piątek, 7 grudnia 2012

Filmowe podsumowanie miesiąca - listopad 2012 (cz. 1)

Znów bardzo ciężko mi się było zabrać za robienie podsumowania, ale w końcu wzięłam się w garść i jest! Pierwsza część filmowego podsumowania listopada.

Na początek klasyka, czyli...

1. "Absolwent" reż. Mike Nichols (1967); 8/10
(USA; dramat obyczajowy)

Benjamin Braddock (Dustin Hoffman) właśnie skończył z wyróżnieniem elitarną szkołę. Możliwości ma wiele, ale pomysłów na życie już nie. Młodzieńcem interesuje się znudzona małżeństwem pani Robinson (Anne Bancroft). Romans kwitnie, życie przecieka przez palce, aż któregoś dnia na horyzoncie pojawia się śliczna córka pani Robinson (Katharine Ross). Serce zaczyna bić szybciej, ale jak tu bezboleśnie zakończyć stary romans i równie bezproblemowo wdać się w nowy? Łatwo nie będzie, to pewne.

Bardzo dobry film na motywach powieści Charlesa Webba ze świetną rolą jednego z moich ulubionych aktorów, Dustina Hoffmana. Obraz dostał sześć oskarowych nominacji, a Nicholsa nagrodzono statuetką za reżyserię. Soundtrack stworzony przez jeden z najpopularniejszych muzycznych duetów Simon & Garfunkel jest naprawdę niezły. Całość jest trochę zabawna, nieco nostalgiczna. No i warta obejrzenia.

2. "Ostatni dom po lewej" reż. Dennis Illiadis (2009); 3/10
(USA; thriller)

Mari i jej koleżanka przypadkiem natrafiają na ekipę, która jest mocno na bakier z prawem. Gwałty, morderstwa, kradzieże to dla tych wykolejeńców nie problem. Cierpienie (oczywiście cudze) przynosi im frajdę. Jeden z tych złych jest zbiegłym więźniem. Właśnie odzyskał wolność i kumpli, więc rozpiera go energia. W łapach psycholi nastolatkom może się przytrafić jedynie coś złego. I tak właśnie jest.

Brutalny i bolesny. Taki jest ten film. Bezsensowna i niewytłumaczalna przemoc towarzyszy widzom przez niemal cały seans. Przy okazji można poobserwować do czego zdolni są ci dobrzy, gdy źli skrzywdzą ich dziecko. Film jest slaby, a zakończenie idiotyczne. Do dziś nie wiem w jaki sposób uruchomić mikrofalówkę bez zamykania drzwiczek. Chyba, że jest to możliwe dopiero, gdy wsadzi się do niej czyjąś głowę (przytwierdzoną do korpusu, drzwiczki pozostają otwarte). A może to ja mam przestarzały model. Takich nieprawdopodobnych scen jest więcej.

Słaby film dla widzów o mocnych nerwach. Być może lepiej prezentuje się pierwowzór, wyreżyserowany w 1972 roku przez Wesa Cravena. Miłośnikom psychopatów-sadystów polecam raczej rewelacyjne (i przerażające) "Funny Games" albo nieco słabszy, ale nadal wart obejrzenia "Eden Lake".

3. "2 młode wina" reż. Vlad Lanné (2009); 3/10
(Czechy; komedia)

Jirka wraz ze swa lubą próbuje pędzić wino w odziedziczonym po dziadku gospodarstwie. Sąsiad zza miedzy tylko czeka na ich porażkę w nadziei, że dzięki niej będzie mógł odkupić ziemię naszych bohaterów. Następnie na scenie pojawia się zwariowany kumpel Jirki, który potrzebuje pomocy. Honza połakomił się na gangsterską córkę i teraz na ogonie siedzi mu detektyw-zabójca. 

Kompletnie nieudana druga część świetnej komedii "Młode wina". Nudny, naciągany, głupawy, bez pomysłu. Najbardziej trafnie określił ten film recenzent Filmwebu, Łukasz Muszyński: "To nie żadne młode wino, tylko jabol."[źródło]. Amen.

