodem, ale to już i większy koszt, i więcej planowania.
UsuńA, czyli czwarty dzień to oficjalny dzień spadku formy. A o tym Labiryncie to zupełnie zapomniałam. Już w Barcelonie raz jeszcze zajrzałam do Ciebie na bloga i miałam pamiętać o tym parku, ale później wyleciało mi z głowy. =/
No, ale nie można mieć wszystkiego. Wydaje mi się, że dobrze wykorzystaliśmy czas.
My też wszędzie nie byliśmy, więc mamy po co wracać, jak skończą w końcu tę Sagradę :P Strasznie ciekawa jestem Twojej relacji, no ale spokojnie poczekam, aż ogarniesz zdjęcia. Wiem, ile to roboty, bo ja po 3 godzinach oglądania już nie mogłam na nie patrzeć... Teraz sytuacja wygląda tak, że 500 najfajniejszych skopiowałam z karty pamięci na kompa i je oglądam czasami, a resztę może kiedyś jeszcze przejrzę :)
UsuńJak skończą, to też się wybieram. Stanę w tej gigantycznej kolejce, a co mi tam! :P
UsuńNie mam kiedy się zabrać za te zdjęcia. :(
Przydałby mi się urlop. :P
Dobry pomysł z tym zebraniem najfajniejszych zdjęć. Zmałpuję go sobie. :)
Fajnie, że Barcelona spełniła pokładane w niej oczekiwania i fajnie, że wypoczęłaś i szczęśliwa wróciłaś do kraju:)
OdpowiedzUsuńNawet bardziej niż fajnie. Bardzo się cieszę z tego wyjazdu. :)
UsuńZ Barcelony najżywsze wspomnienie (po dwunastu latach(, to wdrapanie się na Sagradę Familię w lipcowym upale, i nie jest to coś, za czym tęsknię i marzę, żeby to powtórzyć, pomimo cudownych widoków :) A tak serio, to Barcelona jest rzeczywiście piękna, chyba zaraz polecę po stary album powspominać.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki: w dwóch zgłoszonych postach banery uzupełniłam, chyba tylko takie miałam niedociągnięcia.
I tak w ogóle, to fajnie, że już wróciłaś, chociaż Ty pewnie wolałabyś jeszcze tam pobyć :)
Na Sagradę się nie wdrapywaliśmy, w ogóle odpuściliśmy stanie w kolejce-gigant. Przyjedziemy, jak ją skończą. :D
UsuńZa to przypadkiem udało nam się wieczorem dostać do krypty, gdzie występował jakiś chór. Cudnie było!
Zaraz obadam te posty. :)
Nooo... Tyle tam jeszcze ciekawych zaułków, tyle pięknych miejsc w okolicy. Oj tak, chętnie bym została.
No, pewnie, czekaj, aż skończą. Jesteś pewna, że ludzie żyją aż tak długo :D
UsuńKilka dni temu widziałam film o Barcelonie, pokazywali, ile jeszcze im zostało do zbudowania, a z kasą mają krucho, bo podobno budują tylko z dobrowolnych datków.
A jak ci szło dogadywanie się (bo po adresie bloga przypuszczam, że znasz język)? Pamiętam, co wtedy mówił nasz pilot, że Katalończycy niechętnie patrzą na tych, co zagadują ich po hiszpańsku.
No dobra, jak do mojej osiemdziesiątki nie zrobią, to się wybiorę. Może starą, siwą marudę wpuszczą bez kolejki. :D
UsuńO, tego nie wiedziałam. Jak tak krążyliśmy wokół Sagrady, to się właśnie zastanawialiśmy kiedy oni tam cokolwiek robią, bo o żadnej porze nie spotkaliśmy nawet jednego samotnego robotnika.
Rozmawialiśmy głównie po angielsku. Mój hiszpański jest taki sobie, a na dodatek nieużywany trochę mi się już zapomniał (mam w planach kurs, więc może się poprawię). Tak więc przede wszystkim angielski, ewentualnie hiszpański. Ale nie zauważyłam, żeby ktoś się krzywił na hiszpański. Do nas też mówili po hiszpańsku, a nie katalońsku.
Na pewno wtedy wpuszczą, będą chcieli zobaczyć, jak wchodzisz na górę D)
UsuńCo do Katalończyków, to proszę, jak w konfrontacji upadają mity.
