Kryminał, thriller i tajemnice są na topie (...). Są kryminalne rejsy statkiem i kryminalne kolacje, kryminalne planszówki i kryminalne odczyty, kryminały w ciemności i kryminały na zamku. Ale to, co chcemy zaoferować, wynosi dreszczy, którego ludzie poszukują na tego typu imprezach, na zupełnie nowy poziom[1].
Atrakcje z trupami w tle
Park rozrywki w miejscu potwornych tragedii? Ludzka pomysłowość jest nieograniczona. Organizatorom Parku Morderców nie przeszkadza to, że dwadzieścia lat wcześniej na Zodiac Island grasował brutalny morderca kobiet. Nim go złapano i skazano, zdążył zabić trzy matki, które wraz z pociechami przybyły na wyspę do wesołego miasteczka. Po trzecim morderstwie park zamknięto.
Dwie dekady później nowi właściciele zamierzają ściągnąć na wyspę miłośników mocnych wrażeń. Takich, którzy potrzebują więcej emocji niż oferuje diabelski młyn czy strzelnica, na której można wygrać pluszaka. Nim jednak park ruszy pełną parą, organizatorzy zapraszają na weekend grupę dwunastu, starannie wyselekcjonowanych gości, którzy będą mieli okazję zobaczyć jak funkcjonuje nowa atrakcja, nim przyciągnie ona turystów i mieszkańców okolicznych terenów. Wielu z nich to ludzie mediów, dzięki którym informacje o parku rozniosą się wśród potencjalnych klientów. Jaki był klucz doboru członków grupy testowej? Okaże się z czasem.
Morderca powraca?
Murder Park to coś w rodzaju parku tematycznego, w którym główną rolę odgrywa zbrodnia. Organizatorzy zebrali pamiątki związane ze słynnymi mordercami (obejrzeć można m.in.... klapki Charlesa Mansona), ale głównym magnesem jest gra, której zasada jest prosta.
Nie dać się zabić.
Wśród dwunastu osób przebywających na wyspie jest bowiem "morderca". Kogo dopadnie, ten wypada z gry. Warto więc trzymać się w większej grupie, a przy okazji może i zacieśnić więzy z innymi graczami. Plan organizatorów jest taki, że w zabawie biorą udział single, a wspólne działania sprawią, że choć część z nich dobierze się w pary.
Tymczasem prom odpływa, do brzegu jest czterdzieści kilometrów, powrót na stały ląd będzie możliwy za dwa dni. By było jeszcze bardziej niepokojąco, nad wyspę nadciąga sztorm, a gracze tracą łączność ze światem. Tymczasem wśród uczestników gry rozchodzą się wieści, jakoby przed dwudziestu lat za morderstwa na Zodiak Island skazano niewłaściwą osobę. Pewnie można by się popukać z politowaniem w czoło na myśl o takich bredniach, gdyby nie fakt, że na wyspie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Śmierć jednej z uczestniczek można by uznać za nieszczęśliwy wypadek gdyby nie to, że prawdziwa groza dopiero się zaczyna i trudno ją wytłumaczyć pechem.
Tymczasem prom odpływa, do brzegu jest czterdzieści kilometrów, powrót na stały ląd będzie możliwy za dwa dni. By było jeszcze bardziej niepokojąco, nad wyspę nadciąga sztorm, a gracze tracą łączność ze światem. Tymczasem wśród uczestników gry rozchodzą się wieści, jakoby przed dwudziestu lat za morderstwa na Zodiak Island skazano niewłaściwą osobę. Pewnie można by się popukać z politowaniem w czoło na myśl o takich bredniach, gdyby nie fakt, że na wyspie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Śmierć jednej z uczestniczek można by uznać za nieszczęśliwy wypadek gdyby nie to, że prawdziwa groza dopiero się zaczyna i trudno ją wytłumaczyć pechem.
Gdy gra zamienia się w walkę o przeżycie...
