piątek, 8 kwietnia 2016

Gregory David Roberts "Shantaram"
Przygody całkowicie nienudnego rodzaju

Gregory David Roberts
Shantaram
Wyd. Marginesy
2016
800 stron
Zacznę od historii zupełnie prywatnej, ale mającej związek z opisywaną dziś książką.

Kilka lat temu, wiosną, postanowiłam zapisać się na kurs fotograficzny. Taki dla początkujących, żebym choć z grubsza wiedziała do czego służą te wszystkie przyciski i pokrętła zdobiące mój aparat. Byli na tym kursie także i inni. Młodzi, starsi, obu płci, trzymający aparat po raz pierwszy w dłoni i tacy, którzy w domu mieli już coś na kształt amatorskiego studia foto. Byli czytający i nieczytający, a wśród tych drugich był pewien pan - doświadczony nieczytający, choć pamiętał, że kilka powieści jednak zaliczył, a jedną z nich gotów był polecać całemu światu. W tym także i mnie.

Tą powieścią był Shantaram Gregory'ego Davida Robertsa.

Wielka ucieczka, czyli witamy w Bombaju


Tyle moich prywatnych wynurzeń. Dalej stery przejmuje pewien australijski przestępca, który po ucieczce z więzienia w 1980 roku (miał odsiedzieć dwudziestoletni wyrok za napady z bronią), dotarł do Indii i przez dekadę ukrywał się w Bombaju.

Moja historia jest długa i pełna różnych zwrotów. Byłem rewolucjonistą, który zgubił ideały w heroinie, filozofem, który utracił moralność w zbrodni, i poetą, którego dusza przepadła w więzieniu o zaostrzonym rygorze. (...) 
Szmuglowałem broń i inne towary, byłem fałszerzem. Na trzech kontynentach trzymano mnie w kajdanach, bito, dźgano, głodzono. Poszedłem na wojnę. Zdobyłem działa wroga. I przeżyłem, a ludzie wokół mnie zginęli. Byli lepsi ode mnie, prawie wszyscy; lepsi ode mnie ludzie tracili życie przez jeden błąd, jedną fatalną sekundę czyjejś nienawiści, miłości albo obojętności. A ja ich grzebałem, zbyt wielu, opłakiwałem ich życie i historię
Ale moja historia nie zaczyna się wśród nich ani w mafii; sięga do tego pierwszego dnia w Bombaju. To tam los włączył mnie do gry. Szczęście dało mi karty, które doprowadziły mnie do Karli Saaranen. I zacząłem grać tymi kartami od pierwszego spojrzenia w jej zielone oczy. Tak więc ta historia zaczyna się jak wszystkie inne - od kobiety, miasta i odrobiny szczęścia[1].

Teraz już wiedzie kim jest nasz bohater, jednocześnie narrator i alter ego autora. Już wiecie, że znajdziemy się w Bombaju, mieście ogromnym, barwnym, hałaśliwym, ale i niebezpiecznym. Pełnym kontrastów, piękna i brzydoty, bogactwa i biedy, przyjaciół i zdrajców. Miejcie oczy dookoła głowy.

Uciekinier w wielkim mieście


Z grubsza powieść Shantaram można podzielić na dwie części. W pierwszej główny bohater dopiero stawia pierwsze kroki w mieście, nawiązuje przyjaźnie, zakochuje się (acz niezbyt szczęśliwie), zaczyna uczyć języka (a nawet dwóch), by stopniowo coraz mocniej przywiązywać się i do ludzi, i do miejsc, poznawać nie tylko turystyczne atrakcje, ale i paskudne zaułki. Tymi zaułkami dotrze do części drugiej, w której to wygodny hotel będzie zmuszony zamienić na slumsy, a wśród znajomych coraz więcej będzie miał nie tylko sympatycznych, uczciwych Hindusów, ale i mafiozów rozmaitego kalibru. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim, na moment odetchnie od miasta. Wśród wielu ważnych dla Australijczyka postaci jest poznany pierwszego dnia pobytu w Bombaju, młody hinduski przewodnik, Prabaker, i to on zabierze swego białego przyjaciela do rodzinnej wsi, świata tak innego od bombajskiej rzeczywistości. Świata, w którym czas się zatrzymał w miejscu, a rodzina zawsze jest na pierwszym miejscu. Gdzie życie wydaje się mniej skomplikowane, a relacje trwalsze.

