Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt Oblany test Wyd. Czarna Owca 2016 440 stron |
cykl Sebastian Bergman, tom 5
Czy potrafisz rozwinąć skrót NATO?
Co oznacza słowo "blanszować"?
Wiesz jaką nazwę nosił flagowy okręt Krzysztofa Kolumba, a jaką jednostka światłoczułości w układzie SI?
Czy potrafisz wymienić gatunki wchodzące w skład Wielkiej Piątki Afryki?
Krótko mówiąc: jak oceniasz swoją wiedzę ogólną? Tak tylko pytam, z ciekawości. Jest jednak ktoś, kto bardzo serio podchodzi do tematu. Zada ci sześćdziesiąt pytań. Jeśli odpowiesz prawidłowo na jedną trzecią - wygrywasz własne życie. Jeśli nie... Cóż... Miło było cię poznać.
Zdaj test, wygraj życie
To, co zrobił, zyskało rozgłos. Pierwsze strony gazet, materiały w telewizji, ciągłe aktualizacje w sieci. Na razie jednak koncentrowano się na martwej młodzieży. Opłakiwano ich stratę, nazywano go potworem. Nie udało mu się skłonić ich do zrozumienia, że wskazuje problem społeczny. Ale to tylko kwestia czasu, zanim jakiś autor wstępniaków albo uczestnik debaty stanie po jego stronie. Pojawi się ktoś, kto rozumie, że nie można już dłużej tak postępować. Że nie da się z szeroko otwartymi oczyma maszerować prosto w przepaść. Ktoś w końcu odważy się przeciwstawić pogardzie dla wiedzy, bo przecież to, co zrobił, było w gruncie rzeczy dobre i ważne, choć sympatyzowanie z metodą równałoby się medialnemu samobójstwu.
Był potrzebny[1].
A przynajmniej tak sobie wmawia i nie ma skrupułów, by porywać ludzi, zadawać im pytania obnażający stan niewiedzy, a następnie zabijać tych, którzy obleją test strzelając im w głowę pistoletem do uboju bydła. Ciekawy wybór broni, prawda? Daje pojęcie o stosunku mordercy do jego ofiar. Nie ma o nich najlepszego zdania.
W oblanym teście Michaela Hjortha i Hansa Rosenfldta bać się powinni celebryci rozmaitego kalibru, co do których zachodzi podejrzenie, że nie grzeszą inteligencją, a popularność zdobywają w sposób mało godny podziwu.
Most nad Sundem jako wabik
Sięgnięcie po powieść autorstwa szwedzkiego duetu Hjorth & Rosefeldt było naturalną konsekwencją zachwytu nad serialem Most nad Sundem. Tak się bowiem składa, że Hans Rosenfeldt jest scenarzystą (podobnie jak druga połowa duetu), a na swoim koncie ma właśnie m.in. scenariusz do wspomnianego serialu. Kto oglądał choć jeden sezon (na razie są trzy) ten z pewnością potwierdzi, że to ogromnie dopracowana produkcja, w tym także i fabularnie (obejrzyjcie koniecznie!). Większej zachęty nie potrzebowałam, by sięgnąć po owoc twórczości wspomnianych Szwedów, a że akurat niedawno premierę miała ich najnowsza książka, uznałam, że to idealny moment, by plan wcielić w życie.
Czy to był dobry wybór? Jak najbardziej tak! Choć doradzałabym jednak czytanie od początku cyklu, bo pisarski duet dużo czasu poświęca prywatnym sprawom bohaterów, a te są oczywistą kontynuacją wątków rozpoczętych w poprzednich tomach. Jeśli mocno przywiązujecie się do bohaterów i chcecie na bieżąco obserwować zmiany w ich życiu, to zacznijcie od Ciemnych sekretów, jeśli najważniejsza jest dla was główna intryga kryminalna - czytajcie śmiało. Myślę, że warto, choć nie brak głosów stałych czytelników duetu, że ten tom nie jest tak dobry jak poprzednie. Ja mogę ocenić ją wyłącznie w oderwaniu od innych, Motywacja mordercy jest równie interesująca co kontrowersyjna, a sama powieść - intrygująca. Krótko mówiąc, jest to historia warta uwagi.