Moja pierwsza myśl? Powtórka z I nie było już nikogo Agathy Christie. Wspominając tę jedną z najlepszych intryg literackich Królowej Kryminału, byłam przekonana, że Murder Park. Park morderców (ktoś mi wytłumaczy jaki ma sens ten podwójny, angielsko-polskie tytuł?) Jonasa Winnera niczym mnie nie zaskoczy. Niemiecki pisarz wywinął mi jednak niezły numer. Najpierw zaskoczył samym pomysłem na miejsce akcji, później pokazał, że z motyw grupy ludzi na wyspie i grasującego wśród nich mordercy można wykorzystać ciekawie i stworzyć interesującą wariację tego, co zrobiła Christie, a całość zakończył mocnym uderzeniem.
Podczas gdy bohaterowie grają w grę na wyspie, Jonas Winner gra na emocjach czytelników. Obydwie grupy łączy fakt, że nie wiedzą co w tym wszystkim jest prawdą, a co inscenizacją. Z chwilą, gdy znika pierwsza osoba robi się niepokojąco, a później jest już tylko gorzej. Upiorna sceneria, nieustanne powroty do wydarzeń sprzed lat, fakt odcięcia od świata - wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, a napięcie stale rośnie. Nie wiadomo komu można zaufać, bo każdy zdaje się mieć swoje sekrety. Część z nich zdradzają w wywiadach, jakich kolejno udzielali przed przybyciem na wyspę (wywiadami autor przeplata relację z wyspy). Część poznamy śledząc fabułę, gdy kolejne puzzle będą wskakiwać na miejsce, razem tworząc mroczną układankę.
W thrillerze Murder Park napięcie jest ogromnie wyczuwalne. Jonas Winner stworzył fabułę, od której trudno się oderwać, bo jest i tajemniczo, i dynamicznie, i intrygująco, i na dodatek ogromnie klimatycznie, gdyż upiorne tło sprzyja budowaniu mrocznej otoczki zdarzeń. Postaci z tej historii są dość ciekawie zarysowane. Wiele z nich ma na koncie mniej lub bardziej przepracowane traumy, które na wyspie odżyją i staną się ogromnym ciężarem.
Swoją książką Jonas Winner pyta o to, czy zostało jeszcze na tym świecie coś, czego człowiek nie jest w stanie wystawić na sprzedaż. W Parku morderców cierpienie ludzkie nie ma znaczenia. Liczy się zysk. Nieważne, że fundamenty atrakcji to ludzki ból, strach, strata, śmierć. Nieważne, że całe przedsięwzięcie opiera się na kulcie morderstw i morderców, że absurdalny zestaw pamiątek po zbrodniarzach pozwala utrwalić ich postaci w ludzkiej pamięci, gloryfikuje ich "dokonania", czyny przerażające, zasługujące na potępienie.
Murder Park to świetna intryga, mroczny klimat i sporo fabularnych niespodzianek. Jest dynamicznie, jest ciekawie, jest dreszcz emocji. Zwłaszcza, gdy na wyspie grasuje morderca, a jedyne źródło światła w pokoju czytelniczki nagle gaśnie... Coś na ten temat wiem.
Podczas gdy bohaterowie grają w grę na wyspie, Jonas Winner gra na emocjach czytelników. Obydwie grupy łączy fakt, że nie wiedzą co w tym wszystkim jest prawdą, a co inscenizacją. Z chwilą, gdy znika pierwsza osoba robi się niepokojąco, a później jest już tylko gorzej. Upiorna sceneria, nieustanne powroty do wydarzeń sprzed lat, fakt odcięcia od świata - wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, a napięcie stale rośnie. Nie wiadomo komu można zaufać, bo każdy zdaje się mieć swoje sekrety. Część z nich zdradzają w wywiadach, jakich kolejno udzielali przed przybyciem na wyspę (wywiadami autor przeplata relację z wyspy). Część poznamy śledząc fabułę, gdy kolejne puzzle będą wskakiwać na miejsce, razem tworząc mroczną układankę.
