poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Lea Aschkenas "To właśnie Kuba"
[RECENZJA]




Tutaj, gdy masz na coś ochotę, musisz natychmiast po to sięgnąć, bo nigdy nie wiadomo, kiedy to coś zniknie jak bańka mydlana[1].




Przełamać mur milczenia




Jest 1999 rok. Elián González, niespełna sześcioletni kubański chłopiec ucieka ze swego kraju do Stanów Zjednoczonych. Do wybrzeża Florydy dociera na dętce. Media robią wokół sprawy szum. Choć USA przyznaje azyl Kubańczykom, którzy dotarli do ich kraju, ta sprawa różni się od innych. Postać chłopca urasta do rangi symbolu, a napięte stosunki amerykańsko-kubańskie napinają się jeszcze bardziej. 

W lutym następnego roku, młoda amerykańska dziennikarka przyjeżdża na kurs językowy na Kubę. Na karaibskiej wyspie ląduje m.in. dlatego, że w Ekwadorze, gdzie miała uczyć się hiszpańskiego, wybuch dwóch wulkanów sparaliżował ruch lotniczy. Sprawa Elián jest drugim czynnikiem, bo przykuła uwagę wielu Amerykanów, w tym także i Lei Aschkenas. Możliwość pobytu na wyspie stała się okazją do zaobserwowania tego, jak żyją tam ludzie, na przełamanie muru milczenia i udostępnienia mieszkańcom USA rzetelnych informacji o Kubie, opowiedzenia o kraju rozdartym między komunizmem a rodzącym się kapitalizmem. I choć autorka nie skupia się na polityce, to efekty działań rządzących widzi na każdym kroku. 


Kuba krajem absurdów



O dwóch pobytach na wyspie, od lutego do listopada 2000 roku, Lea Aschkenas napisała książkę To właśnie Kuba, w tytule zawierając podsumowanie wszystkiego, co z tym krajem się wiąże, jakkolwiek dziwne i niezrozumiałe zdawałoby się przyjezdnym. Es Cuba - wzruszają ramionami mieszkańcy ilekroć mają do czynienia ze zjawiskiem, którego nie da się wytłumaczyć. A tych jest sporo w kraju, w którym tak wiele spraw jest legalnych i nielegalnych jednocześnie, kraju absurdów i sprzeczności, poniedziałkowych przerw w dostawie prądu w Hawanie, podziału na to, co dostępne dla miejscowych, a co wyłącznie dla turystów. W kraju, w którym w międzynarodowej aptece Kubańczyk nie może zrobić zakupów. W którym lokales ma darmowy dostęp do służby zdrowia, ale ma też problem z kupieniem mydła (bo drogie, bo niedostępne). W kraju, w którym mieszane kubańsko-turystyczne pary kojarzone są raczej ze sponsoringiem i szansą na wyrwanie się z Kuby niż miłością. I nie są mile widziane.

A Lea... cóż... Przyjechała na chwilę, została na dłużej. I zakochała się. W Kubańczyku, a jakże.




Trudna miłość



To właśnie Kuba to opowieść o trudnej miłości. Do kraju i do jego mieszkańców, a konkretnie jednego z nich. To książka pełna zdziwień i zaskoczeń. Barwna, wciągająca, ale i nie omijająca tego, co skomplikowane, niewygodne, groteskowe. Autorka głównie przebywa w Hawanie, ale z krótkich wypadów możemy poznać także inne miejsca na wyspie, m.in. Trynidad. Z obserwacji jakie Lea Aschkenas poczyniła podczas pobytu na Kubie, tworzymy sobie obraz fascynującego, ale i trudnego do życia kraju.

Autorka, a zarazem bohaterka książki, krok po kroku poznaje rozmaite aspekty życia na wyspie Castro, rumu, trzciny cukrowej, cygar i Buena Vista Social Club. Niejednokrotnie zderza się z sytuacjami absurdalnymi, zupełnie niezrozumiałymi dla niej, jako przybysza z zewnątrz. Szybko uczy się, że w tym kraju granica pomiędzy tym co legalne, a co nielegalne jest cienka i chętnie przekraczana. By żyć, trzeba umieć kombinować. Hasło głoszące, że na wszystko jest jakiś sposób, jest równie popularne jak wspomniana puenta es Cuba.



Prawda a iluzja



W To właśnie Kuba Lea Aschkenas mniej opowiada o tym, co na Kubie można zwiedzić, więcej czasu poświęcając ludziom i rzeczywistości w jakiej żyją. Przenosząc się z hotelu do casa particulares, czyli kubańskiego mieszkania, którego właściciel po spełnieniu pewnych warunków, może wynajmować przestrzeń przyjezdnym, dostrzega ogromne różnice pomiędzy tym, jak żyją rdzenni mieszkańcy wyspy, a iluzją, jaką tworzą dla potrzeb turystów. 

