scena z filmu |
Kino prawie hiszpańskie, bo hiszpańsko-amerykańskie, ale powiedzmy, że to drobiazg. W końcu ruszamy na Szlak św. Jakuba, a konkretnie Camino Frances, które biegnie głównie przez Hiszpanię, więc pozwalam sobie podpiąć tę produkcję pod serię postów z hiszpańskim kinem.
Droga życia (reż. Emilio Estevez) to jeden z tych filmów, po których obejrzeniu chce się spakować plecak i wyruszyć w podróż. I jeżeli ktoś myśli o przebyciu jednej z dróg wchodzących w skład Szlaku św. Jakuba, to ta produkcja przekona go do tego, że warto.
scena z filmu |
Zaczyna się jednak smutno. Daniel (w tej roli sam reżyser) ginie od uderzenia pioruna już pierwszego dnia swojej wyprawy. Z Ameryki, po szczątki syna przyjeżdża Tom (Martin Sheen). Decyzja Daniela dla jego ojca była kompletnie niezrozumiała. Dorosły człowiek, który rzuca wszystko by ruszyć na szlak? Dziwne, niepoważne, zupełnie bez sensu. A jednak po kremacji ciała, Tom pakuje urnę do plecaka i stawia pierwsze kroki na Camino Frances. Chce dokończyć to, co zaczęło jego dziecko. Wyposażony jedynie w to, co znalazł w plecaku syna, niedoświadczony, nieprzygotowany kondycyjnie, przybity dotkliwą stratą, zdeterminowany jest jednak na tyle, by krok po kroku przybliżać się do Santiago de Compostela.
Po drodze spotyka innych wędrujących. Każdy niesie jakiś ciężar. Reżyser nie czyni jednak z tej wyprawy podróży duchowej, religijnej. Pokazuje, że wyruszyć można z nawet najbardziej trywialnego powodu, a po drodze spotkać najróżniejszych pielgrzymów o różnych poglądach, doświadczeniach, charakterach, narodowościach, mających rozmaite cele podróży. Tej po Camino i tej przez życie.
scena z filmu |
Choć Tom nie jest skory do nawiązywania znajomości i wspólnej wędrówki, w końcu staje się częścią pozornie bardzo niedobranej ekipy. Gadatliwy, nad wyraz wyluzowany Holender (Yorick van Wageningen), nieco najeżona Kanadyjka z ciętym językiem (Deborah Kara Unger) i irlandzki pisarz sprawiający wrażenie szalonego (James Nesbitt), będą jego towarzyszami na dobre i złe. Po drodze nie zabraknie kłótni, ale i dobrej zabawy. Czasem zrobi się ciężko, melancholijnie, innym razem radość podzielą na czworo. Będą sobie dogryzać, ale i wspierać się nawzajem. Obcy ludzie na prywatnych życiowych zakrętach i wspólnym szlaku przez Hiszpanię.
Droga życia to nie jest wielkie kino, ale kino bardzo krzepiące. Daje kopa. Daje nadzieję. Wywołuje uśmiech. Opowiada o zwykłych ludziach w różnych momentach życia, o problemach, które czasami trzeba zabrać ze sobą na szlak, by móc je zgubić lub choćby uczynić lżejszym. W tle mamy ładne krajobrazy i klimatyczne miasteczka, na pierwszym planie wędrowców. Ludzi pogubionych. Jak wielu z nas.
Piękno kino drogi.
zwiastun filmu
Zobacz też:
Myślę, że to doskonały film na wakacyjne popołudnie ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! :)
UsuńRaczej nie dla mnie. Wolę troszkę inne kino :)
OdpowiedzUsuńThrillery? ;)
UsuńOglądałam ten film. Piękny i wart uwagi. Super, że o nim napisałaś :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWarto go odkurzyć. :)
UsuńNie wydaje mi się, żeby była to pozycja filmowa dla mnie, jednak dla ludzi, którzy są pasjonatami podróży z pewnością już tak.
OdpowiedzUsuńTo film nie tylko dla pasjonatów podróży. :)
UsuńMuszę obejrzeć któregoś weekendu, może w ten mi się akurat uda :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Spodoba Ci się. :)
UsuńZapiszę tytuł ;) chętnie obejrzymy z mężem ;)
OdpowiedzUsuńUdanego seansu. :)
UsuńZapisuje tytuł, z chęcią go obejrzę :)
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :)
UsuńRównież polecam......refleksyjny a poza tym faktycznie sprawia, że chciałoby się wyruszyć tą trasą....
OdpowiedzUsuńOj, tak. I wierzę w to, że któregoś dnia wyruszę...
UsuńNawet nie będę się zastanawiać - na pewno obejrzę :D
OdpowiedzUsuńCzasem się zastanawiam, jak Ty wynajdujesz te filmy :) Chętnie obejrzę!
OdpowiedzUsuńa) na czuja
Usuńb) dobrzy ludzie podpowiadają
c) o! film hiszpański/o Hiszpanii, którego nie znam!
A ostatnio sporo łowię na Netflixie. :)