niedziela, 17 kwietnia 2016

Jennifer Klinec "Tymczasowa żona"
Nie możemy być razem

Jennifer Klinec
Tymczasowa żona
Wyd. Czwarta Strona
2016
328 stron
Historia prawdziwa. Opowieść o miłości i pasji. Zderzenie dwóch kultur.

Tyle wystarczyło bym nabrała ochoty do lektury Tymczasowej żony Jennifer Klinec.

Samodzielność


Jeśli nie pomyliłam się w obliczeniach, Tymczasowa żona. Miłość i kuchnia w Iranie, pojawiła się już w dwudziestu krajach, a za rok ma mieć premierę w USA. Ten międzykulturowy romans poruszył czytelników od Kanady przez Wielką Brytanię po Australię. 

Urodziłam się na południowym zachodzie Ontario w rodzinie imigrantów[1], opowiada Jennifer Klinec w swej autobiograficznej powieści, malując obraz ojca, dla którego węgierski akcent był przekleństwem, matki urodzonej w stodole na sianie, chorwackiej babki i jej niewybrednych manier.

Mała Jenny szybko zaczęła być samodzielna. Rodzice nie należeli do nadopiekuńczych. Przeciwnie. Dziewczynka sama robiła zakupy na nowy rok szkolny, pisała sobie usprawiedliwienia nieobecności na lekcjach czy podpisywała za matkę kartki z ocenami, zgody na dodatkowe zajęcia, a nawet... podanie do szkoły średniej.

Pasja i droga do Iranu


Swoją wolność i autonomię postrzegałam jako coś cennego, coś, co muszę chronić, starałam się więc być mało absorbującym dzieckiem, takim, jakiego moi rodzice najbardziej potrzebowali. (...) Stopniowo zaczęłam uwalniać się od rodziców. Pomyślałam, że jeśli mam być samotna pod ich dachem, lepiej być naprawdę samą[2].

W wieku szesnastu lat zamieszkała w szwajcarskiej szkole z internatem. Rok później przeniosła się do szkoły w Dublinie. Wynajęła tanie mieszkanie na poddaszu z widokiem na Zatokę Dublińską. I to było jak rozpoczęcie nowego, ważnego rozdziału w jej życiu. Tu odkryła swą kulinarną pasję. Tę samą, która nie opuściła jej w Londynie, gdzie znalazła pracę w dużym banku, tę, która zmobilizowała ją do założenia własnego biznesu, która pewnego dnia kazała jej wsiąść do samolotu i wybrać do Iranu, nauczyć przygotowywać perskie potrawy, rozkoszować się nimi w miejscu, gdzie smakują jak nigdzie indziej. 

W Iranie miłość do gotowania dorobiła się jednak konkurencji. Okazał się nią absolwent inżynierii o szorstkich, ciemnych włosach, który niedawno ukończył dwuletnią służbę wojskową. Tak się szczęśliwie złożyło, że mama Vahida okazała się świetną kucharką.




Zakazana miłość


Jennifer Klinec długo szukała swojego miejsca. Tułając się po rozmaitych zakątkach Europy, z jednej strony poruszała się szlakiem kulinarnych doznań, z drugiej, trudno się oprzeć wrażeniu, że żadne z tych miejsc nie mogło stać się jej domem, żadne nie miało mocy zatrzymania jej na dłużej. Czegoś w jej życiu brakowało. A może kogoś, z kim można ów dom stworzyć.

W Iranie znalazła miłość. Nie tylko do tamtejszych przysmaków, ale i tę, na którą niektórzy czekają całe życie. I wszystko było by pięknie, gdyby nie kulturowa przepaść, którą tak trudno przeskoczyć irańskiemu mężczyźnie i cudzoziemce ściągającej nieprzychylne spojrzenia tubylców. Mając przeciwko sobie przepisy, zwyczaje, religię, nastawienie otoczenia - stanęli na pozycji nie do pozazdroszczenia. 

