niedziela, 12 czerwca 2016

Sebastian Fitzek "Pasażer 23"
Pewne jak śmierć

Sebastian Fitzek
Pasażer 23
Wyd. Amber
2016
252 strony
Mówili, że to dobra książka. Że mroczna, mocna i zaskakująca. Że oderwać się od niej trudno, a w trakcie lektury bezwiednie obgryza się paznokcie.

I nie mylili się. W Pasażerze 23 Sebastian Fitzek buduje napięcie równie ogromne, jak luksusowy liniowiec, na którym umieścił swoich bohaterów. Potężny statek, w którym samo spa zajmuje dwa tysiące metrów kwadratowych. Tu nietrudno zabłądzić. I równie łatwo sprawić, by ktoś zniknął...


Statek śmierci


Niemiecki bestseller trafił do Polski i co tu dużo mówić, jest to pozycja, której fani kryminałów absolutnie nie powinni zignorować. Sebastian Fitzek mistrzowsko buduje napięcie. Zaczyna scenami budzącymi grozę i podskórny niepokój. Zamroczony alkoholem pseudo doktor pochyla się nad przerażonym "pacjentem". Cierpnie skóra, w powietrzu jest gęsto od strachu. Jest mowa o korkociągu i połówce oka, śmierci w męczarniach i innych "przyjemnościach". Po wszystkim, odpady biologiczne muszą zostać zutylizowane, a odcięta noga ląduje w oceanie.

Rzecz dzieje się bowiem na wspomnianym statku. Wycieczkowcu zwanym "Sułtanem Mórz". Miejscu, które było świadkiem wielu tragicznych historii. Zaskakująco wiele osób zniknęło tam bez śladu. Część z nich popełniła samobójstwo. Skok w morską otchłań, kości łamiące się pod wpływem zderzenia z lustrem wody, płyn wdzierający się do płuc, ciało wkręcone w śruby. Pewna śmierć. Ale czy wszyscy zniknęli z tego świata z własnej woli? Nie jest to takie pewne.


Epilog, który zmienia wszystko


Wiemy jak Sebastian Fitzek zaczyna. A jak kończy? Tak, że czytelnikom opadają szczęki i po prostu nie da się nie pogratulować autorowi umiejętności wpuszczania czytającego w maliny, robienia go w konia, wystrychnięcia na dudka, nabijania w butelkę, wyprowadzania w pole. Gdy przeczytałam epilog, który znajduje się już po notce Od Autora, szybko wróciłam do rozdziału pierwszego, by skonfrontować jedno z drugim. I co tu dużo mówić, nie mogłam wyjść ze zdumienia, a później... przestać się śmiać, choć - możecie mi wierzyć - historia zawarta w Pasażerze 23 jest paskudna. A jednak niemieckiemu pisarzowi udało się mnie i zszokować, i zaskoczyć, i,,, rozbawić. Czym? Sprawdźcie sami.


Gdzie diabeł nie może, tam Schwartza pośle


Głównym bohaterem Pasażera 23 jest Martin Schwartz, policyjny detektyw i psycholog. Kilka lat temu przeżył tragedię, po której wciąż się nie pozbierał. Życie nie ma już dla niego zbyt wielkiej wartości, zaryzykować jest w stanie wiele i wiele poświęcić, co udowadnia na pierwszych stronach thrillera.

Od śmierci rodziny uchodził w policji za tykającą bombę. Pracującego pod różnymi przykrywkami śledczego, który w wieku trzydziestu ośmiu lat w swoim zawodzie sprężystym krokiem wkracza w wiek emeryta, i któremu brakuje tego najważniejszego, co w sytuacji krytycznej może uratować życie jemu i kolegów z zespołu: zdolności odczuwania strachu[1].

