Dobrze jest być blogerem. Nawet takim małym, nieśmiałym książkowym, co to nie wyrywa się przed szereg i jak mu nie powiedzą "hej, wpadnij do nas", to on sam nie zapuka do drzwi i nie zapyta, czy może wejść.
Czasem nawet taki bloger, co to częściej siedzi z nosem w książce niż pcha się do ludzi, otwiera skrzynkę mailową i znajduje w niej całkiem fajną wiadomość. Na przykład od Teatru Polskiego w Poznaniu.
Bo wiecie, nie tylko ludzie chodzą do teatru, ale i teatr wychodzi do ludzi. W tym przypadku ten konkretny otwiera się na blogerów. I nie tylko na nich.
Drugi spektakl, czyli jak zachować się w teatrze
W związku z ową otwartością, miałam przyjemność wybrać się na Drugi spektakl w reżyserii Anny Karasińskiej. Muszę przyznać, że to było bardzo ciekawe doświadczenie.
Najpierw aktorzy z powodzeniem bawili widownię, następnie mocno poszarpali nas emocjonalnie. Przy jednej i drugiej okazji - dali do myślenia.
Na scenie dziesięć krzeseł i dziesięć osób. Różnej płci, w różnym wieku, mających różne style i charaktery. Dzięki nim, my, widzowie, sami siebie obejrzeliśmy w lustrze. I wcale nie było to krzywe zwierciadło, a wierne odzwierciedlenie naszych zachowań. W krótkich, humorystycznych scenkach znalazła się cała paleta reakcji czy zachowań, jakich bez wątpienia niejeden z nas był świadkiem bywając w teatrze. Scenki te mają niejako charakter wskazówek. Zobaczymy więc jak wejść do teatru, będąc stałym bywalcem czy spóźniwszy się na spektakl. Jak udawać, że się rozumie sztukę, jak pokazać znudzenie lub próbować ukryć kaszel, łzy czy ziewanie. Jak dyskretnie napisać sms-a, rozwinąć cukierek z szeleszczącego papierka czy udać, że to nie nasz telefon dzwoni w czasie przedstawienia. Dzięki owym scenkom-wskazówkom, widz mógł zobaczyć na scenie samego siebie i jestem pewna, że niejeden z nas zaczął się zastanawiać nad tym, jak on sam w tej chwili wygląda i co prezentuje jego postawa. W każdym razie, mnie to dopadło. Ciekawe, czy to właśnie wyrażała moja mina.
Drugi spektakl, fot. Monika Lisiecka |
Chciałbym coś poczuć
W pewnym momencie z tej zabawnej formy płynnie prześlizgnęliśmy się w bardziej dramatyczne rejony. Kolejno aktorzy stawali się widzami, siadali między nami, a jako widzowie mieli wobec swych kolegów ze sceny pewne oczekiwania. Na życzenie aktorzy odgrywali rolę bestii, matki, kogoś kogo nie ma czy scenę pożegnania z kimś, kto umarł, ale pojawia się jako duch i można mu powiedzieć coś, czego wcześniej mu się nie powiedziało. Były życzenia mniej lub bardziej zaskakujące, ale prawdziwym wyzwaniem okazało się zrealizowanie zupełnie innego zadania. Chciałbym coś poczuć, powiedział widz-aktor i wtedy dopiero zaczęła się prawdziwa emocjonalna jazda bez trzymanki. Kolejne sceny przerywane były w kulminacyjnych momentach, wymowne spojrzenia spoczywały na publiczności. Ciekawa jestem, jakie emocje były widoczne na naszych twarzach, które z zaprezentowanych w pierwszej części spektaklu zachowań, można było zaobserwować na widowni w tych chwilach.
Drugi spektakl to rzeczywiście drugi spektakl wyreżyserowany przez Annę Karasińską. Bardzo udany, trzeba dodać, oszczędny w rekwizyty, bogaty w emocje. Zaciera granicę między widzem a aktorem, pokazuje nas jako obserwatorów i uczestników zarazem, próbujących dostosować się do pewnych norm (nie rozumiem, ale udaję, że rozumiem, bo tak wypada) lub ostentacyjnie je ignorujących (nudzę się i okazuję to). Ten ciekawy eksperyment teatralny niszczy w pewien sposób barierę między sceną a widownią. W tym spektaklu wszyscy gramy i wszyscy jesteśmy świadkami gry.
plakat projektu Marcina Markowskiego |
Sami widzicie. Dobrze jest być blogerem. Blogowanie otwiera furtki, za które samemu nie zawsze się zagląda. I dobrze jest zajrzeć czasami do teatru. Zwłaszcza, że w Teatrze Polskim w Poznaniu będzie coraz ciekawiej.
Bardzo intrygujące. Sztuka zaczyna z nami eksperymentować. To trochę jak udział w psychoterapii.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy znalazłabym się w czymś takim, z drugiej strony mogłoby być to ciekawe doświadczenie.
Pozdrawiam:)
Też miałam wątpliwości. Zwłaszcza, że krótki opis sztuki, jaki znalazłam na stronie Teatru Polskiego, nie mówił mi nic. Kompletnie nie wiedziałam więc na co idę, ale zaskoczenie było jak najbardziej pozytywne. :)
UsuńMiałam dokładnie takie same odczucia po przeczytaniu relacji po spektaklu... jak właśnie taki udział w psychoterapii, reżyserka trochę chyba z pewnych technik ;D Co oczywiście wcale nie jest jednoznaczne z tym że spektakl miałby być zły, wręcz przeciwnie ja jestem jego bardzo ciekawa, ale niestety do Poznania mam daleko :(
UsuńZdecydowanie nie jest zły. Przeciwnie! Mam nadzieję, że będziesz miała okazję go zobaczyć.
UsuńFajnie, że teatry zaczynają doceniać Twoją pracę - to duża motywacja :) Może też wybiorę się przy okazji do Teatru Polskiego w Poznaniu :)
OdpowiedzUsuńI duże zaskoczenie. :)
UsuńŚwietna sprawa :) Lubię teatr, chociaż nie zaglądam do niego tak często jak bym chciała.
OdpowiedzUsuńZnam to. :(
UsuńWspaniałe! Ależ Ci zazdroszczę! ;) Dobrze być blogerem! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! :D
UsuńŁadnie, ładnie. Gratulacje dla Ciebie i brawa dla teatru za inicjatywa.
OdpowiedzUsuńPodpisano: zazdrosny Pożeracz.
Trzymam kciuki za więcej takich inicjatyw. Nie tylko w Poznaniu.
UsuńSuper! Lubię teatr. :-)
OdpowiedzUsuńJa też, ale niestety niezbyt często chodzę na spektakle. :(
UsuńTeż otrzymałyśmy zaproszenie, i gdyby spektakl był o wcześniejszej godzinie z chęcią byśmy się wybrały. Widzę, że mamy czego żałować.
OdpowiedzUsuńNa wcześniejszą godzinę byłoby trudno zdążyć po pracy. Ale może będziecie miały jeszcze okazję. :)
Usuń