Doris Lessing Dwie kobiety Wyd. Wielka Litera 2013 368 stron |
Bohaterki tytułowego opowiadania, Roz i Lil przyjaźnią się od lat. Razem spędzają mnóstwo czasu, mieszkają obok siebie, dzielą się nawet najbardziej osobistymi sekretami. Jedna przeżyła śmierć męża, druga rozwód. Obydwie samotnie wychowują synów. Wspólnie spędzany czas sprawia, że między bohaterami zawiązuje się specyficzna więź, niby sama w sobie nie jest niemoralna, a jednak romans pomiędzy kobietą, a synem przyjaciółki, ma w sobie coś niepokojącego. Zwłaszcza, gdy tworzą się dwa takie duety.
W trzech pozostałych opowiadaniach śledzimy kolejno losy czarnoskórej Wiktorii, żołnierza Jamesa oraz Dwunastego, starca rozliczającego się z przeszłością.
Co łączy tych bohaterów? Przede wszystkim gorycz doświadczeń i trudne przeżycia związane z budowaniem relacji międzyludzkich.
W opowiadaniu Wiktoria i Staveneyowie splatają się losy tytułowych postaci. Wiktoria, czarnoskóra sierota w zestawieniu z białą, bogatą rodziną Staveneyów, stanowią mocny kontrast. Wiktoria najpierw jako dziewczynka, a następnie dorosła kobieta, widzi w tej rodzinie bezpieczną przystań. Stają się dla niej uosobieniem spokoju, równowagi. Są też sławni. Określenie to oznaczało, że znajdują się daleko od bezbarwnej masy zwykłych ludzi, do której ona sama się zaliczała.* Wiktoria dokonując podziału ludzi na lepszych i gorszych, umieszcza siebie w tej drugiej kategorii. Przynależność do tej rodziny mogłaby dać dziewczynie to, czego do tej pory nie znalazła, ciepło i stabilizację. Staveneyowie stają się symbolem lepszego życia. Ale czy dla białych, wpływowych ludzi czarna dziewczyna z nizin społecznych może stać się kimś więcej niż wyrachowaną kobietą, która uczepiając się rodziny myśli tylko o zaspokojeniu własnych pragnień?
Żołnierz James, bohater Dziecka miłości, wraz z pięcioma tysiącami innych mundurowych, wyrusza w podróż do Indii. Po wielu tygodniach spędzonych na rozszalałym oceanie, schodzi wreszcie na ziemię. W Kapsztadzie, gdzie zacumował statek, zmęczonymi, niedożywionymi mężczyznami zajmują się mieszkańcy miasta, oferując noclegi, żywność i rozrywki. Wśród ochotników znajduje się Daphne, Angielka, która do Afryki przybyła za swoim mężem. Spotkanie Jamesa i Daphne w obojgu wyzwala silne uczucie. Ale czy związek mężatki przyzwyczajonej do luksusu i żołnierza-tułacza ma szanse? W wystawianym przez żołnierzy przedstawieniu, nasz bohater wciela się w rolę Romea. Przypadek to, czy drwina losu?
Kolejnym wspólnym punktem łączącym historie Roz i Lil, Wiktorii, oraz Jamesa jest samotność, nieumiejętność zbudowania trwałych związków, brnięcie w trudną miłość, która ma niewielkie szanse na przetrwanie. Znajdują miłość tam, gdzie lepiej jej nie szukać, gdzie można znaleźć tę najtrudniejszą i bolesną jej odmianę. Ale choć sami są nieszczęśliwi, choć z mniejszym lub większym trudem godzą się ze swoim losem, pragną wszystkiego co najlepsze dla swoich potomków. Chcą ustrzec kolejne pokolenie, przed podobnymi błędami, dać mu to, czego sami otrzymać nie mogli.
Nieco inny charakter ma opowiadanie Przyczyna, choć także i ta historia ma smutny, melancholijny wydźwięk. Jej bohater, staruszek, który stoi u progu śmierci, ostatni z Rady Dwanaściorga, doradców Władcy cywilizacji Rodytów, snuje rozważania na temat losów państwa, w którym przyszło mu żyć. Zastanawia się, jak mogło dojść do tak drastycznego upadku wartości, do zmian, które prowadzą raczej do destrukcji niż postępu. Choć tekst ten różni się od trzech pozostałych opowiadań i on zwraca uwagę na błędy z przeszłości, które rzutują na przyszłość w sposób nie pozostawiający złudzeń co do ich znaczenia. Trochę irytował mnie moralizatorski wydźwięk opowiadania. Lessing zwykle wie, kiedy należy zamilknąć i dać czytelnikowi szanse na wyciągnięcie własnych wniosków. W tym przypadku tego wyczucia zabrakło.
