Magda Omilianowicz Bestia. Studium zła Wyd. Od Deski Do Deski 2016 280 stron |
Ewa pokłóciła się z chłopakiem i wyszła z imprezy. Sama.
Danka zajrzała na moment do sąsiadów, gdzie jej syn bawił się na prywatce. Było blisko, szła w kapciach.
Małgosia z domu na przystanek autobusowy miała 1300 metrów. Tego dnia wyjątkowo przemierzała ten odcinek bez koleżanek.
Sylwii wyszła z pracy wcześniej, żeby podrzucić wygłodzonemu chłopakowi coś do jedzenia. Chciała mu pomóc.
Władek zatrzymał samochód na moment przy lesie. Wszedł w zagajnik za potrzebą.
Zwykłe sytuacje, jakie zdarzają się codziennie. Czasami nie pamiętamy o nich już następnego dnia. Ewa, Danka, Małgosia, Sylwia, Władek, wielu innych... Zwykli ludzie, którzy mieli cholernego pecha. Zapłacili za niego własnym życiem.
Wampir z Bytowa
Nikt się nim nie interesował. Kolegów żadnych nigdy nie miał. Nie lubili go ludzie[1].
Wśród jego ofiar jest sześciomiesięczne dziecko i niemal osiemdziesięcioletnia staruszka. Zabijał głównie kobiety, choć udało się ustalić, że z jego ręki zginęło także trzech mężczyzn. Leszek Pękalski, nazywany wampirem z Bytowa przyznał się do 67 zabójstw. Skazano go za jedno. Swoje zeznania wycofał, ale gdy wcześniej opowiadał o zbrodniach, znał takie szczegóły, które znać mógł jedynie morderca.
Wśród jego ofiar jest sześciomiesięczne dziecko i niemal osiemdziesięcioletnia staruszka. Zabijał głównie kobiety, choć udało się ustalić, że z jego ręki zginęło także trzech mężczyzn. Leszek Pękalski, nazywany wampirem z Bytowa przyznał się do 67 zabójstw. Skazano go za jedno. Swoje zeznania wycofał, ale gdy wcześniej opowiadał o zbrodniach, znał takie szczegóły, które znać mógł jedynie morderca.
Lekarz z oddziału, na którym przebywał Pękalski powiedział: "On nigdy nie przestanie zabijać. Dlatego powinien być izolowany. Do końca życia!"[2].
W 2017 roku Pękalski kończy odsiadywanie wyroku. Opuści mury, do których się przyzwyczaił, w których czuje się bezpiecznie. Będzie musiał odnaleźć się w społeczeństwie. Dostosować się. Znaleźć pracę. Czy to w ogóle jest możliwe? Książka, która wstrząsa do głębi zostawia to pytanie otwarte.
W 2017 roku Pękalski kończy odsiadywanie wyroku. Opuści mury, do których się przyzwyczaił, w których czuje się bezpiecznie. Będzie musiał odnaleźć się w społeczeństwie. Dostosować się. Znaleźć pracę. Czy to w ogóle jest możliwe? Książka, która wstrząsa do głębi zostawia to pytanie otwarte.
Magda Omilianowicz, Warszawa 2016 |
Sceny zbrodni
Bestia. Studium zła Magdy Omilianowicz jest częścią serii powieści dokumentalnych Na F/Aktach, przy czym tej właśnie książce, bliżej już do reportażu niż powieści. Autorka wprawdzie przybliżając niektóre historie ofiar Leszka Pękalskiego nadaje im fabularyzowaną formę, ale trzyma się przy tym faktów, a dopowiadane przez nią fragmenty, jak np. myśli towarzyszące ofiarom tuż przed zabójstwem, sprawiają, że sceny stają się jeszcze bardziej przejmujące. Autorka świetnie połączyła wiedzę zaczerpniętą z akt, ze wspomnianą fabularyzacją zdarzeń, których przebiegu można się domyślać jedynie na podstawie zeznań mordercy lub ewentualnych śladów na miejscu zdarzenia. Ani jedno, ani drugie nie pozwala jednak na emocjonalne towarzyszenie ofiarom w ich ostatnich chwilach. Dzięki owej fabularyzacji jest to do pewnego stopnia możliwe. Nadaje to tej historii nie tyle dramaturgii (bo sam akt morderstwa jest przecież niewyobrażalnym dramatem), co pozwala czytelnikowi pełniej zrozumieć potworność tego, co się wydarzyło. Towarzyszenie ofiarom w ich ostatnich chwilach jest potwornym przeżyciem, nawet jeśli czyni się to siedząc bezpiecznie w fotelu we własnym domu. Świadomość tego, że to byli zwykli, przypadkowi ludzie w swym codziennym środowisku, dodatkowo przeraża.
