Harper Lee Idź, postaw wartownika Wyd. Filia 2015 366 strony |
Premiera: 4 listopada
Idź, postaw wartownika Harper Lee promowane jest jako największy literacki powrót XXI wieku. Trudno z tym polemizować, choć oczywiście można. Ja nie chcę. Wydana 55 lat temu powieść Zabić drozda zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a Harper Lee znalazła się w moim zestawieniu pisarzy, którzy powinni wydać nowe książki. Bardzo byłam ciekawa, czy nagrodzona Pulitzerem autorka bestsellera, który doczekał się licznych wznowień, tłumaczeń, świetnej ekranizacji oraz wpisania na listę lektur zakazanych, powtórzy swój sukces.
Nie zapowiadało się jednak na to, że poznam odpowiedź na to pytanie. Amerykanka uparcie odmawiała udzielania się w życiu publicznym, a o wydaniu się nowej książki nie było mowy.
Wiadomość o tym, że na rynku wydawniczym pojawi się kontynuacja Zabić drozda zdumiała chyba wszystkich. Radość szybko jednak ustąpiła wątpliwościom.
Urodzona w 1926 roku autorka osiem lat temu przeszła udar. Obecnie mieszka w ośrodku z zapewnioną opieką medyczną, porusza się na wózku, ma poważne kłopoty ze wzrokiem i słuchem. Jej kiepski stan raz już wykorzystano, na szczęście efekt oszustwa byłego agenta pisarki udało się unieważnić sądownie (Eugene Winick podstępem przejął prawa autorskie do debiutanckiej powieści Harper Lee). Czy podobna sytuacja ma miejsce także i teraz? Kontrowersji nie umniejsza fakt, że w ubiegłym roku zmarła siostra autorki, Alice, która zajmowała się interesami związanymi z powieścią. Do śmierci Alice Lee, publikacja sequelu Zabić drozda, nie byłaby możliwa. Obecny agent autorki tych rewelacji nie potwierdza, podobnie jak prawniczka, która znalazła rękopis Go set a Watchman, czy przyjaciel Harper Lee - historyk Wayne Flynt (choć ten ostatni przyznał też, że nic o zgodzie na publikację nie wiedział). Autorka wydała oświadczenie, w którym wyraża radość z reakcji czytelników na wieść o publikacji nowej powieści. Wątpliwości wciąż jednak zostają.
Jedno jest pewne, kontrowersje tylko podsyciły zainteresowanie powieścią Idź, postaw wartownika. Choć i bez nich trudno mi wierzyć, by wielbiciele debiutu Amerykanki, oraz sympatycy stworzonych przez nią bohaterów: rodzeństwa Skauta i Jema, ich przyjaciela Dilla, oraz ojca pierwszej dwójki, adwokata Atticusa Fincha, nie zechcieli poznać ich dalszych losów. Tym bardziej, że Atticus, który w czasach kiedy rasizm miał się nad wyraz dobrze, zdecydował się obronić Afroamerykanina niesłusznie oskarżonego o zgwałcenie białej dziewczyny, da się poznać z zupełnie innej strony. Takiej, która czytelnika zaskoczy, a w Skaucie, która nie jest już zwariowaną chłopczycą w ogrodniczkach, a młodą damą, wyzwoli ogrom negatywnych uczuć.
Gardzę tobą i wszystkim, co sobą reprezentujesz[1].
Co skłoniło Jean Louise do użycia tak okrutnych słów? Jak bardzo musiał zawieść ją ojciec, że stojąc z nim twarzą w twarz, nazwała go sukinsynem? Ukochanego ojca. Podziwianego ojca. Ojca, z którego była dumna. Ojca, którego szanowała.
Od wydarzeń opisanych w Zabić drozda, te z Idź, postaw wartownika dzielą niemal dwie dekady. Mamy więc lata 50' XX wieku. Skaut przebywa w Nowym Jorku i porzuca dziecięcą ksywkę. Jako Jean Louise wraca do rodzinnego Maycomb w Alabamie. W miasteczku towarzyszy jej Charles Baker Harris, współpracownik Atticusa, licząca się postać w społeczności Maycomb. A Jem... Cóż... Nie dla każdego los był łaskawy.
