poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Filmowe podsumowanie miesiąca - marzec 2013 (cz. 1)

Jak zwykle z wielkim trudem biorę się za pierwszą część filmowego podsumowania miesiąca. Tym razem będą aż trzy części. Nie to, żebym obejrzała w marcu więcej filmów niż zwykle, ale do pisania krótszej notki jakoś tak mam więcej entuzjazmu. Poza tym, nie wiem jak u Was, ale u mnie pojawiło się coś na kształt wiosny, która - jak wiadomo - nie sprzyja przesiadywaniu przed komputerem.

1. "Hobbit: Niezwykła podróż" reż. Peter Jackson (2012); 7/10
(Nowa Zelandia, USA; fantasy, przygodowy)

Spokojne życie hobbita Bilbo Bagginsa (Martin Freeman), stworzenia zdecydowanie mało asertywnego, pewnego dnia zostaje zakłócone pojawieniem się czarodzieja Gandalfa Szarego (Ian MacKellen). Urocza chatka Bagginsa przeżywa najazd nieokrzesanych, żarłocznych krasnoludów a on sam zostaje zwerbowany przez tę barwną drużynę i wraz z nią wyrusza w niebezpieczną podróż. Celem wyprawy jest odzyskanie Samotnej Góry. Niegdyś zamieszkiwały ją krasnoludy, obecnie rządzi tam Smaug, smok o niezbyt towarzyskim usposobieniu.

"Hobbita" ogląda się nieźle, choć Jacksonowi nie udało się stworzyć filmu na miarę trylogii "Władca Pierścieni". Niby dużo się dzieje, aktorsko jest nieźle, zdjęcia i efekty specjalne robią spore wrażenie, a muzyki słucha się z przyjemnością, ale jednak czegoś mi w tej produkcji zabrakło. No i dłużył się miejscami. Niemniej jednak i tak ciekawa jestem kolejnych części.



2. "Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł" reż. Antoni Krauze (2011); 8/10
(Polska; dramat, dokumentalizowany)

Film Krauzego jest rekonstrukcją wydarzeń w Gdyni, brutalnej pacyfikacji protestujących robotników, dokonanej przez oddziały wojska i milicji 17 grudnia 1972 roku. Bunt wywołały znaczne podwyżki cen żywności, wprowadzone pięć dni wcześniej. Krauze nie tylko w widowiskowy i poruszający sposób przedstawia tamte tragiczne wydarzenia, ale także wspaniale ukazuje dramat jednostki, skupiając się na losach gdyńskiego stoczniowca Brunona Drywy (Michał Kowalski), który stał się jedną z 45 ofiar śmiertelnych, ofiar okrucieństwa i ciasnoty umysłowej władz PRL-u.

Przyznaję, że nie miałam wielkich oczekiwań wobec tego filmu. Tym większe było moje zaskoczenie. Dramat Krauzego wciąga, porusza, wstrząsa, przygnębia, wywołuje złość i pogardę dla ówczesnej władzy. Dramat Drywy i jego rodziny nie daje się niczym usprawiedliwić. Zwabiony w pułapkę, niewinny człowiek z kulą w plecach, pochowany jak kryminalista, nocą, w pospiechu - tego nie da się zrozumieć, nie da wytłumaczyć.

"Czarny Czwartek" to ważna i wartościowa produkcja, ze świetną rolą Piotra Fronczewskiego (Zenon Kliszko) oraz Wojciecha Pszoniaka (Władysław Gomułka). Autorami scenariusza są Mirosław Piepka i Michał Pruski, którzy jako nastolatkowie byli świadkami pacyfikacji. Seans obowiązkowy!


3. "Butelka na haczyku" reż. Aleksander Rogożkin (1998); 6/10
(Rosja; komedia)

Reżyser "Osobliwości narodowego polowania", jednej z najlepszych komedii jakie widziałam, korzysta ze sprawdzonego już motywu i w kontynuacji "Osobliwości..." znów miesza rosyjsko-fińską rzeczywistość, suto zakrapiając ją alkoholem i serwując widzom zestaw nieprawdopodobnych, ale jakże zabawnych, zdarzeń.

