wtorek, 22 stycznia 2013

Filmowe podsumowanie roku 2012 - cz. 1

Od kilku dni zabieram się za podsumowanie filmowe roku 2012. Idzie mi opornie, bo jak tylko znajdę się na portalu Filmweb czy Filmaster, to zaraz coś przykuje moją uwagę i zamiast pisać notkę, wędruję po podstronach serwisów. Ale ponieważ styczeń się kończy i za chwilę nikt już nie będzie pamiętał o minionym roku, czekając na wiosnę, wakacje, Święta czy dożynki, czas się wreszcie wziąć w garść i naskrobać kilka słów.

Jakby kogoś bardzo interesowało co też udało mi się obejrzeć w ubiegłym roku, to pełna lista znajduje się TUTAJ. W sumie liczba obejrzanych filmów wyniosła 315, czyli na tyle dużo, że nie mam szans na pobicie tego wyniku w tym roku.

A teraz lista filmów, które podobały mi się najbardziej, czyli te ocenione na 9 lub 10. W skali do 10, oczywiście.
  • na 10:
  1. "Róża" reż. Wojciech Smarzowski (2011) 
  2. "Valmont" reż. Milos Forman (1989)
  3. "Once" reż. John Carney (2006) 
  4. "Nietykalni" reż. Olivier Nakache, Eric Toledano (2011) 
  5. "Życie ukryte w słowach" reż. Isabel Coixed (2005) --> KLIK
Rewelacyjna Annette Bening w "Valmont" Formana
źr. cineplex.com
  • na 9
  1. "Skóra w której żyję" reż. Pedro Almodóvar (2012)
  2. "Skazani na Shawshank" reż. Frank Darabont (1994)
  3. "Przesłuchanie" reż. Ryszard Bugajski (1982)
  4. "Hugo i jego wynalazek" reż. Martin Scorsese (2011)
  5. "XXY" reż. Lucía Puenzo (2007) 
  6. "Kolejny rok" reż. Mike Lieig (2010)
  7. "Wszystko będzie dobrze" reż. Tomasz Wiszniewski (2010)
  8. "Rusałka" reż. Anna Helikyan (2009) 
  9. "Ja też!" reż. Antonio Naharro, Álvaro Pastor (2009) --> KLIK
  10. "Pogorzelisko" reż. Denis Villeneuve (2010)
  11.  "Jańcio Wodnik reż. Jan Jakub Kolski (1993) 
  12. "Trampki" reż. Ivan Vladimirov, Valeri Yordanov (2011)
  13. "I zbaw nas ode złego" reż. Ole Bernedal (2009)
  14. "Historia kina w Popielawach" reż. Jan Jakub Kolski (1998)
  15. "Śniadanie u Tiffany'ego" reż. Blake Edwards (1961)
  16. "Konserwator" reż. Yossi Madmoni (2011) 
Pedro Almodóvar - moja druga miłość po Timie Burtonie
Tu z Oscarem 2002 za najlepszy scenariusz oryginalny
do filmu "Porozmawiaj z nią"
źr. frontroomcinema.com
Gdybym z tej listy miała wybrać ścisłą trójkę wyglądałaby ona tak:
  1. "Once" (przepiękna muzyka, wspaniała historia - wybór czysto subiektywny; ten film podbił moje serce stając się tym najukochańszym)
  2. "Życie ukryte w słowach" (wspaniały, mocny, to w nim znalazłam scenę, która poruszyła mnie jak żadna inna)
  3. "Nietykalni" (może to nie jest film idealny, ale wyzwolił we mnie wszystkie emocje, śmiałam się i płakałam na zmianę; tzw. film oczyszczający)
Lista bardzo, bardzo subiektywna. Po prostu moja. :)

kadr z filmu "Once"
źr. tasteofcinema.com

W 2012 roku stosunkowo mało oglądałam nowości. Częściej niż w poprzednich latach sięgałam po filmy nieanglojęzyczne, dzięki czemu trafiłam na takie perełki jak rosyjska "Rusałka", hiszpańskie "Ja też!" czy bułgarskie "Trampki".

