John Irving Aleja tajemnic Wyd. Prószyński i S-ka 2016 512 stron |
Do każdej kolejnej książki Johna Irvinga podchodzę z ogromnym zainteresowaniem. Autor tworzy świat oryginalnych postaci, starcia tego co realne z tym co podszyte realizmem magicznym, świat zamknięty w ramach ironii i czarnego humoru. Świat intrygujący, wciągający, nietuzinkowy.
Dzieciństwo na wysypisku
Bohaterem Alei tajemnic jest Juan Diego Guerrero. Mężczyznę w pewnym sensie może nazwać się szczęściarzem. W końcu ile dzieciaków spędziwszy swe najmłodsze lata to na wysypisku, to w meksykańskim sierocińcu, ile synów prostytutek i nieznanych ojców, dla których codzienność to wysypisko śmieci, wychodzi na prostą (nawet jeśli niekiedy krzywą) i z powodzeniem zaczyna parać się pisarskim rzemiosłem? Czternastoletni Juan jest namiętnym czytelnikiem, chłonie książkę za książką, ratując niechciane egzemplarze od płomieni.
Juan oprócz książek ma siostrę, która także sporo czyta, z tym że Lupe czyta... w myślach. Na nieszczęście dla trzynastolatki, a na szczęście dla wrażliwych uszu, dziewczynka o bardzo ciętym języku mówi tak niewyraźnie, że rozumie ją jedynie brat.
Wyrażała się w sposób całkowicie niezrozumiały: dźwięki, które płynęły z jej ust, nie brzmiały nawet jak hiszpański. Tylko Juan Diego rozumiał siostrę, odgrywał rolę jej tłumacza dla świata. Dziwna mowa Lupe nie była przy tym jej najbardziej tajemniczą cechą, dziewczynka bowiem czytała w myślach. Wiedziała, co rozmówcy chodzi po głowie, a czasami znacznie więcej.
Juan oprócz książek ma siostrę, która także sporo czyta, z tym że Lupe czyta... w myślach. Na nieszczęście dla trzynastolatki, a na szczęście dla wrażliwych uszu, dziewczynka o bardzo ciętym języku mówi tak niewyraźnie, że rozumie ją jedynie brat.
Wyrażała się w sposób całkowicie niezrozumiały: dźwięki, które płynęły z jej ust, nie brzmiały nawet jak hiszpański. Tylko Juan Diego rozumiał siostrę, odgrywał rolę jej tłumacza dla świata. Dziwna mowa Lupe nie była przy tym jej najbardziej tajemniczą cechą, dziewczynka bowiem czytała w myślach. Wiedziała, co rozmówcy chodzi po głowie, a czasami znacznie więcej.
Przeszłość
Kadry z dzieciństwa przeplatają się z obecnym życiem Juana. Właściwie poznajemy je dlatego, że dorosły Guerrero nie potrafi zepchnąć przeszłości w najdalsze zakątki pamięci. Wspomnienia jak żywe stają mu przed oczami. Czasami wręcz trudno mu powrócić do rzeczywistości. To one sprawiają, że pisarz leci właśnie na Filipiny. Przed czterdziestoma laty, obiecał zmarłemu w Meksyku hipisowi-dekownikowi, że odda cześć jego ojcu, amerykańskiemu żołnierzowi pochowanemu na Filipinach. Ta podróż świadczy o tym, jak mocno przeszłość trzyma Guerrero w swoich szponach. W drodze do Manili, Juan poznaje dwie dość tajemnicze i ekscentryczne kobiety. Miriam i Dorothy, matka i córka, trochę w tej podróży namieszają. W podróży i lędźwiach naszego bohatera. Kim są? Jaka jest ich rola w tej opowieści?
To nie będą jedyne interesujące postaci, jakie przewiną się przez fabułę, co nie zdziwi nikogo, kto choć raz spotkał się z prozą Johna Irvinga. Spotkamy tu m.in. Flor, transwestytę, zdolnego uwieść nawet najgrzeczniejszego, uczącego się na księdza, nauczyciela. Znajdziemy się także w społeczności cyrkowej. To w przyłączeniu się do cyrku, Juan Diego Guerrero, widział przyszłość rodzeństwa, choć Lupe próbowała odwieść go od pomysłu. Dziewczynka była przekonana, że cyrk to dla brata nic dobrego. By zmienić bieg przyszłości, by pomóc chłopcu zrozumieć, że nie tędy ma prowadzić jego droga, zdolna była poświęcić wiele. Właściwie wszystko.