Świat zdumiewających kontrastów


Shantaram ma formę pamiętników, ale nie należy do literatury faktu. Autor sam przyznaje, że motywy z jego życia przeplatają się z literacką fikcją. Nie wiem, którędy przebiega granica między prawdą a fantazją, i szczerze mówiąc, nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia. Na bazie wspomnień powstała niesamowita opowieść. Gregory David Roberts pisze ogromnie barwnie, pozwalając czytelnikom oczami wyobraźni tworzyć kolejne obrazy. Ta powieść bawi i boli, intryguje i przeraża,. Jest piękna i brudna, delikatna i mocna. Opowiada o miłości, przyjaźni, zaufaniu, szacunku, lojalności, ale i zdradzie, nienawiści, okrucieństwie, zemście. Jest w niej miejsce na piękne emocje, ale i najbardziej podłe uczynki. Na olśniewającą kobietę w eleganckim stroju i bose dziecko w mocno znoszonym ubranku. Spotkacie tu ludzi zranionych i tych, którzy bez skrupułów krzywdzą innych. Pojawią się narkotyki, szantaże, handel wszystkim - od paszportów czy broni po informacje i ciała. Spędzicie wiele nocy w slumsach, zajrzycie do podejrzanych lokali, w więzieniu będziecie brodzić w gównie, co rano oczyszczać ciało i ubrania z wszy, co noc zastanawiać się, kto wpakował was w takie bagno i czy macie szansę się z niego wydostać. Poznacie smak biedy i bogactwa. Zaprzyjaźnicie się z bólem i upokorzeniem. Zyskacie szacunek i towarzyszy na śmierć i życie. Niejednokrotnie staniecie oko w oko ze śmiercią. Wśród przyjaciół będziecie mieć wrogów, wśród wrogów przyjaciół. Dowiecie się jak boli utrata bliskiej osoby i jak wielką radością jest ponowne spotkanie z kimś, kogo zdążyło się opłakać. Będziecie prowadzić filozoficzne dysputy, zatańczycie na hinduskim weselu, spojrzycie na Bombaj z budowanego właśnie wieżowca, wyruszycie na wojnę do Afganistanu, poczujecie strach na myśl o grasującym w mieście mordercy. Odwiedzicie wioskę trędowatych, będziecie szmuglerami, wojownikami, fałszerzami. I cóż... To jeszcze nie wszystko.

Dlaczego Shantaram jest tak dobrą powieścią


Jesteśmy wielcy szczęściarze, że z nami mieszkasz, Lin. Zawsze przynosisz nam wiele przygód całkowicie nienudnego rodzaju![2].

Powieść Gregory'ego Davida Robertsa jest wielowątkowa, pełna chwil pięknych i niebezpiecznych. Australijczyk wspaniale maluje rzeczywistość, tworzy interesujące, niejednoznaczne postaci, których różnorodność przyprawia o zawrót głowy. Autor wyposaża je w cechy, które wyróżniają je na tle innych. Nie ma tu monotonii i nudy, bezbarwności i przegadania. Wpadamy w wir zdarzeń i wcale nie chcemy się z niego wydostać. Brutalne bójki i szemrane interesy są równie żywo opisane, jak romantyczne epizody czy filozoficzne dysputy. Bywa mrocznie, ale i pięknie. Ciężko, ale i zabawnie. Takim rozpraszaczem mroku jest wspomniana postać Prabata, który swoimi szczerymi tekstami wypowiadanymi "prabatową" angielszczyzną, bawią do łez.

Alter ego Gregory'ego Davida Robertsa, który w powieści ma kilka imion, najczęściej występując pod tym nadanym mu przez Prabata - Lin, to czarny charakter z rodzaju tych, którzy wzbudzają sympatię mimo iż często stoją po ciemnej stronie mocy. Mają mocne osobowości, nieustępliwy charakter, są honorowi, waleczni, lojalni, inteligentni, nie unikają starć, ale przy tym cechują się wrażliwością, potrafią z czułością opisywać strój swej ukochanej i ująć swym zachowaniem niejedną niewiastę. Czy powieściowy wizerunek bliski jest charakterystyce autora powieści, czy też Lin ma za zadanie pokazać go w nieco lepszym świetle (wszak wciąż mówimy o przestępcy) - tego niestety nie wiem.