Oczywiście najwięcej emocji przyniosło mi rozdanie Oscarów. Choć tym razem nie miałam swoich typów (poza wspaniałą Octavią Spencer ze "Służących"; krzyk radości jaki wydobył się z mojego gardła nad ranem po ogłoszeniu wyników, obudził pewnie pół bloku i wszystkie okoliczne wróble), to bardzo byłam ciekawa kto dostanie statuetkę. Teraz, gdy obejrzałam już wszystkie nominowane filmy, za nic nie rozumiem decyzji Akademii. Swego czasu oburzyła mnie opinia Agnieszki Holland o zwycięzcy w kategorii głównej, czyli "Artyście". Film określiła idiotyczną wydmuszką. Teraz przyznaję jej nieco racji, choć z określenia "idiotyczna" jednak bym zrezygnowała. Nie zmienia to jednak faktu, że w porównaniu z takimi produkcjami jak "Hugo i jego wynalazek" Martina Scorsese czy "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" Stephena Daldry'ego, "Artysta" prezentuje się słabo. Ot, ukłon w stronę niemego kina, który do samego kina jako takiego nic nie wnosi. Ale ponieważ ten film nagrodzono również Złotym Globem w kategorii "komedia lub musical", to najwyraźniej ja się nie znam. Trudno. Żeby się całkiem pogrążyć dodam jeszcze, że przegrana "W ciemności" Holland wcale mnie nie zmartwiła. Nie to, żeby "Rozstanie" rzuciło mnie na kolana, ale wybierając pomiędzy tymi dwoma filmami... Cóż... Stawiam jednak na kino izraelskie.

Octavia Spencer i Oscar, czyli duet idealny
źr. digitalspy.com
Jako, że lubię zestawienia, pomęczę Was nimi jeszcze chwilę. Oto najlepsze obejrzane w zeszłym roku filmy. Według gatunków. I według mnie, oczywiście.

akcja: "Drive" (2011)
animacja (dziecięca): "Madagascar 3" (2012) --> KLIK
animacja (dla dorosłych) "Walc z Baszirem" (2008) --> KLIK
biograficzny: "Nietykalni" (2012)
dramat: "Życie ukryte w słowach" (2005) 
dramat polski:  "Róża" (2011) 
familijny: "Hugo i jego wynalazek" (2011)
fantasy: "O północy w Paryżu" (2011) - przy założeniu, że "Hugo..." zadowolił się jednym zwycięstwem
horror: yhm... i tu mamy problem, bo obejrzałam ich niewiele i w większości były słabe; no dobra, niech będzie "Kręgosłup diabła" (2001)
komedia: "Osobliwości narodowego polowania" (1995)
komedia romantyczna: "Listy do M." (2011)
kostiumowy: "Valmont" (1989)
krótkometrażowy: "Frankenweenie" (1984)
kryminał: "Łowcy głów" (2011)
melodramat: "Okruchy dnia" (1993)
muzyczny: "Once" (2006)
przygodowy: "Tenisówki" (2011) - no, powiedzmy, że to film przygodowy :P
psychologiczny: "Jańcio Wodnik" (1993)
science-fiction: "Łowca androidów" (1982)
thriller: "Skóra, w której żyję" (2011)
wojenny: "Czas wojny" (2011) - nie czepiać się, mnie się podobał i już

Jeżeli jakiejś kategorii tu brakuje, to nie dlatego, że o niej zapomniałam, ale raczej z powodu braku godnego jej reprezentanta.

Gdy następnym razem wezmę się w garść, to może powstanie notka, o największych rozczarowaniach filmowych i planach na rok 2013.

61 komentarzy:

  1. "Valmont" zgadzam się bardzo dobry, aczkolwiek ja najbardziej lubię "Niebezpieczne związki" z Glenn Close i Johnem Malkovichem. Za to książkę uwielbiam i często do niej wracam. Widziałam, że oglądałaś "Dziennik zakrapiany rumem", bardzo mi się ten film podobał, ale ja jestem skażona uwielbieniem dla Johnnego Deepa. Teraz chcę obejrzeć Hobbita i Atlas chmur - obie książki rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Niebezpieczne związki" tez bardzo lubię (tzn. te filmowe, książka wciąż na mnie czeka), choć już nieco zatarły mi się w pamięci.
      "Dzienniki..." odrobinę mnie rozczarowały, ale to głównie przez moje nastawienie, bo po zwiastunie spodziewałam się zwariowanej komedii, a ten film zdecydowanie nią nie był. A skażone jesteśmy tym samym. Johnny jest zdecydowanie moim numerem jeden.

