trylogia sułtańska, tom 1 |
Duma, która rzadko gościła w jego duszy, nagle napełniła mu serce. Stało się. Sen nieżyjącej od tylu lat matki się spełnił. Wkrótce zaś osiągnie jeszcze więcej. Coś, o czym nie śniło się ani matce, ani ojcu, ani nawet jemu samemu. Oto u boku sułtana Sulejmana poprowadzi wojska osmańskie na Wiedeń. Jeśli uda mi się pobić cesarza Maksymiliana i zdobyć stolicę Habsburgów, historia już nigdy o nich nie zapomni[1].
Z deszczu pod rynnę
Ostatnio nieco odpoczywam od kryminałów. Rozejrzałam się więc po półkach w poszukiwaniu czegoś zupełnie innego i tak w moje ręce trafił Cień sułtana Marii Paszyńskiej, barwna, dynamiczna powieść, która przeniosła mnie do drugiej połowy XVI wieku. Wpadłam w wir walki. Raz stojąc po stronie najeźdźcy, to znów z niepokojem zerkając z murów twierdzy na hordy otaczające moje włości. Bez względu na to, po której znajdowałam się stronie, zawsze towarzyszyły temu silne emocje.
Maria Paszyńska potrafi je wywoływać, kreśląc kolejne plastyczne i dramatyczne sceny, każąc podejmować bohaterom trudne wybory i stawiając ich w sytuacjach nie do pozazdroszczenia. Krótko mówiąc, szukając odpoczynku od emocji kryminalnych trafiłam z deszczu pod rynnę. Przyznaję jednak, że wcale tego nie żałuję, bo Cień sułtana okazał się wciągającą opowieścią.
Po dwóch stronach barykady
Mamy lato 1566 roku, gdy wielki wezyr Mehmed Pasza Sokollu u boku sułtana Sulejmana Prawodawcy rusza na wyprawę przeciwko Habsburgom. Wprawdzie sułtan zasiada na tronie od niemal pół wieku i siły powoli go opuszczają, ale chęć podbicia chrześcijańskiej Europy każe mu poprowadzić potężną armię Imperium Osmańskiego wprost na Wiedeń. Morze błota ścielą trasę spowalniając przemarsz wojska, jesień zbliża się nieuchronnie, a wraz nią coraz zimniejsze i deszczowe dni. Jednak każdy krok przybliża Imperium do osiągnięcia celu, do wygrania rozpoczętej wojny i zdobycia panowania nad zachodnią Europą.
Gdy nie towarzyszymy wojskom osmańskim, autorka przenosi nas na drugą stronę barykady. W Szigetvár, jednej z twierdz Imperium Habsburgów, poznajemy jej rezydentów. Dowodzi tu Nikola Subicz Zrinski, mężczyzna odważny i rozsądny, wdowiec i ojciec, który może być dumny z odwagi swych dzieci, tak mężnych młodzieńców jak i dziesięcioletniej córki. Jak nietrudno zgadnąć, to właśnie u wrót Szigetvár stanie armia sułtana.
A co dalej? Tętent końskich kopyt, świst strzał, błysk ostrzy, łopot sztandarów, wystrzał z arkebuzów czy muszkietów, huk wybuchów, trzask iskier.
Krzyki, rozpacz, ból.
Krew i rozerwane ciała.
Śmierć.
Najmocniejszym punktem tej powieści jest...
Maria Paszyńska wrzuca nas w wir brutalnej walki o władzę, która rozgrywa się tak na polu bitwy, jak i poza nim, gdzie knute są intrygi, planowane zdrady. Autorka bardzo plastycznie maluje kolejne kadry, tworząc wręcz filmową scenerię, w której obrazy ożywają przed oczami. Czytelnik staje się więc jednocześnie widzem.
Autorka udanie łączy fikcję i fakty historyczne, tym ostatnim pozostając możliwie jak najbardziej wierną. W Posłowiu tłumaczy, że nawet w tych momentach, kiedy wprowadzane przez nią wątki nie miały potwierdzenia w materiałach źródłowych, kierowała nimi w taki sposób, by nie przeczyły prawdzie historycznej, a jedynie uzupełniały ją w realny sposób.