4. "Droga do domu" reż. Carroll Ballard (1996); 6/10
(USA; familijny, biograficzny, przygodowy)

Po śmierci matki, trzynastoletnia Amy (Anna Paquin) trafia pod skrzydła ojca-lekkoducha (Jeff Daniels), zakręconego na punkcie wynalazków. Dziewczynka właściwie go nie zna, musi jednak porzucić swe dotychczasowe życie i przenieść się na jego farmę. Wiejski spokój zakłóca ekipa z buldożerami, która zamierza zrównać teren wokół pobliskiego jeziora, tym samym niszcząc środowisko naturalne dzikich gęsi. Amy znajduje ptasie jaja i postanawia zaopiekować się ich mieszkańcami. Wkrótce staje się gęsią mamą. Problem w tym, że gęsi we wszystkim naśladują swą matkę. A choć Amy ma w sobie dużo miłości, może mieć pewien problem. Jak przed zimą nauczyć ptaki latać? I jak pokazać im drogę do miejsca, w którym przetrwają ten nieprzyjazny dla nich czas? 
Ale, ale... W końcu ojciec dziewczynki jest wynalazcą...

Całość wydaje się zwariowana i nieprawdopodobna. Aż dziw, że to film oparty na prawdziwej historii Billa Lishmanna. Pomysłowość człowieka okazuje się nie mieć granic. Sympatyczny, ciepły, rodzinny filmik.

5."Spacer po wodzie" reż. Eytan Foxx (2004); 8/10
(Szwecja, Izrael; dramat, thriller)

Eyal jest płatnym zabójcą. Tym razem jego celem staje się Alfred Himmelman, były nazista. Podając się za przewodnika turystycznego, Eyal poznaje Axela, wnuka Alfreda. Axel właśnie przyjechał do Izraela, by spotkać się ze swoją siostrą Pią. Mężczyźni zaprzyjaźniają się, jednak zabójca wciąż pamięta o zleceniu...

Bardzo dobry film o wiecznie żywej przeszłości, która nie pozwala w pełni cieszyć się teraźniejszością. Axel i Pia nigdy nie rozmawiają o dziadku. Kobieta dawno opuściła rodzinne Niemcy. Związując się z Żydem zamieszkała w Izraelskim kibucu. Axel jest homoseksualistą. W czasach wojny byliby idealnymi obiektami nazistowskich prześladowań. Eyal jest potomkiem niemieckich Żydów. Cała trójka nie brała udziału w wojnie, ale jej piętno mocno odcisnęło się na ich życiu.

Świetna produkcja skłaniająca do myślenia. Rewelacyjny scenariusz, nieźle odegrane role. Temat niełatwy, ale świetnie pokazany. Krótko mówiąc, kawał dobrego kina.

6. "Tysiące mil samotności" reż.Yimou Zhang (2005); 7/10
(Chiny, Hong Kong, Japonia; dramat)

Takata Gou-ichi dowiaduje się, że jego syn Ken-ichi jest umierający. Mimo iż mężczyźni od lat nie utrzymywali ze sobą kontaktu, Takata wsiada w pociąg i wyrusza w podróż by zobaczyć syna. Ken-ichi nie ma na to spotkanie ochoty, więc ojciec z uczuciem porażki opuszcza szpital, nie zobaczywszy swego dziecka nawet przez chwilę. Spotyka za to synową, która wręcza mu kasetę wideo, dzięki której ma bliżej poznać i zrozumieć swego syna. Takata wyrusza w podróż, której celem jest spełnienie jednego z marzeń chorego mężczyzny. I jak to często z podróżami bywa, tak i w tym przypadku wyprawa ta staje się okazją do przemyślenia kilku kwestii, analizy swego życia i wyciągnięcia pewnych wniosków.

Ciekawy film, jakże odmienny od obrazów, z których Yimou Zhang jest najbardziej znany ("Hero", "Dom latających sztyletów". Reżyser udowadnia, że bez względu na to czy tworzy filmy widowiskowe czy oszczędniejsze w efekty, robi to naprawdę dobrze. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to byłaby to zbyt wyraźna różnica pomiędzy przedstawieniem świata japońskiego a chińskiego. Ten pierwszy wydaje się odpychający, nieprzyjazny, drugi zaś tętniący życiem. Takie rozgraniczenie wydaje mi się zbędne. Za to ciekawym motywem wydaje mi się splecenie losów Takaty z losami chłopca, który również jest pozbawiony prawdziwych, bliskich relacji ojciec-syn.