Jean Louise oraz Charles tworzą ładną parę i pewnie mogliby być równie uroczym małżeństwem, ale Skaut nieśpieszno do roli żony. Spacery po rodzinnej miejscowości wzbudzają w kobiecie wiele wspomnień. Nim więc nastąpi zwrot akcji, a świat Jean Louise się zawali, czytelnik będzie świadkiem dziecięcych zabaw i dorosłych przekomarzań. Później będzie mniej różowo.
Na Południu Stanów Zjednoczonych nie cichną spory i dyskusje. Czy Murzyni powinni cieszyć się pełnią praw obywatelskich? Temat ten rozpala wyobraźnię także mieszkańców Maycomb i to przy tej okazji dorosła Skaut będzie musiała zmierzyć się z bolesną dla niej prawdą. Okaże się, jak niewiele wie o swoim ojcu i Charlesie, jak mało znane są jej mechanizmy funkcjonowania społeczności miasta, w którym przecież dorastała, które jest jej domem i tłem wszelkich dziecięcych wspomnień. Czy będzie umiała poradzić sobie z zaskakującą prawdą?
W Idź, postaw wartownika część wspomnieniowa, dotycząca dzieciństwa, mocno kontrastuje z burzliwą, dalszą częścią powieści, w której to Jean Louise musi na nowo spojrzeć na pewne fakty i otworzyć oczy na rzeczywistość, którą do tej pory inaczej oceniała. Młoda, niezależna kobieta traci grunt pod nogami.
Jedyna ludzka istota, której ufała bezgranicznie, całym sercem, zawiodła ją. Jedyny mężczyzna, na którego zawsze mogła wskazać i powiedzieć z pełnym przekonaniem: "Oto dżentelmen, dżentelmen z głębi duszy i serca", właśnie ją zdradził - publicznie, ohydnie, bezwstydnie[2].
Harper Lee świetnie pokazała proces dojrzewania swojej bohaterki. Wystawiła ją na ciężką próbę, kazała przyjrzeć pewnym sprawom i ludziom, pod zupełnie nowym kątem. Już nie oddaje jej głosu jako narratorce (a szkoda!), ale wciąż to Skaut jest naszą przewodniczką po Południu i stosunkach pomiędzy białymi, a czarnymi. Idź, postaw wartownika to powieść o tolerancji, więziach międzyludzkich i o tym, że rzeczywistość nie jest... czarno-biała i zwykle trudno o ocenę jednoznaczną. To także opowieść o dojrzewaniu, zderzeniu się z rzeczywistością, rozczarowaniach, gorzkich lekcjach, konfrontacji z faktami, których istnienia do tej pory się nie zauważało. To możliwość przyjrzenia się życiu w małej miejscowości, funkcjonowania w społeczeństwie, ról narzuconych i wybranych, podziale na lepszych i gorszych nie tylko ze względu na kolor skóry. Wszak hołota może mieć też białą skórę i nie każda rodzina jest równa innej. To oczywiście także portret amerykańskiego Południa w latach 50' ubiegłego wieku, kiedy to w dyskusji na temat segregacji rasowej coraz bliżej było do przełomu, ale choć wielu wyrażało zgodę na równouprawnienie bez względu na rasę, nie brakowało i tych, którym ciężko było siedzieć w restauracji stolik w stolik z kimś, kogo mniej lub bardziej świadomie uważali za podludzi.
Czy Idź, postaw wartownika powtórzy sukces Zabić drozda? Szczerze mówiąc, nie sądzę. Choć to świetna i wartościowa powieść, nie ma w sobie tej mocy, którą miała kilkuletnia dziewczynka próbująca zrozumieć świat dorosłych, krnąbrna Skaut w ogrodniczkach, inteligentna, bystra, poznająca znaczenie tolerancji, wolności, prawdy, sumienia. Budująca system wartości, którym teraz zachwieją nowo poznane fakty. Kontynuacja jest przede wszystkim wspaniałym uzupełnieniem poprzedniej części. Razem stanowią mocny duet.