Któregoś dnia do Martina dzwoni pasażerka "Sułtana Mórz". Bogata, starsza pani, która od lat nie schodzi z pokładu, zamieszkując w dożywotnio opłaconym apartamencie. Na dźwięk samej nazwy wycieczkowca, detektywa przechodzą dreszcze. To właśnie na nim zginęli Nadja i Tim, skacząc w wodną otchłań. Początkowo Schwartz odnosi wrażenie, że staruszka chce mu jedynie zasugerować iż jego żona nie popełniła samobójstwa zabierając ze sobą syna, lecz ktoś zmusił ją do skoku. Okazuje się, że prawda może być zupełnie inna. Martin ze zdumieniem wpatruje się we wręczonego mu misia należącego niegdyś do Tima i próbuje oswoić z myślą, że jego bliscy wciąż mogą żyć.

Nadzieję potęguje fakt, że właśnie na pokładzie znaleziono dziewczynkę, która wraz z mamą, zaginęła jakiś czas temu podczas rejsu. Martin rozpoczyna śledztwo.




Fabuła-pułapka


Długo czekałam na taki thriller. Sebastian Fitzek mistrzowsko skonstruował fabułę, starannie dbając o to, by napięcie nie opadło nawet na moment. Podskórnie czujemy niepokój, składamy historię w całość, a na końcu i tak czeka nas zaskoczenie. Nie tylko w przypadku głównego wątku kryminalnego, ale i prywatnego - dotyczącego wiodącej postaci. Jeszcze chyba nigdy tak mocno nie przeżywałam tego z jaką koszmarną prawdą musiał zmierzyć się główny bohater. Nie sądzę, by wsiadł na statek gdyby wiedział, co go czeka.

Pasażer 23 to thriller psychologiczny o sile manipulacji i nienawiści, o potwornej krzywdzie, jaką może drugiej osobie wyrządzić człowiek. Sebastian Fitzek doskonale poprowadził akcję. Każdy jego ruch jest precyzyjnie zaplanowany. Tu nie ma miejsca na przypadki i zbędne sceny. Autor dorzuca kolejne motywy i postaci dbając o to, by wspólnie tworzyły fabułę-pułapkę, w którą wpada się nie wiadomo kiedy i nie sposób się z niej wydostać. Tej książki nie da się ot tak, odłożyć, nawet gdy telefon dzwoni, mleko kipi i już dawno powinno się wyjść do pracy. Poruszamy się po statku wśród luksusów apartamentów i tam, gdzie dostęp mają nieliczni. Gdzie ciemność i strach owijają niczym kokon. Jest duszno, mroczno, przygnębiająco.

Elektryzująca historia!


Sebastian Fitzek nie tylko poruszył problemy ważne i trudne (nie chcę ich wymieniać, by nie psuć lektury), ale i uczynił punktem wyjścia motyw niezbyt popularny, a interesujący bez wątpienia. Mam na myśli wątek zaginięć i samobójstw na statkach wycieczkowych (w tym momencie przypomniała mi się opowieść Mikołaja Golachowskiego z książki Czochrałem antarktycznego słonia o pewnej kobiecie, która wykupiła bilet pieroński drogi rejs, po czym wyskoczyła ze statku roztrzaskując się o lód). Nie miałam pojęcia, że to wcale nie jest taki wyjątkowy przypadek. Sebastian Fitzek w nocie Od Autora wyjaśnił, że ze statków wycieczkowych co roku znikają dziesiątki pasażerów. Znikają bez śladu.

Pasażer 23 to thriller psychologiczny, który polecam z całego serca fanki zbrodniczych historii literackich, jako powieść elektryzującą, mocną i oryginalną. Powieść, której sercem jest zło tkwiące w nas samych i nawet urocze poczucie humoru autora objawiające się w tekście (np. Jego jedyne życiowe osiągnięcie polegało na tym, że do tej pory nie trafił do rejestru skazanych, ale przy jego skłonnościach do przemocy, miękkich narkotyków i dziewczyn lekkich obyczajów było tylko kwestią czasu, kiedy państwo weźmie na siebie koszty jego zakwaterowania[2]), nawet ono nie jest w stanie zatuszować tego, jak okrutny potrafi być człowiek.




