Antonina Kozłowska
Czerwony rower
Wyd. Otwarte
2009
240 stron
|
Niektórzy twierdzą, że błędy z czasów szkolnych po jakimś czasie stają się źródłem zabawnych anegdot i dzięki nim przeszłość nabiera rumieńców. Zależy to pewnie w dużej mierze od kalibru takiego błędu, od tego czy jest drobną wstydliwą wpadką czy katastrofą rzucającą nieprzyjemny cień na resztę życia. O ile przyłapanie na wagarach czy pierwszym nieśmiałym pocałunku w końcu przestaje być drobiazgiem wywołującym lekkie rumieńce wstydu, o tyle krzywda wyrządzona innym jest tym, do czego niekoniecznie przyznajemy się po latach. Zwłaszcza, gdy pozornie niewinny wygłup doprowadza do tragedii.
Karolina, Beata i Gośka, bohaterki powieści Czerwony rower Antoniny Kozłowskiej, znają się od czwartej klasy podstawówki. Mieszkają w Leśnym, warszawskiej dzielnicy pełnej błotnistych uliczek, nieciekawych szeregowych budynków oraz domów z drewna i cegły. Choć dziewczynki różnią się od siebie charakterem, wychowaniem, pochodzeniem i wysokością kieszonkowego, znajdują wspólny język. Kto powiedział, że przybyła z Berlina Wschodniego córka ubeka, nieznająca swego ojca, spragniona dorosłości wnuczka bogatych dziadków i córka badylarza nie mogą się przyjaźnić? Razem więc chodzą do szkoły i na lody. Razem pędzą przed siebie na rowerach i wymyślają kolejne zabawy. Razem dorastają.
Ich dzieciństwo to czas niełatwy, szaro-bury PRL, kartki na żywność i magia luksusowych towarów z Pewexu. Równie niełatwa jest ich przyjaźń, pełna zazdrości i rywalizacji. Mimo to trzymają się razem. W pewnym momencie dołącza do nich czwarta dziewczynka, Aneta Wrona. Wydawać by się mogło, że stworzą paczkę idealna, dwie pary dziewcząt, które mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Tak się jednak nie stało. Pewnego dnia matka Anety zgłasza zaginięcie córki, a jakiś czas później dziewczyna zostaje znaleziona jako napuchnięte zwłoki wyłowione w miejscu, gdzie (...) osiedlowy kanałek uchodzi do Wisły, dobre kilka kilometrów od pegeerowskich pól, przy których znaleziono jej porzucony rower z żółtym węgierskim sznurowadłem okręconym wokół kierownicy[1]. Czy Wrona popełniła samobójstwo? A jeśli tak, to co ją do tego skłoniło i jaki ma to związek z jej przyjaciółkami?
Po kilkunastu latach do Beaty przychodzi list. Módl się, żeby twoje dzieci miały lepszy los niż moja siostra, żeby nie trafiły na taką podłą dziwkę jak ty.[2] Przyjaciółki spotykają się, by raz jeszcze rozgrzebać przeszłość. Uśpione wspomnienia budzą się i nie dają spokoju. Pytań jest więcej niż odpowiedzi, a kolejne, stopniowo ujawniane fakty, odsłaniają przerażającą prawdę.
Miałam piętnaście lat, w tym wieku się nie myśli...[3] - mówi jedna z bohaterek. O prawdziwości tych słów można przekonać się coraz częściej. Głupie żarty, niewinne zabawy często mają tragiczne zakończenia. Prześladowania w szkole, przemoc fizyczna czy psychiczna - głośno tym w mediach, ale jak do tej pory nie znaleziono sposobu na to, by temu zjawisku przeciwdziałać. Zwykła plotka puszczona w obieg może mieć nieprzewidziane konsekwencje. Czasami tak niewiele trzeb, by odebrać komuś nadzieję, marzenia, a nawet życie. Szczeniackie wygłupy śmieszą zwykle tylko pomysłodawców, czasem osoby postronne, nigdy ich ofiary. Brak wyobraźni i empatii, znieczulica i egoizm, niekiedy zwykła głupota są przerażająco powszechnym zjawiskiem. Mądrość przychodzi zwykle wtedy, gdy jest już za późno.
okładka drugiego wydania |
Powieść Kozłowskiej to nie tylko tajemnica z przeszłości, ale także interesując podróż do polskich realiów lat osiemdziesiątych, gdzie nastoletnimi sercami i umysłami rządziła Lista Przebojów Trójki, a pirackie kopie utworów nagrywało się w kompletnej ciszy na kasecie włożonej do szpulowego magnetofonu, modląc się przy tym, by nikt w tym czasie nie zakłócił tego procesu. Choć w tamtych latach dopiero wybierałam się na ten świat, to i ja pamiętam tę rozpacz, gdy ukochaną piosenkę przerywał nagle głos prowadzącego audycję lub któregoś z domowników. I znów rozpoczynało się "polowanie" na przebój z nadzieją, że tym razem uda się go nagrać w całości i bez zakłóceń. Tytuły rozdziałów powieści dotyczące przeszłości to jednocześnie tytuły utworów z tamtych lat, piosenek, które nigdy się nie starzeją i wciąż puszczane są w radiu.