Podoba mi się temat tej książki. Od kilku lat nie mam telewizora, więc wypadłam z obiegu i nie mam pojęcia, jakie programy rozrywkowe są teraz w modzie i jacy celebryci fotografują się na ściankach. Za pół roku będą to zapewne zupełnie nowe twarze, a tabloidy i widzowie zapomną o nich tak, jak zapomnieli o uczestnikach pierwszej edycji Big Brothera. Ot, banieczka sławy, która pęka ukazując puste wnętrze. Banieczka tworzona z kontrowersyjnych tekstów i zachowań, zbudowana na dostarczaniu tematów do plotek i wywoływaniu skandali. Głośne romanse, burzliwe rozwody, szokujące zdrady, sprzedawanie własnej intymności. Nieważne co ludzie mówią, byle nie przekręcali nazwiska - oto zasada celebryckiego światka, jednosezonowych gwiazdeczek i gwiazdorków. Seks się sprzedaje, skandale przyciągają uwagę. Nie trzeba być inteligentnym, oczytanym, mądrym. W tym płytkim świecie tak często promowanym w telewizji liczą się inne atuty. I to jest właśnie to, co boli mordercę z Oblanego testu. To jest to, czemu się sprzeciwia.
Społeczeństwo czciło powierzchowność i głupotę.
Wiedza to snobizm. Uczenie się to zawracanie głowy. Dobre dla sztywniaków. Niepotrzebne, jeśli od razu nie daje korzyści finansowych albo innych przywilejów. Nikt nie ceni wiedzy, bo nie jest ani pożądania, ani prestiżowa[2].
Może to jest daleko posunięte uogólnienie, ale obserwując to, czym karmi nas telewizja (brak odbiornika niestety nie sprawia, że nie dociera do mnie to i owo - dostęp do internetu przecież mam) trudno nie załamywać rąk na myśl o jakości tej medialnej papki i nie zacząć się zastanawiać, czy, mówiąc wprost, jako społeczeństwo nie głupiejemy. Temat na czasie i wart głębszych refleksji. Te refleksje próbuje wywołać nasz morderca, sięgając przy tym po drastyczne metody. Kim jest i co sprawiło, że zamiast zmienić kanał w tv i z reality show przerzucić się na film dokumentalny, postanowił w tak okrutny sposób wyrazić swoją złość?
Jak wspomniałam, Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt sporo miejsca poświęcają prywatnym wątkom bohaterów, relacjom pomiędzy nimi, sekretom skrywanym pieczołowicie przed innymi. W skład ekipy Wydziału Zabójstw Krajowej Policji Kryminalnej wchodzą interesująco skonstruowane postaci, choć brak mi tak bardzo charakterystycznej i mocno zarysowanej, jak Saga Norén z Mostu nad Sundem. Oblany test dryfuje w kierunku powieści obyczajowej, choć wątek kryminalny jest silnie zaakcentowany i to jeszcze nie jest ten moment, kiedy staje się jedynie dodatkiem do historii.
Najsłabszym punktem jest tu motyw relacji między głównym bohaterem, psychologiem Sebastianem Bergmanem, i policjantką Vanją. Nie chcę wam spojlerować, bo może przygodę z Hjorthem i Rosenfeldtem zaczniecie od wcześniejszych tomów i niespodziewany zwrot akcji będzie dopiero przed wami, więc powiem tylko, że w tym wątku jest irytująco melodramatycznie.
