Jolanta Kwiatkowska Przewrotność dobra Wyd. Dobra Literatura 2012 280 stron |
Nie każda szafa, to drzwi do Narnii, gdzie w baśniowe scenerii zło nigdy nie wygra z dobrem, przyjaźń i miłość są niepokonane, a szlachetność zostaje należycie doceniona.
Nie każda szafa to świat pełen skarbów, zwiewnych maminych sukienek, w których dziewczynka przeobraża się w kobietę czy pudełek skrywających wywołujące uśmiech pamiątek.
Szafa, w której chowa się Dorotka-Idiotka jest jej azylem, schronem, gwarancją bezpieczeństwa. Od najmłodszych lat byłam zbędnym przedmiotem, więc wchodziłam do szafy i siadałam, biorąc odkurzacz na kolana[1].
Dorotka powinna być chłopcem, synem zawiedzionych jej obecną płcią rodziców, bratem dla Krzysia, jego dumą, kumplem, powiernikiem. Jest jednak dziewczynką. Rozczarowaniem, zawadą, raczej pomocą domową niż częścią rodziny. Gnębiona, upokarzana, wykorzystywana na wiele różnych sposobów, karana za błędy popełnione, możliwe, cudze - nie broni się. Z cichym przyzwoleniem znosi swój los. Dorotka-Idiotka, z której uczuciami nikt się nie liczy, której obecność zauważana jest tylko wtedy, gdy może się komuś przysłużyć. Dorotka-Cień.
Dorotko, bądź dobra dla ludzi. Dobro przyciąga dobro[2].
Dziewczynka obsesyjnie przywiązuje się do tej myśli. Po latach mówi: to proste, nie chcę czynić dobra, jednak muszę to robić. Tak jestem zaprogramowana[3]. Dorotka zakłada zeszyt, w którym wypisuje dobre uczynki. Rozpoczyna pracę nad sobą. Okazuje się mistrzynią kreowania wizerunku. I manipulacji. Każdy jej gest jest wystudiowany. Wie co mówić, jakich błędów nie popełniać. Chce mieć pełną kontrolę nad sobą. "Programuje się" więc od najmłodszych lat, a wszystko to po to, by być dobrym człowiekiem. Ojciec daje jej mnóstwo cennych lekcji, brat staje się jej największym nauczycielem. O pięć lat straszy od dziewczyny Krzyś, nauczył ją widzieć słuchem, węchem i dotykiem. Dla jej dobra. Gdy za karę wydłubie jej oczy, musi być sprawna. Mieć refleks. Na trzy przynosić mu to, czego sobie zażyczy. Spełniać jego zachcianki. Nie dyskutować. Być uległą kobietą, pół-człowiekiem, który zna swoje miejsce wśród mężczyzn. Trzeba się dużo uczyć, żeby być dobrą[4] - powtarza Krzyś. Zasłania jej oczy, tresuje jak psa, wydaje rozkazy, wymaga, egzekwuje, karze, szkoli, by reagowała "na trzy". Dorotka się uczy, uczy wytrwale. Szczęście zdaje się jej sprzyjać, niekiedy bardzo pokrętna interpretacja dobra, temu szczęściu dodatkowo pomaga. Dorotka-Idiotka przeobraża się z Dorotę, pewną siebie, zorganizowaną, doskonale się kontrolującą, dążącą do jasno wytyczonego celu. Powoli, krok po kroku, staje się panią własnego życia.
Już wiedziałam, że dobro i zło to syjamskie rodzeństwo. Teraz muszę się tylko dowiedzieć, które w danym momencie wybrać. Które pogłaskać, a które uszczypnąć, żeby osiągnąć coś dobrego dla siebie. Muszę być szczęśliwa. Dla dobra innych. Szczęśliwemu łatwiej jest być dobrym. Jeśli jest się tylko dobrym, mało kiedy podąża za tym szczęście...[5]
Dorota interpretuje dobro po swojemu, naginając rzeczywistość do samodzielnie wypracowanej jego definicji. Jej decyzje ciężko ocenić jednoznacznie. Podwójna moralność, podwójne dno, podwójna osobowość. Dorota, która krzywdzi, ale jednocześnie Dorota, którą się kocha, której się ufa, która potrafi wyrządzać zło, jednocześnie czyniąc dobro. Kobieta manipuluje ludźmi, sprawia, że tańczą w takt wybijanego przez nią rytmu, dokładając kolejną cegiełkę do budowli, którą bohaterka wznosi wytrwale, dzień po dniu. Budowli monumentalnej, świadectwa czynionego dobra, pałacu, w którym dokona się ostateczna koronacja królowej, mistrzyni.
