Krzysztof Spadło Skazaniec. Z bestią w sercu Wyd. Zielona Litera 2014 416 stron |
cykl Skazaniec, tom 2
Minęły ponad dwa lata od mojego spotkania z Ropuchem, Ojczulkiem, Suchym, Hrabią i innymi osadzonymi we wronieckim więzieniu. Oczywiście mowa tu o spotkaniu literackim, za sprawą Na pohybel całemu światu, pierwszego tomu cyklu Skazaniec Krzysztofa Spadło.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się wtedy, że książka tak mnie wciągnie. Nazwisko autora nic mi nie mówiło, a na powieści opatrzone etykietką "self-publishing" patrzyłam podejrzliwie (i właściwie do tej pory tak spoglądam). A jednak czasu poświęconego tamtej lekturze nie żałowałam ani przez moment.
Historia się powtórzyła. Sięgnęłam po tom drugi, Z bestią w sercu, i znów nie żałuję. Przeciwnie, apetyt na kolejne części rośnie.
Nie tylko świeżaki popełniają błędy
Boże miłosierny, jak mogłem być tak głupi! - dręczyły mnie wyrzuty. Wystarczyły raptem cztery miesiące i zamieniłem swój spokojny świat w koszmarny chaos. Szukałem zemsty i ukojenia, a znalazłem tylko ból i utrapienie. To nie tak miało wyglądać! A jest już za późno, żeby to wszystko naprawić. Cokolwiek się teraz zdarzy i tak poniosę konsekwencje. Po co mi to było?! Tyle zła, tyle okropności i cierpienia.*
Początki w więzieniu są trudne, o czym przekonuje się każdy "świeżak". Ale i dalej nie jest łatwo. Miękkim być nie warto, by nie stać się chłopcem do bicia czy innych gier i zabaw znudzonych, sfrustrowanych mężczyzn napakowanych testosteronem od stóp do głów. Więc trzeba być twardym. Wyrobić sobie opinię takiego, co to nie da sobie w kaszę dmuchać i lepiej być z nim niż przeciwko niemu. Trzeba wiedzieć z kim nie zadzierać, komu nie wchodzić w paradę. Można mieć w małym palcu więzienny, niepisany kodeks, ale i tak popełnić błąd. Można być na przykład zranionym facetem, który szuka zemsty. I wplątać się przez to w układ, który nie wróży niczego dobrego.
Taki los spotkał naszego głównego bohatera, Żabikowskiego Stefana vel Stanisława, pseudonim Ropuch. Młodego faceta z wyrokiem dożywocia. Za co ten wyrok, tu autor twardo milczy, a i Ropuch nie jest zbyt wylewny. Wiemy tylko, że Żabikowski nie wyjdzie tej wiosny, ani następnej. I prawdopodobnie żadnej wiosny nie ujrzy jako wolny człowiek. Nie ciąży na nim jednak kara śmierci, więc cechuje go pewna ostrożność w działaniach i obawa przed konsekwencjami popełnionych czynów, które mogłyby zaważyć jego przyszłości. Jednak tym razem instynkt go zawodzi. Chciał się zemścić, a narobił sobie kłopotów.
Skazaniec. Z bestią w sercu to powieść, w której wiele się dzieje, choć miejsce akcji jest ograniczone więziennymi murami (no, może poza tym jednym przypadkiem). W świecie pełnym ograniczeń i ludzi skazanych nie tylko za różne przewiny, ale także skazanych na siebie, w świecie, którego nie można opuścić, gdy przebywanie w nim staje się nieprzyjemne, niewygodne, czy niebezpieczne, stosunki międzyludzkie są napięte. Zmieniają się czasy i ludzie, więźniowie i służby, ale mechanizm pozostaje ten sam. Silni wykorzystują słabszych, tworzą się układy, zależności, hierarchie. Oczy trzeba mieć dookoła głowy, a i tak nie można być pewnym czy ktoś nie czai się za plecami. Zdradzić może każdy, jeśli tylko uzna to za opłacalne.