A teraz już milknę, bo na pewno jesteś skonana po podróży, a my Cię tu zagadujemy. Ale jesteś bardzo dzielna, że na to wszystko od razu odpisujesz.
Pozdrawiam.
Lepiej nie. Wystarczy, że nie którzy widzieli moją wspinaczkę po Montserracie w śliskich sandałach. Wychowałam się w góry, a na Montserrat wybrałam jak ostatnia idiotka, bo mi się wymyśliło, że skoro tam wyjeżdża kolejka, to przecież nie będzie za wiele chodzenia...
UsuńWszystko zależy od tego, na jakich ludzi się trafi. Jeden się skrzywi, drugi to oleje, trzeci w w ogóle nie zwróci uwagi na język, tylko postara się pomóc.
Oj tam, całe dwie godziny spałam na lotnisku. Posadzka, kocyk i zzzzzz... :P
Super, że Ci się podobało, piękne wakacje. Zakładki boskie:)
OdpowiedzUsuńChcę tam z powrotem! Najlepiej już. :D
UsuńZazdroszczę ci tej Barcelony. Ja nawet nie byłam ani razu za granicą, ale może kiedyś... Pomarzyć zawsze można;-)
OdpowiedzUsuńCo do wrocławskiej akcji-super sprawa, lecz niestety mam do tego miasta zbyt daleko.
Krysiu, marzenia się spełniają, a ta moja wycieczka jest tego przykładem, bo Barcelona była moim wieloletnim niespełnionym marzeniem.
UsuńCo do Wrocławia, to tak jak Ci pisałam kiedyś, mam nadzieję, że będzie jeszcze inna okazja, by się spotkać. A może za rok będzie druga odsłona akcji i wtedy Ci się uda? :)
Również zakochałam się w tym roku w Barcelonie. Moim ulubionym miejscem była oczywiście dzielnica Barri Gotic.Mogłam tam spacerować godzinami. Piękne miasto. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócimy.
OdpowiedzUsuńBarri Gotic jest magiczne. Faktycznie, tymi uliczkami można krążyć i krążyć. Ja zwykle z głową w górze, żeby nie przeoczyć przepięknych fasad. ;)
UsuńCzekam na wpis ze zdjęciami z Barcelony :D To musi być wspaniałe miasto :)
OdpowiedzUsuńWpisy, Łukaszu, wpisY, wybranie kilkunastu zdjęć do jednej notki to mission impossible, a ja nie mam w sobie ani grama umiejętności Toma Cruise.
UsuńZamieść zdjęcia. Z chęcią je obejrzę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zamieszczę. :)
UsuńA jajeczne muzeum Salvadora Dali w Figueres zaliczone? I Dom Wychudzonego Piszczela? ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie. :(
UsuńDali przegrał z Gaudim. Ograniczenie czasowo-finansowe było brutalne. Ale może będzie pretekst, by tam wrócić?
Ja zamierzam tam wrócić dla nich obu. :)Kiedyś...
UsuńPozostaje mi życzyć nam obu, by to "kiedyś" nadeszło raczej wcześniej niż później. Bo tego jednego jestem pewna: na pewno warto tam wrócić.
UsuńZ niecierpliwością czekam na notkę z zachwytami nad Barceloną:))
OdpowiedzUsuńNie martw się, będzie zachwyt za zachwytem. :D
UsuńMam nadzieję pojechać tam w przyszłym roku :) Tymczasem czekamy na zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZ góry Ci zazdroszczę. Piękne miejsce. A samym Barcelończykom zazdroszczę świetnej komunikacji miejskiej i podmiejskiej. Gdyby tak było w Polsce... Marzenie... :)
UsuńJa się zdjęć domagam!! Nie ma to tamto! Chociaż dzięki nim się tam wybiorę... :) Wirtualnie. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Obejrzyj te 3 tys. z hakiem, bo mnie wybieranie zdjęć póki co przerasta. :P Tylko ostrzegam, nawet mnie usypia oglądanie zbyt dużej ilości ujęć tej samej kamienicy. :P
UsuńBarcelona... rozmarzyłam się, z niecierpliwością czekam na zdjęcia. ;)
OdpowiedzUsuńNie chcesz ich powybierać za mnie? Raju, ależ ja jestem leniwa. :D
UsuńOch, Barcelona - moje marzenie:) Ale rzeczywiście co tak zbiorczo? Ja też chcę więcej zdjęć! :)
OdpowiedzUsuńBędą. Jak mnie lenistwo opuści, wyśpię się i napiszę przynajmniej jedną recenzję. ;)
UsuńA za tydzień Wrocław i nie ma kiedy siąść do zdjęć.