Trzeba znać siłę słów. Wypowiadać je we właściwym momencie i z odpowiednią intonacją[6].
Nic w życiu Doroty nie ma prawa wydarzyć się przypadkiem. Każdy gest, każde słowo, spojrzenie - wszystko jest częścią gry.
Najważniejsze: odpowiedni czas, miejsce i okoliczności[7].
Spotykani ludzie są środkiem do celu, traktowani instrumentalnie mężczyźni, wykorzystywane kobiety, ofiary intryg, manipulacji. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na szczęście?
Historię Doroty opowiada Jolanta Kwiatkowska w powieści Przewrotność dobra. Tytuł jak mało który trafia w sedno historii, doskonale ją podsumowując. Na nim się jednak kończą wskazówki autorki. Pisarka nie interpretuje swojej opowieści, nie podaje odpowiedzi na pytania, tak licznie rodzące się w głowach czytelników. Rzuca nas w świat niejednoznaczny, wymykający się definicjom i wszelkim porządkom, po czym zostawia zszokowanych, pełnych wątpliwości, z mętlikiem w głowie. Mozolne dążenie Doroty do koronacji na królową dobra, to pozostawienie po sobie całej masy trudnych do zinterpretowania scen. Ona chce wygrać, z każdej sytuacji wyciągnąć korzyść, ale czy jest to jej nadrzędny cel? Może uszczęśliwianie innych gra tu pierwsze skrzypce, a kobieta jedynie przy okazji coś na tym zyskuje? A może faktycznie dąży do zwycięstwa, nie licząc się z innymi, pokrętnie interpretując definicję dobra, kreując ją na własny użytek, tłumacząc nim wyrachowanie i własną bezwzględność?
Wierzycie w altruizm? Ja niekoniecznie. Za każdym działaniem na korzyść innych, kryje się choćby niewielka korzyść własna. Co najmniej satysfakcja ze spełnienia dobrego uczynku, która sprawia, że czujemy się lepsi, bardziej wartościowi. Dorota altruistką z pewnością nie jest, ale czy można zarzucić jej skrajny egoizm, czy jej dobro było jednocześnie cudzym złem? Kim jest dorosła Dorota? Wyrachowaną suką czy skrzywdzoną Dorotką-Idiotką, która w przewrotności dobra szuka ratunku? Jak ocenić postępowanie drugiego człowieka, gdy spoglądając na nie spod różnych kątów mnożą się pytania i interpretacje, lecz żadna z odpowiedzi nie kończy się mocno postawioną kropką, a jedynie przecinkiem, po którym pojawia się wyrażające wątpliwość "ale"?
Przyznaję, że sięgając po Przewrotność dobra Jolanty Kwiatkowskiej, nie spodziewałam się tak emocjonującej, tak wciągającej i poruszającej powieści. Tu nic nie jest jednoznaczne, niepodważalne, oczywiste. Autorka nie tylko zmusiła mnie do wielu refleksji odnoszących się do postępowania Doroty, ale także zastanowienia się nad własnym życiem, konsekwencjami podejmowanych decyzji, skutkami takich a nie innych słów, czynów, a przede wszystkim codziennie prowadzonej gry, w której niekiedy więcej bywa aktorstwa niż mnie samej. Nie ma co ukrywać, w każdym z nas drzemie skrzywdzona Dorotka-Idiotka, w każdym z nas siedzi Dorota-Manipulatorka, która pragnie dla nas jak najlepiej. Czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że nie zdarza ci się wykorzystać innych do własnych celów, że pomagając komuś, nie liczysz na płynące z tego profity? Chciałabym móc dwukrotnie powiedzieć "nie", ale nie mogę.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, że w polskiej literaturze można trafić na prawdziwe perły, a powieści pisane przez kobiety kojarzą wam się jedynie z przeciętnymi babskimi czytadłami, zachęcam do lektury Przewrotności dobra. To powieść dojrzała, zmuszająca do myślenia, bardzo emocjonalna, kontrowersyjna. Na jej wydanie Jolanta Kwiatkowska czekała trzy lata. Musiała przy tym walczyć o to, by wydawcy nie zmienili historii Doroty w cukierkową bajkę, niewymagającą myślenia opowiastkę. Cieszę się, że autorka tę bitwę wygrała, a historia ma takie, a nie inne zakończenie.
