sobota, 27 stycznia 2018

Igor Brejdygant "Szadź"
[RECENZJA]




Nagie zwłoki leżały na wznak z rozrzuconymi na boki ramionami. Gdyby nie zsinienie i widoczne już miejscami od spodu rozszerzające się plamy opadowe, na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ta młodziutka dziewczyna z jakiegoś powodu położyła się nago na leśnej ściółce i zasnęła.*


Ryzykowny pomysł



Igora Brejdyganta kojarzę przede wszystkim jako scenarzystę Prostej historii o morderstwie w reżyserii Arkadiusza Jakubika (filmu, który bardzo Wam polecam!). Na pisaniu scenariuszy nie kończy się jednak lista jego działań, bo poznaniak realizuje się także jako reżyser, fotograf i pisarz. Jedna z jesiennych premier kryminalnych z miejsca przykuła moją uwagę okładką, zaintrygowała opisem, a i nazwisko autora nie było bez znaczenia. Chciałam się przekonać jak Igor Brejdygant sprawdzi się w moim ulubionym gatunku literackim.

Muszę przyznać, że autor mnie mocno zaskoczył. Szadź jest bowiem oparta na dość ryzykownym pomyśle, którym łatwo zepsuć przyjemność lektury. Otóż właściwie od początku znamy tożsamość mordercy. Śledzimy jego poczynania, życie prywatne i zawodowe, myśli, plany, kolejne etapy polowania na nieświadomą niczego ofiarę. I, o dziwo, to wcale nie zmniejsza napięcia, nie powoduje spadku zainteresowania toczącym się śledztwem. Gdy nie towarzyszymy mordercy, obserwujemy zmagania komisarz Agnieszki Polkowskiej, która znajduje się w zdecydowanie trudniejszym położeniu niż czytelnik. Musi dopiero odkryć kim jest morderca, który poluje na młode dziewczyny. Odkryć i powstrzymać go, zanim na dobre się rozkręci. Jednocześnie policjantka zmaga się z własnymi demonami przeszłości. Twarda, wymagająca, silna w pracy, poza nią nie zawsze radzi sobie z problemami i emocjami.


Bezsilność



Mocną stroną Szadzi jest możliwość jednoczesnego śledzenia trzech silnie powiązanych ze sobą wątków i świadomość bezsilności wobec tego, co się dzieje. Oprócz towarzyszenia mordercy oraz śledczym, czeka na czytelnika także spotkanie z przyszłą ofiarą psychopaty. Widzimy więc miotających się policjantów, zimny spokój psychola i podekscytowanie kobiety, której wydaje się, że właśnie poznała bratnią duszę. Kobiety, która nie wie jak bardzo się myli i jaki koszmar ją czeka. 

Kontrastowe emocje tworzą mieszankę tak interesującą, że od lektury trudno się oderwać. Napięcie rośnie, gdy widzimy postępy mordercy w osaczaniu ofiary, a śledczy stoją w miejscu. Za chwilę może być za późno. Kolejna młoda kobieta zginie okrutną śmiercią. Czas leci, pętla się zaciska.


od lewej: Igor Brejdygant, Arkadiusz Jakubik i Irek Grin na MFK Wrocław 2017



Z bezsilności zaciskają się też pięści czytelnika. Wie więcej. Zna fakty, plany, nazwisko. Nie może jednak pomóc.

Igor Brejdygant okazał się bezlitosny. Manipuluje uczuciami czytelnika. Pozwala mu patrzeć, odbiera możliwość działania. Brutalny zabieg. 

Sposób w jaki pisarz konstruuje fabułę pozwala domyślić się pewnych kwestii na długo przed finałem. To potęguje poczucie bezsilności, ale i nieco zbyt mocno pachnie oczywistością. Przydałby się w tym oczywistym wątku (celowo nie zdradzam jakim) nieco bardziej zaawansowany kamuflaż.