Meksyk z powieści Aleja tajemnic to kraj kontrastów. Brudu i czystości. Świętości i dziwek. Rozmodlenia i rozpasania. Habitów i transwestytów. Cudów i beznadziei. Tolerancji i odrzucenia. Przeznaczenia, ale i wiary w to, że można je zmienić. To kraj, od którego nie da się uciec, jak nie da się uciec od wspomnień, jak nie da się uciec od samego siebie. Jest on stale obecny w myślach Juana. Wystarczy, że pisarz zamknie oczy, by znów mieć czternaście lat i znaleźć się na wysypisku pełnym bezpańskich psów, zbierać i sortować śmieci, wdychać smród, czuć żar palących się ognisk. Często w ogniu kończyły nie tylko śmieci, ale i psie truchła. Taki pejzaż wpisał się w jego dzieciństwo.
Przeszłość otaczała go niczym twarze w tłumie. Wśród nich znajdowała się twarz znajoma, pytanie tylko, do kogo należała.
Ważnym motywem tej książki są religia i stosunek do Kościoła. Uwaga Piotra Kofty na temat tego, by czytać ją bez uprzedzeń, ma sens. Dystans przyda się w trakcie lektury, zwłaszcza mocno wierzącym katolikom. Główny bohater ma dość radykalne poglądy dotyczące instytucji Kościoła, choć wokół niego nie brakuje ani religijnych symboli, ani przedstawicieli instytucji, którą gardzi. Pragnie wierzyć w cuda, ale nie te narzucane z góry przez Kościół, nadszarpnięte upływem czasu.
Nie zabraknie i innych tematów kontrowersyjnych, krążących wokół miłości i seksu, w tym choćby adopcji dziecka przez transwestytę i jego partnera (przy tej okazji oczywiście pojawi się też religijny spór). John Irving także i tam, gdzie ciężar tematu jest znaczny, nie rezygnuje z humoru i ironii. Wiele emocji mogą wzbudzić wypowiedzi Lupe, która nie przejmuje się tym, co wypada a co nie i choć jak wiele jej opinii dotrze do innych, zależy od Juana, to już czytelnikowi dosadność jej stwierdzeń nie umknie. Dziewczynka uwielbia występującą w spódniczce z węży Coatlicue, aztecką boginię ziemi, życia i śmierci, której składano ofiary z ludzi, do Panienki z Guadalupe ma ambiwalentny stosunek a Matkę Boską uważa za... hochsztaplerkę. Lupe to barwna, ciekawa, wzbudzająca wiele emocji postać, jakże inna od Juana, zwłaszcza Juana dorosłego, zamkniętego w sobie kulejącego pisarza łykającego beta-blokery.
W Alei tajemnic przewijają się charakterystyczne dla Irvinga motywy. Od niedoskonałych bohaterów outsiderów, sieroty, duchownych, prostytutki, pisarzy, przez kontrowersyjne tematy jak na przykład homoseksualizm, po świat cyrku, w którym (o dziwo!) pisarz niedźwiedzie zastąpił lwami. John Irving ze swym zamiłowaniem do dygresji niekiedy sprawia, że powieść nieco się dłuży, ale taki już urok prozy Amerykanina, który swego czasu tak mocno przykuł moją uwagę Hotelem New Hampshie, Regulaminem tłoczni win czy Światem według Garpa. Taki jej urok, w dygresjach, humorze, ironii, wywlekanych na światło dzienne tematach tabu, w pomieszaniu świata realnego i wymykającego się racjonalnym umysłom.
Ciąg zdarzeń, ogniwa naszego życia - to wszystko, co wiedzie nas tam, dokąd zmierzamy, szlaki, którymi podążamy do końca, to, czego się spodziewamy i nie spodziewamy, może stać pod znakiem zapytania, trwać niewidoczne albo rzucać się w oczy.