Czerwony rower trzyma w napięciu jak dobry kryminał. Antonina Kozłowska przeplata teraźniejszość z przeszłością, stopniowo przybliżając czytelnikowi całą historię, prowadzi go krętymi drogami nastoletniego umysłu aż do smutnego finału. Nie tylko czytelnik będzie zaskoczony zakończeniem, również bohaterki powieści znajdą odpowiedzi na wiele nurtujących je pytań. I choć "Czerwony rower" nie wstrząsnął mną tak mocno jak rewelacyjna Kukułka ani nie poruszył jak Trzy połówki jabłka to wciąż jest wartą polecenia powieścią, po którą powinien sięgnąć każdy, komu wydaje się, że można bawić się cudzym życiem nie ponosząc za to konsekwencji.
Crowded House Don't Dream It's Over
***
[1] Antonina Kozłowska, Czerwony rower, Wyd. Otwarte, 2009, s. 87.
[2] Tamże, s. 13.
[3] Tamże, s. 120.
[4] Tamże, s. 34.
***
Recenzje pozostałych powieści Antoniny Kozłowskiej:
Uwielbiam ten kawałek.. Piszę sobie ten komentarz słuchając, i będę pisała tak długo, jak trwa piosenka :) Cud!!
OdpowiedzUsuńA książka... Ty wiesz, że mam chęć na nią? Może to nie jest kryminał, jak piszesz, ale intryguje mnie ta tajemnica. Też nagrywałam piosenki z radia na kasety, choć to już były lata 90. I to późne lata 90 :) Nagrywałam też teledyski na VHS. Lat 80 nie pamiętam, ponieważ w 85 się urodziłam, a w 87 już wyjechałam, więc nie mam żadnych wspomnień dotyczących realiów życia w Polsce w tamtym okresie. Jednak chętnie przeczytam. Merci, za tytuł i za piosenkę :) Kłaniam się :)
Fajnie wrócić do takich kawałków. Pozostałe też muszę sobie przesłuchać. W sumie jest kilkanaście tytułów.
UsuńCóż, w latach 80. najpierw mnie nie było, a później raczej ganiałam z misiem i smoczkiem po mieszkaniu, ale coś tam z tego wszystkiego zdążyłam jeszcze wchłonąć. Miło się wspomina.
Czuję się przy was taki młody :P
UsuńCicho, gówniarzu! :P
Usuń:*
UsuńLizus. :P
UsuńMnie nie ma, myszy harcują :) Ładnie, ładnie.
UsuńBuziak dla Paulinki :* Mam ich jeszcze dużo jakby co :P
UsuńHojny człowiek z Ciebie. =)
UsuńA tymczasem zabraliśmy Paulinie jej wątek. :P
Łukaszu, dzięki, ale co mnie tam po jednym buziaku... ;)
UsuńAniu, się nie gniewam. Ciekawe tylko, co na to wszystko pan któremu zawdzięczasz "K" przy nicku ;)
W latach 80. miałem jakieś... -10 lat ;), ale to taki szczegół...
UsuńBłagam nie bijcie! To nie moja wina, że jestem jeszcze gnojkiem ;D.
Ej, uzmysłowiłem sobie od czego pochodzi słowo "gnojek"... Chociaż "gówniarz" też nie lepsze :DD.
Paula, to ja odstąpię Ci mojego buziaka i wszyscy będą zadowoleni. Oprócz Melona, bo on żadnego nie dostał. :P
UsuńMelon, do łóżka, spać! Już dawno powinieneś śnić o Teletubisiach i Smerfiątkach. :P
Oj tam, zachłanna nie jestem :) Zatrzymaj sobie :)
UsuńMelon, ja też dopiero teraz sobie to uzmysłowiłam. Ha, ha :)
No nie wiem, nie wiem. Mężatce chyba nie wypada. ;)
UsuńJak to się stało, że jeszcze nie słyszałam o tej autorce? Opis fabuły baardzo mi się spodobał, lubię zagadki z przeszłości, tym bardziej kiedy dzieją się na naszym rodzimym podwórku.
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam Czerwony rower, ale dopiero kiedy przeczytam poprzednie książki tejże autorki, już nie mogę się doczekać! :)
Bo to autorka niezbyt popularna, niestety. Zupełnie tego nie rozumiem. "Kukułka" była dla mnie odkryciem ubiegłego roku. Żal mi ogromnie, że autorka napisała tylko te trzy książki.
