środa, 13 lutego 2013

Filmowe podsumowanie miesiąca - styczeń 2013 (cz. 2)

11. "Drzewo życia" reż. Terrence Mallick (2011); 6/10
(USA; dramat)

Zwykła historia zwykłego małżeństwa, które nie potrafi zapomnieć o stracie dziecka. Mallick tę zwyczajność ubrał w przepiękny kubraczek, przyprawił odrobiną boskich, wzniosłych przesłań i... nie doczekał się entuzjastycznej reakcji widzów.

Film ładny wizualnie, połowę sekwencji zdjęć chętnie bym zobaczyła na komputerze w roli wygaszacza ekranu. Gra aktorska bez zarzutu. Trio w składzie Brad Pitt, Sean Penn, Jessika Chastain to drugi po zdjęciach plus tego filmu. Cała reszta, jak na mój gust, jest nieco zbyt patetyczna i uduchowiona. Film dostał w ubiegłym roku nominację do Oscara, ale przegrał. I słusznie.
12. "Życie Pi" reż. Ang Lee (2012); 7/10
(Chiny, USA; dramat, przygodowy)

Moja recenzja --> KLIK

13. "Ekstrakt" reż. Mike Judge (2009); 5/10
(USA; komedia kryminalna)

Joel (Jason Bateman) jest właścicielem fabryki. Od jakiegoś czasu nie układa mu się w życiu zawodowym, a i w prywatnym wiedzie się nie lepiej. Wypadek jednego z pracowników oddala szansę na korzystną sprzedaż interesu, a swoją żonę Suzie (Kristen Wiig) Joel podejrzewa o zdradę. Zdesperowany mężczyzna za namową kumpla (Ben Affleck) wynajmuje żigolaka (Dustin Milligan), który ma wystawić na próbę wierność Suzie.

Tymczasem w fabryce zatrudnia się piękna Cindy (Mila Kunis), złodziejka i naciągaczka, która zamierza wykorzystać poszkodowanego w wypadku Stepa (Clifton Collins Jr.), namawiając go na złożenie pozwu i wyciągnięcia jak największej sumy w ramach rekompensaty za uszczerbek na zdrowiu.

Lekki, zabawny film z jedyną rolą Bena Afflecka, w której nie tylko aktor mnie nie irytuje, ale nawet nieco bawi. "Extract" obejrzałam właściwie głównie ze względu na Milę Kunis, którą uwielbiam od czasu "Czarnego łabędzia".

14. "Skyfall" reż. Sam Mendes (2012); 6/10
(USA, Wielka Brytania; sensacyjny)

Z siedziby z wielkim "bum!" MI6 ginie ważny dysk z danymi. M (Judi Dench) musi więc zwinąć manatki i przenieść działalność do podziemi. W odnalezieniu złodzieja i zamachowca pomóc jej może tylko jeden człowiek, który według wszelkich znaków na niebie i ziemi, jest już niestety martwy. Ale ponieważ mówimy o Jamesie Bondzie (Daniel Craig) w filmie o Jamesie Bondzie, więc wiadomo, że znaki się mylą. Bond powraca (z martwych lub tylko z wakacji) i rusza w pogoń za ZŁYM, w której to roli wystąpił wspaniały, rewelacyjny, genialny, fantastyczny, intrygujący, inspirujący, utalentowany itp. itd. Javier Bardem. Nad całą akcją czuwa Gareth Mallory (Ralph Fiennes), szef Komitetu Wywiadu i Bezpieczeństwa.

Aż trudno mi samej w to uwierzyć, ale to pierwsza część przygód Bonda, jaką widziałam. Nie jest to takie kino, jakie lubię, ale gdy na ekranie pojawia się Javier Bardem, przestaję być wybredna. (Wspominałam już, że jest wspaniały, rewelacyjny, genialny, fantastyczny, intrygujący, inspirujący, utalentowany itp. itd.?) Dużo się dzieje, wizualnie film jest niezły, fabuła bez szału, ale ja się na "Bondach" nie znam, więc mnie nie słuchajcie.

