To był bardzo udany rok! Łączy się z mnóstwem fantastycznych wspomnień, także i podróżniczych. Nie udało mi się na bieżąco pisać fotorelacji, wiele notek jest dopiero w planach, więc póki co, zapraszam Was na podróżnicze podsumowanie 2015 roku.
Kwiecień: Paryż
Zupełnie niespodziewany wyjazd. Zaskakująca propozycja pracującej w Paryżu teściowej, szybkie przeliczanie gotówki i sprawdzanie stanów kont, pośpieszna kalkulacja i decyzja skwitowana słowami: jakoś to będzie!
Faktycznie, później było przez jakiś czas jakoś, za to w Paryżu świetnie. Ok, nie zakochałam się w tym mieście tak bardzo jak w Barcelonie, ale wszystko przede mną. Wrócimy tam przecież. Jeszcze tyle mamy do zobaczenia!
Zobacz:
Maj: Kraków i Inwałd
Obowiązki rodzinne kazały mi spakować manatki i pojechać w Bieszczady. Weekend był wspaniały, wracając zahaczyliśmy o Kraków, do którego zawsze miło zajrzeć. Szwagierka podsunęła nam pomysł wypadu do Inwałdu. Długo nas namawiać nie trzeba było. Do Inwałdu zajrzeliśmy wracając z Krakowa, do którego zajrzeliśmy wracając z Bieszczad. Powroty mogą być takie fajne!
Zobacz:
Lipiec: lubelskie (Zamość, Lublin, Majdanek, Kazimierz nad Wisłą)
Mąż służbowo, ja na doczepkę. Pogoda wymarzona! Zakochuję się w Lublinie i Kazimierzu nad Wisłą, nieco rozczarowana wracam z Zamościa, a po Majdanku snuję się myśląc o tym, do jakich okrucieństw zdolny jest człowiek.
Zobacz:
Lipiec: Czechy (Liberec, Praga, Jablonné, Lemberk. Sychrov)
Na myśl o Pradze skaczę z radości! Mąż jedzie służbowo w okolice Liberca, rzep dołącza. Razem zwiedzają Liberec, Pragę, na moment wpadają do trzech innych miejscowości. Pogoda nam sprzyja, w Pradze zakochuję się momentalnie. Pięknie tam! I ogromnie tłoczno.
Zobacz:
weekend w Czechach
Wrzesień: Andaluzja
Ogromnie wyczekiwana wycieczka. Mogło się nie udać tak wiele, a właściwie udało wszystko, choć bez dramatów się nie obyło. Mam milion pomysłów na to, co jeszcze powinniśmy zobaczyć w tym ogromnie różnorodnym regionie. Nie mam wątpliwości, że wrócimy tam jeszcze nie raz.
Zobacz:
Wrzesień: Bieszczady
Prosto z lotniska we Wrocławiu, mkniemy w rodzinne strony. Niewiele mamy czasu na korzystanie z uroków Bieszczad, ale spędzamy tam kilka miłych chwil.
Zobacz:
Bieszczady, o których kiedyś napiszę więcej
Październik: Kraków
Co to ja pisałam o Krakowie? A! Że zawsze miło tam zajrzeć. Tym razem jedziemy głównie na Targi Książki, ale udaje się nam znaleźć czas na jesienny spacer i zwiedzanie Podziemi Rynku.
Zobacz:
Kraków w zdjęciach
Grudzień: Berlin
Do Berlina mamy niedaleko, a jednak nigdy tam nie byliśmy. Stąd decyzja o grudniowym wypadzie. Choć zwiedzania miasta nie wspominam dobrze (nigdy więcej tego typu wyjazdów z biurem podróży!) i nie udało mi się w nim zakochać, to liczę na to, że kolejny wyjazd będzie bardziej udany i uda mi się je lepiej poznać. Na razie jestem zauroczona jarmarkami bożonarodzeniowymi.
Bieg po Berlinie i urok jarmarków świątecznych
Co dalej?
Dobre pytanie. Pomysłów mi nie brakuje. Jeśli nie zabraknie też zdrowia, czasu i kasy, to poniższe znaki zapytania szybko zostaną przykryte kolejnymi zdjęciami z podróży.
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY ***
Gratuluję! Wspaniałe miejsca udało Ci się odwiedzić. Życzę Ci, żeby w nowym roku również nie zabrakło ciekawych podróży :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńAch, Obieżyświat z Ciebie, cudownie! Paryż jest piękny, choć ja byłam tam jakieś 10 lat temu. Chętnie zwiedziłabym też Berlin, a poza tym Oslo, Londyn i Moskwę :) Kto wie, może Nowy Rok przyniesie nam wielkie podróże ;)
OdpowiedzUsuńNa razie tylko Obieżyeurop :P
UsuńTakich wielkich podróży życzę i Tobie, i sobie też. :)
Oh jak zazdroszczę tylu podróży! Oby w 2016 było ich więcej! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to realne, ale bardzo bym tego chciała.
UsuńWow imponujące! Miałaś bogaty w podróże rok, życzę aby ten był przynajmniej tak samo dobry!
OdpowiedzUsuńDziękuję i mam nadzieję, że obydwie będziemy miały co wspominać.
UsuńPS
Czekam na więcej notek o Andaluzji! ;)
No tak, gdzieś mi ta Andaluzja uciekła. Postaram się, ale nie obiecuję ;)
UsuńEch. ;)
UsuńWspaniały rok miałaś :) Z wielką przyjemnością czytam każdy post podróżniczy i oglądam przepiękne zdjęcia, więc mam nadzieję, że również w tym roku przedstawisz nam coś ciekawego :)
OdpowiedzUsuńW planach mam jeszcze mnóstwo notek, a mam nadzieję, że i w tym roku pojawią się kolejne tematy. :)
UsuńGratuluję! I bardzo zazdroszczę Paryża i Andaluzji!