***

Książkę polecam:
miłośnikom thrillerów psychologicznych
szukającym książek pełnych napięcia
zainteresowanym motywem zaginięć
poszukującym historii rozgrywających się na statkach
wielbicielom mrocznych historii

***

[1] Sebastian Fitzek, Pasażer 23, przeł. Barbara Tarnas, Wyd. Amber, 2016, s. 20.
[2] Tamże, s. 157.

***

Książka do kupienia m.in. w księgarni Platon24.



27 komentarzy:

  1. Motyw zaginięć zawsze mnie interesuje, nie zdawałam sobie sprawę, że na statkach również ma miejsce- tytuł będę mieć na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzę, że ta pozycja mogłaby mi przypaść do gustu! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio jest o tej książce bardzo głośno. Nie myślałam, że jest aż tak dobra... tym bardziej, że do książek wydawanych przez Wydawnictwo Amber mam delikatną... hm... awersję... ale po Twojej recenzji już wiem, że koniecznie muszę ją przeczytać :) Tym bardziej, że ostatnio stałam się fanką kryminałów i thrillerów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a na czym się sparzyłaś?
      Muszę przyznać, że nie sięgam po ich książki zbyt często, więc nawet nie wiem. Za to "Pasażera 23" mogę polecić. Jest naprawdę dobry.

      Usuń
  4. Ostatnio zaczyna się robić głośno o tym autorze. Przyznam, że bardzo mnie intryguje, choć nie przepadam za makabrycznymi scenami, których - wydaje mi się - może tutaj być sporo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie. Nie ma tu makabrycznych scen (przynajmniej nie takich jak u Chattama, Lemaitre czy Cartera). Fitzek ich nie potrzebuje. :)
      A że głośno o nim - to dobrze.

      Usuń
  5. Właśnie wczoraj skończyłam czytać tę książkę i bardzo mi się podobała! Co prawda grozy jakoś nie odczuwałam, ale napięcie owszem. No i sam fakt, że akcja dzieje się na statku, sprawia, że jest ot tytuł oryginalny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem pewna czy dam radę, ale po Twojej recenzji muszę podjąć to wyzwanie

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no, no thriller, który zaskakuje AnnRK to musi być coś :) Koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie też będę miała ciarki przy jej czytaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na Twoją recenzję i cieszę się, że tak powieść mocno przypadła do gustu :) Wprawdzie na półce czeka na mnie jeszcze "Pasjonat oczu" Fitzka, ale już zacieram łapki na myśl o lekturze "Pasażera 23" ;-) Cóż on tam w tym epilogu wymyślił? Szalenie mnie to intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbroił mnie tym epilogiem. :D

      "Pasjonat oczu" już samym tytułem mnie przeraża. O_o

      Usuń
  10. Cieszę się, że i na Tobie ta książka wywarła duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, jak będzie z innymi książkami tego autora. :)

      Usuń
  11. Czytałam chyba ze trzy inne pozycje tego pisarza i wszystkie niesamowicie mi się podobały. Tę też na pewno przeczytam, widziałam, że jest już dostępna w bibliotece.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest super! Więc niech Ci się ją dobrze czyta. :)

      Usuń
  12. Czytałam i zgadzam się z Tobą. Świetna książka! Więcej takich poproszę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszy mnie twoja tak pozytywna opinia. Ja 23 pasażera mam już za sobą, muszę tylko zrecenzować. Pochłaniam każdego Fitzka i niestety, ale ta pozycja jest dla mnie umiarkowanie dobra. Czytając miałam wrażenie wtórnika. Generalnie czyta się dobrze, ale zero zaskoczenia. Więcej napiszę za kilka dni w recenzji na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdybym znała inne książki, recenzja byłaby inna. A tak - wrażenia są super pozytywne. :)

      Usuń
  14. Bardzo mnie zaciekawiłaś, koniecznie ląduje na liście must read :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.