Lekkość pisania, narracyjne wolty, humorystyczne wstawki, trafność charakterystyk, dynamika akcji, zgrabne łączenie różnych światów, emocji, plenerów - oto dlaczego powieść Shantaram tak mocno przykuwa uwagę. Egzotyczna sceneria kusi, wir zdarzeń wciąga. Słowa Marcina Mellera znajdujące się na okładce najnowszego wydania to chyba najtrafniejszy krótki opis tej powieść. Tak. Shantaram to naprawdę czytelniczy Święty Graal.

Samo słowo shantaram znaczy boży pokój. To także imię, jakie matka Prabakera nadała Linowi. Nim bohater dostanie szansę na odzyskanie owego spokoju, czeka go wiele prób, a nas prawdziwa czytelnicza uczta. Po lekturze tej powieści, trudno będzie znaleźć coś, co zniweluje książkowego kaca. Na szczęście, kolejny tom pojawi się już wkrótce. Cienia góry będę wypatrywać niecierpliwie.

Czasami kochamy samą nadzieją. Czasami płaczemy wszystkim z wyjątkiem łez. Koniec końców wszystko sprowadza się do jednego; miłości i jej powinności, smutku i jego prawdy. Koniec końców mamy tylko to. Pomaga nam się trzymać, dopóki nie wzejdzie słońce[3].

***

Książkę polecam
miłośnikom wielowątkowych opasłych tomisk
poszukującym książek z Indiami w tle
ceniącym barwne opisy i różnorodne postaci

***

[1] Gregory David Roberts, Shantaram, przeł. Maciejka Mazan, Wyd. Marginesy, 2016, s. 9.
[2] Tamże, s. 202
[3] Tamże, s. 297.

21 komentarzy:

  1. Książka leży u mnie i czeka, aż znajdę więcej czasu. Spore ma rozmiary. Jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spore rozmiary i niezbyt duża czcionka. ;)
      Obawiałam się, co będzie jak się nie wciągnę, a tu tyle stron do pokonania. A później jęczałam, dlaczego ta powieść jest taka krótka. :P

      Usuń
  2. Jestem właśnie w trakcie tego cudownie opasłego tomiszcza (około 300 strony) i moim zachwytom nie ma końca. Roberts pisze niesamowicie sugestywnie, jakby dosłownie przenosił czytelnika do Bombaju. I problem z tą książką jest tylko jeden - chcę ją przeczytać jak najszybciej, bo jestem ciekawa tego, co się wydarzy, choć z drugiej strony wolałabym czytać ją tak wolno, jak tylko się da, by długo delektować się tą historią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to uczucie, oj znam! Towarzyszyło mi niemal od pierwszych stron. :)

      Usuń
  3. Zostałam zaintrygowana i ze względu na egzotyczność świata, w którym bohater się porusza, jak i ze względu na fakt, że pisarz jest Australijczykiem. Ostatnio tak się składa, że trochę liznęłam Australijskiej literatury.
    Książkę zapisuję.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Australii to raczej nie znajdziesz, ale bombajskiej egzotyki - całkiem sporo. ;)

      Usuń
  4. No proszę! Czyli nieczytający pan miał całkiem niezły gust:) Książkę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Indie zawsze mnie fascynowały, a ze daleko, to pozostaje TV i książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę Indii boję, ale nie ukrywam, że chciałabym je zobaczyć na własne oczy.

      Usuń
  6. Widziałam w bibliotece inne wydanie, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeka już na mnie na półce, jak tylko znajdę dłuższą chwilę, z przyjemnością przeczytam, jestem ciekawa jak mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale mi smaka narobilas! Teraz musze te ksiazke przeczytac!

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka tematycznie niestety nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gruba, ale czyta się szybko. To wspaniale, że 'doświadczeni nieczytający' ją czytają.

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam o tej powieści i również mam zamiar do niej dotrzeć :-)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.