O swojej książce pisarka mówi niewiele. Zwykle używa dwóch słów: kocham Dorotkę. I ja ją pokochałam.
Przypomnij sobie, że jutro jest ściśle powiązane z wczoraj. Co zrobisz dziś, wpłynie na to, co zdarzy się jutro. To, co dla jednego dobre, dla innego może być złe. I odwrotnie. Musisz się nauczyć wybierać pomiędzy dużym złem i małym dobrem, Jeśli chcesz nauczyć się kierować swoim życiem, masz tylko taki wybór[8].
Już wiedziałam, że dobro i zło to syjamskie rodzeństwo. Teraz muszę się tylko dowiedzieć, które w danym momencie wybrać. Które pogłaskać, a które uszczypnąć, żeby osiągnąć coś dobrego dla siebie. Muszę być szczęśliwa. Dla dobra innych. Szczęśliwemu łatwiej jest być dobrym. Jeśli jest się tylko dobrym, mało kiedy podąża za tym szczęście...[5]
Trzeba znać siłę słów. Wypowiadać je we właściwym momencie i z odpowiednią intonacją[6].
Nic w życiu Doroty nie ma prawa wydarzyć się przypadkiem. Każdy gest, każde słowo, spojrzenie - wszystko jest częścią gry.
Najważniejsze: odpowiedni czas, miejsce i okoliczności[7].
Spotykani ludzie są środkiem do celu, traktowani instrumentalnie mężczyźni, wykorzystywane kobiety, ofiary intryg, manipulacji. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na szczęście?
Historię Doroty opowiada Jolanta Kwiatkowska w powieści Przewrotność dobra. Tytuł jak mało który trafia w sedno historii, doskonale ją podsumowując. Na nim się jednak kończą wskazówki autorki. Pisarka nie interpretuje swojej opowieści, nie podaje odpowiedzi na pytania, tak licznie rodzące się w głowach czytelników. Rzuca nas w świat niejednoznaczny, wymykający się definicjom i wszelkim porządkom, po czym zostawia zszokowanych, pełnych wątpliwości, z mętlikiem w głowie. Mozolne dążenie Doroty do koronacji na królową dobra, to pozostawienie po sobie całej masy trudnych do zinterpretowania scen. Ona chce wygrać, z każdej sytuacji wyciągnąć korzyść, ale czy jest to jej nadrzędny cel? Może uszczęśliwianie innych gra tu pierwsze skrzypce, a kobieta jedynie przy okazji coś na tym zyskuje? A może faktycznie dąży do zwycięstwa, nie licząc się z innymi, pokrętnie interpretując definicję dobra, kreując ją na własny użytek, tłumacząc nim wyrachowanie i własną bezwzględność?
Wierzycie w altruizm? Ja niekoniecznie. Za każdym działaniem na korzyść innych, kryje się choćby niewielka korzyść własna. Co najmniej satysfakcja ze spełnienia dobrego uczynku, która sprawia, że czujemy się lepsi, bardziej wartościowi. Dorota altruistką z pewnością nie jest, ale czy można zarzucić jej skrajny egoizm, czy jej dobro było jednocześnie cudzym złem? Kim jest dorosła Dorota? Wyrachowaną suką czy skrzywdzoną Dorotką-Idiotką, która w przewrotności dobra szuka ratunku? Jak ocenić postępowanie drugiego człowieka, gdy spoglądając na nie spod różnych kątów mnożą się pytania i interpretacje, lecz żadna z odpowiedzi nie kończy się mocno postawioną kropką, a jedynie przecinkiem, po którym pojawia się wyrażające wątpliwość "ale"?