Doris Lessing pokazuje ludzi, postawionych przed niełatwymi wyborami. Po latach przyjdzie im zmierzyć się z ich konsekwencjami. Może część popełnionych błędów uda się naprawić, może nie. Poruszając się w czasie i przestrzeni, osadzając akcję to we współczesności, to w okresie II Wojny Światowej, pokazując raz Kapsztad, raz Anglię, innym zaś razem fikcyjne Miasta, tworzy historie uniwersalne. Mówi o miłości, o różnicach między ludźmi (rasowych, międzypokoleniowych, klasowych, majątkowych), dylematach, normach, wartościach, konsekwencjach wyborów. Mimo raczej oszczędnego, prostego języka, Noblistka bardzo dobrze przedstawia targające bohaterami emocje. Wszystkie te historie stanowią doskonały materiał filmowy. Tytułowe opowiadanie zostało już wyreżyserowane przez Anne Fontaine, pozostaje mi mieć nadzieję, że i reszta doczeka się sfilmowania. Każde opowiadanie mogłoby też stać się bazą do napisania powieści. Jako wielbicielka dłuższych form literackich, czułam pewien niedosyt i chętnie zamieniłabym lakoniczność Lessing na nieco bardziej rozbudowane opisy.
Niemniej jednak, Noblistka znów udowadnia mi, że warto co jakiś czas wracać do jej twórczości, bo wśród słabszych utworów, znajdują się też te godne uwagi. Przepięknie wydane "Dwie kobiety" (twarda oprawa, utrzymana w tonacji szaro-sinej tonacji okładka z połyskliwym napisem koloru miedzi) są jednym z nich.
W trzech pozostałych opowiadaniach śledzimy kolejno losy czarnoskórej Wiktorii, żołnierza Jamesa oraz Dwunastego, starca rozliczającego się z przeszłością.
Co łączy tych bohaterów? Przede wszystkim gorycz doświadczeń i trudne przeżycia związane z budowaniem relacji międzyludzkich.
W opowiadaniu Wiktoria i Staveneyowie splatają się losy tytułowych postaci. Wiktoria, czarnoskóra sierota w zestawieniu z białą, bogatą rodziną Staveneyów, stanowią mocny kontrast. Wiktoria najpierw jako dziewczynka, a następnie dorosła kobieta, widzi w tej rodzinie bezpieczną przystań. Stają się dla niej uosobieniem spokoju, równowagi. Są też sławni. Określenie to oznaczało, że znajdują się daleko od bezbarwnej masy zwykłych ludzi, do której ona sama się zaliczała.* Wiktoria dokonując podziału ludzi na lepszych i gorszych, umieszcza siebie w tej drugiej kategorii. Przynależność do tej rodziny mogłaby dać dziewczynie to, czego do tej pory nie znalazła, ciepło i stabilizację. Staveneyowie stają się symbolem lepszego życia. Ale czy dla białych, wpływowych ludzi czarna dziewczyna z nizin społecznych może stać się kimś więcej niż wyrachowaną kobietą, która uczepiając się rodziny myśli tylko o zaspokojeniu własnych pragnień?
Żołnierz James, bohater Dziecka miłości, wraz z pięcioma tysiącami innych mundurowych, wyrusza w podróż do Indii. Po wielu tygodniach spędzonych na rozszalałym oceanie, schodzi wreszcie na ziemię. W Kapsztadzie, gdzie zacumował statek, zmęczonymi, niedożywionymi mężczyznami zajmują się mieszkańcy miasta, oferując noclegi, żywność i rozrywki. Wśród ochotników znajduje się Daphne, Angielka, która do Afryki przybyła za swoim mężem. Spotkanie Jamesa i Daphne w obojgu wyzwala silne uczucie. Ale czy związek mężatki przyzwyczajonej do luksusu i żołnierza-tułacza ma szanse? W wystawianym przez żołnierzy przedstawieniu, nasz bohater wciela się w rolę Romea. Przypadek to, czy drwina losu?