Wszystko jest na sprzedaż
W thrillerze Murder Park napięcie jest ogromnie wyczuwalne. Jonas Winner stworzył fabułę, od której trudno się oderwać, bo jest i tajemniczo, i dynamicznie, i intrygująco, i na dodatek ogromnie klimatycznie, gdyż upiorne tło sprzyja budowaniu mrocznej otoczki zdarzeń. Postaci z tej historii są dość ciekawie zarysowane. Wiele z nich ma na koncie mniej lub bardziej przepracowane traumy, które na wyspie odżyją i staną się ogromnym ciężarem.
Swoją książką Jonas Winner pyta o to, czy zostało jeszcze na tym świecie coś, czego człowiek nie jest w stanie wystawić na sprzedaż. W Parku morderców cierpienie ludzkie nie ma znaczenia. Liczy się zysk. Nieważne, że fundamenty atrakcji to ludzki ból, strach, strata, śmierć. Nieważne, że całe przedsięwzięcie opiera się na kulcie morderstw i morderców, że absurdalny zestaw pamiątek po zbrodniarzach pozwala utrwalić ich postaci w ludzkiej pamięci, gloryfikuje ich "dokonania", czyny przerażające, zasługujące na potępienie.
Murder Park to świetna intryga, mroczny klimat i sporo fabularnych niespodzianek. Jest dynamicznie, jest ciekawie, jest dreszcz emocji. Zwłaszcza, gdy na wyspie grasuje morderca, a jedyne źródło światła w pokoju czytelniczki nagle gaśnie... Coś na ten temat wiem.
* Jonas Winner, Murder Park. Park morderców, przeł. Agnieszka Hofmann, Wyd. Initium, 2017, s. 71.
Boję się takich książek.:)
OdpowiedzUsuńA ja je uwielbiam. :)
UsuńBardzo lubię takie książki i zapisuję na listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to lektura idealna dla Ciebie. :)
UsuńNie potrafię wytłumaczyć dlaczego ta książka po polsko-angielski tytuł, ale książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa też nie. Ale przeczytać warto. :)
UsuńLubię takie książki i mam ją na swojej liście. Ciekawa jestem czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. :)
UsuńPark morderców- no takiego motywu jeszcze nie widziałam. Na razie mam mieszane odczucia czy sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJa gorąco zachęcam. :)
UsuńPrzyciąga mnie ta książka do siebie jak magnes.
OdpowiedzUsuńA treść przyciąga jeszcze bardziej. ;)
UsuńZapowiada się bardzo mrocznie :)
OdpowiedzUsuńI mrocznie jest. :)
UsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie, mam już ją w planach czytelniczych. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki!:) Dopisuje sobie książkę do przeczytania w 2018 <3
OdpowiedzUsuńObserwuje:)
Pozdrawiam Molik
Molikksiazkowyy.blogspot.com
I słusznie!
UsuńMroczny klimacik taki właśnie lubię. ciekawe jak się będzie czytało
OdpowiedzUsuń______________
Niskie ceny
Myślę, że co najmniej dobrze. ;)
UsuńŚwietna intryga to jeszcze nie wszystko, bo bez napięcia książka tego gatunku byłaby niepełnowartościowa. Cieszę się, że historii towarzyszy ten właściwy klimat. Chętnie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńMocnych wrażeń życzę!
UsuńTe emocje i mocno wyczuwalny klimat skłaniają do sięgnięcia po tą książkę! A tajemnicza intryga może tylko podkreślić smaczek:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :)
UsuńZgadzam się w zupełności :D Świetna książka. "Cela" świetna. "Murder Park" świetny. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej :D Jonas Winner to nazwisko, które na długo zapisze się w pamięci miłośników thrillerów psychologicznych :)
OdpowiedzUsuń"Cela" aż takiego wrażenia na mnie nie zrobiła jak oczekiwałam, ale "Murder..." jest mega! Zdecydowanie czekam na więcej. :)
Usuń