      Nie czytałam ani "Hobbita" (w ogóle nie czytałam Tolkiena), ani "Atlasu..." (za to widziałam film - nie wiem jak ma się do książki, ale sam w sobie był całkiem interesujący).

      Usuń
  2. Oglądałam z tego zestawienia tylko "Nietykalni", "Skazani na Shawshank" i "Służące" i wszystkie trzy filmy oceniam jako rewelacyjne. Reszty (wiem wiem, wstyd ale nie oglądałam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd. Książkami nadrabiasz z nawiązką. ;)

      A "Służące" wolę mimo wszystko w wersji książkowej, choć film był całkiem niezły.

      Usuń
    2. Tylko znajomi, którzy nie wiedzą o mojej pasji książkowej są przerażeni jak mówię, że np. nie oglądałam żadnego Bonda, bo jak to tak, filmów nie oglądać. Oglądam filmy ale naprawdę sporadycznie, chyba że mam jakiś nastrój na nie, tak jak ostatnio w Nowy Rok gdy obejrzałam http://www.filmweb.pl/Pajeczyna.Charlotty i http://www.filmweb.pl/Vinci :))

      Usuń
    3. E tam. Ja oglądam sporo, a pierwszego Bonda zaliczyłam (yhm... jak to brzmi!) w tamtym tygodniu. =)
      Choć fakt faktem, zanim zaczęłam oglądać filmy, to też często spotykałam się ze zdziwieniem. Co ciekawe, to, że ktoś nie czyta, już takiego szoku nie wzbudza.

      Usuń
    4. W niektórych środowiskach to, że człowiek czyta to już budzi zdziwienie... Jakby nie było, film to 2 - 3 godziny podczas których możemy robić kilka innych rzeczy i nie musimy się zbytnio wysilać. A czytanie to cóż, poświęcenie czasu, skupienie itp.

      Usuń
    5. To co napisałaś w pierwszym zdaniu jest strasznie przygnębiające.

      Usuń
    6. Niestety, bardzo prawdziwe :/. Ostatnio na imprezie urodzinowej moja koleżanka dostała książkę "Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet". Powiedziałam, że fajna książka, akurat na 3 dni to ludzie się na mnie dziwnie spojrzeli. Chłopak siedzący przy komputerze i grający w grę stwierdził: "Nie wiem co ludzie widzą w książkach, przecież są nudne". Ja: "Lepsze to niż granie w grę na kompie". Koleś argumentów nie miał :)

      Usuń
    7. AnnRK, ale Ci naspamowałam dzisiaj :P

      Usuń
    8. Tia. Wiele osób nie może zrozumieć, że ktoś w ogóle może chcieć przeczytać taką cegłę (zresztą po co, skoro można obejrzeć film), a już w trzy dni?

      Zawsze mnie to ciekawiło, dlaczego tak wiele osób uważa czytanie za stratę czasu, a granie w gry już nie. =)

      Wolę określenie "rozmowa". ;)

      Usuń
  3. "Once", "Nietykalni, "Skóra w której żyję", "Skazani na Shawshank" z Twojej listy to moi ulubieńcy :) "Strasznie głośnio, niesamowicie blisko" - ale się spłakałam na tym filmie!
    315 filmów- dla mnie wyczyn niesamowity i nieosiągalny, za dużo seriali oglądam, żeby zbliżyć się do niego choć trochę.
    Bardzo jestem ciekawa rozczarowań filmowych i planów na 2013 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli mogę się przyznać, że i ryczałam na tym filmie. Pojęcia nie mam czemu tak długo zwlekałam z seansem, bo ten film obejrzałam dopiero w tym roku.