Morderca vs. celebryci
Podoba mi się temat tej książki. Od kilku lat nie mam telewizora, więc wypadłam z obiegu i nie mam pojęcia, jakie programy rozrywkowe są teraz w modzie i jacy celebryci fotografują się na ściankach. Za pół roku będą to zapewne zupełnie nowe twarze, a tabloidy i widzowie zapomną o nich tak, jak zapomnieli o uczestnikach pierwszej edycji Big Brothera. Ot, banieczka sławy, która pęka ukazując puste wnętrze. Banieczka tworzona z kontrowersyjnych tekstów i zachowań, zbudowana na dostarczaniu tematów do plotek i wywoływaniu skandali. Głośne romanse, burzliwe rozwody, szokujące zdrady, sprzedawanie własnej intymności. Nieważne co ludzie mówią, byle nie przekręcali nazwiska - oto zasada celebryckiego światka, jednosezonowych gwiazdeczek i gwiazdorków. Seks się sprzedaje, skandale przyciągają uwagę. Nie trzeba być inteligentnym, oczytanym, mądrym. W tym płytkim świecie tak często promowanym w telewizji liczą się inne atuty. I to jest właśnie to, co boli mordercę z Oblanego testu. To jest to, czemu się sprzeciwia.
Społeczeństwo czciło powierzchowność i głupotę.
Wiedza to snobizm. Uczenie się to zawracanie głowy. Dobre dla sztywniaków. Niepotrzebne, jeśli od razu nie daje korzyści finansowych albo innych przywilejów. Nikt nie ceni wiedzy, bo nie jest ani pożądania, ani prestiżowa[2].
Może to jest daleko posunięte uogólnienie, ale obserwując to, czym karmi nas telewizja (brak odbiornika niestety nie sprawia, że nie dociera do mnie to i owo - dostęp do internetu przecież mam) trudno nie załamywać rąk na myśl o jakości tej medialnej papki i nie zacząć się zastanawiać, czy, mówiąc wprost, jako społeczeństwo nie głupiejemy. Temat na czasie i wart głębszych refleksji. Te refleksje próbuje wywołać nasz morderca, sięgając przy tym po drastyczne metody. Kim jest i co sprawiło, że zamiast zmienić kanał w tv i z reality show przerzucić się na film dokumentalny, postanowił w tak okrutny sposób wyrazić swoją złość?
Nie tylko kryminał
Jak wspomniałam, Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt sporo miejsca poświęcają prywatnym wątkom bohaterów, relacjom pomiędzy nimi, sekretom skrywanym pieczołowicie przed innymi. W skład ekipy Wydziału Zabójstw Krajowej Policji Kryminalnej wchodzą interesująco skonstruowane postaci, choć brak mi tak bardzo charakterystycznej i mocno zarysowanej, jak Saga Norén z Mostu nad Sundem. Oblany test dryfuje w kierunku powieści obyczajowej, choć wątek kryminalny jest silnie zaakcentowany i to jeszcze nie jest ten moment, kiedy staje się jedynie dodatkiem do historii.
Najsłabszym punktem jest tu motyw relacji między głównym bohaterem, psychologiem Sebastianem Bergmanem, i policjantką Vanją. Nie chcę wam spojlerować, bo może przygodę z Hjorthem i Rosenfeldtem zaczniecie od wcześniejszych tomów i niespodziewany zwrot akcji będzie dopiero przed wami, więc powiem tylko, że w tym wątku jest irytująco melodramatycznie.
Lektura Oblanego testu sprawiła, że dopisałam nazwiska jej autorów do listy tych, których twórczość koniecznie muszę nadrobić. Skoro ten kryminał mi się podobał, a poprzednie podobno są jeszcze lepsze, to znaczy, że mam do przeczytania cztery wciągające historie. Brzmi nieźle, prawda?
- Mówię poważnie: po co mam to wiedzieć? Mogę wyguglować każdą odpowiedź w mniej niż dziesięć sekund.
- To się nazywa wiedza ogólna.
- Rozumiałbym to w czasach, kiedy trzeba było biec do domu i szukać odpowiedzi w encyklopedii, ale teraz? Teraz taka wiedza jest niepotrzebna[3].