Przyznaję, że sięgając po Przewrotność dobra Jolanty Kwiatkowskiej, nie spodziewałam się tak emocjonującej, tak wciągającej i poruszającej powieści. Tu nic nie jest jednoznaczne, niepodważalne, oczywiste. Autorka nie tylko zmusiła mnie do wielu refleksji odnoszących się do postępowania Doroty, ale także zastanowienia się nad własnym życiem, konsekwencjami podejmowanych decyzji, skutkami takich a nie innych słów, czynów, a przede wszystkim codziennie prowadzonej gry, w której niekiedy więcej bywa aktorstwa niż mnie samej. Nie ma co ukrywać, w każdym z nas drzemie skrzywdzona Dorotka-Idiotka, w każdym z nas siedzi Dorota-Manipulatorka, która pragnie dla nas jak najlepiej. Czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że nie zdarza ci się wykorzystać innych do własnych celów, że pomagając komuś, nie liczysz na płynące z tego profity? Chciałabym móc dwukrotnie powiedzieć "nie", ale nie mogę.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, że w polskiej literaturze można trafić na prawdziwe perły, a powieści pisane przez kobiety kojarzą wam się jedynie z przeciętnymi babskimi czytadłami, zachęcam do lektury Przewrotności dobra. To powieść dojrzała, zmuszająca do myślenia, bardzo emocjonalna, kontrowersyjna. Na jej wydanie Jolanta Kwiatkowska czekała trzy lata. Musiała przy tym walczyć o to, by wydawcy nie zmienili historii Doroty w cukierkową bajkę, niewymagającą myślenia opowiastkę. Cieszę się, że autorka tę bitwę wygrała, a historia ma takie, a nie inne zakończenie.
O swojej książce pisarka mówi niewiele. Zwykle używa dwóch słów: kocham Dorotkę. I ja ją pokochałam.
Przypomnij sobie, że jutro jest ściśle powiązane z wczoraj. Co zrobisz dziś, wpłynie na to, co zdarzy się jutro. To, co dla jednego dobre, dla innego może być złe. I odwrotnie. Musisz się nauczyć wybierać pomiędzy dużym złem i małym dobrem, Jeśli chcesz nauczyć się kierować swoim życiem, masz tylko taki wybór[8].
---
[1] Jolanta Kwiatkowska, Przewrotność dobra, Wyd. Dobra Literatura, 2012, s. 23.
[2] Tamże, s. 39.
[3] Tamże, s. 18.
[4] Tamże, s. 29.
[5] Tamże, s. 54
[6] Tamże, s. 71.
[7] Tamże.
[8] Tamże, s. 48.
---
Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej autorce.
Rewelacyjnie zachęciłaś. Ja na razie przeczytałam jedną książkę Pani Kwiatkowskiej. Ogólnie mi się podobała z jednym ale, ale może o tym będzie jak napiszę post.)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńI oczywiście czekam na recenzję. Spotkanie z Dorotką, to moje pierwsze zetknięcie z twórczością autorki, ale na pewno nie ostatnie, więc ciekawa jestem wszelkich opinii, tych za i tych przeciw.
Czytałam już kilka opinii na temat Dorotki, jestem niezmiernie ciekawa jej historii. Czekam w obiegu na miejsce do kolejki:) tymczasem lada dzień przyjdzie do mnie inna publikacja, napisana przez Panią Jolantę Kwiatkowska:)
OdpowiedzUsuńWspaniała oraz zachęająca recenzja, pozdrawiam serdecznie:)
Czyżby na "Ja i Oni"? Też się zapisałam, ale na koniec kolejki, czego odrobinę zaczynam żałować, bo już nie mogę się na nią doczekać.
UsuńDziękuję! :P
Tak, tak właśnie na tą książkę czekam:) mam nadzieję,że jutro do mnie przybędzie:)
UsuńJa też. Im szybciej dotrze do Ciebie, tym szybciej dotrze i do mnie. :P
UsuńKocham tą książkę. Wspaniała proza.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Ogromne, niesamowicie pozytywne zaskoczenie.
UsuńA ja o książce pierwszy raz słyszę dopiero. Dobrze, że wyciągasz takie perełki. :)
OdpowiedzUsuńEwciu, dopisz się do Obiegu, albo szukaj tej książki gdziekolwiek indziej. Na pewno Ci się spodoba.
UsuńNiesamowita recenzja, zgadzam się z koleżanką powyżej:)) Zatem książka warta przeczytania:))
OdpowiedzUsuńDziękuję i ogromnie polecam książkę. Do przeczytania i przemyślenia.
