Australia. Kraj ogromny i różnorodny. Kontynent może i najmniejszy, ale jakże fascynujący. Miejsce, do którego nie dotrzesz ot, tak na weekendową wyprawę czy nawet tygodniowy urlop. Bo daleko, bo drogo, bo tak.
Wiecie, jaki był tytuł pierwszej książki o tematyce okołopodróżniczej, którą sama przeczytałam i to z takim skutkiem, że zaczęłam się interesować tym innym światem, bardziej egzotycznym, odległym, fascynującym swą odmiennością? Tata wygrzebał tę książkę z wielkiej skrzyni, w której mieszkał także m.in. Adam Bahdaj ze swoją tajemniczą powieścią Uwaga! Czarny parasol. Była to historia spisana Alfreda Szklarskiego - Tomek w krainie kangurów. (Wygląda na to, że moje zamiłowanie do literatury podróżniczej i kryminalnej ma dość głębokie korzenie).
Dlaczego o tym wspominam (o Tomku, nie o parasolu)? Bo dwa dni temu pierwszy raz miałam okazję zajrzeć na Dni Australii, organizowane w Polsce już po raz szósty. Ta impreza to pomysł Albinion House, firmy zajmującej się organizowaniem edukacji za granicą, głównie w Australii. Najpierw trafiłam na prelekcję przedstawiciela firmy, Pawła Widy, który w kraju kangurów mieszka od siedemnastego roku życia, dotyczącej organizacji takich wyjazdów, a później wysłuchać Oli i Karola, duetu podróżników z pewnego kolorowego busika.
Ola i Karol, wraz ze znajomymi zwiedzają świat busem VW T3 (rocznik 1989!), którego własnoręcznie wyremontowali, pomalowali, a niejednokrotnie naprawiali i pchali. Jeśli interesujecie się podróżami, z pewnością kojarzycie ich z bloga, vloga czy innych miejsc w sieci. O Busem przez świat wspominałam też przy okazji notki Najlepsze vlog podróżnicze. Świetnie się ich słucha, świetnie ogląda. Okazało się, że nie tylko via internet, ale na żywo też.
Do Poznania przyjechali właśnie w ramach VI Dni Australii, które zaczęły się 31 marca w Krakowie, a skończyły 28 kwietnia w Poznaniu. Duet z Busem przez świat przyjechał z prezentacją dotyczącą taniego podróżowania po Australii. Okazuje się, że można objechać ten kontynent dookoła wydając jedyne... 8 dolarów dziennie!
Jak? Na to pytania znajdziecie odpowiedź na stronie Karola i Oli. Zajrzyjcie na ich bloga, obejrzyjcie filmiki z podróży oraz te z poradami praktycznymi, a najlepiej - spotkajcie się z nimi. Zaręczam, że warto. Spotkanie poprowadził Karol, a Ola włączała się w tych momentach, w których wypowiedź towarzysza wymagała dodatkowego komentarza. Było sporo opowieści z trasy i porad praktycznych, a cale spotkanie składało się głównie z anegdot Karola i wybuchów śmiechu publiczności. Sala była pełna po brzegi.
Jak wymienić skrzynię biegów w Szwajcarii gdy nie ma się pojęcia o mechanice a budżet jest dość ubogi?
Jak wrócić z Hiszpanii do Polski, gdy skrzynia zacięła się na trzecim biegu?
Czy w Australii rzeczywiście jest tak dużo niebezpiecznych stworzeń i czy selfie z wężem to na pewno dobry pomysł?
Czym zajmuje się pewien Polak mieszkający na aborygeńskim terenie?
Kiedy najłatwiej zrobić sobie selfie pod Uluru bez stada Azjatów w kadrze?
Dlaczego kangury są mało bystre i jak przechytrzyć muchy, które są WSZĘDZIE, a najlepiej im w ludzkim oku?
Jakie są plusy i minusy niskobudżetowych podróży?
To spotkanie było o Australii za osiem dolarów dziennie, ale nie tylko. Było też, a może przede wszystkim, o spełnianiu marzeń. O tym, że warto nie tylko marzyć, ale i te marzenia spełniać, że często ograniczenia tkwią tylko w naszej głowie.
Gdy kupuje się busa z 1989 roku i oznajmia, że chce się nim dotrzeć do Maroka, znajomi patrzą z niedowierzaniem.
Wieszczyli rozpad pojazdu już w Czechach. Zepsuł się dopiero w Szwajcarii. Nie dotarł do Maroka, bo gibraltarska policja bardzo chciała się z podróżnikami bliżej poznać. Tak bardzo, że zatrzymała ich u siebie w areszcie, a busa rozbebeszyła, bo ich gibraltarskie nosy były przekonane, że tak barwny pojazd musi być pełen narkotyków. Bus pokonał jednak pół Europy i wrócił na wspomnianym trzecim biegu z Hiszpanii do Polski. A później pojechał dalej, m.in. w podróż po Stanach i do Australii. I nadal jeździ, i pewnie długo będzie.
