środa, 29 sierpnia 2012

Jonathan Safran Foer "Wszystko jest iluminacją"
Amerykanin na Ukrainie

Jonathan Safran Foer
Wszystko jest iluminacją
Wyd. W.A.B.
2003
440 strony
Za każdym razem, gdy złamię schemat "najpierw książka, później jej adaptacja/ekranizacja", obawiam się, że powieść już mnie tak bardzo nie zainteresuje, że mając przed oczami wizję reżysera, twarze aktorów, cudzą interpretację, nie będę potrafiła przeżyć opowiadanej historii po swojemu. Staram się najpierw czytać książkę, a dopiero po niej sięgać po nakręcony na jej podstawie film. Nie zawsze się udaje. Czasami trudno mi zdobyć daną powieść, a jej wersja filmowa akurat jest pod ręką. Często jest tak, że sięgam po film nie mając pojęcia, że opiera się on na adaptowanym, nie zaś oryginalnym scenariuszu. Tak było z Wszystko jest iluminacją Jonathana Safrana Foera.


Najpierw trafiłam na film w reżyserii Schreibera (znanego raczej z aktorstwa, niż reżyserii; Liev Schreiber wcielał się m.in. w rolę Victora Creeda w cyklu X-Men czy w postać Cottona Weary znanego z serii horrorów Krzyk Wesa Cravena). Ten specyficzny obraz bardzo przypadł mi do gustu. Podobało mi się w nim wszystko - od samego scenariusza, poprzez muzykę, zdjęcia, klimat aż po aktorstwo, choć wcielający się w głównego bohatera Elijah Wood do moich ulubionych aktorów zdecydowanie nie należy. Podczas seansu okazało się, że film opiera się na powieści, a tę udało mi się przeczytać dopiero teraz, czyli jakieś dwa lata po obejrzeniu wizji Schreibera. 

Okazało się, że moje obawy szybko zostały rozwiane. Foer stworzył powieść, która sama w sobie jest dziełem, któremu żadna ekranizacja nie jest w stanie zagrozić. Wszystko jest iluminacją to opowieść o Jonathanie, młodym Amerykaninie, który wyruszył na Ukrainę w poszukiwaniu kobiety, która w czasie wojny ukrywała jego dziadka. W ręce ma starą fotografię, w głowie strzępki informacji, w sercu chęć poznania całej historii. Przewodnikiem młodego mężczyzny a zarazem jego tłumaczem jest Aleksandr Perczow, ukraiński młodzieniec ze znajomością angielskiego pozostawiającą wiele do życzenia. Aleks razem z charyzmatycznym dziadkiem, prześladowanym przez wojenne wspomnienia oraz szaloną suką o imieniu Sammy Davis, Junior, Junior tworzy barwne trio, w towarzystwie którego nie można się nudzić.

Powieść Foera jest ciekawie skonstruowana. Na całą historię składają się trzy rodzaje narracji. Pierwszą z nich jest relacja Aleksa z wyprawy całej czwórki po Ukrainie. Na drugą składają się listy Aleksa do Jonathana, pisane po powrocie tego drugiego do Ameryki. Trzecią stanowi powieść pisana przez Amerykanina, dotyczącą wydarzeń z przeszłości jego rodziny.

Dla mnie prawdziwą perełką jest styl, w jakim napisane są fragmenty w relacji Aleksa. Początkowo miałam niewielkie trudności ze przyswojeniem treści, szybko się jednak wciągnęłam w tekst i przyzwyczaiłam do wyjątkowych zdolności językowych Ukraińca. O początkach wyprawy rozklekotanym samochodem Aleks opowiada tak: Wielu aut nas rozmijało, więc czułem się drugorzędniczy, zwłaszcza jak te auta były ciężkie od rodzin albo jak one były rowery. Dziadek i ja nie wymawialiśmy słów obnośnie jazdy, co zresztą nie jest wcale anormalne, bo my w ogóle nigdy nie wymawiamy mnówstwo za bardzo. Siliłem, żeby go aby nie przyprawić migreną, ale tak i siak przyprawiłem. Na ów przykład zapomniałem wystudiować mapę, więc przegapiliśmy wjazd na superstradę. 'Proszę nie podaruj mi fangę - powiedziałem - ale spełniłem z mapą miniaturowy błąd'. Dziadek wierzgnął pedał stop, a moja twarz powitała się z frontową szybą.[1] Dzięki takiej narracji, ciężkość i refleksyjność niektórych tematów została zrównoważona lekkim, humorystycznym stylem wypowiedzi Aleksa. Wielkie brawa należą się tłumaczowi. Michał Kłobukowski odwalił kawał dobrej roboty. Językowo powieść Wszystko jest iluminacją kojarzy mi się z Mechaniczną pomarańczą Anthony'ego Burgessa. Choć do niesamowitej ekwilibrystyki językowej znanej  z powieści szkockiego pisarza Foerowi jeszcze daleko, to jednak porównanie z Burgessem wydaje mi się trafione.

Foer w swej powieści poruszył wiele ważnych tematów. Rozgrzebywanie przeszłości służy rozważaniom o wierze w Boga, antysemityzmie, wojnie, miłości, rodzinie, poszukiwaniu  tożsamości, samotności. "Wszystko jest iluminacją" mieści w sobie sporo wątków. Kłębi się w niej mnóstwo emocji. Zmusza do myślenia, wywołuje śmiech, ale i smutek. Bywa zabawna, ale i refleksyjna. Czasami boli, niekiedy wzrusza. Z pewnością jest jedną z najciekawiej opowiedzianych historii, jakie zdarzyło mi się czytać.


