sobota, 19 marca 2016

Virginia Baily "Rzymski poranek"
Decyzja, która zmieniła wszystko

Virginia Baily
Rzymski poranek
Wyd. Czarna Owca
2016
400 stron
Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Nim Chiara Ravello zdążyła zastanowić się, co właściwie robi, już ściskała w dłoni rączkę kilkuletniego, żydowskiego chłopca. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że ten spontaniczny gest zmienił całe jej życie. I nie tylko jej.


Mały, żydowski chłopiec

Był 1943 rok, gdy Chiara podjęła decyzję o ucieczce z ogarniętego wojną Rzymu. Mogła uciec na prowincję do babci, uratować siebie i siostrę. Po śmierci rodziców i narzeczonego, miała tylko ją. Tego dnia, najpierw wybrała się jednak na teren getta. Tam rozgrywał się dramat. Ładowani do ciężarówek Żydzi wyruszali do obozów, często po prostu na śmierć. Ravello z przerażeniem obserwowała rozgrywające się sceny. W tłumie wywożonych dostrzegła pewną kobietę, matkę kilkorga dzieci. Na moment ich spojrzenia się spotkały. 

Chiara szybko zrozumiała niemą prośbę, a gdy Żydówka delikatnie pchnęła do przodu stojącego obok chłopca, nie wahała się zbyt długo. Jasnowłose dziecko mogło uchodzić za nieżydowskie. Ravello podała się jako jego ciotka i zabrała z chłopca z transportu. Nikt nie protestował, gdy opuszczała z nim getto. Jedynie mały Danielle Levi nie był zachwycony rozwojem wypadków. Tęsknił za mamą i chyba nigdy nie zaakceptował swojego nowego życia, pozostając w buntowniczym nastroju i szukając ucieczki tam, gdzie czekały go jedynie kłopoty.

Wspomnienia, które nie bledną


Ta wojenna historia splata się z tym, co wydarzyło się trzy dekady później, gdy do wciąż mieszkającej w Rzymie Chiary, zadzwoniła pewna walijska nastolatka. Odżywają wspomnienia (choć trudno powiedzieć, by nasza bohaterka choć na moment pozwoliła im zblednąć), a Ravello musi się pogodzić z kolejną zaskakującą informacją dotyczącą jej żydowskiego wychowanka, dziś mężczyzny, którego losy nie są jej znane. 

Jak głosi nota z okładki powieści Rzymski poranek, jej autorka, Virginia Baily, jest miłośniczką wszystkiego co włoskie. I muszę przyznać, że lektura opowieści o Chiarze to potwierdza. Autorka mocno osadza akcję w realiach i nie mówię tu o samy tle historycznym, ale także o topografii. Wraz z bohaterami zawędrujemy na gwarne Campo De' Fiori, malowniczy plac Piazza Navona i w wiele innych zakątków. Często owe miejsca są kluczowe dla akcji, jak choćby okolice pomnika Anity Garibaldi, brazylijskiej żony Giuseppe Garibaldiego. Opisy są plastyczne, oddające klimat miasta, przywołają wspomnienia tym, którzy Rzym odwiedzili, zachęcą do podróży mających stolicę Włoch dopiero w planach.



Delikatnie, klimatycznie, melancholijnie


Rzymski poranek jest opowieścią snutą nieśpiesznie. Autorka nie opowiada całej historii wprost. Czasem z rozmów, kilku zdań wspomnień, musimy złożyć ją samodzielnie w całość. Z czasem dowiemy się, jak potoczyły się losy Chiary, jej siostry Cecilii i ich podopiecznego, Daniele. Dlaczego Ravello mieszka sama? Czy kiedykolwiek żałowała podjętej decyzji? Kim jest Maria, która swym telefonem tak zaskoczyła Włoszkę? 

Melancholijna, nieco sentymentalna opowieść porusza, choć nie powoduje wyrwy w sercu. Trudną emocjonalnie historię Virginia Baily opowiada bardzo delikatnie unikając przesadnego dramatyzmu i egzaltowanych scen. Wyobraźni czytelników pozostawia wizualizację tych wszystkich epizodów, o których ona sama ledwie wspomina. Jej powieść trafi bardziej dla czytelników wrażliwych, niż tych, którzy szukają mocnych wrażeń.

