piątek, 30 czerwca 2017

Simon Beckett "Niespokojni zmarli"
[RECENZJA]

najlepsze kryminały
cykl z Davidem Hunterem, tom 5

Owinięta w długi płaszcz rzecz na płachcie nie przypominała już człowieka. Nic nie wskazywało na wiek, rasę czy płeć. Z czaszki zniknęła większość skóry i ciała, oczodoły były pustymi jamami. Wrażliwe kulki galarety i chrząstek były zazwyczaj jednymi z pierwszych celów padlinożerców. Pojawiły się nawet wczesne oznaki przeobrażenia woskowo-tłuszczowego - brudnobiałe złogi wyglądające, jak gdyby wosk z topiącej się świecy kapał na ocalałe tkanki. Była to karykatura twarzy - oczodoły zapchał piasek, a nos był kikutem obgryzionych chrząstek[1].



Zapach gotowanego mięsa... trupa



Na Davida Huntera można liczyć. Zaangażuje się w intrygującą i niebezpieczną sprawę, zapewni mnóstwo emocji, podzieli się ze szczegółami tajnikami swojej pracy jako antropologa sądowego. W Niespokojnych zmarłych Simona Becketta, piątym tomie kryminalnej serii z jego udziałem, nie tylko intryga jest mroczna, ale i plener nad wyraz ponury. To idealna lektura na deszczowy wieczór, kiedy za oknem zapada zmierzch, a krople deszczu miarowo uderzają w parapet.

Jak pewnie już się zorientowaliście dzięki cytatowi otwierającemu notkę, Niespokojni zmarli to nie jest książka, którą można czytać przy obiedzie. Jej autor każe swojemu bohaterowi nie tylko uważnie się przyglądać badanym zwłokom, ale i szczegółowo opowiadać o tym co widzi, czuje, robi. Po lekturze gotowane mięso przez jakiś czas nie będzie kojarzyć się z potrawką na obiad, ale raczej z prosektorium, w którym David Hunter z detergentowej brei łowi wygotowane kości denata, by oczyścić je z tkanek.


Zwłoki na mokradłach


Śmierć to coś, z czym rodzinie trudno się uporać, ale gdy ktoś kochany po prostu znika, jest jeszcze gorzej[2].

Przenieśmy się do Anglii, a konkretnie hrabstwa Essex. Tam, kilka mil od wybrzeża wyspy Mersea, dostrzeżono zwłoki. Wszystko wskazuje na to, że jest to ciało mężczyzny, który zaginął kilka tygodni wcześniej. Leo Villiers, syn wpływowego biznesmena i właściciela znacznej powierzchni okolicznych ziem, miał popełnić samobójstwo. Tej sprawy nie da się jednak po prostu zamknąć, bo pytań jest sporo, a odpowiedzi są nie do końca satysfakcjonujące. Jak nietrudno zgadnąć, za tym wszystkim kryje się bardziej zawiła i dramatyczna historia, niż można by przypuszczać. Problem w tym, że komuś bardzo zależy, by nie wyszła na jaw.

Doktor Hunter nie ma w tym śledztwie szczęścia. Kapryśna pogoda i spotkanie z przypływem nie pozwalają mu opuścić okolic, w których znaleziono zwłoki. Brawurowa próba powrotu z mokradeł i przejechania samochodem przez zalewaną groblę dała efekty w postaci problemów zdrowotnych, unieruchomienia pojazdu oraz nowych, niezbyt sympatycznych znajomości. Mężczyzna, który pomógł doktorowi uniknąć tragedii, nie należy do przyjaznych i towarzyskich. Z czasem Hunter zrozumie dlaczego, ale póki co chciałby jak najszybciej dotrzeć do prosektorium i zbadać ciało wyłowione z wody. Niestety, nie będzie mu to dane. Zostanie na miejscu, czując się jak intruz, ale to pozwoli mu poznać historie, które pomogą w rozwikłaniu nie tylko zagadki trupa z mokradeł, ale i kilku innych. Wśród nich jest ta związana z pewną dramatyczną historią, na wspomnienie której pęka serce.