---

A tak przy okazji. Wiecie na czym polega pocałunek?
Polega na tym, że usta składa się w ciup i do czegoś przyciska, czasem do drugich ust, czasem do policzka, czasem jeszcze gdzie indziej. To zależy...[2] - tako rzecze Jankiel D., zhańbiony lichwiarz, bohater książki w książce Foera. :)

***

[1] Jonatkan Safran Foer, Wszystko jest iluminacją, przeł. Michał Kłobukowski, wyd. W.A.B., 2003, s. 52
[2] Tamże, s. 72.

***

Poniżej zwiastun filmu, który gorąco polecam. Scena z wegetarianizmem jest jedną z moich ulubionych (w książce zresztą też). ;)



Ponieważ film różni się od książki, nic nie stoi na przeszkodzie, by go obejrzeć jeszcze przed lekturą powieści.

22 komentarze:

  1. Ale zbieg okoliczności! Własnie wczoraj oglądałam film "Wszystko jest iluminacją" i niedługo pojawi się u mnie jego recenzja :) Dobrze, że książka jest zupełnie inna, bo mam ochotę ją przeczytać.

    Prawda, że ten film jest cudowny? Nie wiem, czy to nie najlepsza rola Wooda. Muzyka rewelacyjna. Właśnie słucham soundtracku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, w takim razie niecierpliwie czekam na recenzję. :)

      Film jest cudowny, potwierdzam. Wooda nie lubię, ale w tym filmie zagrał naprawdę świetnie. Zresztą cały film jest rewelacyjny. Wszystko ze sobą współgra. Wspaniałe, kompletne dzieło.

      Usuń
  2. Książka ma bardzo ciekawa fabułę, ale nie wiem czy pokonałabym ten styl, zacytowany przez Ciebie fragment czyta się koszmarnie, może i daje on ciekawy efekt z humorystycznym akcentem, ale obawiam się, że przyzwyczajenie się do takiej gramatyki wymagałoby sporo czasu.
    Film bardzo chętnie obejrzę, a później zobaczymy co z tego wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na początku książki męczyłam się okrutnie. w końcu ją odłożyłam i poszłam spać. A następnego dnia byłam nią oczarowana i szybko przyzwyczaiłam się do języka. :)

      Usuń
  3. Na początku przytoczonej wypowiedzi mocno się zjeżyłam, ale rzeczywiście wygląda to ciekawie. :) Ciekawe też jest to, czy uda mi się upolować tę książkę w bibliotece... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cię to pocieszy, to w mojej bibliotece nie ma innej książki tego autora, na którą się napaliłam jak goopia. =/

      Skąd ten jeż? He? ;)

      Usuń
  4. Film oglądałam już dosyć dawno temu. Pamiętam, że podobała mi się jego "dziwność", a do dziś słucham świetnego soundtracku. Zdawałam sobie sprawę z tego, że film oparty jest na powieści, ale jakoś nie pomyślałam dotąd, aby po nią sięgnąć. Teraz już wiem, że na pewno to zrobię. Zachęcająca recenzja i jeszcze to porównanie, że językowo przypomina "Mechaniczną pomarańczę", na temat której pisałam pracę magisterską - dopełniłaś wszelkich starań, żebym nie mogła się oprzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja mam moc! :P
      Tylko w razie rozczarowania, proszę we mnie niczym nie rzucać. =)
      Zawsze się obawiam, że coś co bardzo polecam, innych rozczaruje.

      Usuń
  5. Brzmi ciekawie, jak spotkam chętnie przeczytam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak to możliwe, ale nie słyszałam ani o filmie, ani o książce. Zapowiada się intrygująco, więc jak spotkam gdzieś książkę to pewnie nie przejdę obok niej obojętnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej ilości książek i filmów, nietrudno coś przeoczyć. Ja nawet nie pamiętam w jaki sposób trafiłam na film. A o książce przypomniałam sobie, gdy okazało się, że nominowane do Oscara "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" jest oparte na innej powieści Foera.

      Usuń
  7. Brzmi ciekawie zarówno książka jak i ekranizacja... Gdybym tylko miała czas... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym czasem to jest wieczny problem. Irytujące. =/

      Usuń
  8. Opis fabuły bardzo mi się spodobał, trochę mam obawy czy podołam stylowi, ale mam nadzieję, że się wciągnę i nie będzie mi przeszkadzał ;)
    Cytat o pocałunku- świetny!

    Co do zasady "najpierw książka, potem film" też się staram do niej stosować, bo potem... Potem wiele wyobraźnia traci i mnie to irytuje bo zazwyczaj wiem mniej więcej co się dalej stanie. Agrr! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardziej irytuje to, że czytając książkę po obejrzeniu filmu, mam przed oczami twarze aktorów. =/

      Usuń
  9. Wolę jednak najpierw dopaść książkę, a później film. Zapisuję sobie tytuł bo to chyba coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Ale na szczęście fabuły różnią się od siebie na tyle, że i w odwrotnej kolejności nie będzie źle.

      Usuń
  10. Ależ narobiłaś mi smaka na tę książkę. Ogromnie spodobały mi się cytaty, a fabuła wydaje się być taka, jak lubię. Pozdrowienia :))

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.