Federico Moccia Trzy metry nad niebem Wyd. Muza 2005 424 strony |
Gdyby zrozumienie tego, na jakiej zasadzie ludzie dobierają sobie partnerów było choć trochę prostsze, a łączące ludzi uczucia mniej skomplikowane, prawdopodobnie powstawałoby o połowę mniej filmów czy książek. Tymczasem jednak miłosne rozterki stanowią bogaty materiał dla pisarzy, poetów, filmowców. Dla artystów wszelkiej maści. Im więcej niepewności, im więcej kłód pod nogami, nieprzespanych nocy czy emocjonalnych huśtawek, tym bogatszy materiał i większa szansa na zadowolenie odbiorców. Uwielbiamy gdy ona i on brną do siebie przez góry, lasy, pomiędzy byłymi kochankami lub złowrogimi spojrzeniami nieżyczliwych. Dobrze jednak, gdy taka historia kończy się happy endem, bo to daje nam cień nadziei na to, że nawet jeśli jest źle, zawsze możemy wyjść na prostą. I nie ważne, że koniec filmowy czy powieściowy następuje w chwili, gdy w związek jeszcze nie zdąży wkraść się rutyna, a kłótnie są raczej przekomarzaniem niż aferą o pietruszkę, ważne, że w końcu bohaterowie odnaleźli siebie. I są szczęśliwi.
Babi Gervasi to klasyczny przykład niewinnej dziewczynki z dobrego domu, grzecznej dumy rodziców z wzorowym świadectwem szkolnym. Jej przyszłość pewnie gładko wpisałaby się w typowy schemat: elitarne szkoły, gruntowne wykształcenie i małżeństwo z równie doskonałym przedstawicielem płci przeciwnej, gdyby pewnego dnia w drodze do szkoły, nie doszło do pozornie nic nieznaczącego spotkania.
Krótkie włosy, prawie na jeża, wysoko cieniowane od szyi ku górze, jak u amerykańskich marines. Kurtka marki Levi's, ciemna.
Kołnierz postawiony, marlboro w ustach, oczy ukryte za okularami Ray-Ban. Wygląda na twardziela, chociaż nie musi. Ma piękny uśmiech, lecz mało kto bywa nim obdarowany[1].
Oto Step, który tego pięknego, słonecznego poranka, dostrzega jadącą do szkoły Babi. Dziewczynę na lekcje podwozi ojciec. Dzień jak co dzień. Z tym, że tego dnia chłopak w lewisach wsiada na motor, by tuż przed światłami stanąć przy mercedesie taty Babi. I dlatego ten dzień nie będzie jak inne[2].
Arogancka gadka podrywacza, pewność siebie, a nawet piękny uśmiech, na dziewczynie nic nie robi wrażenia. Siostra uświadamia Babi jak wielkiego zaszczytu dostąpiła, oto zagadał ją koleś określany jako Dziesiątka z plusem. Dla mnie to tylko idiota[3], kwituje dziewczyna. Jest pewna, że więcej go nie zobaczy, ale narrator podpowiada to, co czytelnik już z pewnością wie. Babi Gervasi nie tylko nie raz jeszcze spotka na swej drodze Stepa, ale też od tej chwili jej życie kompletnie się zmieni.
Póki co, Gervasi nie jest zainteresowana przystojnym, acz niepokornym chłopakiem. Step uwielbia spędzać czas na siłowni i szaleństwach na motorze. Przewodzi grupce kumpli, którzy często są na bakier z prawem, pali, pije, imprezuje, a przede wszystkim łatwo wytrącić go z równowagi. Gdy Step wpada w szał, lepiej nie być w pobliżu. To zdecydowanie nie jest towarzystwo dla grzecznej, poukładanej dziewczynki z zasadami. A jednak chłopak często pojawia się w pobliżu, czaruje uśmiechem, intryguje pewnością siebie. Nie łatwo się go pozbyć, tym bardziej, że Pallina, najlepsza przyjaciółka naszej bohaterki, właśnie zaczęła się spotykać z najbliższym kumplem Stepa. Tak więc losy bohaterów przecinają się coraz częściej i to w sytuacjach dość niecodziennych, a to sprzyja zacieśnieniu więzów, choćby i niechcianych. W końcu niewiele przygód jednoczy bardziej niż choćby wspólna ucieczka przed policją.
Babi zanim się obejrzy, wpada po uszy. Z wzorowej córki i uczennicy, zamienia się w niepokorną pannicę, poznającą świat, o którym do tej pory mogła jedynie czytać lub słyszeć. W tym świecie bliskość nie kończy się na pocałunkach, ucieczka z lekcji nie brzmi absurdalnie, a nocne eskapady na motorze przestają być takie straszne. Gervasi przechodzi metamorfozę. Dojrzewa. Step odrobinę łagodnieje. Tylko czy to wystarczy by stworzyli zgodną parę?