UsuńMimo całego mojego sceptycyzmu... :P Brzmi ciekawie! :) A tak z innej beczki: uwielbiam wszystkie moje szkolne i uczelniane wpadki i uwielbiam je opowiadać. :P Założę się, że nawet podzieliłam się częścią z Tobą. :P
OdpowiedzUsuńA to mnie zaskoczyłaś. :P
UsuńWpadki są fajne. Zwłaszcza cudze. :P Choć swoje też miło wspominam. Miałam w recenzji nawiązać np. do urwanej szkolnej rynny, ale stwierdziłam, że lepiej się nie ujawniać (choć pewnie sprawa uległa przedawnieniu). :P
Cudze też pamiętam. :P I wypominam do dziś. :P
UsuńJa tylko hula-hop wyrzuciłam na dach. :/
Wierzę. =)
UsuńO, a po co? :P
Po co urwałaś rynnę? :>
UsuńSama się. Głupie, niestabilne badziewie!
UsuńMyślę, że ta książka (a właściwie ta recenzja bo książki jeszcze nie czytałam) jest doskonałym argumentem, optującym za tym, że warto sięgać po polską literaturę. Arcyciekawa fabuła, piękne okładki, przyciągający uwagę tytuł. Chyba zdecyduję się kupić jedną za książek Kozłowskiej. Tylko którą?
OdpowiedzUsuńPewnie, że warto. Spójrz tylko ile osób bierze udział w wyzwaniu "Polacy nie gęsi". Liczba chętnych i liczba przeczytanych tytułów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
UsuńKtórą? Moim zdaniem "Kukułkę".
Chyba odłożę ten dylemat i przeczytam obie:). A liczba osób (i recenzji) biorących udział w wyzwaniu ,,Polacy nie gęsi" akurat mnie nie zaskakuje. Fantastyczny pomysł:)
UsuńMnie zaskoczyła już w pierwszym tygodniu. A ciągle dopisują się nowe osoby. Cieszę się przeogromnie, tym bardziej, że polska literatura ma się czym pochwalić.
UsuńJestem zaskoczona tym faktem, ale książka naprawdę mnie zaciekawiła. Nie wiem czy to ona ma coś w sobie, czy może po prostu Ty tak ładnie o niej napisałaś, najpewniej i jedno drugie. Czasy PRL-u to nie moje wspomnienia, ale myślę, że to nie odbierze uroku przyszłej lekturze. Tytuł zapamiętam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się.. Jak zwykle oprócz tytułu pamiętaj też, że co złego to nie ja. ;)
UsuńPRL to też nie bardzo mój świat, ale jakieś strzępki zdarzeń mi się w pamięci tłuką, a resztę uzupełnia książka. :)
To również zapamiętam ;)
UsuńUfff... :P
UsuńBardzo chcę tę książkę przeczytać. Zarówno ze względu na fabułę jak i umiejscowienie akcji w latach 80., których nie miałam okazji poznać. Będę rozglądać się w księgarniach za "Czerwonym rowerem", na pewno :)
OdpowiedzUsuńTylko jak będziesz się rozglądać za "Czerwonym rowerem" to nie zapomnij też o książkach podróżniczych. Niektórzy czekają na recenzje. :P
UsuńNie zapomnę na pewno :) Tylko czekający muszę uzbroić się w cierpliwość, bo następne zakupy niestety gdzieś dopiero za dwa miesiące :(
UsuńNiektórzy czekający nie grzeszą cierpliwością, ale wiedzą jak z zakupami jest, więc nie marudzą. ;)
UsuńNiestety nie czytałam nic tej autorki,nad czym ubolewam.Mam nadzieję,że kiedyś trafi do mojej biblioteki jakaś jej powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mam to szczęście, że u mnie są wszystkie trzy tytuły. Każdy gorąco polecam. Zwłaszcza "Kukułkę".