Wieszczyli rozpad pojazdu już w Czechach. Zepsuł się dopiero w Szwajcarii. Nie dotarł do Maroka, bo gibraltarska policja bardzo chciała się z podróżnikami bliżej poznać. Tak bardzo, że zatrzymała ich u siebie w areszcie, a busa rozbebeszyła, bo ich gibraltarskie nosy były przekonane, że tak barwny pojazd musi być pełen narkotyków. Bus pokonał jednak pół Europy i wrócił na wspomnianym trzecim biegu z Hiszpanii do Polski. A później pojechał dalej, m.in. w podróż po Stanach i do Australii. I nadal jeździ, i pewnie długo będzie.
Więc można? Można! Trzeba trochę odwagi, pewności siebie, elastyczności, otwartości i kilku innych cech. Pieniądze też gdzieś są na tej liście, ale niekoniecznie na jej czele.
Po spotkaniu można było kupić książki ekipy Busem przez świat. Wyprawa pierwsza oraz Busem przez świat. Ameryka za osiem dolarów oraz porozmawiać z Olą i Karolem o planowanych wyprawach, Australii i podróżach w ogóle.
Dni Australii wpisuję do mojego kalendarza, a być może kiedyś, w kolejnym kalendarzu zapiszę podróż na ten niezwykły kontynent.
Nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak Dni Australii, ale też wpisuję je w swój kalendarz. Podobnie zrobię zresztą z książkami Oli i Karola. Fajnie czasem poczytać o ludziach z prawdziwą pasją.
OdpowiedzUsuńZajrzyj też na ich bloga i vloga. :)
UsuńZdecydowanie Australia i Nowa Zelandia to największe z moich podróżniczych marzeń:)
OdpowiedzUsuńU mnie może nie największe, ale na pewno w czołówce.
UsuńLubię takich ludzi z pasją. Australia jest fascynująca :)
OdpowiedzUsuńA Tomka znam, znam :)
Też zaczytywałaś się przygodami Tomka? :)
UsuńPodziwiam podróżników! Nigdy nie miałabym odwagi, żeby udać się na taką wyprawę, ale chętnie o nich poczytam. Przy najbliższych zakupach książkowych koniecznie muszę nabyć ich publikacje :)
OdpowiedzUsuńObejrzyj też koniecznie ich vloga. Są super! :)
UsuńI tacy ludzie mnie inspirują do realizacji marzeń!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak!
UsuńAntypody też są w kręgu moich marzeń...
OdpowiedzUsuńOby udało się kiedyś to marzenie zrealizować. :)
UsuńBardzo podobała mi się książka "Ameryka za 8 dolarów", ale wczoraj skończyłam pierwszą część "Busem przez świat" i szczerze mówiąc wynudziłam się... Pomysł chłopaki mieli świetny i kibicuję im kolejnym wyprawom, ale pierwsza książka jest napisana w sposób bardzo nużący :(
OdpowiedzUsuńOoo... Szkoda. Mam obydwa tomy, więc na pewno będę podczytywać. Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle.
UsuńAustralia... Marzenie ściętej głowy... A może nie? Podobno chcieć to móc!
OdpowiedzUsuńEkipa z Busem przez świat pokazuje, że to wcale nie takie nierealne. Zresztą nie tylko oni tego dowodzą. :)
UsuńŚledzę poczynania Oli i Karola i podziwiam ich. Trochę nawet zazdroszczę :) A Australia to dla mnie kontynent niezwykły. Może kiedyś się odważę, może zaryzykuję, może się uda... ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za znalezienie odwagi! :)
UsuńKolejne inspirujące spotkanie :) ehh, Australia, marzenie :)
OdpowiedzUsuńOgromny kraj i ogromne marzenie. :D
UsuńO tym ostatnio w TV program oglądałam, extra ludzie, świetny pomysł. Aż chciałoby się skumulować własną paczkę takich "odmieńców", co to rzucą wszystko i ruszą w podróż, prawda? Coś może jak w "Into the wild", oglądałaś? Tyle że to była samotna podróż, bardziej wgłąb siebie. To, że jeszcze nie wyzbyłam się skutecznego przewidywania konsekwencji, trzyma ma mnie na tej planecie w raczej małym zasięgu od domu. Ale życie nie kończy się dzisiaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chciałoby się, oj chciało. Czasami żałuję, że nie mam takiej odwagi, by rzucić wszystko i tego spróbować. Ale czy sprawdziłabym się w takich podróżach? Pojęcia nie mam.
UsuńA film widziałam. Niesamowity! I te widoki...
Trzymam kciuki za realizację podróży w miejsca coraz bardziej oddalone od domu!
Australia to moje marzenie - szkoda że tak daleko i niestety drogo. :<
OdpowiedzUsuńNiestety. Ale cóż - po to są marzenia, by je spełniać.
UsuńAustralia - moja miłość <3 Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Może spotkamy się pod Uluru. :D
UsuńMiałyśmy się wybrać w Toruniu, ale w sumie miałyśmy być w Rosji, potem wróciłyśmy wcześniej i byśmy i tak nie zdążyły. Zapisujemy sobie jednak Dni Australii w kalendarzu na przyszły rok.
OdpowiedzUsuńNiezależnie od Dni Australii, jak będziecie miały okazję przyjść na spotkanie z ekipą z "Busem przez świat", to idźcie koniecznie. Będziecie się świetnie bawić. :)
Usuń