***
Książkę polecam
czytelnikom, którym podobała się powieść Zabić drozda
poszukującym książek na temat rasizmu
ciekawym, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów Zabić drozda
wielbicielom książek dotykających tematu tolerancji
zainteresowanym największym literackim powrotem XXI wieku
***
[1] Harper Lee, Idź, postaw wartownika, przeł. Maciej Szymański, Wyd. Filia, 2015, s. 329.
[2] Tamże, s. 148.
Nie czytałam powieści "Zabić drozda", ale cały czas mam zamiar... rzeczywiście troszkę wzbudzająca wątpliwości sytuacja z wydaniem kontynuacji po tylu latach! Hm... myślę jednak, że sięgnę po "Idź...", jeśli przypadnie mi do gustu "Zabić drozda", choć z lekkim lękiem, że zniknie magia pierwszego tytułu... (o ile takiej doświadczę.)
OdpowiedzUsuńMagia nie zniknie. Moim zdaniem "Idź..." bardzo ciekawie uzupełnia fabułę "Zabić drozda".
UsuńMuszę przeczytać te dwie książki naraz, razem to będzie historia zapadająca w pamięć.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan. :)
UsuńRelacje między obydwoma powieściami Harper Lee nie są takie proste. "Wartownik" to nie tyle sequel "Drozda", co pierwsza wersja - choć nawet to określenie nie oddaje ewolucji powieści. Lee napisała w 1957 roku książkę ("Wartownika") zakupioną przez wydawnictwo J. B. Lippincott. Redaktorka tego wydawnictwa, Tay Hohoff, dostrzegła w powieści potencjał wielkiego pisarstwa, jednak trzeźwo spostrzegłszy, że jej najlepsze fragmenty to retrospekcje. Poprosiła więc Lee o przepracowanie historii w tym kierunku, traktując te wspomnienia jako punkt wyjścia. Przez następne trzy lata Hohoff współpracowała z Lee jako redaktor nad kolejnymi wersjami, aż do tej ostatniej, która ukazała się drukiem pod zupełnie nowym tytułem. Dlatego nie jestem pewien, czy można traktować "Wartownika" jako ciąg dalszy "Drozda". Może w jakimś umownym sensie tak, ale warto mieć świadomość ich wzajemnego "pokrewieństwa". Choćby po to, żeby zdawać sobie sprawę, że dla Lee Atticus NAJPIERW miał być człowiekiem który zawiódł, a ostatecznie pisarka z tej wersji ZREZYGNOWAŁA na rzecz postaci szlachetnej, którą wszyscy kochamy. Taki był jej wybór i czytanie "Wartownika" jako ciągu dalszego "Drozda" odwraca ten kierunek, co jest sporym nieporozumieniem.
OdpowiedzUsuńOsobiście chyba nie będę czytał tej książki. Nie zdzierżyłbym demontażu etosu Atticusa, jest dla mnie zbyt ważną postacią. Tym bardziej, że autorka tą właśnie wersję opowieści o nim i Smyku uznała za ostateczną. Tą z "Drozda".
To, że pierwsza wersja, to wiedziałam (m.in. dlatego starałam się nie używać określenia "debiut" w kontekście "Zabić drozda", choć samo mi się uparcie nasuwało), ale jakoś nie pomyślałam, że wtedy faktycznie Atticus da się najpierw poznać z nieco innej strony (brawo ja). Mimo wszystko, uważam, że trudno "Idź..." traktować inaczej niż jako kontynuację, choćby z najprostszej przyczyny - chronologii zdarzeń. Mimo licznych retrospekcji, to mimo wszystko historia rozgrywająca się ok. 20 lat po wydarzeniach z "Zabić drozda". Ale fakt - jeśli zna się kulisy powstania książek, patrzy na się na całość nieco inaczej.
UsuńO tym, że Atticus z "Zabić drozda" jest wersją ostateczną postaci, też nie wiedziałam, ale bardzo mnie to cieszy. W "Idź..." nie dzieje się tak, że prawnik staje się nagle rasistą podkładającym nogi Afroamerykanom, ale nie jest już tym Atticusem, którego tak się podziwiało, który tak mocno zapadł w pamięć. Dla mnie tamten bohater jest zbyt mocno osadzony w mojej pamięci i podejrzewam, że o tej drugiej "gorszej" wersji za jakiś czas po prostu zapomnę. Może trochę zgodnie z tendencją do wybielania tych, których się lubi, ceni, podziwia. I chyba przypomnę sobie "Zabić drozda". Dla równowagi.