Tym razem humor trafiał częściej obok mnie niż do mnie, ale i tak warto było spędzić trochę czasu z Kuzmichem (Viktor Bychkov), Soloveychikiem (Semyon Strugachyov) i resztą barwnej ekipy. W poprzedniej części panowie przybliżali pewnemu Finowi uroki typowego rosyjskiego polowania, w tej wyruszają na ryby do daczy położonej tuż przy granicy z Finlandią. Będzie się działo, oj będzie. W końcu gdy na połów wyrusza grupa Rosjan z zapasem wódki, którym można by obdzielić nie jedną weselną ekipę, to nie może być nudno i przewidywalnie.


4. "Kroniki Riddicka" reż. David Twochy (2004); 5/10
(USA; akcja; sci-fi)

W naszych, współczesnych realiach świat zwykle ratuje Bruce Willis, gdzieś tam i kiedyś tam problem jest większy, bo nie świat trzeba ratować a światy i nie przed asteroidą czy terrorystami a hordami Nekromangów. Tu Bruce mógłby być bezradny, więc pałeczkę przejmuje mistrz driftingu Vin Diesel, wcielając się w Riddicka, buntownika, który z prawem jest mocno na bakier, za to ma całkiem przydatny dar. Widzi w ciemności. Umiejętność driftingu w nowych realiach mu się nie przyda, korzysta więc z tego, że jest chodzącym noktowizorem i świetnie zbudowaną maszynką do zabijania.

Cóż, "Kroniki Riddicka" to zdecydowanie nie moja bajka. Doceniam efekty, nie zgadzam się z nominacją do Złotej Maliny dla Diesela (nie zgadniecie z kim przegrał wyścig o Malinę...; no dobra, powiem Wam; pokonał go George W. Bush!) i wierzę, że dla fanów gatunku ten film jest nie lada gratką, ale to nadal nie moja bajka.


5. "Zamiana ciał" reż. David Dobkin (2011); 2/10
(USA; komedia)

To mógł być taki dobry film.

Dwóch kumpli żyje sobie obok siebie, każdy własnym życiem. Dave (Jason Bateman) ma wspaniałą żonę, cudowne dzieci, świetną pracę i zawsze świeżą koszulę. Mitch (Ryan Reynolds)  budzi się zwykle półprzytomny w skotłowanym łóżku, biega na castingi aktorskie z raczej mizernym skutkiem, ale za to cieszy się swobodą i niezobowiązującym seksem. Typowy wieczny chłopiec i niebieski ptak.

Nic tak nie zbliża mężczyzn jak wspólne sikanie. Robi się intymniej, łatwiej się podzielić smutkami, a przy okazji można wypowiedzieć życzenie. Najwyraźniej do spełnienia życzeń nie zawsze potrzebna jest złota rybka. Czasami wystarczy złoty sik i miejska fontanna.

Następnego dnia Mitch budzi się w ciele Dave'a, a w czyim ciele budzi się Dave, to już nietrudno zgadnąć. Ot, efekt głośno wyrażonej chęci zamienienia się z kumplem na życiorysy. Ile z tego będzie radości, a ile kłopotów, cóż, to już musicie sprawdzić sami.

Zamiana bohaterów ciałami nie jest pomysłem odkrywczym, a jednak film mógłby być świetną choć przewidywalną komedią. Mógłby, ale nie jest, bo twórcy kolejny raz zabijają fajną akcją nadmiarem wulgaryzmów i gagów z seksualnym podtekstem.


6. "Biutiful" reż. Alejandro González Iñárritu (2010); 8/10
(Hiszpania, Meksyk; dramat)

Uxbal (Javier Bardem) samotnie wychowuje swoje dwie córeczki. Jego rzeczywistość jest przygnębiająca. Samotność, nielegalne źródła dochodów, niełatwe ojcostwo, wyrzuty sumienia, trudne relacje z uzależnioną od narkotyków żoną. Na dodatek Uxbal żyje ze świadomością, że ma niewiele czasu, by przygotować córeczki do trudów życia i odnaleźć choć trochę spokoju. Mężczyzna zmaga się ze śmiertelną chorobą. Mając na uwadze to wszystko, trudno w jego oczach, a także w całym filmie, znaleźć choć odrobinę radości.