W sytuacji podwyższonego napięcia, w warunkach jakże innych od tych, w których żyją ludzie wolni, człowiek się zmienia. Jedni szukają pociechy w Bogu, inni zamykają się w sobie nie pragnąć przyjaciół, jeszcze inni bez skrupułów torują sobie drogę na szczyt więziennej hierarchii. W wielu budzi się zło. Tytułowa bestia, która dochodząc do głosu pozwala swojemu żywicielowi na robienie tego, co w normalnych warunkach byłoby nie do pomyślenia. Przemoc okazuje się... podniecająca. Dreszczom przerażenia zaczynają towarzyszyć zaskakujące uczucia. Satysfakcji. Spełnienia. Siły. Skrzywdzenie drugiego człowieka jest takie proste. Powstrzymanie machiny przemocy - niekoniecznie.
Krzysztof Spadło zapewnia interesujący dobór postaci. Są wśród nich zatwardziali kryminaliści i mężczyźni, którzy mieli po prostu pecha, trafiając do zakładu we Wronkach. Mają na koncie różne przestępstwa, a różnorodność charakterów osadzonych zapewnia im niepokój i nieustanne spięcia, a czytelnikowi ciekawą fabułę (duży plus za postaci Suchego, Dziubandowskiego i Rzeźnika z Danzig, którzy znacząco uatrakcyjniają fabułę). Nie bez wpływu na losy osadzonych pozostają służby więzienne. Ropuch miałby coś do powiedzenia na temat złych stosunków z panami w uniformach, a jak się okaże - nie tylko on. Gdy strażnik jest szują, a ty znajdziesz się na jego celowniku, pozostaje ci się tylko modlić, by trafił go szlag. W przeciwnym razie, możesz się spodziewać wszystkiego co najgorsze. Żabikowski wam o tym opowie.
Autor przygląda się temu, jak zmieniają się jego bohaterowie, choć nie stara się zbyt zagłębiać w ich psychikę. Jedynie Ropuch, jako narrator, dostaje szansę na podzielenie się swoimi refleksjami, pozostałych oceniamy głównie przez pryzmat ich czynów, a te są zwykle bardzo wymowne. Tymczasem Żabikowski snuje refleksje na temat ludzkiej natury, dobra i zła, granicy między człowieczeństwem, a bestialstwem, o zawiedzionych nadziejach, ludziach, którzy prędzej czy później odchodzą, o coraz bardziej mglistej przeszłości i przyszłości, w której wciąż rysują się więzienne mury.
Dzięki zainteresowaniu Ropucha światem, dowiadujemy się co nieco na temat przemian, jakie dokonują się w kraju i nie tylko. Akcja Skazańca zaczyna się w latach dwudziestych. Podczas gdy osadzeni odbywają karę, na zewnątrz wiele się dzieje. Podpisano traktat berliński, w kronikach ważnych zdarzeń zapisał się przewrót majowy. Dla skazańców ważne okazuje się zniesienie podziału na więźniów pospolitych i politycznych czy wypowiedzenie walki z analfabetyzmem. To oczywiście tylko część zdarzeń budujących tło. Opowieść Żabikowskiego nie jest oderwana od rzeczywistości.
Skazaniec. Z bestią w sercu to opowieść o więziennej codzienności, w której jest miejsce na bunt i pokorę, zemsty i pakty, zdrady i przyjaźnie. Więzienne historie, Ropuch przeplata swoimi refleksjami (choć nie zawsze przekonuje mnie poetycki język, jaki zdarza mu się stosować, w stylu: obfite krople z niebywałą siłą stepowały po połaciach ceramicznych dachówek). Czasem w jego historie wkradają się wspomnienia. To powieść o codziennej walce, czasem o pozycję, często po prostu o przetrwanie. To książka miejscami brutalna, ale trudno spodziewać się, by była inna. Krzysztof Spadło opowiada barwnie, niekiedy z humorem, od czasu do czasu refleksyjnie, zwykle nie pozostawiając złudzeń co do tego, że wokół czai się zło, a poza nielicznymi przebłyskami światła czeka na nas tylko mrok.
Wydawałoby się, że kolejny tom dotyczący życia w więzieniu będzie już tylko echem pierwszego, wtórnym, pozbawionym zaskoczeń i powiewu świeżości. Nic bardziej mylnego. Do bohaterów lepiej się nie przyzwyczajać, a ci, którzy będą nam towarzyszyć, zapewnią nam sporo rozrywki. Skazaniec. Z bestią w sercu to świetnie zestawione kadry z życia we wronieckim więzieniu i garść refleksji, którym warto się oddać.