Gdybym miała zgadywać, dlaczego te, a nie inne scenki znalazły się w tej książce, powiedziałabym, że Magdzie Omilianowicz zależało na tym, by pokazać jak niebezpiecznym dla społeczeństwa był (i prawdopodobnie nadal jest) wampir z Bytowa. Przemieszczał się po kraju, ofiary wybierał przypadkowo. Wiek nie grał roli, wygląd też nie (choć oczywiście miło by było, gdyby kobieta była ładna). Wystarczyło mieć pecha. Wracać po zmroku samotnie z pracy do domu, nie mieć towarzystwa idąc do szkoły. Gdy odzywała się w nim paląca potrzeba seksu, przystępował do działania. Po prostu musiał się zaspokoić. Tu i teraz. A one się śmiały, gdy je zaczepiał. Nie chciały go za męża, nie chciały uprawiać z nim seksu. Śmiały się często, gdy proponował małżeństwo lub seks, a później płakały, błagały, krzyczały, gdy przestawał prosić, a zaczynał się domagać. Musiał je uciszyć. Dlatego ginęły. I gdy już były spokojne, on mógł się nimi nacieszyć...
Najważniejsze dla niego było najeść się do syta i mieć kobietę do seksu[3].
Portret mordercy
Magda Omilianowicz wykonała kawał dobrej roboty. Przekopała się przez masę akt i napisała reportaż, który wstrząsa ogromnie. Autorka śledzi losy Leszka Pękalskiego od jego niełatwego dzieciństwa do okresu przesłuchań, podejrzeń, osadzenia w więziennych murach. Pokazuje go jako nieszczęśliwe dziecko, dorosłego spragnionego ciepła i uwagi, ale także jako tytułową bestię, która nie potrafiwszy kontrolować swych popędów, zaspokajała je bez cienia wątpliwości, że tak właśnie należy uczynić. Choć do pewnego momentu jesteśmy w stanie mu współczuć, to jednak opis każdej kolejnej zbrodni to współczucie zabija. Ofiara swego popędu zostawiła tak wiele ofiar za sobą, zapoczątkowała tak wiele ludzkich dramatów, że w pewnym momencie ciężko patrzyć na niego jak na człowieka potrzebującego pomocy. Nie mnie oceniać, nie mnie wydawać wyroki, ale paraliżuje mnie myśl, że być może morderca i gwałciciel znajdzie się niebawem na wolności.
Autorka nie tylko przejrzała dokumenty, ale i przeprowadziła wiele rozmów z ludźmi, którzy w jakiś sposób zostali uwikłani w sprawę Leszka Pękalskiego. Rozmawiała m.in. z ekspertami zajmującymi się sprawą wampira z Bytowa, jego rodziną, rodzinami jego ofiar oraz jedyną ofiarą, która przeżyła atak, a także z samym sprawcą. To właśnie Magda Omilianowicz jako pierwsza rozmawiała z niepozornym Lesiem, który u napotkanych ludzi wzbudzał raczej litość niż strach. I to ich gubiło. Reporterka uzupełnia o wypowiedzi mordercy, pozwalając nam poznać emocje, motywacje, czyny. Przygląda się jego dzieciństwu, szukając w nim przyczyn patologii. Stara się wejść w umysł przestępcy, cytuje jego wypowiedzi, tworzy jego portret. Portret, który na długo zostaje w pamięci.
Lekarze psychiatrzy stwierdzili u Pękalskiego: homoseksualizm, pedofilię, nimfofilię, sadyzm i nekrofilię. Wszyscy są zgodni - Pękalski jest niezwykle groźnym człowiekiem[4].
Lekarze psychiatrzy stwierdzili u Pękalskiego: homoseksualizm, pedofilię, nimfofilię, sadyzm i nekrofilię. Wszyscy są zgodni - Pękalski jest niezwykle groźnym człowiekiem[4].
Historia, która przeraża
Bestia. Studium zła to jedna z najważniejszych premier tego roku. Nie tylko dlatego, że to po prostu bardzo dobra książka, ale też z powodu wagi jej tematu. Specjaliści są zgodni: Leszek Pękalski po odsiedzeniu wyroku i wyjściu na wolność, wciąż będzie zabijał. Co więcej, nie tylko on niedługo opuści więzienne mury po odsiedzeniu wieloletniego wyroku. W tym samym roku na wolność ma wyjść wielu skazanych, którzy podobnie jak on "nie załapali się" na karę śmierci i kary dożywotniego więzienia. Osób równie groźnych jak on jest w zakładach karnych wielu[5].
Powstaje więc pytanie o to, co dalej. O gotowość skazanego na powrót do społeczeństwa, o to, czy polski system prawny przewiduje działania mające na celu ochronę tegoż społeczeństwa przed niebezpieczeństwem, które jest jak najbardziej realne. Bo można być wolnym od więziennych murów, ale jednocześnie wciąż pozostawać w niewoli własnych słabości. Słabości, które krzywdzą nie tylko tego, którego dotyczą bezpośrednio.
Leszek Pękalski nie chciał umówić się z Magdą Omilianowicz na ponowny wywiad. Twierdził, że nie chce... psuć sobie wizerunku. Skończywszy lekturę książki na jego temat, nie jestem pewna, czy ten wizerunek mógłby być gorszy...