Nieco inny charakter ma opowiadanie Przyczyna, choć także i ta historia ma smutny, melancholijny wydźwięk. Jej bohater, staruszek, który stoi u progu śmierci, ostatni z Rady Dwanaściorga, doradców Władcy cywilizacji Rodytów, snuje rozważania na temat losów państwa, w którym przyszło mu żyć. Zastanawia się, jak mogło dojść do tak drastycznego upadku wartości, do zmian, które prowadzą raczej do destrukcji niż postępu. Choć tekst ten różni się od trzech pozostałych opowiadań i on zwraca uwagę na błędy z przeszłości, które rzutują na przyszłość w sposób nie pozostawiający złudzeń co do ich znaczenia. Trochę irytował mnie moralizatorski wydźwięk opowiadania. Lessing zwykle wie, kiedy należy zamilknąć i dać czytelnikowi szanse na wyciągnięcie własnych wniosków. W tym przypadku tego wyczucia zabrakło.
Doris Lessing pokazuje ludzi, postawionych przed niełatwymi wyborami. Po latach przyjdzie im zmierzyć się z ich konsekwencjami. Może część popełnionych błędów uda się naprawić, może nie. Poruszając się w czasie i przestrzeni, osadzając akcję to we współczesności, to w okresie II Wojny Światowej, pokazując raz Kapsztad, raz Anglię, innym zaś razem fikcyjne Miasta, tworzy historie uniwersalne. Mówi o miłości, o różnicach między ludźmi (rasowych, międzypokoleniowych, klasowych, majątkowych), dylematach, normach, wartościach, konsekwencjach wyborów. Mimo raczej oszczędnego, prostego języka, Noblistka bardzo dobrze przedstawia targające bohaterami emocje. Wszystkie te historie stanowią doskonały materiał filmowy. Tytułowe opowiadanie zostało już wyreżyserowane przez Anne Fontaine, pozostaje mi mieć nadzieję, że i reszta doczeka się sfilmowania. Każde opowiadanie mogłoby też stać się bazą do napisania powieści. Jako wielbicielka dłuższych form literackich, czułam pewien niedosyt i chętnie zamieniłabym lakoniczność Lessing na nieco bardziej rozbudowane opisy.
Niemniej jednak, Noblistka znów udowadnia mi, że warto co jakiś czas wracać do jej twórczości, bo wśród słabszych utworów, znajdują się też te godne uwagi. Przepięknie wydane "Dwie kobiety" (twarda oprawa, utrzymana w tonacji szaro-sinej tonacji okładka z połyskliwym napisem koloru miedzi) są jednym z nich.
zwiastun filmu Two Mothers
***
* Doris Lessing, Dwie kobiety, przeł. Bohdan Maliborski, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 125.
***
A do mnie jakoś nie przemawia okładka tej książki. No odrzuca mnie na kilometr. Chociaż fabuła nieco ratuje. Ja chyba sięgnę po inną książkę tej noblistki. Nie chcę się sparzyć, choć czytam same pozytywne recenzje. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe podejście. :P
UsuńW takim razie może "Piąte dziecko"?
Bardzo chętnie. :)
UsuńZresztą, nie lubię, gdy czytam same pozytywne recenzje. Stawiam wysoko poprzeczkę i często nie sięgam po tą lekturę, bo nie chcę się zawieść. Z czasem i przyjdzie czas na tą książkę. Teraz "Piąte dziecko" leci na listę.
Coś w tym jest, nadmiar pozytywnych recenzji sprawia, że człowiek spodziewa się nie wiadomo czego. Miałam tak np. z "Nostalgią anioła". To bardzo dobra książka, ale też bez przesady...
UsuńCóż, nie czytałam nic tej pani. Zazwyczaj jest mi nieco nie po drodze z twórczością Noblistów. Nie wiem, właściwie czemu. Może po prostu to mój wrodzony lęk przed przereklamowaniem. Skoro jednak dobrze oceniasz, to powinnam znieść tą lekturę nie najgorzej :)
OdpowiedzUsuńOj tam, ostatnio trafiło się kilka zasłużonych Nobli, jak choćby dla Herty Muller czy Llosy. :)
UsuńNiestety jak jakiś autor, tudzież książka, jest nagradzana w jakiś sposób, natychmiast odchodzi mi ochota na lekturę. Nie wiem jak to się dzieje, jakaś podświadoma reakcja.