15. "Abraham Lincoln: Łowca wampirów 3D" reż. Timur Bekmambetow (2012); 3/10
(USA; fantasy, horror, akcja)

To, czego o Abrahamie Lincolnie, którymśtam prezydencie Stanów Zjednoczonych, nie dowiecie się z filmu Spielberga, znajdziecie w wersji serwowanej przez Timura Bekmambetowa. Otóż Lincoln (Benjamin Walker), jak wielu  innych bohaterów filmów, w które nie wiedzieć czemu ktoś postanowił zainwestować, w dzieciństwie stracił kogoś bliskiego za sprawą bardzo złych istot. W naszym przypadku, a właściwie przypadku Abrahama, była to matka zamordowana przez wampira. Dorosły Abraham wypowiada wojnę krwiopijcom.

Powinnam się teraz wspiąć na szczyt swych intelektualnych możliwości, zabłysnąć elokwencją i pięknie uzasadnić swoją jakże wysoką ocenę tego "dzieła". Ale jak tu się wspinać i wysilać, gdy film był zwyczajnie... głupi? Podobno tak miało być. Ważne miało się wymieszać z bzdurnym i dać wspaniały efekt, który być może przespałam (wspomniałam o głupocie filmu, zapomniałam dodać o nudzie). W każdym razie ani szmuglowanie srebrnych pocisków pod Gettysburgiem ani krwawe walki i matriksowe efekty jakoś mnie nie przekonały. Nawet rzut koniem mnie nie ruszył. Najwyraźniej moje poczucie humoru wzięło sobie tamtego wieczoru wolne. Szkoda tylko, że nie zabrało mnie ze sobą.

A wiecie co boli mnie najbardziej? W tym wszystkim palce maczał Tim Burton...

16. "Bestie z południowych krain" reż. Benh Zeitlin (2012); 7/10
(USA; dramat, fantasy)

Moje wrażenia z seansu znajdziecie TUTAJ.

17. "Blizny przeszłości" reż. Billy Bob Thornton (1996); 7/10
(USA; dramat, obyczajowy)

Karl Hilders (Billy Bob Thornton) w wieku dwunastu lat przyłapał swoją matkę z kochankiem. Emocje wzięły górę. Karl zabił najpierw mężczyznę, a następnie mamę. Teraz, po 25. latach, wychodzi ze szpitala psychiatrycznego i wraca do rodzinnego miasteczka.

Mieszkańcy nie rozpoznają w nim Karla-mordercy, co niewątpliwie ułatwia mu powrót i aklimatyzację. Są tacy, którym jego przeszłość nie przeszkadza i u nich Hilders znajduje dach nad głową, pracę i odrobinę ciepłych uczuć. Wszystko to pomoże wrócić nieprzystosowanemu i ograniczonemu umysłowo mężczyźnie do normalnego życia. Karl zaprzyjaźnia się z kilkuletnim Frankiem i jego matką. Choć dokłada wszelkich starań, by unikać kłopotów, ma coraz większe problemy z zachowaniem spokoju, gdy przyjaciołom dzieje się krzywda (mama Franka ma bardzo nieokrzesanego partnera).

Dobry, choć odrobinę przewidywalny film, z rewelacyjną kreacją Thorntona i scenariuszem nagrodzonym Oscarem.

18. "Django" reż. Quentin Tarantino (2012); 9/10
(USA; dramat, western)

O tym filmie napisałam TUTAJ.

19. "Operacja Argo" reż. Ben Affleck (2012); 7/10
(USA; dramat, thriller)

A o tym TUTAJ.

20. "Merida Waleczna" reż. Mark Andrews, Brenda Chapman (2012); 8/10
(USA; animacja, familijny, fantasy, przygodowy, komedia)

Merida jest księżniczką, a jej przeznaczenie to wejście w rolę dobrze wychowanej, ułożonej damy, będącej dumą rodziców i całego królestwa. Oczywiście wiąże się z tym także znalezienie odpowiedniej partii na męża. Merida ma jednak inne plany, od lekcji dobrych manier woli ganiać po lesie z rozwianymi, rudymi lokami i łukiem w dłoni, niekoniecznie przy tym przestrzegając jakichkolwiek zasad etyki (jeśli takowe uwzględniają w ogóle księżniczki parające się tak niegodnymi ich zajęciami). Gdy matka wywiera coraz większy nacisk na zamążpójście Meridy, a kandydaci dokonują pierwszych prezentacji, dziewczyna postanawia wziąć los w swoje ręce. Od pewnej, odrobinę podejrzanej, staruszki kupuje zaklęcie, które ma zmienić jej przyszłość. Niestety zaklęcie ma pewien minus, o czym Merida się przekona w dość brutalny, acz oryginalny, sposób.