UsuńKiedyś zraziłam się do twórczości tej autorki. Po prostu jakoś nie przypasowała mi historia pewnej książki i styl narracji i teraz już jakoś sceptycznie podchodzę do kolejnych dzieł tej pisarki.
OdpowiedzUsuńTrudno mi Cię namawiać do drugiego podejścia, bo nie wiem na ile te dwie książki się różnią, ale moim zdaniem "Przewrotności dobra" warto dać szansę.
Usuńmoże kiedyś, jeszcze nie teraz :)
OdpowiedzUsuńZawsze to jakiś plan. ;)
UsuńCiekawe, choć przyznam, że tytuł mnie początkowo odstraszył. :P Już bałam się, że to jakiś poradnik życia, czy coś w tym stylu. Hm. Są jeszcze inne szafy - jak pracowałam w księgarni, zaplecze właśnie było szafą. :P Też mi się za dobrze nie kojarzy. :P
OdpowiedzUsuńA co ja Bridget Jones jestem? :P
UsuńSą jeszcze szafy komediowe: otwierasz i zawartość zwala ci się na głowę. Co jest mniej śmieszne, jeśli samemu się taką posiada. :P
Może sięgnę w wakacje :)
OdpowiedzUsuńZachęcam! :)
UsuńKurczę, Anno, znowu mnie zahipnotyzowałaś! Przez Ciebie mój schowek regularnie się powiększa:>
OdpowiedzUsuńBeatriz, a teraz spójrz mi prosto w oczy... Robisz się senna, bardzo senna... Powieki stają się bardzo ciężkie...
UsuńI nagle się budzisz, i jedyne na co masz ochotę, to przeczytać "Przewrotność dobra"! :)
Świetna recenzja. Ktoś kiedyś pisał już o jednej Dorotce. Tamta książka także zrobiła furorę i też skłaniała do myślenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńZa nic sobie nie mogę przypomnieć, czy czytałam o tamtej Dorotce, czy tylko utrwaliły mi się wersje ekranowe. Hm.
Brzmi ciekawie :) Chociaż okładka za nic nie przyciągnęłaby mojego wzroku, dlatego fajnie, że zrecenzowałaś tę książkę.
OdpowiedzUsuńOkładka chyba też by mnie nie przyciągnęła, ale tytuł jak najbardziej. :)
UsuńTym razem pasuje. Nie będę w stanie przeczytać tej książki, ze względu na ten początek, sposób, w jaki Dorota była traktowana. Tresowanie wręcz. Widzenie jej wtedy, gdy była potrzebna. Za bardzo mi się z pewną osobą kojarzy. Nie lubię czytać o czymś, co muszę obserwować.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, w takiej sytuacji chyba też niespecjalnie miałabym ochotę na książkę wywołującą złe skojarzenia. Trochę szkoda, ze względu na dalszą drogę Dorotki, ale rozumiem. :)
UsuńAutorkę poznałam przy okazji innej książki. Do tej również z chęcią zajrzę. Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńPozostałe książki też mam nadzieję kiedyś przeczytać.
Nie wiem jak w Twojej szafie, ale w mojej jest Narnia ;). Gdzie Ty w ogóle szafy kupujesz :D!?
OdpowiedzUsuńCzy wierzę w altruzim!? Z pewnością... Czy jestem altruistą!? Hmmm... tu bym musiał się troszki nagłowić ;D.
Spokojnej nocy!
Melon :)
Moja szafa jest wynajmowana, taki gratis do mieszkania. Więc samo rozumiesz, nie ma co się w niej spodziewać faunów i innych stworów. :P
UsuńMelon, Ty egoisto!
Hahaha, to może jakiś mały Hogwardzik w łazience :D?
UsuńNieprawda... Weź, bo pójdę do Tesco i się zgubię wśród owoców i co wtedy będzie, co :P!?