      Seriali właściwie nie oglądam. Ostatni sezon House'a męczę już trzeci miesiąc. W 2011 obejrzałam jeszcze więcej filmów. Wychodził jeden dziennie. I tego wyniku to już sama nie rozumiem. ;)

      Usuń
    2. Czyli nie tylko ja się spłakałam :) To dobrze bo czasem mam wrażenie, że mogę się rozpłakać na "Ukrytej prawdzie" :p

      No tak, że Housa męczysz to się nie dziwię...ja nawet nie zaczęłam oglądać ostatniego sezonu, wolę pamiętać doktorka w lepszej formie ;) No to nieźle! Ja mam zawsze intensywny filmowo początek i koniec roku, a w miesiące letnie oglądam 1-2 filmy miesięcznie...

      Usuń
    3. "Ukryta prawda"? Że niby na serialu? No jak musisz. :P
      Choć w sumie któryś odcinek "House'a" prawie mnie doprowadził do łez, więc niby można i na serialu. ;)
      Serial zamierzam dokończyć, choć szczerze mówiąc już mnie nieco nudzi.

      W lecie pogoda nie sprzyja oglądaniu, ale jak się jest nałogowcem... :P

      Usuń
  4. Wstyd się przyznać, ale żadnego filmu z powyższej twojej listy nie znam. Ja praktycznie wcale nie oglądam filmów, gdyż wolę poczytać książkę, ale w tym roku postanowiłam nadrobić braki w tej kwestii i mam nadzieję, że mi się to, choć po części uda.

    OdpowiedzUsuń
  5. interesujące i wyczerpujące podsumowanie :)
    trochę roboty z tym miałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie brak czasu, to bym jeszcze pewnie napisała parę słów o każdym z filmów, ale cóż... Trzeba się ograniczać. ;)

      Usuń
  6. Wymieniłaś wiele świetnych filmów, które podbiły i moje serce :) m.in. "Once", "Śniadanie u Tiffany'ego", "Nietykalni", "O północy w Paryzu".. jest też kilka, które bardzo chciałabym obejrzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Zawsze mam dużą frajdę z tego, że moje perełki pokrywają się z cudzymi. :)

      Usuń
  7. Ja chyba w ubiegłym roku bardzo mało filmów obejrzałam - zwłaszcza w ostatnich jego miesiącach. I nawet nie pamiętam, czy coś mi utkwiło w pamięci... :P Poza "Once" oczywiście. I tą drugą częścią.
    Idę sprawdzić, czy sobie zapisałam te trampki. Dobrze, że robisz takie podsumowania, do mnie trzeba dwa razy mówić. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Cię walnę! Tenisówki! :D

      Usuń
    2. Oj, no. Bo w płytotece były "Trampki" a na Filmwebie "Tenisówki". Drugi tytuł bardziej mi się podoba, ale to ten pierwszy mi utkwił w pamięci i tak już zostało. =)

      Kurcze, miałam poszukać tego o kłótniach rudego z Czeszką. Nie tylko Tobie trzeba powtarzać dwa razy. =)

      Usuń
  8. O rany, jakie mam zaległości kosmiczne!

    "Once" nie udało mi się jeszcze obejrzeć, a od dawna za mną "chodzi". "Życie ukryte w słowach" od kilku lat w pudełeczku stoi sobie na półce, odkładane na później - namówiłaś mnie, by już dłużej nie zwlekać z seansem:)

    "Hugo..." wspaniały, "Służące" na dysku czekają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa moje ukochane filmy! Mam zacząć Cię namawiać, czy po prostu obejrzysz? :P

      Usuń
  9. Z wymienionych najbardziej podobał mi się film "Skazani na Shawshank":) trudnym, ale naprawdę dobrym filmem okazało się "Przesłuchanie"... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przesłuchanie" mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się tak dobrego i mocnego filmu.

      Usuń
  10. Z na 10 widziałam tylko "Nietykalnych", mam więc sporo do nadrobienia. Z kolei z na 9 uwielbiam "Hugo" i "Skorę, w której żyję".