Powstaje więc pytanie o to, co dalej. O gotowość skazanego na powrót do społeczeństwa, o to, czy polski system prawny przewiduje działania mające na celu ochronę tegoż społeczeństwa przed niebezpieczeństwem, które jest jak najbardziej realne. Bo można być wolnym od więziennych murów, ale jednocześnie wciąż pozostawać w niewoli własnych słabości. Słabości, które krzywdzą nie tylko tego, którego dotyczą bezpośrednio.
Leszek Pękalski nie chciał umówić się z Magdą Omilianowicz na ponowny wywiad. Twierdził, że nie chce... psuć sobie wizerunku. Skończywszy lekturę książki na jego temat, nie jestem pewna, czy ten wizerunek mógłby być gorszy...
Fabularyzowany reportaż Bestia. Studium zła sprawił, że po raz pierwszy poczułam, że przedawkowałam historie kryminalne. A przecież autorka oszczędziła czytelnikom makabrycznych szczegółów. W jednym z wywiadów stwierdziła, że nie nadawały się do druku.
Napisałabym, że czuję się, jakbym dostała w łeb, ale po tej lekturze pewnych sformułować używać nie wypada. Powiedzmy więc, że zostałam znokautowana. Bestia działa paraliżująco, mieści w sobie ogromną dawkę zła. Niełatwo ją udźwignąć nawet śledząc tę opowieść z boku.
Napisałabym, że czuję się, jakbym dostała w łeb, ale po tej lekturze pewnych sformułować używać nie wypada. Powiedzmy więc, że zostałam znokautowana. Bestia działa paraliżująco, mieści w sobie ogromną dawkę zła. Niełatwo ją udźwignąć nawet śledząc tę opowieść z boku.
Są takie historie, których nie da się zrozumieć. Wywołują emocjonalny kipisz, odbierają oddech i poczucie bezpieczeństwa. Ta właśnie taka jest.
***
[1] Magda Omilianowicz, Bestia. Studium zła, Wyd. Od Deski Do Deski, 2016, s. 75.
[2] Tamże, s. 158.
[3] Tamże, s. 99.
[4] Tamże, s. 163.
[5] Tamże, s. 244.
***
Książkę polecam
miłośnikom prawdziwych historii kryminalnych
ciekawym postaci Leszka Pękalskiego
niebojącym się trudnych tematów
zainteresowanym sylwetkami seryjnych morderców
zwolennikom i przeciwnikom tzw. ustawy o bestiach
Książkę polecam
miłośnikom prawdziwych historii kryminalnych
ciekawym postaci Leszka Pękalskiego
niebojącym się trudnych tematów
zainteresowanym sylwetkami seryjnych morderców
zwolennikom i przeciwnikom tzw. ustawy o bestiach
Przerażają mnie takie historie, przerażają mnie psychopaci, i przerażą mnie przypadek, które decyduje o naszych losach, bo przed nim nie można się ustrzec. Mam ma nadzieje, że łebscy ludzie postarają się o lepszy system prawny w kraju,który - choć w minimalnym stopniu - uchroni nas przed takimi potworami.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. Na pewno z uwagą będę też śledzić co dzieje się w powyższej sprawie.
UsuńRaczej nie przeczytam właśnie przez wzgląd, że to na faktach, chyba za bardzo bym się bała, lepiej nie wiedziec takich rzeczy, które nie mieszczą się w głowie. Staram się omijać takie lektury szerokim łukiem choć są ważne, sięgam po nie tylko czasami i potem naprawdę trudno mi spać. Nie wiem skąd w ludziach tyle zła, nie mogę tego pojąć.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony lepiej nie wiedzieć, z drugiej - czasem uświadomienie sobie pewnych kwestii pozwala nam ustrzec się przed popełnianiem błędów.
UsuńZ jednej strony chciałabym poznać ten reportaż, a z drugiej strony wiem, że taka lektura bardzo odbiłaby się na moim spokoju i poczuciu bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńTo na pewno. Nie da się tej książki przeczytać, a chwilę później o niej zapomnieć.
UsuńTrochę mnie przestraszyła Twoja recenzja, ale gdy tylko nadejdzie odpowiedni moment, to na pewno będę chciała ten tytuł przeczytać.
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto, choć to ciężki kaliber.
UsuńKoniecznie muszę przeczytać, choć jednocześnie ogromnie się boję tej lektury. Tak samo jako boję się tego, że tacy zwyrodnialcy mogą się znaleźć na wolności. Mam nadzieję, że ci, którzy mają ich "pod opieką", zrobią wszystko, żeby dalej pozostali odizolowani.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. A sama książka - dla mnie była ogromnie wstrząsająca i tak naprawdę, wciąż o niej myślę.
UsuńDla mnie tacy ludzie nigdy nie powinni wyjść z więzienia....
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńWidzę Aniulko, że poznałaś autorkę z mojego Koszalina. Muszę to przeczytać. Czytałam inną jej książkę, dość zabawną, ale to było jakiś czas temu i za nic sobie nie przypomnę tytułu :)
OdpowiedzUsuńTa zdecydowanie nie ma w sobie nic zabawnego. Nic a nic.
Usuń