W Rzymski poranku najbardziej zaskoczyło mnie nie przywiązanie Chiary do chłopca, nie pojawienie się Marii czy odkrycie, jaką drogą poszedł Daniele, ale losy Cecilii, młodszej, chorej na padaczkę siostry Ravello, od początku negatywnie nastawionej do obcego, brudnego dzieciaka, który nagle pojawił się w domu, kradnąc całą uwagę Chiary. Nietrudno zgadnąć, że w powietrzu wisi coś niedobrego, ale nie przypuszczałam, że autorka rozwiąże wątek tak drastycznie.




Powieść utkana ze wspomnień


Powieść Virginii Baily opowiada o szukaniu własnej tożsamości i korzeni, o rozerwaniu między kulturami i próbie odnalezienia się gdzieś pomiędzy. To opowieść o sile uczuć, tak często nieracjonalnych, nierzadko krzywdzących i o poświęceniu, bezwzględnym, podporządkowującym wszystko jednemu. To wreszcie opowieść o tęsknocie, która nie pozwala cieszyć się życiem. W zagraconym mieszkaniu Chiary jest więcej wspomnień niż teraźniejszości, więcej reliktów niż nadziei na przyszłość. I taki jest też Rzymski poranek. Pełen duchów, wspomnień, przedmiotów z przeszłości. Delikatny, choć zahacza przecież o temat wojny, choć obserwujemy nerwowy pośpiech towarzyszący paleniu propagandowych ulotek, czy wywozu żydowskich obywateli do obozów.

A zakończenie... Cóż... Powinno usatysfakcjonować nawet tych wymagających czytelników.

Na zewnątrz czekał na nią Rzym w całej swej chwale. Zawsze mogła na to liczyć. Niekończący się zachwyt nad wijącymi się uliczkami i placami, fontannami i schodami, wzgórzami i parkami, posągami, kolumnami i łukami, które wciągały ją godzina za godziną. Jeśli czuła się przytłoczona, zawsze mogła znaleźć cichą przystań w jednym z kościołów. Miasto wyciągało ją z jej zagubienia i smutku, a gdy znowu wracały, zanim zdążyła się nad sobą należycie użalić, ponownie jej uwagę rozpraszał ten cudowny świat. Mimo że czasem myślała o sobie, że jest skrzywdzona i nie do odratowania. Rzym zawsze znajdował drogę do jej serca. Wdychała go całą sobą.*






***

Książkę polecam:
 wybierającym się do Rzymu
chcącym poznać klimat włoskiej stolicy
wielbicielom nieśpiesznych fabuł
ciekawym jak spontaniczna decyzja zmieniła losy bohaterom
czytelnikom wrażliwym

***

* Virginia Baily, Rzymski poranek, przeł. Magdalena Nowak, Wyd. Czarna Owca, 2016, s. 342.

***

Zobacz też:
Rzym w literaturze i filmie 
wycieczka do Rzymu - fotorelacje




19 komentarzy:

  1. Myślę, że taka historia ma szansę mnie zainteresować. Może to dobrze, że autorka nie pisze o wszystkim wprost, pozostawiając miejsce na domysły czytelnika. Cieszy mnie też ta atmosfera Włoch jest tak silniej obecna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też to pasuje, choć chyba chciałabym więcej opisów tego, jak wyglądało życie bohaterów przez te trzydzieści lat.

      Usuń
  2. Nie jestem wielbicielką niespiesznych akcji, ale ten drastyczny koniec mnie bardzo ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drastycznie (przynajmniej moim zdaniem) kończy się jeden z wątków, nie książka. :)

      Usuń
  3. Kusząco i spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspomnienia z przeszłości, drastyczne rozwiązanie i subtelność- książka wydaje mi się pełna kontrastów, zaciekawiłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się świetna lektura. Mam ochotę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobała mi się właśnie ta niespieszna historia, czasami niedopowiedziana, bardzo sensualna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też, choć muszę przyznać, że zabrakło mi trochę szczegółów z życia bohaterów w ciągu tych trzydziestu lat.

      Usuń
  7. Już po samym tytule bym po nią sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też. :D
      Nawet nie wiedząc o czym jest i tak bym chciała przeczytać. ;)

      Usuń
  8. Mam już na półce swój egzemplarz i z przyjemnością go przeczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Klimat Włoch w książkach zawsze sprawia mi przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też. Coraz większą. Tym bardziej, że i same Włochy chciałabym w końcu poznać. :)

      Usuń
  10. Chętnie przeczytam, ale i na wycieczkę do Włoch mam coraz większą chęć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! A z Wrocławia masz tyle fajnych połączeń. Niedługo będzie też do Wenecji. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.