Pod koniec swego pobytu autorka pisze: Tak naprawdę nic się na Kubie nie zmieniło. Zmienił się za to mój stosunek do tego kraju - od bujającego w obłokach podróżnika do stąpającego twardo po ziemi mieszkańca[2].

Od czasów, kiedy Lea Aschkenas przebywała na wyspie, minęło kilkanaście lat. Kraj się zmienia, choć bardzo powoli. Zmarł Fidel Castro, Amerykanie już nie muszą latać przez Meksyk z powodu braku bezpośrednich lotów na Kubę, internet dostępny jest w coraz większej liczbie punktów. Jednocześnie wciąż wiele produktów jest trudno osiągalnych, funkcjonują dwie waluty, a świat Kubańczyków i przyjezdnych to dwa różne światy. Czy wyobrażacie sobie, że we własnym kraju można mieć zakaz przebywania w niektórych miejscach, otwartych jedynie dla turystów? Że nie możecie spać wejść do hotelu, wynająć dowolnego pokoju w prywatnej kwaterze czy zrobić zakupów w wielu sklepach? Es Cuba.


Es Cuba



Wspomnienia Amerykanki czyta się z przyjemnością. Czasem wywołują uśmiech, często zdumienie. Mimo iż dla młodej kobiety jest to rzeczywistość skrajnie różna od tej, w której się wychowała, a zaskakujących, często absurdalnych dla niej aspektów jest wiele, stara się poznać ten świat, zrozumieć go, nie krytykując, lecz dzieląc się swoimi doświadczeniami, opowiadając o problemach Kubańczyków, barwnie malując kolejne kadry.

Na tym niełatwym tle, rozkwita miłość Lei i Alfredo. Trudna, bo łącząca dwa ogromnie różne światy. Czy mimo przepaści doświadczeń, poglądów, sposobu patrzenia na świat, to uczucie będzie miało szansę?

To właśnie Kuba to książka bardzo szczera. Jej autorka nie waha się przed dzieleniem swoimi obawami, opisywaniem tego co dobre, piękne, sprawiające przyjemność, ale i niewygodne, zawiłe, absurdalne, brzydkie. To opowieść o tej Kubie, której nie pozna turysta nie wychylający nosa poza Varadero czy uczestnik wyjazdu all inclusive śpiący w eleganckich hotelach, popijający mojito przy basenie, a wieczorem podziwiający pokaz salsy w wykonaniu opłaconych dolarami pięknych, uśmiechniętych Kubańczyków. To opowieść o Kubie trudnej, niejednoznacznej, przyciągającej i odpychającej zarazem. O prawdziwej Kubie, która nie pozostawia obojętnym.



Lea Aschkenas
To właśnie Kuba
Wyd. Videograf II
2007
416 stron


***

[1] Lea Aschkenas, To własnie Kuba, przeł. Tomasz Illg, Wyd. Videograf II, 2007, s. 36.
[2] Tamże, s. 369.

***


Zobacz też:




10 komentarzy:

  1. Sliczności!! Radosnego dalszego świętowania, pogody ducha i dobrego czasu spędzonego w gronie najbliższych oraz sił i wytrwałości w realizowaniu nowych zadań, pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką :).

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie prawdziwe obrazy krajów, miejsc, kultury, zwyczajów cenię najbardziej. Z zainteresowaniem odbędę tę podróż czytelniczą. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł na książkę bardzo dobry, jednak raczej nie dla mnie :) Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuba zawsze kojarzyła mi się tylko ze wspaniale gorącą jaskrawością barw, bujnymi kobietami o ciemnej karnacji i chudymi dzieciakami, goniącymi po ulicach. Płytkie to skojarzenia i dopiero wspomnienia znajomych, którzy byli w Kubie przełamały te wyobrażenia. Właśnie ze względu na swoją ingorancję chętnie poznałabym ów kraj rażących kontrastów, przekonała się, jak kształtowana jest fasada dla turystów, czego odmawia się obywatelom, a do czego z kolei ich przymusza dla zachowania iluzorycznego ładu :)

    Z pewnością cenna i pogłębiająca wiedzę pozycja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że uda mi się na własne oczy zobaczyć jak z tą Kubą jest. W tym roku nie wyszło. Może za rok? Ten kraj jest szalenie intrygujący, szalenie ciekawy. Zobaczyć go to takie małe-wielkie marzenie. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.