sobota, 16 marca 2013

Jo Nesbø "Karaluchy"
Opium i prostytucja, czyli witamy w Bangkoku

Jo Nesbø
Karaluchy
Wyd. Dolnośląskie
2011
320 stron
Tajlandia. Niegdyś Syjam. 
Azjatyckie państwo położone na Półwyspie Indochińskim. 
Kraj hucznych festiwali, wspaniałych świątyń i aromatycznych potraw. 
Miejsce, gdzie zaspokoić można nawet najdziksze seksualne perwersje.

Tajlandia.
Dla jednych raj. Dla innych piekło.

W Bangkoku, w pokoju jednego z licznych domów publicznych (w oficjalnej wersji nazywanych hotelami), prostytutka znajduje ciało klienta. "\Człowiek znaleziony z wbitym w plecy nożem, którego ostrze weszło z lewej strony tuż przy kręgosłupie, przebiło lewe płuco i dotarło do serca (...)* to Atle Molnes, norweski ambasador. Skandal wisi w powietrzu. Z jednej strony jak najszybciej trzeba ustalić i schwytać mordercę, z drugiej należy to zrobić w białych rękawiczkach. Władza, polityka, powiązania i twarde reguły gry - to nie jest łatwy świat. Dlatego do tego zadania został skierowany Harry Hole, śledczy, któremu raz już udało się rozwikłać skomplikowaną sprawę.

Trzydniowy zarost, delikatna siwizna, prawie dwa metry wzrostu i "lekki" problem z nadużywaniem alkoholu - oto i nasz bohater. Wysłać go do Bangkoku, to jak wpuścić lisa do kurnika. Będzie tam miał jak w raju. A jednak Harry nie daje się skusić rozrywkowej ofercie Tajlandii. Skupia się na pracy, omijając przybytki rozpusty i nie wykazując zainteresowania kuszącym światem seksu. Jest w tym trochę rozsądku, wszak nigdy nie wiadomo czy ponętna Tajka nie okaże się hojnie wyposażonym przez naturę mężczyzną. Mimo wszystko Hole pozna mroczną naturę miasta, gdzie między bajecznymi świątyniami, a podupadłymi burdelami przemyka napędzane pożądaniem czyste zło. W tle majaczą sylwetki tancerek go-go, prostytutki spełniające najdziksze fantazje, kobiece katoey, których prawdziwą płeć zdradza jedynie jabłko Adama. Na wierzch wypływają bulwersujące fotografie świadczące o rozkwicie dziecięcej prostytucji. To wszystko tonie w oparach opium. Takiego Bangkoku nie ujrzycie na folderach z biur podróży.

Na planie pojawiają się kolejni podejrzani. Na jaw wychodzą różne ciemne sprawki i aż włos się niekiedy jeży na głowie, gdy pojawia się myśl, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Harry węszy, wypytuje, drąży temat. Wydaje mu się, że jest już blisko rozwiązania. Jeszcze nie wie jak bardzo się myli i jaką cenę zapłaci za to on, jaką zapłacą za to inni.

Karaluchy norweskiego pisarza Jo Nesbø intrygują stopniowo odsłanianą mroczną atmosferą Bangkoku. Tu ulicami chodzą małe dzieci sprzedające gumę do żucia. Mało kto nie wie, co tak naprawdę jest na sprzedaż... Branża porno kwitnie, przyciągając turystów może nawet bardziej niż świątynie, pieczone szarańcze czy plaże Phuket. Hole staje przed niełatwym zadaniem. Jak w takim miejscu znaleźć człowieka odpowiedzialnego za śmierć ambasadora? Co mogło być motywem? Seks, polityka, szantaż? Tak po cichu przyznaję, że mimo wielu zaskoczeń trafnie udało mi się wytypować mordercę, a jeszcze ciszej, że niekiedy gdy akcja zwalnia, robi się nieco nudnawo. Nie zmienia to faktu, że thriller Norwega częściej jednak ciekawi, a w końcu najzwyczajniej świecie wciąga. Ma w tym swój udział intrygująca postać ironicznego głównego bohatera. Hole swym męskim, szorstkim sposobem bycia przypomina mi nieco swojego imiennika Harry'ego Callahana. Obok Kurta Wallandera i Lincolna Rhymesa powoli staje się jednym z moich ulubionych detektywów ze współczesnych kryminałów literackich. 