7. "Sens życia według Monty Pythona" reż. Terry Gilliam, Terry Jones (1983); 8/10
(Wielka Brytania; komedia)

Królowie absurdu zdecydowanie są w formie. Film składa się z kilku części. I tak doszukujemy się sensu życia w cudzie narodzin, wieku średnim czy śmierci. Trudno streścić coś, czego się streścić nie da, więc daruję sobie to wyzwanie. Kto lubi absurdalny, angielski humor - będzie się dobrze bawił. Konserwatystom nie polecam.

"Sens życia według Monty Pythona" jest filmem nieco nierównym. Poszczególne skecze trafiały do mnie mniej lub bardziej, w zależności od dotykanego tematu i środków, którymi ten temat był poruszany. Grupa Pythonów niekiedy w tych środkach nie przebiera, zwykle jednak celnie trafia w sedno, wywołując salwy śmiechu. Jednym z moich ulubionych skeczy z tego filmu jest "Śmierć zbiorowa", w której to Ponury Żniwiarz ma pewne problemy z odebraniem życia grupie snobów. Za to kompletnie nie przypadła mi do gustu obrzydliwa scena z otyłym mężczyzną w eleganckiej restauracji, który obżera się do granicy możliwości, aż w końcu tę granicę przekracza...

8. "Opowieści, które żyją tylko w pamięci" reż. Júlia Murat (2011); 8/10
(Argentyna, Brazylia, Francja; dramat)

W miejscu, do którego zabiera nas reżyserka czas stoi w miejscu. Ludzie codziennie wykonują identyczne czynności, ich życie płynie w tym samym, monotonnym rytmie. Mają czas na niespieszne rozmowy, wspólne posiłki spożywane bez pospiechu. Pewnego dnia trafia tu pełna życia Rita, młoda pani fotograf, która z miejsca zakochuje się w tym uroczym zakątku. Jest jedyną młodą osobą w całej miejscowości. Mimo różnicy wieku dziewczyna coraz bardziej zżywa się ze staruszkami. Harmonię zakłóca dopiero chęć Rity, by wybrać się na lokalny cmentarz, od lat zamknięty i niedostępny dla ludzi. W powietrzu unosi się tajemnica, a mieszkańcy nie są skłonni do jej wyjawienia...

Piękny, klimatyczny film. Przywołuje na myśl genialną prozę iberoamerykańskich mistrzów realizmu magicznego. Delikatnie zarysowanej magii tu nie brakuje. Dzieje się niewiele, a wciąga od pierwszych minut. Produkcja oszczędna w środkach, ale jakże pięknie pokazana historia. Poetycka, ciepła, nostalgiczna. Ciekawym motywem jest zaprezentowanie w nim fotografii otworkowej. Na stronie filmaster.pl Nevamarja przeprowadziła krótki wywiad z autorem wykorzystanych w produkcji zdjęć. Wywiad możecie przeczytać TUTAJ.


Tyle na dziś.

28 komentarzy:

  1. Niestety, nic mnie nie zainteresowało ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak. Na szczęście kręcą tyle filmów, że jak nie te, to setki innych. ;)

      Usuń
  2. Oglądałam tylko "Ostatni dom po lewej" i podzielam Twoją opinię.A tak wogóle to kiedy Ty to oglądasz? Ja w listopadzie obejrzałam może ze dwa filmy:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ho ho a ja nie znam ani jednego tytułu :) całkiem jestem w plecy z filmami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, za to jesteś do przodu z literaturą fantasy. :)

      Usuń
  4. Oglądałam tylko "Absolwenta", ale już niestety mało z niego pamiętam, za to często nucę ścieżkę dźwiękową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. And here's to you, Mrs. Robinson
      Jesus loves you more than you will know
      Ło ło łoł... :P