Wiem, co znaczy czuć wokół siebie samotność.
W więzieniu jest ona czymś zupełnie normalnym. Niektórzy taki stan osiągają na własne życzenie, inni - pod wpływem presji i zaszczucia otoczenia. Są też tacy, którzy nie potrafią się nijak dostosować do nowego życia, albo tacy jak ja, których los nagle wciągnął w spiralę niefortunnych okoliczności.
Taki los spotkał naszego głównego bohatera, Żabikowskiego Stefana vel Stanisława, pseudonim Ropuch. Młodego faceta z wyrokiem dożywocia. Za co ten wyrok, tu autor twardo milczy, a i Ropuch nie jest zbyt wylewny. Wiemy tylko, że Żabikowski nie wyjdzie tej wiosny, ani następnej. I prawdopodobnie żadnej wiosny nie ujrzy jako wolny człowiek. Nie ciąży na nim jednak kara śmierci, więc cechuje go pewna ostrożność w działaniach i obawa przed konsekwencjami popełnionych czynów, które mogłyby zaważyć jego przyszłości. Jednak tym razem instynkt go zawodzi. Chciał się zemścić, a narobił sobie kłopotów.
Więzienie. Ono zmienia człowieka
Skazaniec. Z bestią w sercu to powieść, w której wiele się dzieje, choć miejsce akcji jest ograniczone więziennymi murami (no, może poza tym jednym przypadkiem). W świecie pełnym ograniczeń i ludzi skazanych nie tylko za różne przewiny, ale także skazanych na siebie, w świecie, którego nie można opuścić, gdy przebywanie w nim staje się nieprzyjemne, niewygodne, czy niebezpieczne, stosunki międzyludzkie są napięte. Zmieniają się czasy i ludzie, więźniowie i służby, ale mechanizm pozostaje ten sam. Silni wykorzystują słabszych, tworzą się układy, zależności, hierarchie. Oczy trzeba mieć dookoła głowy, a i tak nie można być pewnym czy ktoś nie czai się za plecami. Zdradzić może każdy, jeśli tylko uzna to za opłacalne.
W sytuacji podwyższonego napięcia, w warunkach jakże innych od tych, w których żyją ludzie wolni, człowiek się zmienia. Jedni szukają pociechy w Bogu, inni zamykają się w sobie nie pragnąć przyjaciół, jeszcze inni bez skrupułów torują sobie drogę na szczyt więziennej hierarchii. W wielu budzi się zło. Tytułowa bestia, która dochodząc do głosu pozwala swojemu żywicielowi na robienie tego, co w normalnych warunkach byłoby nie do pomyślenia. Przemoc okazuje się... podniecająca. Dreszczom przerażenia zaczynają towarzyszyć zaskakujące uczucia. Satysfakcji. Spełnienia. Siły. Skrzywdzenie drugiego człowieka jest takie proste. Powstrzymanie machiny przemocy - niekoniecznie.
Takie postaci nie pozwalają czytelnikowi ma nudę
Krzysztof Spadło zapewnia interesujący dobór postaci. Są wśród nich zatwardziali kryminaliści i mężczyźni, którzy mieli po prostu pecha, trafiając do zakładu we Wronkach. Mają na koncie różne przestępstwa, a różnorodność charakterów osadzonych zapewnia im niepokój i nieustanne spięcia, a czytelnikowi ciekawą fabułę (duży plus za postaci Suchego, Dziubandowskiego i Rzeźnika z Danzig, którzy znacząco uatrakcyjniają fabułę). Nie bez wpływu na losy osadzonych pozostają służby więzienne. Ropuch miałby coś do powiedzenia na temat złych stosunków z panami w uniformach, a jak się okaże - nie tylko on. Gdy strażnik jest szują, a ty znajdziesz się na jego celowniku, pozostaje ci się tylko modlić, by trafił go szlag. W przeciwnym razie, możesz się spodziewać wszystkiego co najgorsze. Żabikowski wam o tym opowie.