Nie będzie to łatwy związek. Różne światy, charaktery, priorytety. Niełatwo się dopasować, niełatwo sprostać oczekiwaniom. Grzeczne dziewczynki lubią niegrzecznych chłopców, ci z kolei, chętnie sprowadzą na manowce swe poukładane koleżanki. Czy takie pary mają szansę na przetrwanie, gdy miną pierwsze dni, tygodnie fascynacji? Są różne teorie, rozmaite przykłady. Jak będzie z Babi i Stepem? Wyczekiwany przez czytelników, romantyczny happy end czy złamane serca?
wydanie z 2008 roku |
Federico Moccia stworzył zgrabną fabułę, emocjonującą opowieść, całość kończąc dość zaskakująco. Historia nie jest odkrywcza, choć nieco wykracza poza banalną opowiastkę przy której niestabilne emocjonalnie nastolatki wylewają litry łez. Powieść Trzy metry nad niebem rozkręca się powoli. Jako, że nastolatką już dawno nie jestem, początkowo z niewielkim zainteresowaniem śledziłam zachowania bohaterów. Z pewnością powieść Włocha trafi przede wszystkim do młodzieży, którym nieobce są pierwsze miłosne rozterki, problemy w szkole czy szlabany na wyjścia z przyjaciółmi. Ten etap mam już za sobą, sentymentem go nie darzę, więc musicie mi wybaczyć mój chłodny stosunek do historii, która spotkała się z tak wielkim entuzjazmem czytelników.
Bez wątpienia największym plusem tej powieści są kreacje postaci oraz zakończenie. Pod wpływem przeżytych zdarzeń, bohaterowie ewoluują, zmienia się ich nastawienie do ludzi, świata, zmieniają się ich uczucia. Nie dzieje się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale stopniowo, wiarygodnie, nie tracą przy tym swoich najmocniejszych cech, tych, które najsilniej determinują ich osobowości. Zakończenie jednych zawiedzie, inni przyjmą je ze zrozumieniem. Należę do tej drugiej grupy. Tak jest dobrze. Tak powinno być. Mocno i bez mdlącego lukru. Zawiedzeni powinni sięgnąć po kontynuację. Może Tylko Ciebie chcę spełni ich oczekiwania?
Nie przypadł mi natomiast do gustu styl autora. Nie wiem ile w tym winy tłumaczy, a ile samego pisarza, ale Trzy metry nad niebem trochę zawodzą zbyt prostym językiem. Po tak romantycznej opowieści spodziewałabym się nieco bardziej finezyjnej prozy. Irytował mnie również czas teraźniejszy, używany w całej powieści. Mało kiedy faktycznie pozwala mi wczuć się w sytuację, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Dla mnie brzmi nienaturalnie i pasuje raczej do relacji ze zdarzeń niż opowieści o uczuciach.
Moje zarzuty wobec powieści, nie przeszkodziły mi w obejrzeniu wersji filmowej. Obejrzałam hiszpańską produkcję z 2010 roku, którą wyreżyserował Fernando González Molina. Gdy język nie zgrzytał, a narracja nie drażniła, doceniłam urok historii Babi i Stepa. Tak, to jeden z tych nielicznych przypadków, w których obraz przemawia do mnie bardziej niż tekst.
Trzy metry nad niebem to powieść przede wszystkim dla nastoletnich, wrażliwych serc. Dzieje się sporo, bywa zabawnie, romantycznie, wzruszająco, ciepło, ale powieje także smutkiem, bólem i rozpaczą. Czy spodoba się nieco dojrzalszym czytelnikom? Trudno mi powiedzieć. Zaryzykuję stwierdzenie, że zależy to od własnych wspomnień, doświadczeń i poziomu wrażliwości.
zwiastun filmu
---
[1] Federico Moccia, Trzy metry nad niebem, przeł. Krystyna i Eugeniusz Kabatcowie, wyd. Muza, 2005, s. 7.
[2] Tamże, s 8.
[3] Tamże, s. 10.
---
Jeśli lubicie tego typu historie, zachęcam do obejrzenia Pięknej i szalonej z Kirsten Dunst i Jayem Hernandezem.
Ostatnio miałam ochotę na film, ale faktycznie lepiej jednak przeczytać najpierw książkę i potem porównać, bo na odwrót pewnie nie byłoby takiego efektu :)
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie odradzam sięganie w pierwszej kolejności po film.