Mimo że cenię Vahida i czuję do niego pociąg, w żaden sposób nie jesteśmy sobie równi. On jest dwudziestopięcioletnim muzułmaninem mieszkającym w państwie, w którym można zostać aresztowanym za trzymanie się za ręce. Nie mogę nawet brać pod uwagę ani mieć nadziei na coś, czego nie da się zmienić[3].




Furtka do innego świata


Tymczasowa żona to międzykulturowy romans przesiąknięty zapachem potraw i uprzedzeń. Jennifer Klinec na swoim przykładzie pokazuje, jak wielka przepaść istnieje między kulturą Zachodu i Iranu, czy też Islamu w ogóle. Możliwość przyjrzenia się surowym zasadom panującym w irańskiej rzeczywistości jest fascynująca. Debiutancka powieść Klinec jest jak furtka do innego świata. Zdumiewającego, egzotycznego, trudnego, niezrozumiałego. Trudno pogodzić się z tym, że różnice w pochodzeniu mogą okazać się przeszkodą nie do przeskoczenia, że od szczęścia dwóch osób ważniejsza jest zakorzeniona w społeczności tradycja, a nieufność i wrogość towarzyszą tym, którzy mimo wszystko chcą o to szczęście zawalczyć. 

Opowieść Jennifer Klinec wydaje mi się szczera, ale mimo osobistego zaangażowania, mimo narracji pierwszoosobowej i zastosowania teraźniejszego czasu, snuta ze sporym dystansem. Raczej relacjonowana niż przeżywana. Na chłodno, nie na gorąco. Autorka opowiada jednak interesująco, jej opowieść jest bardzo filmowa i doskonale wyglądałaby na szklanym ekranie. Historia młodej kobiety i jej tułaczki po Europie, kulinarnej wyprawy, która swój finał miała w egzotycznym Iranie i miłości zakazanej, znalazłaby na pewno wielu widzów.

Trudno mi Tymczasową żonę ocenić jednoznacznie. Bez wątpienia pokazuje ciekawy obraz irańskiej rzeczywistości, z drugiej, jak na historię tak osobistą i emocjonalną, opowiadana jest z zaskakująco dużym dystansem, co trochę przeszkadzało mi w lekturze. Niemniej jednak, warto tę powieść przeczytać, by poznać mieszkańców miasta Jazd i ich kulturę, w której związek był wzorem matematycznym wprowadzanym w odpowiednie zmienne dotyczące wieku, urody, moralności i zamożności, a wynikiem było udane, bezkonfliktowe małżeństwo oraz przekonać się, co dzieje się, gdy niespodziewanie jedną zmienną staje się obca kobieta[4]. Zabawny gość z innego świata, który w tym powinien znaleźć się najwyżej przelotem. 


***

Książkę polecam
poszukującym opowieści o zakazanej miłości
wielbicielom prawdziwych historii
miłośnikom tematyki kulinarnej
ciekawym życia w Iranie
szukającym w literaturze motywu różnic międzykulturowych

***

[1] Jennifer Klinec, Tymczasowa żona, przeł. Agnieszka Kalus, Wyd. Czwarta Strona, 2016, s. 12.
[2] Tamże, s. 22-23.
[3] Tamże, s. 172.
[4] Tamże, s. 211.

***



12 komentarzy:

  1. Temat zakazanej miłości bardzo mnie zaintrygowałam, z chęcią skuszę się na tę powieść. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem zainteresowana, jakoś mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam wcześniej o tej książce a zakazaną miłością i Iranem bardzo mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.

      Usuń
  4. Niestety to zdecydowanie nie moja tematyka. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z kolejną książką bardziej trafię w Twój gust. :)

      Usuń
  5. Nieszczególnie lubię takie powieści z "egzotyką", jak to nazywam, w tle. Z tego też powodu odpuściłam sobie tę książkę i skoro wspominasz o relacjonowaniu na chłodno, to nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja przeciwnie, bardzo je lubię, choć bardziej ciekawi mnie Ameryka Południowa i Środkowa. :)

      Usuń
  6. Wydaje się ciekawa. Nawet bardzo. Lubię, gdy podczas czytania można poznać inną kulturę.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.