To nie będą jedyne interesujące postaci, jakie przewiną się przez fabułę, co nie zdziwi nikogo, kto choć raz spotkał się z prozą Johna Irvinga. Spotkamy tu m.in. Flor, transwestytę, zdolnego uwieść nawet najgrzeczniejszego, uczącego się na księdza, nauczyciela. Znajdziemy się także w społeczności cyrkowej. To w przyłączeniu się do cyrku, Juan Diego Guerrero, widział przyszłość rodzeństwa, choć Lupe próbowała odwieść go od pomysłu. Dziewczynka była przekonana, że cyrk to dla brata nic dobrego. By zmienić bieg przyszłości, by pomóc chłopcu zrozumieć, że nie tędy ma prowadzić jego droga, zdolna była poświęcić wiele. Właściwie wszystko.
Kraj kontrastów
Meksyk z powieści Aleja tajemnic to kraj kontrastów. Brudu i czystości. Świętości i dziwek. Rozmodlenia i rozpasania. Habitów i transwestytów. Cudów i beznadziei. Tolerancji i odrzucenia. Przeznaczenia, ale i wiary w to, że można je zmienić. To kraj, od którego nie da się uciec, jak nie da się uciec od wspomnień, jak nie da się uciec od samego siebie. Jest on stale obecny w myślach Juana. Wystarczy, że pisarz zamknie oczy, by znów mieć czternaście lat i znaleźć się na wysypisku pełnym bezpańskich psów, zbierać i sortować śmieci, wdychać smród, czuć żar palących się ognisk. Często w ogniu kończyły nie tylko śmieci, ale i psie truchła. Taki pejzaż wpisał się w jego dzieciństwo.
Przeszłość otaczała go niczym twarze w tłumie. Wśród nich znajdowała się twarz znajoma, pytanie tylko, do kogo należała.
Ulubione motywy Irvinga
Ważnym motywem tej książki są religia i stosunek do Kościoła. Uwaga Piotra Kofty na temat tego, by czytać ją bez uprzedzeń, ma sens. Dystans przyda się w trakcie lektury, zwłaszcza mocno wierzącym katolikom. Główny bohater ma dość radykalne poglądy dotyczące instytucji Kościoła, choć wokół niego nie brakuje ani religijnych symboli, ani przedstawicieli instytucji, którą gardzi. Pragnie wierzyć w cuda, ale nie te narzucane z góry przez Kościół, nadszarpnięte upływem czasu.
Nie zabraknie i innych tematów kontrowersyjnych, krążących wokół miłości i seksu, w tym choćby adopcji dziecka przez transwestytę i jego partnera (przy tej okazji oczywiście pojawi się też religijny spór). John Irving także i tam, gdzie ciężar tematu jest znaczny, nie rezygnuje z humoru i ironii. Wiele emocji mogą wzbudzić wypowiedzi Lupe, która nie przejmuje się tym, co wypada a co nie i choć jak wiele jej opinii dotrze do innych, zależy od Juana, to już czytelnikowi dosadność jej stwierdzeń nie umknie. Dziewczynka uwielbia występującą w spódniczce z węży Coatlicue, aztecką boginię ziemi, życia i śmierci, której składano ofiary z ludzi, do Panienki z Guadalupe ma ambiwalentny stosunek a Matkę Boską uważa za... hochsztaplerkę. Lupe to barwna, ciekawa, wzbudzająca wiele emocji postać, jakże inna od Juana, zwłaszcza Juana dorosłego, zamkniętego w sobie kulejącego pisarza łykającego beta-blokery.
W Alei tajemnic przewijają się charakterystyczne dla Irvinga motywy. Od niedoskonałych bohaterów outsiderów, sieroty, duchownych, prostytutki, pisarzy, przez kontrowersyjne tematy jak na przykład homoseksualizm, po świat cyrku, w którym (o dziwo!) pisarz niedźwiedzie zastąpił lwami. John Irving ze swym zamiłowaniem do dygresji niekiedy sprawia, że powieść nieco się dłuży, ale taki już urok prozy Amerykanina, który swego czasu tak mocno przykuł moją uwagę Hotelem New Hampshie, Regulaminem tłoczni win czy Światem według Garpa. Taki jej urok, w dygresjach, humorze, ironii, wywlekanych na światło dzienne tematach tabu, w pomieszaniu świata realnego i wymykającego się racjonalnym umysłom.
Ciąg zdarzeń, ogniwa naszego życia - to wszystko, co wiedzie nas tam, dokąd zmierzamy, szlaki, którymi podążamy do końca, to, czego się spodziewamy i nie spodziewamy, może stać pod znakiem zapytania, trwać niewidoczne albo rzucać się w oczy.
