niedziela, 2 grudnia 2012

Ádám Bodor "Okręg Sinistra: Rozdziały pewnej powieści"
Zona strachu

Ádám Bodor
Okręg Sinistra:
Rozdziały pewnej powieści
Wydawnictwo Czarne
2001
184 strony
Gdzieś w karpackich lasach leży okręg Sinistra. Może istnieje naprawdę, ukryty w gęstwinie drzew i krzewów, a może to tylko wizja Ádáma Bodora, węgierskiego pisarza, autora książki Okręg Sinistra: Rozdziały pewnej powieści. Jedno jest pewne, teren ten spowija mroczna atmosfera.

W to miejsce przybywa Andrej Bodor. Tu szuka swego przybranego syna. Przyjmując posadę dróżnika staje się jednym z mieszkańców okręgu, tajemniczego obszaru, którego roli jeszcze nie rozumie.

Czym jest okręg Sinistra? Zoną z pogranicza rządzącą się własnymi, specyficznymi prawami? Pieczę nad tym miejscem sprawują strzelcy górscy. W całym okręgu Sinistra działało tylko jedno przejście graniczne, ale nawet i tu szlaban otwierano na parę godzin, raz w tygodniu, zawsze w czwartek przed południem.[1] Wolność jest tu pojęciem teoretycznym, pozornie dostępnym dobrem. Mieszkańcy wyposażeni w imienne tabliczki niby żyją normalnie, a jednak ta ich normalność obwarowana jest licznymi ograniczeniami. W powietrzu czuć strach. Czy tajemnicza choroba zwana "tunguskim katarem" to fakt, czy jedynie środek eliminujący zbędne, podejrzane jednostki? Komu można zaufać, a kto jest kłamcą i donosicielem?

Bodor wie o czym pisze. Zna rzeczywistość podszytą strachem. Autor pochodzi z Siedmiogrodu, niegdyś krainy węgierskiej, obecnie należącej do Rumunii. Trzy lata spędził w więzieniu jako więzień polityczny. Czasy dyktatury Ceausescu dla przedstawicieli grupy pisarzy węgierskich nie były szczególnie przyjazne, więc autor przeniósł się do Budapesztu. Gdy spojrzeć na ten krótki rys biograficzny, nie da się zignorować jego wyraźnych związków z fabułą powieści. Sam pisarz bawi się tym skojarzeniem, nadając głównemu bohaterowi swoje nazwisko.

Wkraczając w świat opisywany przez Bodora przestajemy dziwić się czemukolwiek. Tajemnicze wiadomości ukryte w brzuchach ryb, skup owoców dla hodowanych w zawalonych kopalniach niedźwiedzi czy dostawca otyły mięsa oskarżony o to, że zamierza coś przemycić między zwałami sadła - ot, codzienność. Bodor pokazuje nam rzeczywistość mroczną, odpychającą, ale także intrygującą swoją odmiennością. Osadzając akcję w gęstych karpackich lasach, potęguje uczucie izolacji, oderwania od świata zewnętrznego, który mógłby wprowadzić do Sinistry zamęt i destabilizację

Powieść Węgra nie jest lekturą łatwą ani jednoznaczną i mam wrażenie, że każde kolejne podejście do niej, pozwoli odkryć kolejne niuanse. 

Można tę lekturę czytać siedząc pod drzewem w lesie, cedząc denaturat przez rękaw bluzy, przegryzając grzyby i jagody, wdychając zapach ziemi i butwiejących liści. Można też zwyczajnie, w domu z kubkiem ulubionej herbaty w ręce. Ważne, by przeczytać. Bo warto.

***
[1]Ádám Bodor, Okręg Sinistra: Rozdziały pewnej powieści, przeł. Małgorzata Komorowska, Wydawnictwo Czarne, 2001, s. 10.

16 komentarzy:

  1. Wybieram opcję numer jeden. A Ty jak czytałaś? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam nabyć denaturat i grzybki, więc pozostała herbatka. =)

      Usuń
  2. Bardzo często przeglądam ofertę Czarnego, ale ta książka jakoś mi umknęła. Jednak po takiej rekomendacji wrzucam do schowka, ku pamięci. I wiem już nawet w której z moich bibliotek jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka została wydana dziesięć lat temu i chyba nie była wznawiana, więc pewnie nawet nie jest już dostępna. A szkoda.

      Usuń
  3. Ciekawa propozycja okoliczności w jakich można czytać :P taka tematyka polityczna, represyjna, totalitarna czy nie wiem jak to opisać, nie pociąga mnie, ale coś w sobie zdaje się mieć ta ksiazka. Może zapamiętam tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, próbowałam dostosować się do warunków panujących w okręgu. ;)

      Usuń
  4. Denaturat? Nie poniosła Cię trochę wyobraźnia?;)
    A tak poważnie, zainteresowała mnie ta książka. Karpackie lasy, tajemnice... Poza tym już czuję sympatię do autora, ponieważ pochodzi z mojej ukochanej (mimo wszystko) Rumunii;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie? To Bodor, ja tylko sugeruję co może pomóc we wczuciu się w sytuację bohaterów. :P



      Usuń
  5. Mogę się podpisać pod tym, co napisała wyżej Azumi, choć może pomijając ten denaturat. Ja rozumiem, że podczas czytania ciekawej książki, wyobraźnia buja gdzieś daleko za górami i lasami, a w głowie rodzą się dziwne pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się czepiły denaturatu. :P
      Znalazłabym stosowny cytat usprawiedliwiający, ale oddałam już książkę do biblioteki. =)

      Usuń
  6. Oj znam ci ja dobrze karpackie lasy i już wyobrażam sobie jak w kolejne wakacje zasiadam z tą książką pod jednym z tamtejszych drzew. Grzybki zawsze się tam znajdą, ale za denaturat podziękuję i zabiorę termos z herbatą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez denaturatu książkę też się nieźle czyta. ;)
      A tak serio: warto przeczytać. Aż dziwne, że ta książka jest tak mało popularna.

      Usuń
  7. Miałam skomentować już wczoraj, ale konieczność wbicia sobie do głowy całej mapy Europy odwiodła mnie od tego pomysłu, więc zrobię to teraz.
    Będę musiała sprawdzić czy w mojej bibliotece mają tę książkę, bo tego typu tematy ostatnio za mną chodzą i po prostu sobie nie mogę jej odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co, udało się wbić tę wiedzę? ;)

      Polecam. Ciekawa rzecz. Dobrze napisana, oryginalny pomysł.

      Usuń
    2. Z wielkim trudem, ale owszem :)

      Tym bardziej chętnie przeczytam.

      Usuń
    3. Pociesz się, że ja wbijałam sobie do głowy mapę świata. I to mniej więcej z takimi szczegółami jak normalnie uczy się mapy Polski. ;)
      Szkoda tylko, że już nic mi w głowie nie zostało. :P

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.