Lekka, zabawna historia oparta na pomyśle starym jak świat, w którym to grzeczne dziewczynki z całą stanowczością postanawiają wymknąć się nałożonym na nie rygorom. Pierwsza połowa filmu świetna. W drugiej tempo nieco spada, dowcip odrobinę tępi, a przewidywalny finał zbliża nieubłaganie, ale to i tak naprawdę sympatyczna produkcja by Pixar, przy której dobrze się będą bawić mali i duzi.

Tegoroczna nominacja do Oscara, w kategorii najlepszy film animowany.

21. "Miłość" reż. Michael Haneke (2012); 8/10
(Austria, Francja, Niemcy; dramat)

Moje refleksje po seansie znajdziecie TUTAJ.


Filmem miesiąca zostaje "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" (sorry, Tarantino).
Zaś za najsłabszą produkcję jednoosobowe jury jednogłośnie uznało "Oddział".

A tymczasem zmykam do kina na "Les Miserables", więc jak się pewnie domyślacie, uśmiech nie schodzi mi z ryjka. ;)

30 komentarzy:

  1. Wstyd przyznać (czego ja się muszę ciągle czegoś wstydzić ;p), ale nawet "Meridy Walecznej" nie oglądałem z wyżej wymienionych filmów...

    Życzę miłego oglądania ;)! Oczywiście czekam na równie miłą recenzję :3.
    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki już Twój los. ;)
      Tobie to bym poleciła animacją "ParaNorman". :P

      Dziękuję. Było miło. A recenzja będzie na pewno, jak tylko napiszę coś o "Lincolnie" i "Poradniku pozytywnego myślenia". ;)

      Usuń
  2. Cudownego seansu:)

    "Drzewo życia" wizualnie mnie oszołomiło, ale uważam ten film za przekombinowany. Pisałam o nim na blogu dawno temu i zwróciłam uwagę na głębsze przesłanie, którego ja, niestety, nie dostrzegłam. Ale je przeczuwam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, "przekombinowany" to słowo chyba najlepiej określające ten film.

      Usuń
  3. Western bym z chęcią obejrzała:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Meride muszę obejrzeć , bo moim dzieciakom kupiłam, a sama jestem do tyłu . Kiedyś oglądałam tyle filmów. Wizyty w wypożyczalni były dniem radosnym itp. , a teraz książki zdominowały wszystko. A szkoda. Trzeba się poprawić. Choć dwa filmy ostatnio za mną , tylko się wziąć za ocenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną było na odwrót. Kiedyś tylko czytałam, teraz dopadła mnie też mania filmowa. Najprzyjemniej jest móc pogodzić jedno z drugim.

      A co oglądałaś?

      Usuń
  5. Skyfall mi się podobał, choć jak dla mnie trochę za bardzo rozciągnięty. Można było krócej. Django jest na liście do obejrzenia. A że kocham filmy o wampirach to chciałam obejrzeć Abrahama Lincolna, ale mój mąż obejrzał najpierw i stwierdził, że chała jakich mało, więc odpuściłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Skyfall" też bym skróciła, ale pewnie głównie dlatego, że to w ogóle nie są moje klimaty.

      Jak dobrze mieć męża, który ostrzeże przed kompletną stratą czasu. ;) Nie liczyłam na kino wysokich lotów, a i tak się zawiodłam.

      Usuń
  6. Jedynie po "Meridę waleczną" sięgnęłabym z czystej ciekawości. Osobiście nie oglądam filmów, bo nie mam na to ani czasu, ani ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi. U mnie jest i czas (kradziony, ale jest), i ochota. ;)

      Usuń
  7. O matko, oglądnęłaś Lincolna i wąpierze :p

    Też w Bondach nie gustuję, coś tam piąte przez dziesiąte widziałam, zupełnie przez przypadek. O najnowszej części słyszałam dużo dobrego i wiem, że soundtrack jest świetny, ale póki co się wstrzymuję - może dam kiedyś radę z grubsza ogarnąć serię i wtedy zobaczymy. Bo coś czuję, że tym razem tym swoim zaczynaniem od dupy strony zrobię sobie krzywdę ^^

    Za to na "Meridę" się w końcu skuszę. Bo lubię animacje, a co.

