Piotr Grzegorz Michalik Podmiejskim do Indian. Reportaże z Meksyku Wyd. Czarna Owca 2016 242 strony |
Zacznę tak, jak zaczął autor:
Meksyk jest krajem niewiarygodnych kontrastów. Krajem, w którym dawne rytuały i prekolumbijscy bogowie, kpiąc z upływu czasu, swobodnie trwają w sąsiedztwie internetu i smartfonów. W którym bose indiańskie akuszerki walczą z wprowadzeniem do rolnictwa organizmów modyfikowanych genetycznie i biopiractwem. W którym prostytutki i handlarze narkotyków mają ulubionych świętych patronów. Meksyk to zarazem etap drogi do ziemi obiecanej dla niezliczonych emigrantów z Ameryki Łacińskiej i koszmarna scena teatru przemocy[1].
Takimi słowami Piotr Grzegorz Michalik wprowadza czytelników w świat opisany w zbiorze reportaży Podmiejskim do Indian. Reportaże z Meksyku.
Kraj o wielu obliczach
Meksyk fascynuje mnie od dawna. Fascynuje i przeraża zarazem. Dużo bym dała za to, żeby zobaczyć ślady kultury Majów, Piramidę Słońca i Piramidę Księżyca w Teotihuacán czy znajdujące się w stanie Jalisco plantacje agawy oraz tradycyjne wytwórnie tequili, które wpisano na listę Dziedzictwa UNESCO. Z drugiej strony, wciąż pamiętam wrocławskie spotkanie z Martínem Solaresem i opowieści meksykańskiego pisarza o sytuacji w jego rodzinnym kraju. Nie napawały one optymizmem. Autor opowiadał o korupcji, przekrętach, represjach, przemocy oraz oczywiście gangach narkotykowych. Rzucone wówczas hasło "wszyscy jesteśmy narko" tkwi mi w głowie do tej pory.
Byłam ciekawa, jaki będzie Meksyk oczami Piotra Grzegorza Michalika, pracownika Katedry Porównawczych Studiów Cywilizacji Uniwersytetu Jagiellońskiego związanego także z Centrum Badań Antropologicznych w Meksyku, posiadającego ośmioletnie doświadczenie badacza wierzeń, rytuałów i obyczajów w Meksyku, Gwatemali i na Kubie.
Między Śmiercią a śmiercią
Piotr Grzegorz Michalik zaczyna od śmierci i na śmierci kończy. Swoją opowieść o kraju Carlosa Fuentesa, guacamole i karteli narkotykowych zaczyna od Świętej Śmierci, której wizerunki można znaleźć na terenie całego kraju. Pieszczotliwie nazywa się ją.... "Szczuplutka". Przychylność zakapturzonej postaci z trupią czaszką o pustych oczodołach, można zyskać żarliwą modlitwą i darami. Każdy wyznawca znajdzie schronienie w kościstych ramionach. Święta Śmierć nie dyskryminuje biednych, odrzuconych, homoseksualistów, prostytutek, recydywistów. W spotkaniu z nią wszyscy stają się równi[2]. Świętej Śmierci składa się ofiary. Szczuplutka nie jest wybredna. Przyjmie kwiaty, słodycze, tequilę. Bardzo lubi jabłka. Brzmi zabawnie? Może tu, u nas. Z perspektywy polskiej, europejskiej, innokulturowej. W Meksyku Święta doczekała się nawet własnego czasopisma, a o tym jak wielką rolę odgrywa, autor przekonał się badając jej fenomen na miejscu.
Ostatni rozdział nosi tytuł Narkonkwista. To tu natkniemy się na okaleczone zwłoki, to tu przerażać nas będą głuche telefony. To zdecydowanie najcięższy tekst z całego zbioru.
Spirala przemocy sprawiła, że okaleczanie trupów ma wymiar estetyczny, stało się upiorną sztuką. Powstał cały złożony język okaleczeń i kompozycji ciał oraz ich częstości, przekazujący konkretne informacje zgodnie ze swoją gramatyką i stylistyką. W Meksyku zwłoki można czytać[3] - pisze Piotr Grzegorz Michalik i wprowadza czytelników w takie zaułki ludzkich dusz i miast, których lepiej nie zwiedzać inaczej niż za sprawą literatury.
Fascynujący i niebezpieczny
Pomiędzy Świętą Śmiercią a śmiercią okrutną, autor pokazuje taki Meksyk, jaki pokazać nam mogą jedynie rdzenni jego mieszkańcy. W ten sposób czytelnik ma okazję spędzić kilka chwil w towarzystwie muxe, dowie się kim jest tajemniczy nagual, znaleźć w świecie halucynogennych roślin. Piotr Grzegorz Michalik opowiada o kraju, ale przede wszystkim o ludziach. Kim są, w co wierzą, jak żyją. Znajdzie się tu także miejsce dla przybyszów z zewnątrz, antropologów. Ogromnie zaintrygował mnie rozdział dotyczący badań terenowych i tego, jak układa im się współpraca z miejscowymi.