***
Książkę polecam
miłośnikom niebanalnych fabuł
ceniącym ironię
wielbicielom połączenia realizmu z realizmem magicznym
poszukującym niebanalnych bohaterów
***
* oznaczone kursywą cytaty pochodzą z: John Irving, Aleja tajemnic, przeł. Magdalena Moltzan-Małkowska, Wyd. Prószyński i S-ka, 2016.
***
Kilka lat temu zaczytywałam się w prozie Irvinga, ale po kilku książkach zaczęły mnie męczyć powtarzające się wciąż motywy. Być może kiedyś wrócę do autora, ale jego książki będę sobie dawkować :)
OdpowiedzUsuńJa też czytałam jego książki dobrych kilka lat temu, ale przeczytałam niewiele, bo tylko cztery. Mam nadzieję, że z czasem je nadrobię. I faktycznie - chyba dobrze je sobie dawkować.
UsuńJestem bardzo ciekawa tytułu, a podjęcie kontrowersyjnych tematów tylko bardziej wyostrza mój apetyt ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie, zabieraj się za lekturę. :)
UsuńTeż cenię sobie Irvinga, więc sięgnę na pewno!
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńZ jakiegoś powodu przyciąga mnie okładka książki. Kontrowersyjne tematy dodatkowo zaostrzają mój apetyt:)
OdpowiedzUsuńTo pewnie przez te oczy. :D
UsuńJestem całkowicie zakochana w tej okładce :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Hipnotyzująca jaszczura. :D
UsuńNie przepadam za realizmem magicznym i dygresjami, na razie powieść pisarza mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńBywa i tak. To specyficzna proza i pewnie nie każdemu się spodoba.
UsuńCzytałam "Regulamin tłoczni win" i niestety nie spodobała mi się ta książka na tyle, że nie mam ochoty sięgać po kolejne. Dygresyjność pisarza również nie przypadła mi do gustu. Widocznie nie nadajemy na tych samych falach z Irvingiem :)
OdpowiedzUsuńA mnie się "Regulamin..." podobał. Ale dawno już czytałam. Szkoda, że nie można dokładnie pamiętać wszystkich fabuł. :D
UsuńNo niestety nie można, niektóre zapadają w pamięć, ale inne ulatują z głowy w ekspresowym tempie.
UsuńEch... A tak by było fajnie móc w każdej chwili wygrzebać z pamięci wątki, postaci, cytaty.
Usuń@Dominika S. Jak dobrze, że nie wszystkie panie mają tak ograniczone podejście.
UsuńMoże więc na początek Piracetam? :-))))))
"Aleja tajemnic" przypomniała mi o książkach Irvinga, ponieważ dawno temu czytałam "Świat według Garpa", "Regulamin tłoczni win", czy "Modlitwę za Owena". Podczas lektury najnowszej powieści pisarza przypomniałam sobie pewne wątki, tematy i styl pisarski, ponieważ Irving otwarcie nawiązuje do swoich wcześniejszych książek.
OdpowiedzUsuń"Modlitwy..." nie czytałam, a pozostałe niestety na tyle dawno, że w pamięci zostały już tylko ogólniki.
UsuńDawno już nie sięgałam po jego książki. Warto znowu powrócić:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. :)
UsuńTajemnice mnie pociągają, ale ta religijnośc nieco odstrasza.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się nią. To nie jest też moja tematyka. A tu jest ukazana... specyficznie. ;)
UsuńCzyt to wielki wstyd, że jeszcze nie czytałam nic Irvinga?
OdpowiedzUsuńNie. A teraz idź i nadrób. :P
UsuńJuż przeczytałaś? Też mam zamiar, bo lubię książki autora:)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo szybko się uwinęłam. Miałam drobną mobilizację. ;)
UsuńTo na pewno niebanalna lektura. Nazwisko wydaje nam się znajome, aczkolwiek jeszcze nic nie czytałyśmy. Książka zapowiada się interesująco, ale też kontrowersyjnie ze względu na wątek religijny, o którym wspominasz.
OdpowiedzUsuńI nie tylko ze względu na ten wątek. Ogólnie: specyficzna książka. :D
UsuńNic nie czytałam Irvinga, ale chciałabym to zmienić :)
OdpowiedzUsuń