Książkę przeczytam na pewno, nawet juz czekam na swój egzemplarz. Jestem jej strasznie ciekawa, ale tez mam pewne obawy, czy przypadnie mi do gustu tak samo mocno jak "Zabić drozda".
OdpowiedzUsuńPrzekonasz się niebawem. Ciekawa jestem, czy będziemy miały podobne wrażenia.
UsuńCiągle mam wątpliwości co do "Idź, postaw wartownika". Przede wszystkim nie lubię takiego dopisywania na siłę. Z jednej strony mnie uspokoiłaś - książka nadal wydaje się dobra, aczkolwiek boję się o Atticusa. Powiedz mi tylko, czy jego postać zachowała jakąś spójność? Może wtedy uda mi się przeżyć jego smutną przemianę...
OdpowiedzUsuńmiedzysklejonymikartkami.blogspot.com
Moim zdaniem zachowała, ale nie chcę pisać nic więcej. To chyba nie jest kwestia przemiany, raczej tego, że dorosła Skaut widzi więcej. W "Zabić drozda" widzieliśmy wszystko tylko jej oczami, to było fascynujące (bo świat widziany oczami dziecka taki jest), ale i ograniczało możliwość poznania szerszego kontekstu.
UsuńKoniecznie muszę nadrobić "Zabić drozda". Nie wiem jak to się stało, że nie czytałam tej książki, bo bardzo interesuje mnie temat segregacji rasowej w USA.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! To zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie czytałam, nie tylko spośród tych, które dotyczą rasizmu.
UsuńCzekałam na tę książkę. "Zabić drozda" poznałam niedawno, ale pokochałam i doceniłam. Jednocześnie kolejna książka pióra autorki stała się dla mnie obowiązkową pozycją :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy spodoba Ci się równie mocno, jak "Zabić drozda".
UsuńJestem zdziwiona tym, że taka książka powstała i nie dziwię się kontrowersjom wokół tego czy rzeczywiście Lee to napisała. Sama nie wiem jak ją traktować, jako dalszą cześć czy tak jak napisał ktoś w komentarzach jako alternatywną wersje znanej nam już historii?
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie jest alternatywna wersja, a dalszy ciąg (+nieco wspomnień z dzieciństwa), tyle, że Skaut już jest dorosła, więcej widzi, więcej rozumie i odkrywa, że ojciec nie jest takim ideałem, za jakiego go miała. To uzupełnienie, nie alternatywa.
UsuńDzięki za rozjaśnienie :) Nie wiem czy sięgnę, może kiedyś, ale chyba wolałabym, żeby takie uzupełnienie nie powstało.
UsuńJeszcze nie czytałam "Zabić drozda" chociaż od lat czeka...to teraz będę może mieć możliwość przeczytać od razu obydwie....
OdpowiedzUsuńJak zwykle Aniu opinia Twoja jest sama w sobie interesująca....
Aniu, czytaj koniecznie, to bardzo wartościowa literatura.
UsuńA za opinię ślicznie Ci dziękuję. :)
Po sukcesie pierwszej książki, naprawdę trudno jest potem powtórzyć to przy kolejnej części- jestem bardzo, bardzo ciekawa czy mi przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak się już tego dowiesz, to dasz znać, jak Ci się ta książka podobała.
Usuń"Zabić drozda" mnie zachwyciła, a postać Atticusa jest wspaniała i dlatego "Wartownika" się boję. Nie chcę się na nim zawieść.