O klasie Iñárritu i Bardema nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Meksykański reżyser ma na swoim koncie takie dzieła jak "Amores Perros", "21 gramów" czy "Babel". Javier każdą kolejną rolą podkreśla swój aktorski geniusz. Wystarczy przypomnieć nagrodzoną w pełni zasłużonym, Oscarem rolę w "To nie jest kraj dla starych ludzi", czy ostatni występ w "Skyfall". Za kreację Uxbala dostał Złota Palmę. "Biutifull" był nominowany Oscara, Złotego Globa, nagrody BAFTA i Złotej Palmy. Choć żadna z tych nagród nie powędrowała do Iñárritu, nie umniejsza to wartości filmu, który jest świetnym dramatem, choć o zdecydowanie smutnym wydźwięku.


59 komentarzy:

  1. Kroniki Riddicka mi się nie podobały, ale to nie moje klimaty, natomiast jest ogromnie ciekawa Hobbita. Zastanawiam się jak można z jednej książki, niespecjalnie grubej i nie naszpikowanej setką wydarzeń, zrobić trylogię?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to pytanie niestety nie odpowiem, bo jeszcze nie czytałam. :)

      Usuń
  2. Bosz, jakie ja mam opóźnienia filmowe. Z wymienionych przez Ciebie tytułów znam tylko Hobbita, ale go nie widziałam - odkładam oglądanie na chwilę, jak będzie całość na dvd. Za to u mnie ostatnio goszczą powtórki filmowe, m.in. Władca Pierścieni. :)
    Strasznie powtórkowa się zrobiłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłośniczką fantasy nie jestem, ale chyba nie dałabym rady czekać tak długo.
      "Władcę Pierścieni" też bym chciała powtórzyć, ale jak sobie pomyśle ile trwa, to zawsze sięgam po film, którego jeszcze nie widziałam. :)

      Usuń
    2. Ja się obawiam, że po zobaczeniu pierwszej części nie dałabym rady czekać. A dopóki nie zobaczę, jakoś nie żal. ;)
      Wiesz, Władcę powtórzyłam w 2 dni. Byłby jeden, ale zaczęłam wieczorem i tylko pół pierwszego dałam radę, reszta poszła drugiego dnia. Trochę tylko mnie głowa bolała. ;)

      Usuń
    3. Coś w tym jest. Ja tak mam z książkami. Czekanie na dalszą część filmu jakoś łatwiej mi przeboleć.

      2 dni? Uwielbiam filmy, ale chyba nie aż tak. :P

      Usuń
  3. Biutiful to film, którego jestem bardzo ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hobbita widziałam, ale znalazłam u Ciebie jeszcze jeden, który mnie zainteresował. Ostatni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo się przymierzałam do "Biutiful" (tak po cichu i w ciemno życzyłam mu Oscara, ale miał naprawdę mocną konkurencję). W każdym razie, naprawdę warto.

      Usuń
  5. "Zamianę ciał" oceniłem na 5/10 - osobiście bawiłem się przyzwoicie, może to po prostu komedia wyłącznie dla facetów :-P
    "Biutiful" koniecznie chce zobaczyć. "Hobbita" też, dla strony wizualnej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może. Mnie ten typ humoru w nadmiarze i na trzeźwo mało kiedy śmieszy. ;)

      Usuń
  6. "Zamiana ciał" była w porządku. Mi się podobało, choć też nisko oceniłam :) "Hobbita" lubię, wiesz :) "Kroniki Riddicka" mi się nie podobały... Reszty nie znam. Czekam na 2 kolejne części podsumowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się podobało tylko czasami. Niestety raczej rzadziej niż częściej, ale wiadomo - moje słynne poczucie humoru znów było na urlopie. :P

      Szybko się nie doczekasz. :P

      Usuń
  7. Widzę, że Bardem ma pociąg do trudnych ról; to nie pierwsza jego postać grana przez niego zmagająca się z chorobą [czy też zyciem] - mam na myśli "W stronę morza". Jedynie "Vicky, Christina, Barcelona" film równie słaby co rola JB. "Biutiful" mam nadzieję obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W stronę morza" bardzo chcę zobaczyć, bo jeszcze jakoś nie miałam okazji.

      "Vicky..." bardzo lubię, do Bardema też nic nie mam. Właściwie to nawet ucieszyłam się, że mogłam zobaczyć go w nieco innej odsłonie.