UsuńAle przyznaje, że pierwsza historia z tego zbioru mnie bardzo zainteresowała. Fascynują mnie tego typu układy :P
U mnie to działa zupełnie na odwrót, więc pozwól, że nie będę próbowała Cię zrozumieć. :P
UsuńTy to masz ciekawe przedmioty fascynacji. :P
Wiesz, po radosnej twórczości mego skądinąd najlepszego przyjaciela, która to zahacza o tematy kazirodcze... No dobra, nie zahacza, gość po prostu wali prosto z mostu owymi tematami. Tak, czy owak spaczył mnie do tego stopnia, że nie dość, że żaden typ związków mnie nie zaskakuje, mało co jest w stanie obrzydzić, to fascynują mnie dziwne rzeczy :P
UsuńDo fascynacji mi daleko, ale muszę przyznać, że to faktycznie ciekawe tematy. Interesujące jest zwłaszcza to, skąd się w ludziach biorą taki "ciągotki". ;)
UsuńPowiem tak - mam na półce jeszcze trzy nieprzeczytane książki tej autorki i w pierwszej kolejności chciałabym przeczytać te moje zachomikowane tytuły, ale kiedy to nastąpi, to nawet najstarsi górale nie wiedzą. Co do powyższych opowiadań (też nie darzę uwielbieniem takiej formy), to tematyka mnie zaciekawiła, więc może kiedyś, gdzieś trafią w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nastały zmiany graficzne - podoba mi się :)
Tia. Wiem jak to jest z czytaniem własnych książek.
UsuńJakby co, to służę własnym egzemplarzem. :)
A dziękuję. Po wielu błędach i przy wsparciu Pauliny, udało mi się coś tu poprzestawiać. :)
Lessnig czytałam tylko "Piąte dziecko" i słyszałam, że jest pisarką nierówną. Najbardziej zainteresowało mnie tytułowe opowiadanie. Obejrzałam trailer filmu i jestem bardziej niż zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńFilmu też jestem ciekawa. Zwłaszcza zakończenia. ;)
UsuńPróbowałam przeczytać "Lato przed zmierzchem", ale zupełnie mi nie podeszło i potem już nawet nie podjęłam drugiej próby. Podobnie jak u Leaniki, ja też mam problem z pisarzami i książkami nagradzanymi, najczęściej to zupełnie nie moje klimaty. PS. Bardzo podobają mi się zmiany w wyglądzie bloga:)
OdpowiedzUsuńTej książki jeszcze nie miałam w rękach. A próbowałaś czytać "Sercątko" Herty Muller? Albo "Hańbę" Coetzee? "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" Llosy? Albo z cięższego kalibry - "Pianistkę" Jelinek?
UsuńDziękuję! :)
Sercątko zaczynałam, nic z tego nie wyszło. Hańbę przeczytałam, nie podobała mi się. Pozostałych dwóch nie. Ja chyba nie ogarniam takich książek;)
Usuń"Hańba" jak "Hańba", ale "Sercątko"? No dobra, nie ma dla Ciebie nadziei. :P
UsuńLessing czytałam tylko krótką książkę "O kotach" - i cóż było tam dużo o kotach, ale dziełko to do autorki raczej nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadania czytam rzadko i jeżeli już to kryminalne. Gdybym chciała jeszcze kiedyś spotkać się z Lessing to wybrałabym coś innego niż "Dwie kobiety". Ale na razie nie chcę ;)
Motyw tytułowego opowiadania jakoś mnie nie przekonuje, lecz oczywiście to tylko takie przeczucia-odczucia ;)
Uuuu... A ja w następnej kolejności chciałabym się zabrać właśnie za koty.
UsuńByć może Tobie lepiej się spodobają, może ja po prostu nie jestem prawdziwą kociarą :(
Usuń;)
Przez całe życie miałam/mam całego jednego kota, więc wiesz... :P
UsuńJeszcze nie spotkałam się z tą pisarką, ale dzięki Tobie wiem, z jakimi tytułami warto zaryzykować, a które lepiej omijać szerokim łukiem. "Dwie kobiety" wydają się ciekawe i intrygujące, chyba spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńTo tylko moje zdanie, więc wiesz... ;)
UsuńAle "Piąte dziecko" zbiera raczej pozytywne opinie, "Dwie kobiety" na razie też.
Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej pisarce, chociaż jest ona Noblistką. Szczerze muszę jednak przyznać, że takie ,,znane'' osoby działają na mnie bardziej negatywnie niż zachęcająco, ale mimo wszytko może kiedyś z czystej ciekawości spróbuje sięgnąć po jej dzieła.
OdpowiedzUsuńps. Widzę zmiany- bardzo ładnie.