OdpowiedzUsuńMuszę znaleźć wreszcie czas na lekturę książki "Zabić drozda". Już tyle czasu ją przekładam, że strach ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie czytałam "Zabić drozda", więc jestem zupełnie nie w temacie, jeśli chodzi o fabułę... Cieszy mnie jednak fakt powrotu autorki i jej konsekwencja w nie udzielaniu się publicznie - w tych czasach to naprawdę duże poświęcenie:)
OdpowiedzUsuńNie każdy lubi występy publiczne, a ona ich nie potrzebowała. Murakamiego też ciężko wyciągnąć z jego norki. ;)
UsuńCzy na pewno przeczytałaś tę książkę?! Piszesz, że "Charles Baker Harris, niegdyś poczciwy Dill, towarzysz dziecięcych zabaw, dziś współpracownik Atticusa, licząca się postać w społeczności Maycomb.", co jest bzdurą! Po powrocie w rodzinne strony Skaut nie spotyka Dilla, lecz Henry'ego - innego kolegę z dzieciństwa! Dill pojawia się jedynie we wspomnieniach z przeszłości. Dorosła Skaut straciła z nim kontakt jakiś czas temu, wspomina o tym, że prawdopodobnie przebywa gdzieś w Europie, gdyż jego żywiołem jest włóczęga.
OdpowiedzUsuńMój błąd. Dzięki za zwrócenie uwagi. Już poprawiam.
UsuńA książkę przeczytałam. Błędy zdarzają się każdemu. Nigdy nie twierdziłam, że jestem nieomylna. :)
Ann,
OdpowiedzUsuńCharles Baker Harris = Dill. Błąd nie polegał na tym, że zrobiłaś z Charlesa Dilla, bo Charles to Dill, ale on w "Idź, postaw wartownika" w ogóle się nie pojawia! Wspólnikiem Atticusa, o którym wspominasz i przyjacielem z dzieciństwa (który z kolei nie pojawił się ani razu w Zabić drozda) jest Henry. To on kocha się w Skaut, to on jej towarzyszy, to z nim Skaut spędza czas. To dwie zupełnie różne osoby. Stąd moje zdziwienie, jak można tego nie załapać.
Nie wiem, co miałabym Ci jeszcze napisać. Chyba pozostaje mi życzyć Ci mniej takich zdziwień. Ludzie nie takie błędy popełniają, a ja nie jestem wyjątkiem. Nie ma się czym chwalić, ale i rwać sobie włosów z głowy też nie zamierzam. ;)
UsuńNie musisz mi niczego życzyć, po prostu jest dla mnie teraz jasne, że opisujesz książki, których nawet nie czytałaś. Coś tam przeczytałaś w necie, o książce głośno, bo wydanie powieści Harper Lee było wielkim wydarzeniem, więc postanowiłaś na ten temat napisać. Ktoś, kto przeczytał powieść, nie mógłby pomylić Dilla z Henrym, wiedziałby bowiem, że Dill nie pojawił się w tej powieści. Nawet na wikipedii znajdzie się więcej informacji o książce, a przede wszystkim bez takich bzdur, jakie wypisujesz.
UsuńUwielbiam ludzi, którzy są nieomylni i wszystko wiedzą najlepiej...
UsuńCzy ja twierdzę, że jestem nieomylna?! Gdzie o tym wspomniałam? To smutne, że próbujesz odwrócić kota ogonem i atakujesz mnie zamiast przyznać, że po prostu dałaś plamę.
UsuńOk, to mój ostatni komentarz w tej sprawie, bo widzę, że o ile tekst o książce przeczytałaś wnikliwie, to już moje wypowiedzi niekoniecznie.
UsuńNapisałam wyżej: "Mój błąd. Dzięki za zwrócenie uwagi. Już poprawiam". Mam się jeszcze rzucić na kolana i błagać o przebaczenie?
Ty napisałaś: "jest dla mnie teraz jasne, że opisujesz książki, których nawet nie czytałaś". Skoro wiesz to lepiej niż ja, to zdaje się, że albo jesteś mną, albo masz się za kogoś, kto wie więcej niż to możliwe.
Tyle na ten temat. Do porozumienia nie dojdziemy, bo koniecznie chcesz w każdym komentarzu napisać coś, co zostało powiedziane, już za pierwszym razem. I z czym się zgodziłam, więc dalsze komentarze są już dla mnie atakiem dla samego ataku, a nie rzeczową dyskusją.
Dla mnie to koniec tematu.
Ta książka to nieporozumienie... i w dodatku koszmarnie przetłumaczona. Jest tyle książek wartych przeczytania, że na tę szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńSą też i gorsze książki. :)
Usuń