      Usuń
  8. Z wymienionych przez Ciebie oglądałam "Hobbita" i "Czarny czwartek". I na obu się nie zawiodłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz koniecznie "Biutiful". Też się nie zawiedziesz.

      Usuń
  9. Żadnego filmu z twojej listy nie oglądałam. Zaciekawił mnie jednak "Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł" i postaram się poszukać go w sieci i obejrzeć. Mam nadzieje, że mi również przypadnie on do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry, realistyczny, poruszający. Musi Ci się spodobać. ;)

      Usuń
  10. Hobbita widziałam, ciekawy był, ale nie za bardzo zachwycający. Masz rację, miejscami się dłużył. Myślę, że kontynuacji już w kinie nie będę oglądać. Wolę te pieniądze przeznaczyć na coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się właśnie zastanawiałam nad kinem, bo żal mi było, że nie mogłam podziwiać zdjęć na wielkim ekranie. Hm. Może jednak warto to przemyśleć. ;)

      Usuń
  11. Żałuję, że Hobbita nie oglądałam. Co prawda różne opinie są na temat tego filmu, ale chciałam obejrzeć ze względu na sentyment do Tolkiena. Nie udało mi się jednak zobaczyć. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz obejrzeć na dvd, a do kina wybrać się na druga część.

      Usuń
  12. A mi się "Kroniki" podobały :) Oglądałem jeszcze za młodu i pamiętam, że to była bardzo przyjemna sieczka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, sieczka jest określeniem, które baaaaardzo pasuje do tego filmu. =)

      Usuń
  13. Z tych filmów widziałam tylko "Hobbita", który bardzo mi się podobał. Koniecznie muszę zobaczyć "Biutiful".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to naprawdę dobry film i świetna rola Bardema.

      Usuń
  14. Kroniki Riddicka mi się nie podobały, ale pierwsza część jest świetna, polecam :) Natomiast Hobbita oceniłabym wyżej mimo wszystko, jestem ta ekranizacją zachwycona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed seansem nawet nie wiedziałam, że to ma pierwszą część. Pewnie obejrzę, mąż mi nie daruje. :P

      Mi się po prostu podobała. Do zachwytów było daleko. ;)

      Usuń
  15. Widzę, że mam spore zaległości filmowe;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę tempo powstawania kolejnych filmów, to zawsze będziemy mieć spore zaległości. ;)

      Usuń
  16. Myślę, że "Hobbit", by Ci się bardziej spodobał, jakbyś w kinie oglądała. "Zamianę ciał" też nisko oceniłam, choć np. memu chłopakowi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, bo jednak strona wizualna jest największym plusem "Hobbita".

      A co do "Zamiany ciał" - panów tego typu humor zwykle bardziej rpzekonuje niż nas.

      Usuń
    2. No, przyznaję, że mi się najbardziej zdjęcia podobały, choć i historia mnie bardzo zaciekawiła, ale bez efektów nie dałaby rady, więc powinnaś była obejrzeć w kinie :P

      Usuń
    3. Planowałam, ale najpierw poszliśmy na "Frankenweeniego", potem na "Życie Pi" i "Nędzników" i jakoś tak wyczerpał się limit kinowy. ;)
      Czasowy zresztą też. Nic to, zawsze mogę pójść na drugą część.

      Usuń
  17. Za "Hobbita" się zabieram, zabieram i zabrać się nie mogę. Czytałam całą masę skrajnie różnych opinii i trochę się tego seansu obawiam. Na przykład Dem zazwyczaj bredzi trzy po trzy, ale jego vlog o "Hobbicie" brzmiał podejrzanie sensownie :/ A "Władcę" trudno będzie pobić. Plus - zawsze będzie "tym pierwszym, najlepszym".

    "Czarny czwartek" oglądałam jeszcze w liceum - świetny film. Naprawdę porusza, niektóre sceny ciężko było oglądać.

    Vina Diesla nie trawię :/ Wiem, wiem, grywa w średnio wymagających produkcjach, może drzemią w nim pokłady talentu. Ale nawet w swoim gatunku, na skali Cena-Statham bliżej mu do Ceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie moje klimaty, więc mojego zdania możesz nie brać pod uwagę. Aczkolwiek "Władcą..." byłam zachwycona.