byłam w Barcelonie, w wakacje przed klasą maturalną, czyli wieki temu hihi
OdpowiedzUsuńale przez tak króciutki czas, że w ogóle tego nie liczę... pod Sagradą byłam i pod stadionem i jakieś uliczki... ale mgłą owiane...
Według mojego pobieżnego sprawdzenia wszystkie linki mam ok :) jakieś 6 m-ce mniej więcej wypadnie :)
Warto pojechać jeszcze raz. Przepiękne miejsce. Pod stadionem Camp Nou też byłam, ale bardziej zainteresował mnie klubowy sklep Barcelony. :P
UsuńŻałuję strasznie, że gdy ja byłam w Barcelonie, nie było jeszcze w obwodzie aparatów cyfrowych i nie mogę pochwalić się tak imponującym wynikiem zdjęciowym, jak Ty. Tym chętniej przeczytam wpisy poświęcone miastu, obowiązkowo obudowane masą zdjęć. Bo zgadzam się z Tobą całkowicie - Barcelona jest piękna, pełna barw i niepowtarzalna :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że rozmawialiśmy z mężem na temat aparatów analogowych i tego co ja bym zrobiła, gdybym mogła uwieczniać to wszystko jedynie na kliszach? I jeszcze ta niepewność przy odbieraniu zdjęć od fotografa... Brrr... Jak dobrze, że mamy cyfrówki.
UsuńWakacje, jak widzę, się udały! Cieszę się Twoim wypoczynkiem!
OdpowiedzUsuńO wyzwanie się kończy, a może będzie druga tura? Chętnie bym się wtedy zapisała :)
Pozdrawiam :)
Bardzo się udały! :)
UsuńDruga tura jest w planach, tylko myślę o jakiejś niewielkiej zmianie w zasadach. :)
Czekam z niecierpliwością na potężną porcję zdjęć! Do Barcelony jeszcze nie trafiłam, więc z tym większą przyjemnością pooglądam ją na fotografiach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak będziesz miała okazję, to trafiaj tam bez zastanowienia. Jest co oglądać. Na nudę nie ma szans. Najwyżej na opaleniznę i bolące nogi. ;)
UsuńRównież obejrzę relację fotograficzną, ale szybko zleciało...Barcelona dopiero przede mną, natomiast musze koniecznie sprawić sobie taką zakładkę magnetyczną :)
OdpowiedzUsuńSzybko, bardzo szybko. Szkoda.
UsuńNa zakładkę magnetyczną też polowałam, ale jakoś nie mogłam trafić na taką, która wyjątkowo by mi się spodobała. A ta mnie zauroczyła od razu. No i zawsze to pamiątka z miłego wyjazdu. :)
Witaj z powrotem :) Ale Ci zazdroszczę tej Barcelony! Też bym chciała ją zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby się udało, bo to wspaniałe miasto.
UsuńŚwietnie, że urlop Ci się udał :) Jestem ciekawa tych fotek z wyjazdu, 3 tysiące to jest coś! Do Hiszpanii też bardzo chciałabym pojechać kiedyś i mam nadzieję, że mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę. Barcelona jest przepiękna, a i reszta kraju wygląda ciekawie, przynajmniej na zdjęciach. :P
UsuńSuper zakładki, cieszę się, że Barcelona Cię oczarowała, ja jeszcze nie miałam okazji tam być, więc tym chętniej poczytam posty z jej udziałem ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała okazję. Tam jest pięknie!
UsuńKolejna recenzja do wyzwania
OdpowiedzUsuń"Sposób na Elfa" - Marcin Pałasz
http://magicznyswiatksiazki.pl/sposob-na-elfa-marcin-palasz-recenzja-299/
pozdrawiam :)
Miłośniczka Książek
Dopisałam.