UsuńJa chcę obejrzeć film, ale nie wiem, kiedy mi się uda, więc może najpierw przeczytać:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej najpierw przeczytać.
UsuńO książce już myślę od dłuższego czasu, czas sięw końcu zmobilizować, a zaś obejrzę film ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy Ci się spodobała ta historia, obojętnie w jakiej wersji. ;)
UsuńHm, jakoś już kilka razy trzymałam w rękach tę książkę w bibliotece, i ciągle nie czułam tego przekonania, które sprawia, że decyduję się na wypożyczenie. Po Twojej recenzji chyba całkiem zrezygnuję. Zwłaszcza ten czas teraźniejszy mnie zniechęca, też za nim nie przepadam.
OdpowiedzUsuńChoć coś chyba ludzi do tej książki ciągnie, bo kolejka u mnie w bibliotece liczy dziewięć osób;)
Książka robi ogromną furorę. Nie do końca wiem dlaczego, ale robi. ;)
UsuńNie jeden już raz o niej słyszałam, czasami nawet miałam ochotę po nią sięgnąć, ale zawsze jakoś to odwlekam.
OdpowiedzUsuńTeż się długo przymierzałam, aż w końcu przypadkiem zauważyłam ją w bibliotece. Moccia to bardzo "chodliwy" autor. Szybko znika z półek.
UsuńLubię film "Piękna i szalona", ale na lekturę Mocci jakoś nie mam nastroju. Zdarzyło się, że przyniosłam do domu książkę tego autora, ale poleżała trochę na półce, przeczytałam kilka stron i odniosłam do biblioteki.
OdpowiedzUsuńTo może po prostu obejrzyj kóryś z filmów (jest ejszcze wersja włoska). Sma historia jest niezła, może Cię zainteresuje.
UsuńWidziałam już film, ale nie miałam pojęcia, że jest też książka ;)
OdpowiedzUsuńJest i książka, i druga wersja filmu - włoska.
UsuńFilm zobaczę na pewno ;)
OdpowiedzUsuńA co z książką? ;)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie, ale film - chętnie:)
OdpowiedzUsuńDo wyboru masz dwie wersje: włoską i hiszpańską. Ciekawe, która jest lepsza. :)
UsuńHistorie miłosne chyba nigdy mnie nie znudzą ;)
OdpowiedzUsuńMnie też, o ile są dobrze napisane. ;)
UsuńZ twórczością pana Moccia miałam okazje się spotkać lektury "Mężczyzna, którego nie chciała pokochać". Natomiast czytam teraz "Amore 14", ale trochę idzie topornie. Co do proponowanej przez Ciebie lektury to kiedyś pewnie przeczytam, ale na razie to chciałabym odpocząć od twórczości tego pana. Pozdrawiam serdecznie Aniu :)
OdpowiedzUsuńPs. Ale film chętnie obejrzę :)
Ja póki co zaliczyłam pierwsze podejście do twórczości autora. Czuję się odrobinę za stara na takie historie, ale jak trafię na inną jego powieść to na pewno z ciekawości przeczytam.
UsuńTe co czytałaś/czytasz, skierowane są raczej dla nastolatków, czy nie tylko?
Film oglądałam, tak samo czytałam obie części tej historii. Dla mnie są one naprawdę rewelacyjne, ale czytałam jakiś czas temu, kiedy miałam 16 - 17 lat i wylewałam łzy razem z bohaterami :))
OdpowiedzUsuńMyślę, że w tym wieku też bym pochlipywała nad książką. ;)
UsuńFilm mnie bardziej poruszył. Zwłaszcza, rzecz jasna, końcówka.
Piszesz o języku powieści... Polecam Ci dla odmiany "Dostatek" (świetny język!), który właśnie przeczytałam (zapomniałam nazwiska autora), bo z tego, co mi się o "uszy obiło", przypuszczam, że lubisz realizm magiczny, więc powinno Ci się spodobać. Niezwykła powieść. Coś w stylu "Stu lat samotności". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba nie słyszałam o tej książce (jeśli myślimy o tej samej, wydanej w tym roku). Poczekam na Twoją recenzję.
UsuńDobrze przypuszczasz, uwielbiam realizm magiczny. :)
Recenzję już wrzuciłam. :) Zapraszam. A książka świetna. Bardzo przypomina "Sto lat samotności".
UsuńRównie zamotana? :P
UsuńUwielbiam tę książkę. Nie to, żebym się nie pogubiła w drzewie genealogicznym, ale powieść jest genialna!
