Lucy Ribchester Sufrażystki Wyd. Marginesy 2015 432 strony |
Możemy nosić spodnie. Głosować, kandydować, pracować zawodowo. Nie jesteśmy dodatkiem do mężczyzny, kimś gorszym, podległym, pozbawionym możliwości wcielania w życie własnych pomysłów, zabierania głosu w ważnych sprawach.
My, kobiety.
Ok, nie jest idealnie, nie zawsze równo, niekoniecznie sprawiedliwie, nie wszędzie zmiany są widoczne, nie wszyscy zadowoleni, ale śmiem twierdzić, że postęp mamy duży, a układ idealny jest jak yeti. Są tacy, którzy twierdzą, że istnieje, ale mało kto może to udowodnić.
Od ulotek do zamieszek
Lucy Ribchester w powieści Sufrażystki przerzuca nas o wiek wstecz, do Londynu z 1912 roku. To są te czasy, kiedy funkcjonowała Społeczno-Politycznia Unia Kobiet, organizacja prężnie działająca na rzecz walki o prawa płci powszechnie uznawanej za słabą. Członkinie zaczynały na rogach ulic i jarmarkach, gdzie przemawiały i rozdawały ulotki[1]. To jednak przestało wystarczać niektórym z nich. Rosło napięcie, rosła agresja. Pokojowe uświadamianie coraz częściej ustępowało znacznie bardziej niebezpiecznym akcjom. Zakłócanie zgromadzeń w Izbie Gmin, wybijanie szyb w sklepowych witrynach, awantury kończące się pobytami w więzieniu, wprowadzenie polityki walki w miejsce kampanii informacyjnych, w efekcie - stwarzanie zagrożenia życia, nie tylko swojego, ale i ludzi spoza Unii, oto kierunek, w którym zmierzają działania walczących o prawa kobiet.
Dziennikarka, sufrażetka i tajemnicze zniknięcie
Naszą przewodniczką po awanturniczym Londynie będzie Frankie George, która co prawda do sufrażystek nie należy, ale trudno w niej się dopatrzyć córki, z jakiej mogłaby być dumna bogobojna matka-tradycjonalistka. Frankie ma wygląd chłopczycy, cięty język, pracuje w podrzędnej gazecie nieskutecznie rywalizując z mężczyznami o możliwość napisania artykułu nieco bardziej poważnego niż relacja z otwarcia zakładu krawieckiego, ledwie wiąże koniec z końcem, ale ani myśli wrócić do domu i zostać żoną rzeźnika, którego jej matka chętnie widziałaby w roli zięcia.
Frankie dostaje zlecenie. Ma przeprowadzić wywiad z Ebony Diamond, sufrażetką, która za swoją działalność dwukrotnie siedziała w więzieniu Holloway i właśnie o tym pobycie miałaby opowiedzieć młodej dziennikarce. Określenie "sufrażetka" nie zostało tu użyte przypadkowo. Tak nazwano kobiety z radykalnego odłamu sufrażystek. To właśnie sufrażetki odpowiedzialne były za takie akty jak przykuwanie łańcuchami do ogrodzeń, podpalenia czy wybijanie szyb w oknach wystaw. Do nich należy Ebony Diamond, jak szybko przekona się Frankie - kobieta, która robi wrażenie wyglądem (od samego patrzenie na ściśniętą gorsetem talię, zaczyna brakować tchu) i już przy pierwszym spotkaniu udowadnia, że należy do tych osób, z którymi nie warto zadzierać.
Spotkanie Frankie i Ebony skończy się awanturą i podpalonym aparatem.
Jakiś czas później Ebony znika...
Trochę faktów, trochę fikcji
Sufrażerka-cyrkówka rozpływa się w trakcie przedstawienia. Frankie za wszelką cenę chce ją odnaleźć. Towarzyszy jej w tym galeria ciekawych postaci, a same poszukiwania stają się niebezpieczne, dynamiczne i pełne przygód. Dziennikarka ma szansę na materiał życia. Musi tylko odnaleźć Ebony, skłonić ją do rozmowy i... przetrwać. Na razie wszystkie trzy warunki wydają się dość trudne do realizacji. Proste zlecenie zamienia się w trudne śledztwo, które ambitną pannę George poprowadzi do mrocznych zaułków, podejrzanych zgromadzeń, świata cyrkowców, sufrażetek, a nawet do więzienia.
Pisząc Sufrażystki, Lucy Ribchester wspomagała się prawdziwymi zdarzeniami i rzeczywistymi postaciami, choć przyznaje, że tu i tam zdarzyło jej się przekręcić fakty historyczne, by dopasować je do fabuły. Mamy więc połączenie faktów i fikcji, co szerzej autorka objaśnia w umieszczonej pod koniec książki nocie historycznej, gdzie, ku mojemu zdziwieniu, pisze m.in.: Chociaż może trudno w to uwierzyć, Iskierka również jest wzorowana na prawdziwej postaci, chociaż wykorzystałam tylko najbardziej podstawowe fakty z jej życia[2]. Iskierka jest postacią tak niesamowitą, że faktycznie - udało się autorce mnie zaskoczyć. Jak przeczytacie książkę to zrozumiecie o co mi chodzi. A swoją drogą, korekta przeoczyła jedno Twinkle w tekście i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było, gdyby Iskierka została nieprzetłumaczoną Twinkle.