Harry nie jest jedynym interesującym bohaterem tej książki. Nesbø potrafi wykreować nietuzinkowe postaci, jak choćby Løken, walczący ze swoimi niepokojącymi skłonnościami w dość specyficzny sposób czy Liz Crumley, potężnie zbudowana pani komisarz z Wydziału Zabójstw, która pomoże głównemu bohaterowi w prowadzeniu śledztwa.

Karaluchy nie są thrillerem idealnym. Tempo niekiedy spada, mordercę udało mi się wytypować nieco zbyt szybko. A jednak mroczny Bangkok, choć niewiele w nim tajskiej nutki egzotyki, intryguje i w niepokojący sposób wciąga. Właśnie dlatego warto przeczytać tę książkę.



***
*Jo Nesbø, Karaluchy, przeł. Iwona Zimnicka, Wyd. Dolnośląskie, 2011, s. 16.

***

42 komentarze:

  1. Zastanowię się nad nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby kto pytał, to bardziej podobało mi się "Pancerne serce". Ale pewnie najlepiej czytać jeszcze inaczej, czyli po kolei.

      Usuń
  2. Hole jest najlepszy literackim detektywem jakiego znam :D Uwielbiam tego faceta. Właśnie skończyłem "Czerwone gardło" i już mogę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Wciągnąłem się w tą serię dzięki Paulinie i myślę, że będę kontynuował zapoznawanie się z nią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina powinna dostawać jakiś procent od autora za popularyzowanie jego twórczości. :P

      Usuń
  3. To jest jedyna książka Nesbo, która mi się podobała. Chcę jeszcze przeczytać "Człowieka - nietoperza", podobno świetny, zobaczymy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też muszę zapolować na ten tytuł, ale już nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania z Harrym, więc olałam nietoperza i wzięłam się za karaluchy. :)

      Usuń
  4. U mnie w bibliotece, aby zdobyć książkę Nesbo, to trzeba przejść ciężką batalię, ale ja jestem cierpliwa, w końcu się dopcham do jego powieści :) Hole'a polubiłam od razu i też go dopisałam do swojej listy ulubionych bohaterów, Kurta Wallandera jeszcze nie znam, jakoś mi nie po drodze do Mankella, a Rhyme też jest w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, bo u mnie jest podobnie.

      Czemu nie po drodze? Mankell pisze naprawdę nieźle. Muszę w końcu do niego wrócić, bo jeszcze kilka tytułów mi zostało.

      Usuń
    2. Jakoś nie mam okazji :) Czytałam tylko "Chińczyka", styl mi przypadł do gustu, książka była dobra, ale akurat mało kryminału w kryminale. Obiecuję, że jeszcze się z Mankellem bliżej poznam :)

      Usuń
    3. Nie czytałam "Chińczyka", ale z tego co kojarzę, nie należy on do serii i Wallanderze. Może spróbuj dla odmiany czegoś właśnie z tego cyklu? :)

      Usuń
  5. Zabieram się za twórczość tego autora i zabrać nie mogę. Nie będę obiecywać, ze tym razem będzie inaczej, ale postaram się chociaż w niedalekiej przyszłości sięgnąć po jakąś książkę Jo Nesbø.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla przyjemności przebywania z Harrym, warto zaburzyć kolejność czytania i upchnąć jakiegoś Nesbo do kolejki.

      Usuń
  6. Zachwycona? Zauroczona? Lubisz to? Wiedzialam :) Mi tam "Karaluchy" podobały się bardzo i tempo mi nie spadało, ale może po prostu moja miłość jest bardziej ślepa (ślepsza?) niż Twoja do Harry'ego. Rhyme'a też lubiłam, a Wallandera nie znam jeszcze. Harry to mój facet, więc w sumie dobrze, że jeszcze go nie zgarnęłaś dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwycona jeszcze nie, ale zauroczona - i owszem. Tak więc strzeż się, bo może za jakiś czas będziesz musiała walczyć o Harry'ego. :P
      A tymczasem zaczęłam "Chemię śmierci" Becketta. Padam do Twoich stóp z wdzięczności. Wciągnęło mnie na maksa.