OdpowiedzUsuńA w tym roku życzę kolejnych wspaniałych podróży do fantastycznych miejsc! ;)
Dziękuję! :)
UsuńŻyczę i zdrowia i kasy i zapełnienia niebieskich pól w 100%.
OdpowiedzUsuńSamych radości i miłych chwil w nadchodzącym roku:)
Dziękuję ślicznie! Wzajemnie! :)
UsuńCiekawe miejsca ci się udało zwiedzić! Ale swoim bagażem podróży też nie pogardzę, bo zwiedziłam Rzym, Berlin, Turcję, Wenecję i Austrię. Piękne miasta, jeszcze bym pojechała do Paryża, zwłaszcza zimą <33 Marzenie, ale może się spełni. Marzy mi się też Amsterdam i może Wrocław, bo mimo, że Polką jestem, to byłam tylko w Toruniu, Zakopanem i nad morzem. No i w Poznaniu, ale to logiczne, bo tu mieszkam ;) Więcej postów podróżniczych, proszę! Buziaki, Idalia ;**
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
O, proszę, nie wiedziałam, że mieszkasz w Poznaniu. :)
UsuńTrzymam kciuki za realizację marzeń!
To zestawienie wygląda naprawdę dobrze:)
OdpowiedzUsuńNoooo... Nie mam powodów do narzekań. ;)
UsuńPiękny rok kochana! Bieszczady to rodzinne strony mojej babci, byłam w nich w tym roku we wrześniu, ale na wyjeździe służbowym, więc wiele nie zobaczyłam :( Planuję na pewno tam wrócić! Pragę uwielbiam, byłam w tym mieście już 4 razy i nigdy mi się chyba nie znudzi! Zazdroszczę Ci Kazimierza nad Wisłą, bardzo malownicze miasteczko, które muszę odwiedzić. No i ta Andaluzja... Piękna sprawa :)
OdpowiedzUsuńWróć koniecznie! Bieszczady są piękne, zwłaszcza jesienią. :)
UsuńDo Pragi muszę wrócić, bo byłam tam za krótko. Kazimierz faktycznie jest cudny, a Andaluzję polecam całym sercem.
Zazdrościmy! Tyle pięknych podróży w roku :) Oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Dziękuję. :)
UsuńZa Tobą rok wielu podróży! Życzę, aby 2016 rok był pod tym względem jeszcze lepszy! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńMożna pozazdrościć :) Moje plany na podróże tegoroczne powoli się kreują, ale też wciąż mam te znaki zapytania.
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki, żeby znaki zapytania szybko zmieniły się w cudne pamiątkowe zdjęcia. :)
UsuńZazdroszczę i bardzo żałuję, że mnie niestety nie stać na podróże (póki co) :) Ale w wakacje z pewnością się wybiorę nad morze ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie: póki co. Wszystko przed Tobą. :)
UsuńBieszczady również udało mi się odwiedzić. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia :-))
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. :)
UsuńPowzdychałam sobie :)
OdpowiedzUsuńJa też sobie wzdycham. Zwłaszcza, jak porównuję zdjęcia z tym, co mam obecnie za oknem. :D
UsuńGratuluję tylu wspaniałych wojaży, nawet nie przypuszczałam, że aż tyle tego było w ciągu roku. Życzę szybkiego zapełnienia znaków zapytania.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńTen rok był świetny, to fakt. :)
Po prostu zapiera dech w piersiach... Życzę Ci, żeby ten rok był równie fascynujący:) I oczywiście podziel się znowu wrażeniami. Pozdrawiam w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńBędę się dzielić na pewno. :)
UsuńAwww! Cudnie :-) W Inwałdzie też byłam w tym roku z grupą, która miała tam przewodnika, a potem dwie czy trzy godziny czasu wolnego, więc w tym czasie zamiast trochę odpocząć oczywiście biegałam między miniaturami, weszłam do labiryntu z którego nie mogłam wyjść (i zastanawiałam się, jako że kończył się czas, co sobie pomyśli grupa o spóźniającym się pilocie :P), do tego czegoś w czym straszy, przepuściłam przed sobą dwójkę dzieci (taka odważna!), a potem skradałam się za nimi, a później nawet wsiadłam do tego okropnego, kręcącego się koła i rozśmieszyłam Pana, który je obsługiwał swoim przerażeniem na wieść, że aby wysiąść trzeba zrobić trzy rundki ;-)
OdpowiedzUsuńBieszczady uwielbiam, wracam tam bardzo często, a w tym roku byłam tam nawet na weselu ;-)
A jeśli chodzi o Lublin to zapraszam ponownie! Na herbatkę czy coś :-)
W labiryncie też trochę błądziłam. Najpierw z góry patrzyłam którędy chodzi mój mąż, a później postanowiłam wyjść mu na przeciw. Jak się domyślasz, nie do końca wyszło. :P
UsuńW tym strasznym czymś przodem szedł mąż. :P Nie ma jak bać się atrakcji dla dzieci...
Kręcące się koło ominęłam. ;)
W Bieszczady mam teraz daleko. Do Lublina też. :(
Ale jakbym się wybierała, to dam znać. :)
Koniecznie :-)
UsuńOby ten rok był równie udany pod względem podróżniczym, a nawet lepszy :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia :)) Życzę Ci równie udanych wyjazdów w tym roku!
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
Usuń