      Usuń
  5. Nie widziałam żadnego z filmów, o których piszesz, ale mam na DVD "Absolwenta" i potwierdziłaś moje przeczucie, że to dobry film, więc może nie warto zwlekać z jego obejrzeniem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry, dobry. Też długo zwlekałam. Nawet nie wiem ile lat ten film się kurzył u mnie na półce. =)

      Usuń
  6. Hehe, z Monty Pythonem mam podobnie - raz zaśmiewam się do rozpuku, raz ogarnia mnie niesmak :-)
    Nabrałam ochoty na powtórkę z rozrywki, dzíeki Tobie!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko pamiętaj, żeby powtórkę zrobić z tych lepszych momentów, żeby było, że seans jest dzięki mnie, a nie przeze mnie. ;)

      Usuń
  7. Oglądałam trzy pierwsze, z tym, że Absolwenta oczywiście mnóstwo lat temu, a był to czas, kiedy chodziłam do kina na Dustina Hoffmana, gdyż to też mój ulubiony perfekcjonista. Drugi film był po prostu niezwykle drastyczny epatujący widza zbrodnią pozbawioną jakiegokolwiek sensu.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Absolwenta" już dawno "powinnam" obejrzeć. Takich rażących zaległości mam jeszcze całe mnóstwo. =)

      Usuń
  8. Nic nie widziałam z tej listy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to zmienić. ;)
      A może na następnej liście znajdziesz, coś co widziałaś.

      Usuń
  9. Ja naprawdę rzadko cokolwiek oglądam. Głównie żyję czytaniem :-)
    Mimo to wszystkie filmy mnie zainteresowały, bo jak już na coś spojrzę to wybieram właśnie takie obrazy (nienawidzę tego słowa, ale cóż zrobić, by się nie powtarzać?):-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja staram się dzielić wolny czas pomiędzy książki i filmy. Z różnym skutkiem. ;)

      Słowa "obraz" też nie lubię. W ogóle zawsze się gimnastykuję, żeby nie było powtórzeń, a i tak nie bardzo wychodzi. =D

      Usuń
  10. Widzę, że mam wiele do nadrobienia w filmowym świecie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nas dwie. Im bardziej nadrabiam, tym więcej mam do nadrobienia. Dokładnie tak samo jak w przypadku książek. =)

      Usuń
  11. Spośród tych filmów najbardziej zainteresował mnie ,,Spacer po wodzie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Na mnie zrobił duże wrażenie. A podobno inne filmy reżysera są jeszcze lepsze.

      Usuń
  12. Muszę w końcu kiedyś obejrzeć "Absolwenta"... Nie widziałam żadnego z wymienionych przez Ciebie filmów. Za to wczoraj tvn zaserwował mi seans "Wroga u bram" - i jestem pod wrażeniem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam, ale bardzo bym chciała. Tyle, że okropnie nie lubię filmów z reklamami, więc czekam na seans na innej stacji. ;)

      Usuń
  13. Opowieści obejrzałam niedawno na Ale kino w ramach cyklu Filmy Świata-cudowna rzecz, Spacer po wodzie- też na Ale kino. Po raz drugi mnie powalił, Absolwent wiadomo klasyka. Pythonów uwielbiam od lat. Ostatnio sobie przypomniałam, znów dzięki Ale kino Sens życia i nie wierzyłam, że to możliwe. Wciągam w całości, choć fakt są skecze genialne i takie sobie. 2 Młode wina-bardzo niedobre.
    Wybacz tą zdawkowość w komentarzu, ale za chwilę zaczyna się premierowy teatr tv na jedynce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że śledzimy program tej samej stacji. ;)
      W listopadzie sporo dobrego udało mi się obejrzeć właśnie na Ale Kino i jeszcze na Zone Europa. :)

      Wybaczam. ;)

      Usuń
  14. Widziałam tylko kawałek "Ostatniego domu po lewej" niestety nie miałam przyjemności skończyć ;) ale sluszna uwaga z tą kuchenką mikrofalową, sama o tym nie pomyślałam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi przyjemność. Obejrzałam do końca, a po przyjemności ani śladu. Uwierz mi, niczego nie straciłaś. =)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.