Tia. Wyjąca Marta, czy jak jej tam było. :P
UsuńCóż, dopiszemy do wiersza "Na straganie" jeszcze jedną zwrotkę. :)
No niestety w dzisiejszych czasach nie ma już czegoś takiego jak bezinteresowna pomoc, a przynajmniej jest to rzadko spotykane. Za książką na pewno się rozejrzę, bo zaintrygowała mnie bardzo. Jak czytałam Twoją recenzję to z jednej strony współczułam Dorotce, ale z drugiej zaczęła już mnie trochę denerwować. Nie wiem czy to dobrze wróży mojemu odbiorowi tej historii, ale przeczytam w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńDobrze wróży! Mnie na zmianę było jej żal, albo mnie wkurzała. Raz wydawało mi się, że naprawdę szczerze pomaga, innym razem, że jest wstrętną manipulatorką, która niesamowicie wykorzystuje innych. I ta niejednoznaczność jest świetna!
Usuńciekawy opis... pewnie siegnę... w kazdym razie zostalam zachecona:)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
Usuńrecenzja do wyzwania:
OdpowiedzUsuń"Kura Adela. Jak kura zgubiła pióra" - Joanna Krzyżanek
http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/06/244-kura-adela-jak-kura-zgubia-piora.html
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
Dopisana.
UsuńZaintrygowała mnie ta książka. Ma też coś dziwnego w okładce.
OdpowiedzUsuńDziwnego pozytywnie? ;)
UsuńMoja mama zawsze mawia, że dobro wraca. Tak mówi "im więcej od siebie dasz, tym więcej do ciebie wróci". Heh, sama w to chyba nie wierzy.
OdpowiedzUsuńRecka do wyzwania, bejb: http://wswiecieslow.blogspot.com/2013/06/to-nie-jest-zawod-dla-cynikow-ryszard.html
Fajnie by było, ale trudno w to uwierzyć. Niestety.
UsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i była to taka sobie obyczajówka. Tym bardziej się zdziwiłam, gdy przeczytałam recenzję, że jest zupełnie inna, taka dojrzała.
OdpowiedzUsuńPS. Aniu, czy mogłabyś mi powiedzieć, czy podałam Ci linki do moich recenzji K. Michalak? Bo sobie nie zapisałam i nie wiem, co wysłałam, a co nie...
Nie mam porównania, więc trudno mi się do tego odnieść.
UsuńChodzi Ci o linki do "Piszę po polsku"? Jeśli tak, to w notatniku mam od Ciebie linki do recenzji Wardy i Witkiewicz. Michalak nie widzę, chyba, że coś przeoczyłam, bo i tak mogło się zdarzyć.
Świetna recenzja. Z chęcią poznam "Przewrotność dobra".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cieszę się i dziękuję. :)
UsuńDo literatury polskiej i odkrywania nowych autorów zdecydowanie nie trzeba mnie przekonywać. Już sama recenzja, notabene świetna, dosyć mocno mnie zaintrygowała, więc tego samego spodziewam się po książkę. Podoba mi się zarówno podjęty temat, jak i niesztampowe do niego podejście, i ta Dorotka również prosi się o to, żeby ją poznać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książka spodoba Ci się co najmniej tak bardzo jak mi. :)
UsuńZapraszam Cię serdecznie do mojego autorskiego wyzwania czytelniczego "Czytam książki wydane przed 1990 rokiem":
OdpowiedzUsuńZASADY WYZWANIA:
http://skrytkaslow.blogspot.com/2013/06/nowe-wyzwanie-czytelnicze-czytam.html
Pozdrawiam, Katarzyna K.
Właśnie mi uświadomiłaś, że ostatnio czytam głównie książki wydane stosunkowo niedawno. Trochę to smutne.
UsuńSkoro Dorotka wywołuje w odbiorcach takie uczucia, to i ja chętnie ją poznam. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Na pewno nie pożałujesz. :)
Usuń
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja:) Lubię takie kontrowersyjne powieści, dlatego z chęcią przeczytam tę książkę:)
Dziękuję. Jestem pewna, że Ci się spodoba. :)
UsuńSkąd Ty bierzesz te książki? Nie znam książki, ba, nawet nie znam autorki, ale chyba będę musiała to zmienić. Lubię, gdy lektura skłania do refleksji.
OdpowiedzUsuńChcę też wierzyć, że ludzie są dobrzy:)
Tę akurat zawdzięczam facebookowej grupie "Czytamy polskich autorów", pomysłowi na "Obieg Zamknięty" oraz autorce, która w tym obiegu zgodziła się udostępnić swoją książkę. Zachęcam do przyłączenia się do inicjatywy. :)
Usuń