      Usuń
    2. Żaden problem, ale nie rozmawiajmy o tym dzisiaj. W innej kwestii Cię nie posłuchałam i nie mam dziś na stanie soku z kiszonej kapusty. :P

      Usuń
    3. Zarezerwuj sobie 20. albo 21.06. ;) Będę w Poznaniu od 18.06 albo 19.06, ale te wieczory mam zajęte na brata, a raczej - na przytarganie połowy rodziny z lotniska :) a potem 20.06 i 21.06 jestem sama z bratankiem, więc spotkanie w knajpie nie wchodzi w rachubę. Z Poznania wyjeżdżamy z samego rana 22.06. Więc - po dedukcji - zostaje nam czwartek lub piątek :)

      Usuń
    4. Oki. :)
      Knajpy szkoda, ale i tak cieszę się, że zobaczę Twoją mordkę. :)

      Usuń
  7. Mam w planach wszystkie książki Nesbo, więc kiedyś i na tę przyjdzie czas. Mam nadzieję, że zdążę je skompletować zanim nakład zostanie wyprzedany :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak być, bo zainteresowanie jest spore, więc na wszelki wypadek się pospiesz. ;)

      Usuń
  8. Moja ulubiona część z cyklu o Harrym Hole. Bardzo lubię literaturę Nesbo i wszystkim miłośnikom kryminałów gorąco polecam jego twórczość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam dopiero dwie części i na razie bardziej podobało mi się "Pancerne serce", ale i "Karaluchy" są niezłe.

      Usuń
  9. Uwielbiam tego autora! Już od pierwszych stron pierwszej jego powieści, z którą miałam do czynienia, zawładnął moim sercem. "Karaluchów" jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, iż niedługo to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nesbo potrafi stworzyć ciekawą, pełną zwrotów akcji powieść, to fakt. Ciekawa jestem co wymyślił w innych książkach.

      Usuń
  10. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, mam w planach na ten rok.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardziej od treści tej książki zachęca mnie jej sam tytuł... no i oczywiście okładka ;D. O matko, co się ze mną dzieje?! Wolę karaluchy od zombie?! Boże, widzisz i nie grzmisz :).

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karaluchy kojarzą mi się z akademikiem we Lwowie. W tej sytuacji wolałabym nocować w towarzystwie zombie. :P

      Usuń
    2. Mimo, że moi dziadkowie pochodzą ze Lwowa to dzięki Twojemu ostrzeżeniu wątpię, żebym kiedykolwiek tam się wybrał ;D.

      Usuń
    3. Ale Lwów jest piękny! Tylko akademiki nie. :P

      Usuń
  12. Nie wiem, co Wy wszyscy macie z tym Nesbo, bo ciągle trafiam na recenzje jego ksiązek - chyba się w końcu złamię i jakąś przeczytam :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Z jednej strony zniechęca mnie ta przewidywalność, ale z drugiej ten ironiczny bohater... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, w tego typu książkach przewidywalność jest pojęciem względnym. Niektórzy twierdzą, że Christie jest przewidywalna, a ja nawet jak czytam ją drugi raz, to zwykle nie potrafię wytypować mordercy. :)

      Usuń
    2. Ci niektórzy to ja... :P

      Usuń
    3. Jak wy niektórzy to robicie? :P

      Usuń
  14. Ja czytałam tylko ,,Człowiek nietoperz" i muszę stwierdzić, że kryminały skandynawskie to nie moja działka:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo kusi mnie postać głównego bohatera. Gdybym ja jeszcze miała czas, żeby przeczytać wszystkie te książki, na które mam ochotę! Kiedyś w końcu na pewno się zabiorę, ale nie wiem kiedy.
    Co do Huberatha to postaram się coś naskrobać, ale nie obiecuje, bo to straszny mózgotrzep jest. Przez pierwsze 200 stron treść jest kompletnie bezsensu, a potem wszystko tylko bardziej się zakręca i... To jak tak dziwne, że aż mi się podoba, ale nie wiem co o tym napisać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stały problem, nie ma się czym przejmować. Nawet gdybyś mogła czytać 24 godziny na dobę i tak by Ci zabrakło czasu. :P

      No jak nie wiesz? Że jest zakręcone i Ci się podoba. :P

      Usuń
  16. Jak na razie do znudzenia powtarzam, że chcę przeczytać coś tego autora - ale do tej pory żadna jego książka nie wpadła mi w ręce. Muszę zapolować na "Czerwone gardło" - jedyną powieść Nesbo, która jest u nas w bibliotece. Czas wykorzystać swoje znajomości;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mnie to zastanawia, dlaczego biblioteka zamawia którąś tam część cyklu nie mając poprzednich. =)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.