    Również lubię wszelkie rankingi i zestawienia,dlatego cieszę się, ze chciało Ci się robić tego posta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na Twojej liście co by się znalazło? Masz w ogóle konto na Filmwebie?

      Usuń
  11. Kilka oglądałam, naprawdę mi się podobały. Np. skóra w której żyję. Moim zdaniem świetny film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim też. Wprost nie mogłam się doczekać seansu. Uwielbiam Almodóvara. Chyba najlepiej wspominam "Kobiety na skraju załamania nerwowego". :)

      Usuń
  12. Widziałam kilka filmów z Twojej listy. Pamiętam, że najbardziej podobały mi się "Once" - wspaniała muzyka, "Drive" - chociaż nie przepadam za kinem akcji, "O północy w Paryżu" - Woody Allen w dobrej formie, i "Nietykalni" - za humorystyczne podejście do trudnej sprawy. Nie wspomnę już o "Śniadaniu u Tiffany'ego", bo to mój ulubieniec.
    Natomiast koniecznie muszę nadrobić "Życie ukryte w słowach".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, koniecznie. Przyznaję, że na początku tego filmu nieco się nudziłam. Wolno się rozkręcał, ale im dalej w las, tym większe oczy robiłam. No i oczywiście poryczałam się jakieś milion razy. Ale ja to w ogóle beksa jestem. ;)

      Usuń
  13. Skorzystam z Twojej listy jak będę szukać czegoś ciekawego do oglądnięcia :) a "Różę" boje się oglądać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię, że się boisz. Ja poszłam do kina kompletnie nieświadoma (właściwie jak zwykle) na co zdecydowałam się wybrać. Przez pół filmu, albo i dłużej, powtarzałam mężowi, że muszę wyjść z seansu, ale nadal siedziałam jak zahipnotyzowana. Straszny (zwłaszcza z perspektywy kobiety), ale i rewelacyjny film.

      Usuń
  14. Większość tych filmów widziałam, a moja rada: koniecznie przeczytaj "Niebezpieczne związki"! Znajduje się w mojej ścisłej top ten najlepszych książek, jakie czytałam. Bardzo lubię!
    "Once" widziałam dawno temu w kinie i nie zdobył aż takiego zachwytu z mojej strony. Muzyka była bardzo fajna, ale film... nie do końca. I do dzisiaj dziwię się ludziom, którzy tak bardzo ten film chwalą... ;) Cóż, są gusta i guściki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tę książkę na własność i to jest główna przyczyna, dla której jeszcze jej nie przeczytała.

      "Once" uwielbiam. Za muzykę i za historię. Za dużo w niej znalazłam.

      Usuń
  15. Parę dni temu obejrzałam film "Skóra w której żyję". Jestem pod wielkim wrażeniem, teraz poluję na książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiażkę też bym chciała przeczytać, ale poczekam aż mi się szczegóły filmu zatrą. ;)

      Usuń
  16. Żadnego z listy nie widziałam, ale skusze się na ,,Rusałkę" , skoro rosyjskiej produkcji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz magiczne, nieco poetyckie kino, to ten film powinien Ci się spodobać. Mnie zauroczył od pierwszych minut.

      Usuń
  17. O wartości "Nietykalnych" wiele mówić chyba już nie muszę? ;) "Wszystko będzie dobrze" też widziałam i podobał mi się - wzruszający film... Wg świetnie zagrał w nim Więckiewicz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę u Ciebie w muzyczce Cochise. Nie tylko ja ich słucham. :D

      Usuń
    2. Więckiewicza nie lubię, ale muszę przyznać, że jest naprawdę dobrym aktorem. W zeszłym roku obejrzałam sporo produkcji z jego udziałem i nie mogłame tego docenić. Choć nadal za nim nie przepadam.

      Ostatnio skądś wygrzebałam Cochise. Nawet nie wiem skąd, ale wpadło w ucho.

      Usuń
  18. "Zycie ukryte w słowach" to już od długiego czasu jeden z moich ulubionych filmów. Chociaż nie uważam go wcale za jakieś arcydzieło, jest taki inny - po prostu podobał mi się. Trudno mi nawet ocenić na czym polega jego wyjątkowość ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest przede wszystkim kawałkiem dobrego dramatu, który toczy się niespiesznie, by nagle uderzyć w widza z całą siłą. No i ma przepiękne zakończenie.