Thriller jak mokradła - pochłania



Niespokojni zmarli to nie tylko wciągająca intryga, trud dotarcia do zaskakującej prawdy, przedzieranie się przez kłamstwa, uniki, dramaty i mokradła, ale i powieść bardzo klimatyczna, otulająca szczelnie mrokiem, wywołująca dreszcze. Simon Beckett wykorzystuje profesję swego bohatera do tego, by wpleść w fabułę makabryczne szczegóły dotyczące ludzkich zwłok. Dzieli się wiedzą z zakresu antropologii sądowej, malując przy tym niezbyt apetyczne obrazki. Wie jak wpłynąć na wyobraźnię czytelnika, jak przykuć jego uwagę. Złożoną intrygę obfitującą w liczne niewiadome umieszcza na terenie, który sam w sobie tworzy klimat przygnębiający, mroczny, potęgujący uczucie strachu i niepewności. Odpływy potrafią odsłonić zbyt wiele, przypływy zbyt wiele zabrać. Na tym trudnym i niebezpiecznym terenie wiele się morze wydarzyć. Tamtejsze mokradła to niemy świadek wielu dramatów. Pochłonęły ciała i odpowiedzi na pytania, których w trakcie lektury rodzi się sporo. Krok po kroku będą je oddawać, aż w końcu stanie się jasnym, co wydarzyło się w tych okolicach.

Najnowszy thriller Simona Becketta kryje wiele niespodzianek (nie tylko tych dotyczących drobnej nieścisłości w liczbie ocalałych i zniszczonych wież pewnego fortu). Bywa dynamiczny, bywa refleksyjny w tych partiach, w których autor buduje klimat powieści, maluje tło, pozwala głównemu bohaterowi snuć nieco przydługie monologi. Ze strony na stronę wciąga jednak coraz mocniej. Zapowiada się dość spokojnie, ale to tylko pozory. I choć nieustannie zastanawiałam się jak to możliwe, że antropolog odwala za policję niemal całą robotę, to cieszę się, że tak się stało, bo dzięki temu dostałam kilka naprawdę ciekawych scen z hmmm... życia prosektorium (jakkolwiek to brzmi), które są tak charakterystyczne dla tej kryminalnej serii. 

Niespokojni zmarli to klimatyczny thriller, w którym znalazło się miejsce na całą paletę emocji. 


Simon Beckett
Niespokojni zmarli
Wyd. Czarna Owca
2017
504 strony


***

Książkę polecam
miłośnikom klimatycznych thrillerów
ciekawym pracy antropologa sądowego
wielbicielom makabrycznych szczegółów
ciekawym jakie tajemnice skrywają mokradła w Essex
wielbicielom serialu Kości

***

[1] Simon Backett, Niespokojni zmarli, przeł. Sławomir Kędzierski, Wyd. Czarna Owca, 2017, s. 41-42.
[2] Tamże, s. 141.

***

Zobacz też

Cykl z Davidem Hunterem
2. Zapisane w kościach
4. Wołanie grobu
5. Niespokojni zmarli

Pozostałe




19 komentarzy:

  1. Nie ma to jak dobry thriller , chętnie go kiedyś przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego typu cykle :) Od jakiegoś czasu leży już na mojej półce i się kurzy "Chemia śmierci"... Mam nadzieję, że w końcu przyjdzie czas żeby ją przeczytać!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Już ją mam i nie mogę doczekać się lektury!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię ten cykl. Nawet sama się sobie trochę dziwię, bo zazwyczaj nie przepadam za makabrycznymi szczegółami, ale tutaj tak bardzo mi nie przeszkadzają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że są po prostu częścią pracy antropologa, a nie efektem mającym wywołać szok czy obrzydzenie.

      Usuń
  5. No i to jest coś dla mnie! Jestem zdecydowanie na wielki TAK :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na dzień dzisiejszy na pewno nie jest to lektura dla mnie, bo aktualnie nie mam ochoty na tak mroczne klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc zapamiętaj ten tytuł na inny raz. Może na zimowy wieczór albo mokre, jesienne popołudnie? ;)

      Usuń
  7. Czytałam dwie książki Becketa, ale mi osobiście jakoś nie przypadł do gustu. Ale może kiedyś sięgnę po kolejną jego książkę :), kobieta przecież zmienną jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam trzy tomy tej serii i muszę nadrobić zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przeczytałam tylko Beckettową "Chemię śmierci", ale z tego co pamiętam jeszcze wtedy nie było aż tylu cielistych smaczków ;) Co nie zmienia faktu, że pierwsza część bardzo mi się spodobała i tak sobie cały czas obiecuję, by poczytać kolejne tomy serii, a widzę, że nazbierało się ich niemało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam, że zaskoczył mnie początek "Chemii...". Te naturalistyczne opisy od razu mnie zaintrygowały. ;)

      Usuń
  10. Jakoś ta seria mi się średnio podoba- nie przepadam za szczegółowymi "tymi" opisami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie lubisz takich opisów, to nic dziwnego. W końcu to charakterystyczne dla nie i dla zawodu głównego bohatera. To one wyróżniają serię na tle innych.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.