UsuńTo super, że wypoczynek się udał i czekam na te zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPostaram się wrzucić je jak najszybciej. :)
UsuńCzekam na zdjęcia. Mam nadzieję, że odwiedziłaś Camp Nou:)
OdpowiedzUsuńA przebywanie obok stadionu i w sklepie z gadżetami się liczy? :P
UsuńUznajmy zgodnie, że tak:)
UsuńUfff... To dobrze. Wejście do środka nie zmieściło mi się w budżecie. :D
UsuńByłam w Hiszpanii dwa razy. Za pierwszym w Lloret de Mar i Barcelonie. Za drugim - m.in. w Gironie, Barcelonie, Figures, Saragossie, Monserracie, a także Grenadzie (by zobaczyć Alhambrę). Ale najbardziej urzekła mnie Saragossa :)
OdpowiedzUsuńMilcz kobieto, bo mnie zazdrość zeżre!
UsuńJak już przestałam marzyć o Barcelonie, to teraz marzy mi się objazdówka po Hiszpanii. Lloret del Mar może niekoniecznie, ale cała reszta, której nie widziałam bardzo mnie ciekawi.
Dobrze, już nic nie piszę :P Może tyle, że teraz prowadzę bardziej osiadły tryb życia. I ostatnio zagranicą byłam kilka lat temu ;)
UsuńOd razu poczułam się lepiej. :P
UsuńCieszę, że podróż była udana!
OdpowiedzUsuńJa też byłam w Barcelonie kilka lat temu, ale zdjęć żadnych nie zrobiłam (ja w ogóle rzadko robię zdjęcia, nie czuję po prostu takiej potrzeby). :)
A zakładki, zwłaszcza ta pierwsza, bardzo ładne!
Ojej, serio? Nie wyobrażam sobie pojechać gdzieś bez aparatu i wrócić bez zdjęć. Uwielbiam je oglądać (ale w albumie nie na komputerze). :)
UsuńNo to fajne wakacje miałaś. :) Z chęcią wybrałbym się do Wrocławia, ale to trochę daleko i nie widzę żadnych pisarzy, których znam, w Twojej liście, więc niestety nie przybędę. :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy sposób, by poznać autora, to spotkać się z nim. ;)
Usuńna pewno zazdroszczę! na zdjęcia z chęcią popatrzę nawet te 3 tys.;P a co do wyzwań to jeśli mogę zapraszam do mnie do wzięcia udziału w podlinkowanym Wyzwaniu "Czytamy Polecane Książki" Pozdrawiam Ciepło;)
OdpowiedzUsuńCiekawe przy którym byś zasnęła. :P
UsuńUdział w wyzwaniach ostatnio kompletnie mi nie wychodzi, ale zobaczę o czym mówisz. :)
Byłam w Barcelonie w zeszłym roku :) piękne miasto, ale klimta (ten taki naturalny) mi nie odpowiada, jest zbyt wilgotno, a akurat ja to czuję :p poza tym serce zostawiłam w Pradze i już raczej żadnego innego miasta nie pokocham :) czekam na zdjęcia, żeby choć trochę powspominać :D
OdpowiedzUsuńO Pradzę myślę intensywnie. Chciałabym tam pojechać na jakiś wiosenny weekend. Tak blisko, a nigdy tam nie byłam.
UsuńDo klimatu w Barcelonie faktycznie mogłoby nie być łatwo się przyzwyczaić, choć mnie akurat nie wilgotność przeszkadzała, a różnica pomiędzy temperaturą na zewnątrz, a tą w klimatyzowanym metrze. ;)
A poza klimatem, jak Ci się podobało miasto?
Czekam z niecierpliwością Aniu na zdjęcia, gdyż nigdy nie byłam w Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńZakładka cudowna:)
Jeszcze się nie zabrałam za ich przeglądanie. :D
UsuńTo ja też czekam na zdjęcia, chętnie obejrzę Hiszpanię Twoimi oczami:)
OdpowiedzUsuńA co wyzwania; piszesz, że pierwsza odsłona, czyli rozumiem, że będzie druga? Bo jak będzie, to dołączę, bo w sumie to teraz żałuję, że nie brałam udziału.
Będzie na pewno, choć myślę o małych zmianach w zasadach. ;)
Usuń