O, a czemu negatywnie? To już kolejna taka opinia i ciekawa jestem skąd u Ciebie niechęć do Noblistów itp.
UsuńDziękuję. :)
Czytałam "Piąte dziecko" - niby cienka książeczka, ale jej lektura uświadomiła mi, że jesteśmy różni i w różnych etapach życia możemy mieć różne poglądy, uczucia. Rzeczywiście książka dość kontrowersyjna. Być może bardziej by mnie oburzała, gdybym sama była matką, a tak uważam że Lessing podjęła się mówić i pisać o trudnych tematach, które wiele osób chce zamieść pod dywan, bo tak jest wygodniej, bo jeśli o nich nie mówimy (nie piszemy) to znaczy, że ich nie ma.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Ta książka dość mocno mną wstrząsnęła. Dobrze, że są tacy, którzy piszą mocno i konkretnie o tematach, o których nie powinno się milczeć.
UsuńMam dwutomową biografię tej pisarki :) I tyle, żadnych jej powieści ani opowiadań nigdy nie czytałem ;) Recenzja zachęcająca, trzeba będzie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńCiekawa kolejność. Hm. Swoją drogą... Lepiej najpierw czytać dzieła danego pisarza, czy najpierw biografię?
UsuńNa początku nie byłam zainteresowana, ale jak tylko dobrnęłam do końca kompletnie zmieniłam zdanie :) Z wielką chęcią poznam twórczość tej Noblistki, jednak ominę jej słabsze książki.
OdpowiedzUsuńNo to zdecydowanie polecam "Piąte dziecko" ("Podróż Bena" jest jego kontynuacją) i oczywiście "Dwie kobiety". Sama też zamierzam pogrzebać w bibliografii Lessing i może uda się znaleźć jeszcze coś ciekawego.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDo opowiadań nic nie mam, lubię, nawet bardzo lubię, więc ten tytuł mieści się w kręgu moich zainteresowań, tym bardziej że melancholijne treści bardzo mocno na mnie działają. Jednak w pierwszej kolejności marzę o przeczytaniu "Piątego dziecka", tak dużo o tej książce czytałam, że koniecznie muszą ją poznać.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zmiany na blogu wprowadzasz :-) Czyżby Paula Cię zaszczepiła? ;-)
"Piąte dziecko" to bardzo dobry wybór. A jak Ci się spodoba, to opowiadania będą jak znalazł. :)
UsuńAno wprowadzam. I jakbyś zgadła. Paula ma w tym swój udział. :P
Zraziłam się do jej twórczości po przeczytaniu "Pamiętnika przetrwania" bodajże. W ogóle mi się ta książka nie podobała i jak tylko widzę inne dzieła Lessing to omijam. Może kiedyś się przekonam i będę żałować, że tak długo nie chciałam czytać jej książek, ale na razie się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńAno widzisz, "Pamiętnika..." nawet nie doczytałam do końca (a to mi się raczej nie zdarza). Beznadziejna książka. A "Piąte dziecko" bardzo mnie poruszyło. Ten zbiór opowiadań też jest niezły.
UsuńSzkoda tak się zrażać do autora, po przeczytaniu jednej książki, ale rozumiem Cię doskonale, bo mi też się ciężko przełamać.
Myślę, że może byłam też za młoda do tej książki, bo czytałam ją jakoś w LO. No nic, postaram się jeszcze kiedyś przełamać :)
UsuńFakt, tak też może być. Też mam kilka tytułów, po które sięgnęłam po prostu za wcześnie.
UsuńNiestety, czuję, że to pozycja nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNo trudno. Chyba nie ma takiej książki, która trafiłaby do każdego.
UsuńA mnie się obie książki o Benie bardzo podobały, dlatego chętnie sięgnę i po tę, zwłaszcza, że widzę trailer ekranizacji z Naomi Watts. No, no, będzie co oglądać:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ciekawe kiedy będzie polska premiera.
UsuńZe względu na to, ze jest noblistką to chetnie przeczytam tą książke, chce ja sprawidzc.
OdpowiedzUsuńA potem "Piąte dziecko". ;)
UsuńPowiem Ci szczerze, że nie przepadam zbytnio za zbiorami opowiadań. Po prostu mnie od nich odpycha. Zapewne ma to związek z tym, że ilekroć wciągnę się w jakąś historię to za chwilę ona się kończy i pojawia się następna.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo u mnie jest dokładnie to samo. Wolę kilkaset stron powieści, w którą się wciągnę, zżyję z bohaterami itp. A opowiadanie, - ledwie się rozkręci, a już koniec. Mało kiedy opowiadania naprawdę mi się podobają, a już sytuacje, w której w miarę podobał mi się cały zbiór można wyliczyć na palcach jednej ręki.