Barwny świat i mroczne zakamarki
Sufrażystki to fascynujący kryminał z historycznymi i obyczajowymi nutami. Czyta się tę książkę błyskawicznie, bo wartka akcja wciąga, a świat sufrażetek, cyrkowych cudów i dziwów, tajnych akcji, śledztw kryminalnych i dziennikarskich, ukrywanej i odkrywanej kobiecości, starcia tradycji z potrzebą wolności, zestawienie gorsetów i spodni, kurtyzan i szacownych dam - ten świat jest po prostu fascynujący. Kogoż tu nie znajdziemy!? Są tu człowiek-tygrys, mężczyzna z figurą w kształcie klepsydry ściśniętą gorsetem, dama w naszyjniku z preparowanych myszy, skąpo ubrana kobieta tańcząca z wężem, była pracownica fabryki zapałek cierpiąca na pofosforową martwicę szczęki, ostatnia wielka kurtyzana przesiadująca w skrzynkowej łaźni tureckiej z lornetką teatralną przymocowaną do głowy, by oddając się dobroczynnemu działaniu pary, móc jednocześnie czytać zawieszoną na wstążkach gazetę (spróbujcie to sobie wyobrazić!). Galeria interesujących postaci jest warta uwagi.
O tańcu i cyrku autorka pisuje dla kilku magazynów i serwisów internetowych, a teraz z powodzeniem umieściła te wątki w powieści, dodając fabule barw i rozmachu. Jest więc kolorowo, z dużym ładunkiem energii, ale i sporą dawką tajemnic, niebezpieczeństw, mrocznych zakamarków. W końcu nie wiadomo co stało się z Diamond, a śledztwo Frankie doprowadza ją w naprawdę nieciekawe rejony.
W rozrywkową konwencję kryminału, Lucy Riebchester wpakowała kawał smutnej prawdy o czasach, w których kobiety musiały walczyć o to, by ich głos się liczył. Autorka pokazuje różne poglądy na forsowane przez sufrażystki pomysły. Mamy tu zarówno przeciwne im kobiety jak i popierających je mężczyzn oraz oczywiście tych, którzy reagują tak, jak można by się po nich tego spodziewać, biorąc pod uwagę ich płeć.
Narzucanie ról przez społeczeństwo, można potraktować jako symboliczny gorset. Dla niektórych wygodny, bezpieczny, dla innych symbol zniewolenia, uwierający jak za ciasny but.
Narzucanie ról przez społeczeństwo, można potraktować jako symboliczny gorset. Dla niektórych wygodny, bezpieczny, dla innych symbol zniewolenia, uwierający jak za ciasny but.
zwiastun filmu Sufrażystka
(nie jest to ekranizacja książki!)
***
Książkę polecam
zainteresowanym ruchem sufrażystek
szukającym powieści poruszających temat walki o prawa kobiet
miłośnikom dynamicznych kryminałów
poszukującym książek z Londynem w tle
tropiącym wątki cyrkowe w literaturze
planującym seans Sufrażystek
***
[1] Lucy Ribchester, Sufrażystki, przeł. Robert Waliś, Wyd. Marginesy, 2015, s. 182.
[2] Tamże, s. 424.
[3] Tamże, s. 216.
***
Zobacz też:
Mam wielką ochotę na tę książkę. Choć okładka przyprawia mnie o ból oczu;)
OdpowiedzUsuńSzalone kolorki. ;D
UsuńWłasnie wczoraj dostałam ją na prezent :) Nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę, tym bardziej, że nie zdążyłam do kina na film na jej podstawie :(
OdpowiedzUsuńJeśli Cię to pocieszy, to film nie jest na podstawie książki. To inne historie, które łączy ten sam temat.
UsuńPrzeczytam na pewno, bo temat bardzo mnie pociąga :)
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie ta książka. Jestem ciekawa, czy dałabym radę oddzielić fakty od fikcji.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Ja z pewnością nie mam takiej wiedzy. ;)
UsuńZainteresowałam się książką ze względu na film, ale nie byłam pewna, czy sięgnąć, gdyż co do tego okresu jestem bardzo wymagająca... Ale teraz jestem nieco bliżej decyzji o zakupie :)
OdpowiedzUsuńmiedzysklejonymikartkami.blogspot.com
Trudno mi powiedzieć. Nie wiem jakie masz oczekiwania.
UsuńZainteresowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńTakie tematy to ja lubię! Książka dla mnie, mam nadzieję, żę pojawi się ona w mojej bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńZAKOCHAŁAM SIĘ W OKŁADCE!
OdpowiedzUsuńKsiążka już czeka jakiś czas na półce, ale ja nie o tym. Powiedz proszę jak Ty to robisz? Skąd czerpiesz energię na pisanie? Podziwiam!
OdpowiedzUsuńKasiu, sama nie wiem. To już chyba trochę rutyna. Coś, jak mycie zębów przed snem - nie zastanawiasz się nad tym, tylko po prostu je myjesz. ;)
UsuńKurcze, chyba dam szansę tej książce ;)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. ;)
UsuńA ja spamuję i serdecznie zapraszam Cię do akcji "Wędrująca książka", którą organizuję. Więcej szczegółów w linku: http://www.recenzjapisanaemocjami.pl/2015/12/wedrujaca-ksiazka.html
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę cudownych świąt!!
Czytałam. Świetna książka. Tempem akcji przypominała mi filmy z Jackie Chanem, które bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie wpadła na takie porównanie. :D
UsuńTak barwnie zawsze piszesz o książkach, że niemal każdą polecaną dopisałabym do listy :) Ale tu będę dzielna i się wstrzymam, bo chociaż wyraziste bohaterki i tematyka kuszą, to nie ma we mnie teraz takiej nieokiełznanej potrzeby lektury :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w ogóle nieco za bardzo entuzjastycznie podchodzę do wielu książek. :P
Usuń