    I życzę udanego wypadu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhyyyyyyyyyyy... Faaaaaaaaaaajneeeeee... :P

      Od razu mi lżej, bo już myślałam, że tylko ja niczego nie widzę w Bondzie. No, ale dla pewności obejrzę jeszcze kilka starszych części.

      Dzięki! Był jak najbardziej udany. :)

      Usuń
  8. Nie wiem czemu, ale z animacji to mam ochotę obejrzeć tylko Ralph Demolkę. Być może dlatego, że sam byłem zapalonym graczem i taka fraza jak Konami Code, czy masa odniesień do różnych gier, nie są mi obce. Niemniej pamiętam jak w wakacje zastanawialiśmy się z L. czy iść na Meride czy na Madagaskar. Tak samo wyszło, sam nie wiem jak, że idziemy na Madagaskar :) i nie zawiodłem się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się "Raph" średnio podobał, ale własnie głównie dlatego, że te wszystkie nawiązania do gier nic mi niestety nie mówią. Ale skoro Tobie tak, to na pewno będziesz się dobrze bawić, bo i pomysł ciekawy, i wykonanie dobre, i humoru nie brak.

      Też postawiłam wtedy na "Madagascar". Mam słabość do tego wesołego zwierzyńca. :P

      Usuń
  9. Milę Kunis uwielbiam od "Różowych lat 70" ;) Czyli... długo. Jest urocza, nie wiem, czy jest dobrą aktorką, ale jest "przyjemna dla oka" ;) "Drzewo życia" przede mną, jej, trochę czekam na przypływ odpowiedniego nastroju. Reszty w sumie (oprócz Django) nie widziałam, ciekawe, co o Nędznikach powiesz. Ja stronię od musicali, więc poprzestanę na Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam. Ale uwielbiam ją. W "Czarnym łabędziu" zdecydowanie wolałam jej czarną postać o tej grzecznej białej wersji. Fakt, jest przyjemna dla oka, a poza tym uwielbiam jej głos. ;)

      O "Nędznikach" powiem bardzo dużo dobrego. Nie tylko dlatego, że uwielbiam musicale. :)

      Usuń
    2. Obejrzyj sobie jakiś odcinek online, tylko 20 minut, kupa śmiechu :)

      Usuń
    3. Spoko, obejrzę w weekend. Na razie mąż mnie namówił na Big Bang Theory. :P

      Usuń
  10. Z tych filmów widziałem tylko Skyfall, który bardzo mi się podobał. Animacje pixara bardzo lubię, więc Meridę Waleczną też kiedyś pewnie obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Pixar zrobił kilka fajnych filmów. "Meridę..." warto obejrzeć.

      Usuń
  11. Poczatek Abrahama Linkolna był nawet fajny i miałam nadzieję, że skończy się równie ciekawie. Jednak tak od połowy nie dało się znieść tych bzdur...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzut koniem Ci się nie podobał? To chyba jedyna scena. którą zapamiętam na dłużej. :P

      Usuń
  12. Kocham Meridę, oglądałam chyba już trzy razy. Chętnie za to obejrzałabym Abrahama Lincolna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy razy to by mi się nie chciało, ale ten jeden raz uważam za bardzo udany.
      O "Abrahamie..." nic więcej nie napiszę. Baw się dobrze. :P

      Usuń
  13. Nie widziałam ani jednego filmu z Twojego podsumowania, choć w najbliższym czasie na pewno obejrzę "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" i "Piosenkę o miłości". Wypadałoby też zobaczyć choć jedną część Bonda... ale zacznę chyba od pierwszego filmu o nim.
    I jak "Nędznicy"? Warto obejrzeć? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! Piękny. Wspaniała scenografia, przepiękne kostiumy, rewelacyjny aktorsko (wszelkie emocje gwarantowane - od śmiechu po łzy), no i oczywiście świetny muzycznie!

      Co do Bonda, też planuję obejrzeć pierwszą część, albo którąś z pierwszych.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.