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów z rozbudowaną warstwą obyczajową
wielbicielom telewizyjnych programów rozrywkowych
i tym, którzy ich nie lubią, też ;)
celebrytom
szukającym motywu seryjnego mordercy w literaturze
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów z rozbudowaną warstwą obyczajową
wielbicielom telewizyjnych programów rozrywkowych
i tym, którzy ich nie lubią, też ;)
celebrytom
szukającym motywu seryjnego mordercy w literaturze
***
[1] Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt, Oblany test, przeł. Maciej Muszalski, Wyd. Czarna Owca, 2016, s. 157.
[2] Tamże, s. 155.
[3] Tamże, s. 65.
[2] Tamże, s. 155.
[3] Tamże, s. 65.
***
Ja mam wszystkie poprzednie tomy za sobą. Uwielbiam Bergmana. Ten tom czeka na swoja kolej na kupce do czytania na już:)Cieszę się, że książka przypadła tobie do gustu.Warto sięgnąć po inne tomy.
OdpowiedzUsuńA propos relacji Bergman - Vanja no cóż są zapewne nadal specyficzne:) W ogóle kontakty Bergmana z ludźmi są specyficzne.
W ogóle Bergman jest specyficzny. :D
UsuńWidzę, że Twoja kryminalna passa trwa i oby tak dalej, bo dzięki Tobie co dwa dni dopisuję nową książkę do listy :D Nie znam tego cyklu, nie oglądałam (jeszcze) wspomnianego serialu, ale zarówno Twoja rekomendacja, jak i zarys fabuły brzmią bardzo zachęcająco. W sumie zgadzam się z mordercą z powieści, że wiedza nie jest w cenie, a my jako społeczeństwo głupiejemy, więc ciekawa jestem tej postaci :)
OdpowiedzUsuńMelduję, że teraz będą co najmniej dwa tygodnie bez kryminałów. :D
UsuńMnie się bardzo spodobał pomysł. Przeraża mnie to, ile fanów może mieć taka pusta gwiazda, tylko dlatego, że wie jak dobrze wyglądać, w czyim towarzystwie się pokazać, jakim tekstem zwrócić na siebie uwagę magazynów plotkarskich.
O nie, nie przeżyję tego :(
UsuńTeż mnie to przeraża, zwłaszcza że taka "gwiazda" właśnie nierzadko nie wie jak dobrze wyglądać i jak się zachować. Skandale, skandale i skandale - to wystarczy, żeby w dzisiejszym świecie zwrócić na siebie uwagę.
Oj tam, ja nie żałuję. :D
UsuńBrrr... Płytkości mówimy nie!
Czytałam dwa pierwsze tomy, a potem miałam przerwę, bo nie było ich w bibliotece. Teraz są i mogłabym wypożyczyć dwa kolejne, tylko kiedy znaleźć na to wszystko czas...
OdpowiedzUsuńMnie o to nie pytaj. :/
UsuńKurczę właśnie myślę nad tym jaką kolejną serię zacząć czytać i poważnie zastanawiam się nad tą :)
OdpowiedzUsuńSądząc po opiniach, to świetny pomysł. :)
UsuńSzkoda, że nie zaczęłaś od początku jednak :) Słyszałam, że ta część jest najsłabsza, ale ja lubię Bergmana i jego team :)
OdpowiedzUsuńAno, szkoda. Ale zanim bym to wszystko nadrobiła...
UsuńTego duetu też nie znam, choć gdzieś widziałam nazwiska. Ciekawy motyw wybrali autorzy.
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto go poznać. Najlepiej od pierwszego tomu. :)
UsuńMamy cztery pierwsze tomy, Paulina czytała tylko Ciemne sekrety, ale w przyszłości pewnie będzie kontynuować serię.
OdpowiedzUsuńTo mnie akurat czterech pierwszych brakuje. :D
Usuń