      Diesla lubię w serii driftowej. Choć może nawet nie tyle jego, co właśnie serię. Bo gdzie mu tam do Stathama. Tego wielbię całą sobą i jestem głucha na wszelkie argumenty. ;)

      Usuń
  18. Co do Hobbita zdanie mam identyczne. fajnie, ale bez szału, a oczekiwałem znacznie więcej.

    Riddick za to zdecydowanie mi się podobał, choć bardziej wolę pierwszy film o tym bohaterze - Pitch Black.

    A Biutiful to piękny, kameralny film. Świetna rola Bardema. Jak każda zresztą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Riddick to kompletnie nie moja bajka. O ile w fantastyce znajdę czasem coś dla siebie, o tyle science-fiction zwykle szalenie mnie nudzi. Ale "Pitch Black" obejrzę.

      Co do opinii o "Biutiful" i Bardemie - zgadzam sie w 100%.

      Usuń
  19. Dwa z tych filmów już sobie zapisałam. Wydaje mi się też, że "Butelka na haczyku" jednak trafi w mój humor. :)


    Rany. Ale mi się koszmarnie Twój blog wiesza! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliw, że trafi. W ogóle powinnaś obejrzeć całą serię. :)

      Pewnie przez trailery.

      Usuń
    2. Nooo dobra, skoro muszę. :P

      Usuń
  20. Jak myślisz, jaki w tym miesiącu będzie bilans filmów, które widziałam? Na razie mamy jeden :P
    Oczywiście mam na myśli "Butelkę na haczyku". Mam słabość do całej tej serii, nawet jeśli z filmu na film, poziom spada. Nawet ostatnia część o politykowaniu nie zniszczyła mego entuzjazmu. Kuzmich z baniakiem,zawierającym jakiś bimber o prezencji denaturatu, robi swoje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i wymęczyłam ci przed chwilą tą recenzę Huberatha do wyzwania, ze specjalną dedykacją dla ciebie :P

      http://recenzencki.blogspot.com/2013/04/64-portal-zdobiony-posagami-marek-s.html

      Usuń
    2. Hmmm... Tak myślę i myślę, i dochodzę do wniosku, że na jednym może się skończyć. :P

      Zamierzam obejrzeć pozostałe części, o ile uda mi się je zdobyć. Te dwie upolowałam w bibliotece.

      Widzę, że wyszło trochę więcej niż kilka zdań. :P
      Poczytam, jak wrócę do domu.

      Usuń
  21. Mam słabość do kina rosyjskiego, więc chętnie zerknęłabym na "Butelkę na haczyku". Aha, i koniecznie muszę zobaczyć "Biutiful" reż. Alejandro González Iñárritu - dzięki, ze o tym napisałaś! Za to nie dam się namówić na "Czarny czwartek". Nie cierpię tego martyrologicznego nurtu w polskim kinie, a konkretnie wszystkiego, co związane ze stanem wojennym. Za dużo. Zbyt czarno-biało. Nadmiar tanich emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak "Butelka...", to i "Osobliwości narodowego polowania". Dużo lepsze, moim zdaniem.

      "Biutiful" też koniecznie. Bardem jest genialny. Film też.

      Na "Czarny Czwartek" namawiać nie będę, ale jak już przejdzie Ci niechęć do tego typu kina, to akurat po ten film warto sięgnąć.

      Usuń
    2. Dzięki, już sobie dopisuję :)

      Usuń
    3. Ależ proszę. Dobra, rosyjska komedia nie jest zła. ;)

      Usuń
  22. Oglądałam tylko "Hobbita" i w pełni podzielam Twoje zdanie na temat tego filmu :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Miałam zamiar wybrać się do kina na "Czarny czwartek", ale nie wyszło. Później zapomniałam o tym filmie i widzę, że sporo straciłam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hobbita i Czarny Czwartek z chęcią bym obejrzała:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Miałam wielką ochotę na wycieczkę do kina, na ,,Hobbita", ale cóż, nie wyszło. Jakby nie patrzeć to wszystkie przedstawione filmy bardzo chętnie bym obejrzała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się wybierałam i też mi nie wyszło. Na szczęście będą jeszcze dwie części. ;)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.