UsuńKsiążkę kiedyś z pewnością przeczytam:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny szablon!
Zachęcam i dziękuję. :)
UsuńWidzę, że zrobiłaś wiosenne "przemeblowanie". Ładnie. Teraz chyba lepiej. A co do Lessing, to dawno niczego tej autorki nie czytałam, więc może się skuszę, choć nie nadążam z czytaniem tego, co mi narosło na moim stosiku. :)
OdpowiedzUsuńEfekt zestawu: przeziębienie + wolny dzień w pracy. ;)
UsuńDziękuję. :)
Akurat ta książka należała do stosiku, więc czas się na nią znalazł, ale wiem jak to jest, jak chce się coś wcisnąć dodatkowo. Stosiki są elastyczne, czas nie. ;)
A mi ciągle jakoś ciągle nie po drodze z Doris Lessing. Myślę, że z jej książkami nigdy nie trafiłam, bo z tego co piszesz to ona po pisze tak jak lubię i powinna mi się podobać. Może nie miałam szczęścia i trafiałam na, jak to ładnie określiłaś, "słabsze utwory" :)
OdpowiedzUsuńA "Piąte dziecko" czytałaś?
UsuńNie, ale rozumiem, że to pozycja z tych dobrych, tak? :) Poszukam w bibliotece podczas najbliższych odwiedzin.
UsuńWśród tych, które czytałam, ta była najlepsza.
UsuńMi też nie po drodze, eh... Nie czytałam nic tej autorki, ale nie powiem - znane nazwisko. Znowu się hańbą okryję. Prędzej filmem się zainteresuję, jednak :)
OdpowiedzUsuńCóż zrobić, skoro kobieta się uparła i nie chce napisać krwawego thrillera, to musi się liczyć z tym, że niektórzy nie sięgną po jej książki. :P
UsuńNie lubię tego uczucia niedosytu, który zwykle towarzyszy czytaniu opowiadań, ale przyznam, że kusi mnie Lessing.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię, ale czasem warto się przełamać. Wśród opowiadań też zdarzają się perełki.
UsuńW moich stosach tkwi gdzieś "Złoty notes", ale się go boję oraz opowiadania "O kotach" (właściwie to nie mam pojęcia, czemu ich jeszcze nie przeczytałam...). Po zarekomendowane opowiadania też bym sięgnęła... Ech, gdyby można gdzieś było kupić czas...
OdpowiedzUsuńCzym grozi czytanie "Złotego notesu"? To raczej jedna z lepiej ocenianych książek Lessing.
UsuńYhm. Gdyby można było kupić, to wpadłabym w długi po uszy.
Długo na niego czekałam - kilkanaście lat temu zaczytywałam się wszystkim, co napisał Llosa, min. jego zbiorem esejów o literaturze. Wspominał o wielu ważnych dla mnie książkach, wspominał też o innych, których nikt jeszcze nie odważył się przetłumaczyć na polski, min. o "Złotym notesie". Nie wiem dlaczego, ale nabrałam pewności, że to książka, która będzie dla mnie tak samo ważna jak min. "Obcy" A. Camusa. I teraz boję się rozczarować. To głupie, wiem.
UsuńCzy ja wiem? Nie takie głupie. Im więcej dobrego się słyszy o danej książce, im więcej się na nią czeka, tym wyższe oczekiwania. Sama wiem, jakie to nieprzyjemne uzucie, gdy w końcu dopada się długo wyczekiwaną książkę, a tu zonk - wcale nie jest tak dobra, jak się spodziewało.
UsuńA ja mam jakąś część jej wspomnień, a teraz coś licytuje na allu, jak będzie tanio kupię. Jeszcze nic jej nie czytałam.)
OdpowiedzUsuńA co licytujesz?
UsuńPamiętniki przetrwania.
UsuńMam nadzieję, że książka bardziej Ci przypadnie do gustu, niż mnie. ;)
UsuńWstyd mi się pzyznac, ale do tej pory nie poznałam jej twórczości. Naprawdę się zawstydziłam... Myślę, że zacznę od książki, którą właśnie zaprezentowałaś:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOj tam, chyba niewielu jest takich, co znają twórczość wszystkich Noblistów. :)
Usuń