Usuńzapowiada się ciekawe, ale na razie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować za jakiś czas. :)
UsuńCzyli udało Ci się ją wreszcie dopaść:P Książka bardzo mi się podobała, dlatego też mam zamiar sięgnąć po pozostałe książki autorki, szczególnie po wychwalaną przez Ciebie "Kukułkę":)
OdpowiedzUsuńCzekała na mnie na półce, nie mogłam tego tak olać. ;)
UsuńA "Kukułka" to bardzo dobry pomysł. :)
autorki jeszcze nie znam, ale ta właśnie książka stoi na mojej półce od kilku miesięcy i czeka na swoją kolej :) recenzja mnie zaciekawiła, więc pewnie rower podjedzie o kilka oczek do góry na liście czytelniczej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. A później zachęcam do przeczytania "Kukułki". :)
UsuńA ja jeszcze nie znam tej autorki:/ Widzę, że muszę przeczytać którąś z jej ksiązek, bo lubię takie życiowe historie. A w tym, że w wieku gimnazjalnym się nie myśli jest dużo prawdy, ja to w ogóle rąbnięta wtedy byłam - udawałam dorosłą :P A teraz żałuję, że nie jestem już dzieckiem i nie mam większych problemów od tego, jaką bajkę dziś obejrzeć :)))
OdpowiedzUsuńPrzynudzam pewnie tą "Kukułką" tak jak Zawrociem, ale najbardziej polceałabym ten tytuł.
UsuńNie miałam szczęścia uczęszczania do gimnazjum. I tak sobie myślę, że w sumie całkiem grzeczna byłam. My ze starej ośmioletniej podstawówki tak mamy. =)
"Czerwony rower" to pierwsza książka autorki którą przeczytałam - świetna, potem szukałam innych jej książek, znalazłam - przeczytałam, podoba mi się jej styl.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to tylko trzy książki. Ciekawe czy autorka planuje więcej.
UsuńCzytałam. Podobało mi się, ale umiarkowanie. Chyba powinnam sięgnąć po "Kukułkę", skoro jest o wiele lepsza;)
OdpowiedzUsuńU mnie ta książka ma 4, a "Kukułka" to dla mnie bez dwóch zdań 6. Więc niesmiało zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł. :)
Usuń"Czerwony rower" mnie rozczarował dość mocno. Może to błąd, ale nie mam ochoty sięgać po kolejne tytuły autorki. Już teraz nie pamiętam co mi się w książce nie podobało, bo czytałam dość dawno. Pisałam o książce u siebie. Stanowczo bliższa mi, a nieco podobna jest mi książka Plebanek "Dziewczyny z Portofino". Też Ci się pewnie spodoba. Klimat PRL, przyjaźń babska i nie rozwiązane sprawy z przeszłości. Jeśli jeszcze nie czytałaś polecam i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńZachęcałabym jednak do przeczytania "Kukułki". ;)
UsuńZaraz poszukam Twojej recenzji "Czerwonego roweru".
"Dziewczyny z Portofino" uwielbiam! Zdecydowanie najlepsza książka Plebanek, jaką czytałam.
Troche nie pasuje mi tytuł do kryminału. Z natury kocham czytać kryminały, jest to mój ulubiony gatunek książki. Chetnie przeczytam i tą.
OdpowiedzUsuńObserwuje.
Bo to nie jest kryminał. Trzyma w napięciu jak kryminał, ale to raczej obyczajówka z dramatem i tajemnicą z przeszłości. :)
UsuńNo i teraz dylemat... Czy brać się za rower i jechać hen, hen za łąki i za górskie lasy... O_o Czy brać się za "Czerwony rower" i pojechać w swojej wyobraźni?! Hmm... Trudny wybór, ale jednak poczekam do wiosny (kuźwa, kiedy w końcu przyjdziesz stara kutwo?!!!!) i wezmę swój bicykl na wspaniałą podróż ;p.
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy!
Melon
Nie wiem jak u Ciebie, u mnie nie ma ani górskich lasów, ani - chwilowo - łąk. Białe badziewie znów atakuje. Nie cierpię zimy w marcu. Nawet w lutym już mam jej dość, a co dopiero w drugiej połowie marca, kiedy to wszelkie marzanny i inne kukły już się szykują do samobójczych skoków z mostów.
UsuńJuż coś słyszłam na temat tej książki, ale jakoś usunełam ją z pamięci. Dziękuję za przypomnienie :) poszukam w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńAleż proszę. Udanych poszukiwań życzę. :)
UsuńLecę na jej poszukiwanie:)
OdpowiedzUsuńSłusznie. ;)
UsuńMam nadzieję, że mają ją w bibliotece! I że można ją stamtąd dostać. Natychmiast!
OdpowiedzUsuńWdech, wydech. Spokojnie, bo dziś ślisko na drodze. ;)
UsuńA jak już będziesz pędzić do bliboteki, to weź też "Kukułkę". ;)
Dawno już nie czytałam historii z ukrytą tajemnicą. Chętnie sięgnę po tę książkę, zwłaszcza, że lata PRL-u znam wyłącznie z opowieści i zajęć akademickich. ;)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńNa pewno przeczytam:) Liczę, że ,,Czerwony rower" spodoba mi się bardziej niż ,,Trzy połówki jabłka".
OdpowiedzUsuńDo znudzenia będę powtarzać, że i tak najlepsza jest "Kukułka". :)
Usuń