Autor przygląda się temu, jak zmieniają się jego bohaterowie, choć nie stara się zbyt zagłębiać w ich psychikę. Jedynie Ropuch, jako narrator, dostaje szansę na podzielenie się swoimi refleksjami, pozostałych oceniamy głównie przez pryzmat ich czynów, a te są zwykle bardzo wymowne. Tymczasem Żabikowski snuje refleksje na temat ludzkiej natury, dobra i zła, granicy między człowieczeństwem, a bestialstwem, o zawiedzionych nadziejach, ludziach, którzy prędzej czy później odchodzą, o coraz bardziej mglistej przeszłości i przyszłości, w której wciąż rysują się więzienne mury.
A życie toczy się dalej...
Dzięki zainteresowaniu Ropucha światem, dowiadujemy się co nieco na temat przemian, jakie dokonują się w kraju i nie tylko. Akcja Skazańca zaczyna się w latach dwudziestych. Podczas gdy osadzeni odbywają karę, na zewnątrz wiele się dzieje. Podpisano traktat berliński, w kronikach ważnych zdarzeń zapisał się przewrót majowy. Dla skazańców ważne okazuje się zniesienie podziału na więźniów pospolitych i politycznych czy wypowiedzenie walki z analfabetyzmem. To oczywiście tylko część zdarzeń budujących tło. Opowieść Żabikowskiego nie jest oderwana od rzeczywistości.
Skazaniec. Z bestią w sercu to opowieść o więziennej codzienności, w której jest miejsce na bunt i pokorę, zemsty i pakty, zdrady i przyjaźnie. Więzienne historie, Ropuch przeplata swoimi refleksjami (choć nie zawsze przekonuje mnie poetycki język, jaki zdarza mu się stosować, w stylu: obfite krople z niebywałą siłą stepowały po połaciach ceramicznych dachówek). Czasem w jego historie wkradają się wspomnienia. To powieść o codziennej walce, czasem o pozycję, często po prostu o przetrwanie. To książka miejscami brutalna, ale trudno spodziewać się, by była inna. Krzysztof Spadło opowiada barwnie, niekiedy z humorem, od czasu do czasu refleksyjnie, zwykle nie pozostawiając złudzeń co do tego, że wokół czai się zło, a poza nielicznymi przebłyskami światła czeka na nas tylko mrok.
Wydawałoby się, że kolejny tom dotyczący życia w więzieniu będzie już tylko echem pierwszego, wtórnym, pozbawionym zaskoczeń i powiewu świeżości. Nic bardziej mylnego. Do bohaterów lepiej się nie przyzwyczajać, a ci, którzy będą nam towarzyszyć, zapewnią nam sporo rozrywki. Skazaniec. Z bestią w sercu to świetnie zestawione kadry z życia we wronieckim więzieniu i garść refleksji, którym warto się oddać.
Wiem, co znaczy czuć wokół siebie samotność.
W więzieniu jest ona czymś zupełnie normalnym. Niektórzy taki stan osiągają na własne życzenie, inni - pod wpływem presji i zaszczucia otoczenia. Są też tacy, którzy nie potrafią się nijak dostosować do nowego życia, albo tacy jak ja, których los nagle wciągnął w spiralę niefortunnych okoliczności.
***
Książkę polecam
miłośnikom tematyki więziennej
ciekawym życia we wronieckim więzieniu w okresie międzywojnia
szukającym książek o ludziach w trudnych warunkach
nie bojących się brutalnych lektur
***
* wszystkie cytaty pochodzą z: Krzysztof Spadło, Skazaniec. Z bestią w sercu, Wyd. Zielona Litera, 2016.
***
Zobacz też:
Już jest drugi tom, a ja jeszcze nie przeczytałam pierwszego...
OdpowiedzUsuńJakby to powiedzieć...
UsuńJest jeszcze trzeci. A jesienią wychodzi czwarty. :D
Ja po raz pierwszy o tej książce w ogóle słyszę, ale muszę się przyznać, ze jestem niezwykle ciekawa tego, jak i pierwszego tomu ;)
OdpowiedzUsuńSpodoba Ci się! :)
UsuńJa właśnie będę czytać trzeci tom :)
OdpowiedzUsuńJa niebawem też. Pewnie w sierpniu. :)
Usuń