piątek, 1 lipca 2016

Czeski weekend: Praga - Bastion XXXI

lipiec 2015


Lubię planować wycieczki. Lubię wiedzieć dokąd udam się następnego dnia, co zwiedzę, jak tam dotrę, ile mniej więcej będę musiała przeznaczyć na bilety wstępu. Są jednak takie miejsca, które aż się proszą o to, by zwiedzać je bez planu, odhaczania kolejnych ważnych punktów, ciągłego zerkania na mapę lub do przewodników. Takim miejscem jest np. rzymskie Zatybrze czy barcelońska Barri Gòtic. Kiedyś napiszę Wam o takich miejscach, w których warto błądzić, gubić się, odnajdować i dokonywać własnych małych-wielkich odkryć. 

W Pradze takim miejscem były dla mnie Hradczany, ale o nich napiszę innym razem. Dziś będzie o takim małym-wielkim odkryciu, bardzo sympatycznym akcencie w drodze na Wyszehrad. 


Ponieważ hotel, w którym mieszkaliśmy, czyli Green Garden Hotel, leży niecałe dwa kilometry od wzgórza Wyszehrad, wybraliśmy się tam spacerkiem, mijając po drodze m.in. Muzeum Policji Republiki Czeskiej i podziwiając miejskie panoramy.




I tak sobie spacerując kręcąc głowami niczym sowy, trafiliśmy na Bastion XXXI U Božích muk




Bastion ten jest częścią średniowiecznej fortyfikacji Nowego Miasta powstałej w 1348 roku, czyli za czasów Karola IV. Przez długi czas był to teren bardzo zaniedbany, gdzie kącik znajdowali bezdomni. Zmiany przyszły w 2011 roku, kiedy skończono jego rewitalizację. Połączenie współczesnych koncepcji zagospodarowania przestrzeni z historycznym otoczeniem zyskało szerokie uznanie i zostało nawet uhonorowane ważną nagrodą z dziedziny architektury. Na rynku pojawił się też album dotyczący Bastionu XXXI. Prażanie zyskali nową miejscówkę nie tylko na spacery, ale i kawę czy kulturalne doznania.

Obecnie w Bastionie mieści się m.in. restauracja, z której rozciąga się piękny widok na Wyszehrad. Jest tu też miejsce, gdzie można zorganizować wystawy, warsztaty artystyczne i inne kulturalne imprezy, także i plenerowe.

Tym, co przykuło naszą uwagę i sprawiło, że zatrzymaliśmy się w tym miejscu, były znajdujące się na terenie Bastionu rzeźby. Niestety, oglądając i fotografując, nie pomyślałam, by sprawdzić czyjego są autorstwa.











Bastion XXXI to taki dowód na to, że warto choć częściowo zrezygnować ze sztywnego planu zwiedzania, na rzecz zupełnie spontanicznego zbaczania z trasy.



*** 

14 komentarzy:

  1. Nie wiem, czemu, ale jakoś mnie przeraziły te białe rzeźby.

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany..rzeźby wywarły na mnie ogromne wrażenie! Dla mnie to bardzo przydatna informacja, ponieważ najprawdopodobniej tegolata udam się do Pragi ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Na pewno Ci się tam spodoba. :)
      My też zajrzymy do Pragi na chwilę. W przyszłym tygodniu, mam nadzieję. :)

      Usuń
  3. O to w ciekawe rejony zawędrowałaś na takiej spontanicznej wycieczce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjęcia i muszę się przyznać, że również i ja lekko się tych rzeźb wystraszyłam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W Pradze byłyśmy z wujem, więc nie bardzo miałyśmy możliwość dowolnego zwiedzania. W to miejsce jednak z chęcią byśmy zajrzały, czasem warto się zgubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego najbardziej lubię podróżować w duecie bez dodatkowych osób. Wtedy zawsze bez trudu dogadujemy się co do tego, dokąd chcemy iść i co zobaczyć. :)

      Usuń
  6. Hradczany❤ czekam na wpis. A rzeźby robią wrażenie😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hradczany są magiczne. Póki co, moje ulubione miejsce w Pradze. :)

      Usuń
  7. Mogłabym się z Tobą wybrać na taką wycieczkę, jeśli podejmowałabyś spontaniczne decyzje! ;) Widać, było warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię się zorganizować przed wyjazdem, ale mimo to, zawsze mi się zdarzają takie momenty, kiedy wędruję poza planem. Najwięcej takiego wędrowania było w Rzymie. ;)
      A jako towarzyszka podróży, to obawiam się, że jestem koszmarna. :P

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.