W zbiorze Podmiejski do Indian jest miejsce i na tematy ciężkie i na odrobinę humoru. Na rzeź w Acteal, w której zginęło 45 osób, ale i na sprytną ucieczkę z więzienia miłośnika halucynogennych grzybów, doktora Leara. Autor pokazuje kraj fascynujący, ale i niebezpieczny. Odsłania jego kulturowo intrygującą, ale i przerażającą twarz. Na sam koniec, jak gdyby znając sobie sprawę z tego, że odsłaniając mroczną stronę kraju, jednocześnie może część osób zniechęcić do jego zwiedzania, pisze o paradoksie Meksyku. O tym, że to wciąż wspaniałe państwo dla turystów, wciąż fascynujące z antropologicznego punktu widzenia.
Meksyk się mieni. Każdy zakątek ofiaruje inne życie, innych przyjaciół, inny krajobraz[4].
Meksyk się mieni. Każdy zakątek ofiaruje inne życie, innych przyjaciół, inny krajobraz[4].
Podmiejski do Indian to opowieść człowieka z pasją. Czyta się dobrze, choć nie udało się autorowi uniknąć nieco cięższego w odbiorze tonu badacza-specjalisty. Nie jest to lekko pisana opowieść podróżnika-amatora, a reportaż pasjonata, który ma na kocie naukowe artykuły. To widać w treści, ale nie na tyle, by mogło utrudnić lekturę. Na uwagę zasługuje wydanie - twarda oprawa, przyjemna dla oka grafika oraz, ku mojej ogromnej radości, fotografie umieszczone wewnątrz książki. Szkoda tylko, że są nieopisane.
Czy uda mi się kiedyś zwiedzić Meksyk? Nie mam pojęcia. Póki co, udało mi się odrobinę poznać ten kraj za sprawą reportaży Piotra Grzegorza Michalika. Całkiem niezły początek.
***
Książkę polecam
ciekawym świata
miłośnikom literatury faktu
chcącym poszerzyć wiedzę o Meksyku
planującym wyjazd do Meksyku
ciekawym kim/czym jest nagual
***
[1] Piotr Grzegorz Michalik, Podmiejskim do Indian. Reportaże z Meksyku, Wyd. Czarna Owca, 2016, s. 7.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 208.
[4] Tamże, s. 231.
[4] Tamże, s. 231.
***
No niestety tym razem książka nie dla mnie - nie czytuję literatury faktu, Meksyk mnie niespecjalnie ciekawi :(
OdpowiedzUsuńDla mnie jest fascynujący. :)
UsuńReportaże bardzo lubię czytać:)
OdpowiedzUsuńW takim razie, sięgnij i po ten. :)
UsuńNa pewno jest to bardzo fascynująca podróż. Poszukam...
OdpowiedzUsuńOj chciałabym pojechać do meksyku :) I na tym "chciałabym" pewnie zakończę. Książka wydaje się interesująca ale niestety nie dla mnie :) Pozdrawiam Pośredniczka
OdpowiedzUsuńHmm... Trochę dziwnie - chcieć gdzieś pojechać, ale nie interesować się tym miejscem i nie chcieć o nim czytać. ;)
UsuńW takim razie, ten tytuł możesz sobie dopisać do listy. :)
OdpowiedzUsuńPo lekturze powieści "Modlitwa o lepsze dni" Jennifer Clement, nabrałam ochoty na poznanie Meksyku poprzez reportaż. Wówczas szukałam publikacji na ten temat, ale jakoś nic nie wpadło mi w ręce. Dlatego "Podmiejskim do Indian" na pewno się zainteresuje. Cieszy mnie fakt, że to nie tyle relacja podróżnika amatora, co antropologa mającego naukowe zaplecze. Jestem gotowa na to, że będzie i fascynująco, i przerażająco.
OdpowiedzUsuńO, widzisz, a ja w końcu zupełnie zapomniałam o "Modlitwie...". Na pewno będę szukać kolejnych publikacji o Meksyku. Może trafię jeszcze na coś ciekawego.
UsuńW takim razie cieszę się, że przypomniałam o tej powieści, bo to naprawdę fajna historia :)
UsuńObym tylko znów jej nie zagubiła. Dobrze by było, gdyby czekała na mnie na półce w bibliotece, do której wybieram się niebawem. ;)
UsuńPo przeczytaniu posta przychodzi mi na myśli tylko jedno zdanie: "Biedny Meksyk - tak daleko od Boga i tak blisko Stanów Zjednoczonych..."
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że musiałam ten cytat wrzucić w google. ;)
UsuńTe zdjęcia są fanatyczne - tyle emocji zawartych w jednym ujęciu! Nie ukrywam, że właśnie dla nich sięgnęłabym po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem niezły powód. ;)
Usuńksiążka jak najbardziej dla mnie i z pewnością ją przeczytam gdy tylko znajdę chwilę czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/
Całkiem słusznie. ;)
UsuńPoczątkowo pomyślałam, że to nie dla mnie, przyznam, że za Meksykiem nie prxepadam (czytałam kilka niezbyt dobrych fabularnych książek) ale reportaż to co innego i chyba chętnie bym sięgnęła
OdpowiedzUsuńA co czytałaś?
UsuńPrzeczytam z wielką chęcią. Moja kumpela była na stażu w Meksyku 3 lata temu, bardzo miło wspominała ten kraj, opowieściom nie było końca :)
OdpowiedzUsuńWow! Musiało być świetnie.
Usuń