Autorka udanie łączy fikcję i fakty historyczne, tym ostatnim pozostając możliwie jak najbardziej wierną. W Posłowiu tłumaczy, że nawet w tych momentach, kiedy wprowadzane przez nią wątki nie miały potwierdzenia w materiałach źródłowych, kierowała nimi w taki sposób, by nie przeczyły prawdzie historycznej, a jedynie uzupełniały ją w realny sposób.
Mimo brutalności wojny, znajdzie się tu też miejsce dla piękniejszych uczuć. Bo Cień sułtana także i wzrusza, nie tylko wstrząsa i wywołuje niepokój. Znajdziemy w nim wprawdzie bezpardonową walkę, zawiść, zemstę czy okrucieństwo, ale i wierność, przywiązanie, miłość (choć akurat wątek miłosny najmniej do mnie przemówił), poświęcenie, honor, odwagę oraz inne godne podziwu cechy, postawy i emocje. Swoje postaci Maria Paszyńska kreuje bardzo udanie. Nie szczędzi im uwagi, pokazuje je w chwilach chwały, ale i słabości.
Cień sułtana to powieść napisana z rozmachem. Trudno powiedzieć co jest jej najmocniejszym punktem - plastyczność opisów, dopracowani bohaterowie, egzotyczny klimat czy dynamiczna, wielowątkowa akcja. Można więc powiedzieć, że najmocniejszym punktem tej powieści jest sama powieść.
Cień sułtana to powieść napisana z rozmachem. Trudno powiedzieć co jest jej najmocniejszym punktem - plastyczność opisów, dopracowani bohaterowie, egzotyczny klimat czy dynamiczna, wielowątkowa akcja. Można więc powiedzieć, że najmocniejszym punktem tej powieści jest sama powieść.
Maria Paszyńska Cień sułtana Wyd. Czwarta Strona 2017 448 stron |
[1] Maria Paszyńska, Cień sułtana, Wyd. Czwarta Strona, 2016, s. 73.
Cieszę się, że Ci się podobało. Czekam z niecierpliwością na "Martwe morze", tylko nie wiedzieć czemu, zniknęło z zapowiedzi.
OdpowiedzUsuńNie zniknęło. :)
UsuńPremiera jest 25 października. :)
Ciekawa jestem tej powieści :) Będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńOj tak! Chcę przeczytać :D
Pozdrawiam serdecznie :)
I słusznie. ;)
UsuńNie lubię takich książek, ale ta mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Więc jest szansa, że i Ty się wciągniesz. :)
UsuńZ jednej strony mnie ciekawi, ale nie lubię egzotycznych historii i sułtani mało mnie interesują.
OdpowiedzUsuńMelduję, że sułtan występuje w ilościach stosunkowo śladowych. :P
UsuńZaciekawiłaś mnie, będę polować na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, a autorka mi zupełnie nie znana!
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto to zmienić. ;)
UsuńPoprzednie dwie książki Paszyńskiej (Warszawski niebotyk, Gonitwa chmur) bardzo mi się podobały. Ta jeszcze czeka na swoja kolej.
OdpowiedzUsuńA ja tych właśnie nie czytałam. Mam drugi tom, musiałabym dokupić pierwszy, a ostatnio mocno ograniczyłam zakupy książkowe.
UsuńNie słyszałam o tej powieści, ale będę mieć ją na uwadze jeśli i mnie napadanie ochota na odpoczynek od kryminałów. Dawno nie czytałam żadnej historii w tym stylu, więc być może dam szansę twórczości pani Paszyńskiej.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńWięc właśnie tak zrób. :D
UsuńUwielbiam powieści historyczne, a jeszcze gdy autor stara się jak najbardziej trzymać faktów uwielbiam je jeszcze bardziej:) To nic, że wątek miłosny raczej mało przemawiający, cała reszta jak najbardziej kusi:)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja w ogóle nie przepadam za historiami miłosnymi, więc często marudzę na takie wątki. ;)
UsuńMuszę podrzucić mojej Mamie, ona się pasjonuje tego typu historiami:)
OdpowiedzUsuńNa pewno się nie zawiedzie. :)
UsuńOd pewnego czasu mam chęć na ten tytuł i z tego co czytam, na pewno się nie zawiodę :) Muszę w końcu po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę. :)
UsuńInteresująco się zapowiada, z przyjemnością rozejrzę się za książką. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
:)
Usuń