      Usuń
  19. 315 filmów? Jak Ci się to udało? Planowałaś na poszczególne dni?:)
    Tak serio, to naprawdę Cię podziwiam - chciałabym tak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dni nie, ale na tygodnie zwykle mi się udaje. ;)

      A co stoi na przeszkodzie?

      Usuń
  20. Roztargnienie i zapominalstwo. Niestety już tak mam, że nawet jak sobie coś zaplanuję, to za moment wylatuje mi z głowy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że czas z tym zacząć walczyć, ale sama jakoś niespecjalnie walczę z tym, co powinnam zmienić, więc lepiej się nie będę wypowiadać. :P

      Usuń
  21. W przypadku "Służących" bardziej poruszyła mnie książka, chociaż fil bym też całkiem niezły. Doceniam też "Skazanych na Shawshank" i "Nietykalnych". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też bardziej podobała się książka. Przeczytałam ją na dzień czy dwa przed seansem i byłam pod zbyt dużym urokiem powieści, by zachwycić się filmem. Ale doceniam kreacje aktorskie. :)

      Usuń
  22. 315, niesamowite, dość mocno zaokrąglając to wychodzi jeden film na dzień! Taki wynik na pewno trudno pobić lub chociaż mu dorównać :) ja na pewno zgadzam się "Drive" jest świetnym filmem. Naprawdę mnie zauroczył! chciałabym również obejrzeć "Łowce androidów", ciesze się, że mój Harrison Ford zagrał w dobrym filmie ;D

    PS chciałam również zgłosić recenzję do wyzwania http://armalkolit.blogspot.com/2013/01/ostatnia-karta-jest-smierc-anna.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok wcześniej wychodził jeden film dziennie bez zaokrąglania, ale wtedy miałam więcej czasu. ;)

      Usuń
    2. A w sumie nie przeszkadzało Ci, że tak często oglądałaś filmy? Ja mam tak czasami, że jak obejrzę jakiś film, to kolejny w bliskim czasie nie sprawiłby mi już takiej przyjemności, bo mentalnie jeszcze siedziałabym w poprzednim... choć to również zależy od filmu.

      Usuń
    3. Nie przeszkadzało. Szybko się przestawiam, co ma swoje złe strony, bo równie szybko zapominam co przeczytałam/obejrzałam. Mało który film na tyle mnie poruszy, że przeżywam go jeszcze np. następnego dnia.

      Usuń
    4. To w sumie też racja, że naprawdę poruszające filmy zdarzają się rzadko. Dla mnie takim była np. "Bezsenność" Christophera Nolana. Żadne inne tytuły nie przychodzą mi do głowy ;) ja od niedawna wprowadzam w życie nową filozofię życiową - pogodziłam się z tym, że nie wszystko zobaczę/przeczytam i wybieram tylko to, co naprawdę mnie ciekawi. Trochę z konieczności, ale takie myślenie dało mi dużo spokoju :)

      Usuń
    5. "Człowiek słoń" - to jest film, po którym długo nie mogłam się pozbierać. Na wszystkich filmach razem wziętych nie ryczałam tyle co w trakcie filmu i po seansie.

      Gratuluję dojrzałego podejścia. Nie wiem jak to jest. =)

      Usuń
  23. Widzę, że mamy bardzo podobny gust filmowy :) Także uwielbiam Almodovara. Czytałaś "Almodovar. Rozmowy"? - u mnie na blogu jest recenzja. Świetna ppozycja dla fanów. "Róża", "Nietykalni", "O północy...", "Przesłuchanie", "Skóra..." - wyjątkowe filmy. Jeśli widziałaś "Frankenweenie" krótkometrażowy i tak się sposobał, to pewie pełnometrażowy już widziałaś i też się podobał? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale mam nadzieję, że kiedyś przeczytam.
      Na pełnometrażowego "Frankenweeniego" wybrałam się nawet do kina. Uwielbiam Burtona. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.