Też trzeba się skupić na koligacjach rodzinnych, bo autor nas prowadzi przez dzieje dwóch rodzin (kilka pokoleń), ale czyta się dobrze. Podobny klimat. :)
UsuńTo jak zwykle się zamotam. Ale nic to, jak książka dobra, to warto się nieco zakręcić, ale i dać zaczarować.
UsuńNie słyszałam o filmie, natomiast o książce tak :) Z chęcią ją przeczytam, a film może kiedyś zobaczę.
OdpowiedzUsuńBardzo popularna książka, więc choćby z czystej ciekawości warto przeczytać.
Usuńniestety najpierw obejrzałam ekranizację włoską, potem hiszpańską a ksizki jak nic nie przeczytałam
OdpowiedzUsuńPoczekaj aż trochę zapomnisz i wtedy przeczytaj. ;)
UsuńA która wersja filmowa jest ciekawsza?
Tego autora czytałam "Mężczyznę, którego nie chciała pokochać" i stwierdziłam, że chciałabym poznać więcej książek Mocci. Myślę, że zamiar zrealizuję, ale trochę obawiam się, że też będę miała chłodny stosunek do "Trzech metrów nad niebem".
OdpowiedzUsuń"Trzy metry..." cieszą się dużym zainteresowaniem, więc może Ciebie też wciągną. Mimo wszystko, historia jest dobra.
UsuńJuż słyszałem trochę o tej książce, nawet moja nieczytająca czytała to, więc nie ma nic do stracenia. Znając życie, książka na pewno mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńO tej książce było bardzo głośno kilka lat temu i ciągle jest chętnie czytana, więc warto sprawdzić o co tyle szumu. ;)
UsuńKsiążka jakoś mnie nie nęci, ale chętnie obejrzałabym film :)
OdpowiedzUsuńFilm mi się bardziej podobał, więc nie będę namawiać na książkę. :)
UsuńEhh... raczej sobie daruje, nie w moim guście książeczka. Recenzja świetna, zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNie kręcą Cię nastoletnie romanse? ;)
UsuńDziękuję!
Nastolatka już nie jestem, ale być może kiedyś skusze się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPodoba się nie tylko nastolatkom, więc czemu nie? Mnie akurat miejscami nudziła, ale historia jako całość jest całkiem niezła.
Usuń"Piękna i szalona" to taki fajny film, muszę do niego wrócić:) A "Trzy metry nad niebem" chętnie obejrzę, natomiast na ksiązkę nie mam zbytniej ochoty.
OdpowiedzUsuńTo ciekawa jestem jak "Trzy metry..." wypadną w porównaniu z "Piękną i szaloną".
UsuńOooo, dobrze, że wstawiłaś tą starszą okładkę, bo dałbym sobie głowę uciąć, że gdzieś już widziałem tę książkę :). Czytałem o niej parę recenzji, ale żadna z nich (nawet Twoja) nie zainteresowała mnie wystarczająco, żebym zabrał się za te 3 metry :P. Błagam, nie bij :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
Wstawiłąm starszą, bo taką miałam wersję. :)
UsuńNawet nie śmiałabym Cię namawiać. Już mi prawie przeszedł foch, więc nie mam powodu się mścić. :P
Może dam się namówić:) Takie nastoletnie romanse wpływają odmładzająco.
OdpowiedzUsuńJak dopadnie mnie kryzys przekraczania trzydziestki, to chyba sięgnę po przedszkolne książeczki z kartonowymi kartkami. :P
UsuńBardzo chciałabym przeczytać chociaż jedną książkę tego autora, żeby zapoznać się z jego stylem pisania. Jednak boje się, że są to pozycje dla mnie zbyt młodzieżowe:)
OdpowiedzUsuńTa zdecydowanie jest młodzieżowa, aczkolwiek historia jest całkiem ciekawa. Jak jest z innymi, nie wiem. Jak się nie czyta opisów z okładek, to się ma luki w takiej wiedzy. :P
UsuńChyba zmienił mi się gust czytelniczy, bo ostatnio rzadziej sięgam po tego typu powieści. Kiedyś zaczytywałam się w obyczajówkach, ale polskich. Teraz zdecydowanie bardziej wolę kryminały, thrillery i horrory. :)
OdpowiedzUsuńA ja krążę między gatunkami, bo jakoś tak nie potrafię dłużej zostać przy jednym. Kryminały uwielbiam, ale nie mogłabym czytać jednego po drugim. Różnorodność to jest to! ;)
UsuńKsiążka przede mną, czeka na półce :) Miło się czytało recenzję :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spodoba Ci się bardziej niż mnie. ;)
Usuń