poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Kino hiszpańskie: "Toro"



Trochę thriller, trochę sensacja, trochę dramat. Historia braci uwikłanych w przestępczą działalność ze wszystkimi konsekwencjami tejże, jest na tyle dynamiczna i interesująca, że wciąga, choć trudno powiedzieć, by Toro był kinem wybitnym, a zachowanie bohaterów zawsze logiczne (no i skąd oni wzięli w Andaluzji tak pustą plażę, że można było się po niej spokojnie ścigać samochodami tak, by nie potrącić żadnego niemieckiego turysty?).

To miał być ostatni przestępczy wyskok tytułowego bohatera. Toro (Mario Casas) planował w swoim życiu zmiany, a te wymagały odcięcia się od Romano (José Sacristán), swego szefa. Tamta akcja skończyła się dramatycznie. Zginął jeden z braci, Antonio (Hovik Keuchkerian), a Toro trafił do więzienia.

Mija kilka lat. Nasz bohater pracuje legalnie w korporacji taksówkarskiej, na noc wprawdzie wraca do więzienia, ale lada moment ma odzyskać wolność. Na tej wyczekiwanej wolności czeka na niego ukochana kobieta i wygląda na to, że oboje mają szansę na szczęśliwe życie.





Tymczasem jego starszy brat Lopez (Luis Tosar) pakuje się w kłopoty. Mężczyzna okradł Romano, a ten w odwecie porwał jego córkę Dianę (Clàudia Vega). Lopez zwraca się o pomoc do brata i... oboje pakują się w bagno, z którego trudno będzie im się wydostać bez szwanku.

Toro (reż. Kike Maíllo) to kino dynamiczne i dość wciągające, choć na łopatki nie kładzie. Ot, sensacyjna produkcja z andaluzyjskimi obrazkami w tle. Jak na film z gangsterami jest mało brutalny, ma raczej dramatyczne niż sensacyjne zabarwienie. Dzieje się jednak sporo i dzieje się w taki sposób, że akcja przykuwa uwagę. W końcu jest to produkcja, w której na pierwszym planie są relacje międzyludzkie. Niełatwe, na dodatek, bo obciążone bagażem, który nie każdy jest w stanie udźwignąć. To opowieść o miłości, rodzinie, braterstwie, zdradzie. Dobrze zagrana (wiadomo - Tosar!, choć nie tylko na niego warto zwrócić uwagę), z atrakcyjnym plenerem i wpadającą w ucho muzyką.

Myślę, że to całkiem niezła odskocznia od amerykańskiego kina sensacyjnego.


zwiastun filmu



Zobacz też:


8 komentarzy:

  1. Nie widziałam, ale bardzo chętnie obejrzę :) Film zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mojemu mężowi z pewnością by się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się wydawało, że słyszałam o tym tytule. Czytam recenzję i widzę to nazwisko - Tosar. No i już wiem, skąd kojarzyłam;). Szkoda, że szału nie ma, ale w wolnej chwili... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie klimaty, więc z chęcią obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.