Mroczna historia



W Szadzi znajdziemy też nieco wątków społecznych, jak choćby stosunek do imigrantów z Bliskiego Wschodu i związanych z nimi uprzedzeń czy coraz częściej przewijający się przez literaturę motyw social mediów i tego, jak łatwo wykorzystać informacje znalezione w sieci w bardzo złym celu. Będzie więc co nieco o łatwości inwigilacji, a także o cyberprzestępczości. Będzie i o międzyludzkich relacjach. Tych skomplikowanych, oczywiście. Towarzysząc policjantom niejednokrotnie przekonamy się jak niełatwo zadowolić przełożonych, jak naciski z góry czy formalności utrudniają rzetelne prowadzenie dochodzenia.

Nie do końca przekonał mnie wątek relacji matki i córki. Zbyt gładko się potoczył, przez co wydał się mało życiowy, za to ułatwiający autorowi doprowadzenie do ustalonego finału. Mało wyrazista wydała mi się postać mordercy. Nie tak inteligentna, nie tak wielowymiarowa i intrygująca jak by się oczekiwało.

Szadź nie jest więc kryminałem idealnym, ale dostarcza emocji, trzyma w napięciu, podnosi ciśnienie. Dobrze się go czyta, działa na wyobraźnię i kryje mroczną historię, którą przyjdzie nam odkryć na długo po tym, gdy pochylimy się nad zwłokami młodej kobiety znalezionymi w otulinie Lasu Sieradowskiego. Ale wtedy przyjdzie nam przeżyć iście filmowy finał.


Igor Brejdygant
Szadź
Wyd. Marginesy
2017
416 stron



* Igor Brejdygant, Szadź, Wyd. Marginesy, 2017, s. 21.





23 komentarze:

  1. Nie lubię kiedy postać mordercy jest jawna i czytelnik od samego początku wie, kto zabił. Jednak skoro w tym przypadku ten zabieg się sprawdza, a co więcej, powoduje dodatkowe emocje to jestem skłonna zaryzykować i sięgnąć po lekturę. Mając oczywiście w pamięci uwagę, że nie jest to historia idealna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jesteś bardziej krytyczna niż ja, więc jestem ciekawa co byś powiedziała o tej książce. Ja w pierwszym momencie byłam zachwycona, później dostrzegłam parę mankamentów.

      Usuń
    2. Nie powiedziałabym, że jestem bardziej krytyczna, ale teraz tym bardziej mam ochotę poznać tę powieść i sprawdzić czy też dostrzegę niedociągnięcia :)

      Usuń
    3. Moim zdaniem tak. Bardziej krytyczna i bardziej wnikliwa. :) Mnie łatwiej zadowolić. :P

      Usuń
  2. Zupełnie inne podejście, ale ciekawa jestem, jak ja bym zareagowała. Pewnie byłabym zła z bezsilności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć nie jest to idealny kryminał, to jestem nim zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Bo czyta się go bardzo dobrze. :)

      Usuń
  4. Może czasem te fimowe finały są potrzebne w książce? :) Nie znam autora i pierwszy raz spotykam się z tą książką i nawet nie znam filmu "Prosta historia o morderstwie". Człowiek wciąż poznaje nowe rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że są. Przykładem świetnego filmowego finału jest np. zamknięcie "Cieni" Wojciecha Chmielarza. Ten w "Szadzi" też jest dobry.

      O "Prostej historii o morderstwie" nie było głośno, a szkoda. Niemal bez echa przeszła naprawdę ciekawa produkcja.

      Usuń
  5. O samej książce już trochę słyszałam, ale jakoś za mocno mnie do niej nie ciągnie, więc tym razem chyba jednak podziękuję ;)


    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O książce nie słyszałam, ale nie przepadam za takimi gatunkami :/
    Pozdrawiam i dziękuję bardzo za odwiedziny ♥
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam. Ujawnienie tożsamości mordercy to zabieg, przy którym trzeba uważać, by nie zepsuć napięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Tym bardziej cieszy, gdy autorowi udaje się nie zepsuć książki.

      Usuń
  8. Książka jak najbardziej dla mnie,już na początku zakochałam się w okładce <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super ! Na prawdę okładka jak najbardziej na plus i cała książka dość ciekawa na pewno sięgnę po nią .

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem właśnie przed przeczytaniem tej książki i mam mieszane odczucia, nie wiem czego się spodziewać. Nie mniej twoja recenzja pozytywnie mnie nastraja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj koniecznie znać jakie masz wrażenia po lekturze. ;)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.